Star Wars Battlefront - dlaczego kocham a inni nienawidzą tej gry...
Dawno temu, a właściwie to będzie z tydzień,
w odległej o 50 km od Gdańska mieścinie,
spokojny i opanowany Magnificus,
odpalił Star Wars Battlefront...
I odtąd (będzie około 7 dni) kocha i kocha coraz bardziej.
I za nic nie jest w stanie powiedzieć skąd ta miłość...
To musi być sprawka mocy!
Ale po kolei, jak to mawiają maszyniści.
Pierwsze wrażenie jest bardzo pozytywne. Przejrzyste menu, parę kliknięć - klimat Star Wars-ów uderza już na samym początku. Wszędzie pełno motywów z Wojen Gwiezdnych, a po odpaleniu pierwszego meczu... jest jeszcze lepiej! Wcielasz się w szeregowego szarego żołnierza imperium bądź rebelii i dysponując jednym typem blastera ruszasz do walki. I to jakiej walki! Starcia są dynamiczne i pełne akcji, z wykorzystaniem bohaterów (wcielić się można m.in. w Darth Vader'a), oraz pojazdów i myśliwców. Lucas pełną gębą!
I jeśli, tak jak ja, kochasz SW, to nawet jeśli, tak jak ja, nie cierpisz FPS-ów... zagraj. Dla samej przyjemności brania udziału w wojnie totalnej miedzy jasną i ciemną stroną - warto.
Jeśli natomiast SW Cię nie kręci... broń boże nie graj!
Spójrzmy prawdzie w oczy Battlefront to zręcznościowy shooter i to słabej jakości. Jest pewnie z tuzin lepszych darmowych i kilka tuzinów płatnych FPS-ów na PC. Największe bolączki Battlefronta to fatalny matchmaking i... mało graczy w wersji PC. No ale nie dziwota skoro i map niewiele (chociaż świetnych) i tryby rozgrywki szybko nudzą. W związku z tym o 9 rano nie ma prawie nikogo do gry - nawet w niedzielę.
I chociaż swój tydzień z BF-tem wspominam miło i pewnie nie raz na krótkie 10-15 minut naparzanki w świecie SW wrócę... to mocy twórcom tego dzieła najwidoczniej zabrakło.
Nie przekonali - nie przekonanych. Sam SW nie zawsze (choć u mnie tak) wystarcza.
No ale zapowiadane 4 dodatki mogą wiele zmienić... więc nie traćmy nadziei...
I tym optymistycznym akcentem zakończmy.
2 komentarze
Rekomendowane komentarze