Skocz do zawartości

ArryBlog

  • wpisy
    47
  • komentarzy
    320
  • wyświetleń
    39301

Rayman 2 The Great Escape


Arry

1302 wyświetleń

a3048fb655c4075fd4da7b6d48736368.jpg

Świat został zaatakowany przez piratów! A wręcz robo-piratów! Wszyscy mieszkańcy magicznej krainy są wyłapywani i zamykani w klatkach, zaś najwięksi pechowcy trafiają na latający statek więzienny. Pośród tych wszystkich nieboraków jest pozbawiony mocy i nadziei Rayman.

W takiej oto sytuacji naszego protagonistę spotyka dopiero co schwytany i zawleczony na statek Globox. Wielki niebieski stwór ma jednak dla Raymana prezent - luma przywracającego bohaterowi część mocy i pozwalającego mu atakować.

Dzięki nowym umiejętnościom przyjaciele uciekają ze statku piratów i Rayman musi ocalić świat przed najeźdźcami odnajdując wróżkę Ly.

Kiedy byłem bajtlem, to zagrywałem się w Raymana 2. Wiedziony nostalgią i pewnym rodzajem ciekawości jak gra przetrwała próbę czasu postanowiłem się przekonać czy w to da się nadal grać.

DREAMCAST--Rayman%202%20The%20Great%20Escape_Apr22%201_57_06.png

Historia opowiedziana w tytule może nie powala, ale ogólnie trzyma się kupy. O ile kupą nazwiemy coraz to dziwniejsze miejsca w jakie trafia Rayman wskakując do kolejnych portali. Mówiąc szczerze, poza poszukiwaniem sposobu na pokonanie piratów, to średnio jest wytłumaczone dlaczego akurat tam a nie gdzie indziej ląduje Rayman oraz to, że w nawet najdziwniejszych miejscach znajdują się już piraci.

Pierwszym co rzuca się w oczy po uruchomieniu gry jest grafika. Dość kanciasta i mało szczegółowa, ale dzięki zastosowanej palecie barw i ogólnej konwencji gry nie przeszkadza to aż tak bardzo. Kolory i barwy dobrano do lokacji, które odwiedzimy. I tak na przykład w światach "trawiastych" będą dominować zielenie.

screenshot5.jpg

Dźwięk jest w miarę ok. Muzyka może nie zachęca żeby dołączyć ją na playlistę, ale ładnie komponuje się z tłem. Gorzej jest z kwestiami "mówionymi". Otóż każda z postaci ma nagrane 3-4 "głosy", które raczej średnio się mają do dialogów w napisach. Jeszcze YEAH!, czy GO! pasuje, ale można zauważyć, ze przy użyciu tych samych zlepek dźwięków (bo kwestie mówione to raczej nie są) postaci wypowiadają naprawdę przeróżne zdania.

A jak to wygląda od strony rozgrywki? Ano z jednej strony dość standardowo. Rayman biega. Strzela do wrogów, rozwiązuje zagadki środowiskowe, zbiera różnokolorowe lumy (czerwone dają zdrowie, żółte są potrzebne do popchnięcia fabuły, zielone to checkpointy), znajduje ukryte mniej lub bardziej klatki z uwięzionymi przez piratów mieszkańcami krainy itd.

Z drugiej strony poza standardowym bieganiem i skakaniem po platformach są różne inne wyzwania. Np. zjeżdżanie po śliskich powierzchniach unikając przeszkód, szalony pęd z przeszkodami na żywym pocisku, czy... sterowanie pirackim statkiem w celu oswobodzenia dzieciaków więźniów.

maxresdefault.jpg

No normalnie platformówka idealna, czyż nie? No nie!

Największym problemem jest kamera, która często z podążającej za bohaterem zmienia się w zawieszoną gdzieś w jakimś punkcie. Bardzo to utrudnia, bądź czasem wręcz uniemożliwia, znajdowanie sekretów, a w dodatku ma tendencje do zmiany kąta w najmniej odpowiednim momencie (np. w czasie skoku, co całkowicie zmienia sterowanie, bo to co do tej pory było przodem może się teraz stać tyłem). Powoduje to niemało frustracji oraz niepotrzebnych śmierci Raymana. Wystarczy powiedzieć, ze podczas rozgrywki częściej walczyłem z kamerą i sterowaniem niż z wrogami.

Drugą rzeczą jest absurdalny wręcz poziom trudności bardziej zręcznościowych elementów rozgrywki. W szczególności dotyczy to wszystkich poziomów z żywymi pociskami. Dorzucając do tego trochę błędów (np polegających na tym, że przy przeskakiwaniu przez dziurę pomimo odpowiedniego lądowania pocisk wybuchał) mamy wręcz idealny sposób na to, żeby gracz sobie rwał włosy z głowy, a poziomy przeznaczone na kilkanaście minut pożarły dobre godziny.

Jak zatem Rayman 2 przetrwał próbę czasu? Ciężko. O ile grafika i muzyka jeszcze ujdą. Na dość sztampową fabułę można przymknąć oko. To rozgrywka, nawet jeśli oferuje niemałą różnorodność, jest toporna, przesadzenie trudna, a zastosowane rozwiązania mechaniczne i ich brak zgrania z miejscami fatalną pracą kamery dają się mocno we znaki.

Może jednak "drzewiej było lepiej", ale te wszystkie samoprzechodzące się gry skażualowiły mnie i nie potrafię sobie poradzić z tak wspaniałą produkcją jaką jest Rayman 2?

Albo nostalgia wyparła niemiłe wspomnienia z kolejnych (dziesiątych czy setnych) prób przejścia jednego i tego samego odcinka gry?

Tego nie wiem i się raczej już nie dowiem. W końcu już dawno temu przestałem być bajtlem, który zagrywał się w The Great Escape.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...