Skocz do zawartości

Hobbicia Stopa

  • wpisy
    286
  • komentarzy
    1809
  • wyświetleń
    445574

Podsumowanie roku 2015 - Gry rozczarowujące


otton

1004 wyświetleń

Zgodnie z obietnicą złożoną w poprzednim wpisie, czas na drugą część podsumowania 2015 roku. Tym razem przyszedł czas na gry, które w jakiś sposób mnie rozczarowały.

Miejsca oddają przy tym, jak mocno się daną rzeczą rozczarowałem, więc nie należy interpretować listy w ten sposób, że np. Alone in the Dark jest wyżej, dlatego uważam go za lepszego od Fallouta 4. Duże znaczenie miało tu jak bardzo na dany tytuł liczyłem - a jeżeli i tak nie spodziewałem się wiele, stopień rozczarowania był dużo mniejszy.

ROZCZAROWANIA ROKU - TOP 10

8uivcT6MLL07Rz3bzWXD.jpeg

1. Fallout 4

Bethesda szykowała się do przejęcia korony RPG roku i... srodze przegrała walkę z Wiedźminem 3. Może w recenzjach mediów wypadła bardzo podobnie, sam jednak nie mam pojęcia, skąd wzięły się te dziewiątki i dziesiątki. Fallout 4 jest wyborny jako strzelanka, ale kiepski jako RPG. Z jednej strony obraca o 180 stopni marny gameplay trójki, z drugiej natomiast serwuje opowieść dość słabą, nie spełniającą obietnic, jakie składa w kapitalnym wstępie. Nie wiem też, dlaczego miałbym się cieszyć z pełnego udźwiękowienia mojego bohatera, skoro nie ma nic ciekawego do powiedzenia, a dodatkowo problem z koniecznością nagrywania zbyt dużej liczby kwestii sprawił, że wybory ograniczają się do 'tak', 'tak', 'tak', 'wróć później' - czyli w zasadzie nie istnieją. Boli też, że spora część ładnie zaprojektowanych lokacji jest stworzona tylko pod losowo generowane zadania poboczne, które ograniczają się do wybicia wszystkich przeciwników na danym obszarze.

maxresdefault.jpg

2. Battlefield: Hardline

Na grę tak naprawdę specjalnie nie czekałem, ograłem ją w zasadzie tylko dzięki temu, że akurat dostałem darmowy egzemplarz do zrecenzowania. Smutno mi się jednak zrobiło, gdy zobaczyłem, że skądinąd lubiany przeze mnie cykl, który ukradł mi dużo czasu przy okazji multiplayerów w Bad Company 2 i Battlefieldzie 3, dryfuje w kompletnie niewłaściwą stronę. Cechą charakterystyczną Battlefielda było dla mnie bardzo precyzyjne oddanie wyglądu pola bitwy, ale w bardziej arkadowej wersji, niż ArmA. Hardline próbuje być klonem Call of Duty na dużych mapach, czyli wesołym berkiem z absurdalnymi trybami rozgrywki - ale jego twórcy kompletnie nie rozumieją, dlaczego gry Activision tak dobrze się sprzedają. Brakuje iskry bożej. Kampania singlowa zaś, zgodnie z hasłami marketingowymi, jest "najlepsza w cyklu". Szkoda, że i tak jeszcze nie oznacza to w tym wypadku "dobrej"...

BCA4Wfo.jpg

3. Evolve

Evolve ogrywałem tylko na Steam Sharingu - i po paru godzinach się poddałem. To gra z ciekawą formułą, która jednak jak dla mnie dość szybko się wypala, głównie przez małą ilość kontentu. Tym, co przyciągało do Left 4 Dead były mody i praktycznie nieograniczona liczba miniaturowych, multiplayerowych kampanii. Nigdy też człowiek nie wiedział kiedy pokaże się horda, a wygrywanie "o włos" na najtrudniejszym odbywało się w rytm bijącego jak szalone serducha. W Evolve wszystko szybko powszednieje i zaczyna nudzić, a polityka cenowa dotycząca dodatków sprawia, że na tę chwilę ich dokupywanie jest średnio opłacalne. Stąd obecność na liście rozczarowań.

vaHAYQQEcJadzxxJdEKU.png

4. Kholat

Kholat wyglądał ładnie na materiałach promocyjnych, ale ostatecznie jego twórcy nie potrafili zaproponować niczego więcej ponad cytowanie w notatkach wikipedii przemieszanej ze swoimi bzdurnymi pomysłami, serwując nam na każdym kroku kawał ogromnej grafomanii. Po paru minutach błądzenia po mapie miałem już dość tych bzdur o pomarańczowych ludzikach. Twórcy za bardzo silili się na powagę i potknęli się o własne nogi. Stworzyli co prawda fajny mechanizm związany z błądzeniem po mapie i czytaniem współrzędnych, ale miernota odkrywanej po drodze treści sprawia, że nie bardzo chce się człowiekowi nad tym aż tyle męczyć.

witcher_hearts_of_stone.jpg

5. Wiedźmin 3: Serca z Kamienia

Po świetnej, ale nie wybitnej podstawce przyszedł czas na pierwszy duży dodatek - i niestety poważne rozczarowanie. To nowy, poboczny wątek fabularny, który nic nie wnosi do podstawowej opowieści. Do tego treść opowieści jest mocno średnia - głównie dlatego, że twórcy zapomnieli starą zasadę, mówiącą o tym, że im więcej się opowiada dowcipów, tym mniej śmieszne się stają. Przede wszystkim siadałem też do dodatku świadom wszelkich wad oryginału - i gra je niestety odtwarza. W odróżnieniu od podstawki, jest to niestety przygoda w stylu zaliczyć i zapomnieć o niej.

maxresdefault.jpg

6. Trine 3

Trine 3 wyglądało w Early Accessie olśniewająco. Brakowało wprawdzie paru mechanizmów obecnych w poprzednikach, ale winę zrzuciłem na to, że mam przed sobą pierwsze etapy i później będzie lepiej. Trine 3 fajnie połączyło platformówkę z trzecim wymiarem, ale padło pod ciężarem własnych ambicji. Rozbuchane koszty produkcji sprawiły, że w pewnym momencie zdecydowano się dokończyć produkcję na ostatni gwizdek. Względem Early Accessu nie dodano zbyt wielu nowych etapów, a krótkość gry próbowano zatuszować średnio udanymi zadaniami pobocznymi. Nie jest to na pewno zła produkcja, ale jednak nazbyt wyraźnie widać, że to nieukończony projekt.

1409748063-alone-in-the-dark-illumination-screenshot-1.jpg

7. Alone in the Dark: Illumination

Wszelkie gry na Steamie wrzucam sobie do trzech zakładek - ukończone, pozostające w grze i niezdatne do grania, które najchętniej w razie możliwości wyrejestrowałbym z konta. Alone in the Dark: Illumination trafiło do tej ostatniej już po sześciu misjach, nie będę też kłamał, że liczyłem na cokolwiek. Jedyna nadzieja, jaką pozostawiła beta to szansa na to, że nieobecny w niej multiplayer trochę odczaruje drętwą, bezcelową i brzydką strzelankę, która bardzo nieumiejętnie czerpie z Left 4 Dead. Okazało się niestety, że nikt w to po prostu nie gra, a gra zawisła na Steamie jak kara za grzechy. Zawodem jest raczej w tym sensie, że udowodniła iż da się upaść jeszcze niżej, niż poprzednia, tragiczna część. To chyba gwóźdź do trumny cyklu.

440_246383447.jpg

8. Hatred

Kto liczył na dużo, ten się mylił. Kto twierdził, że autorzy gry nie wykorzystali kontrowersyjnego tematu, jako źródło promocji, ten powinien zdjąć różowe okulary. Lubię propozycje bezpretensjonalne, a rozwalenie paru milionów ludzików z pikseli uważam za nieporównywalnie mniej szkodliwe, niż zabicie jednego człowieka "w realu". Mimo to Hatred nie do końca mnie przekonało - gra próbuje być odważna, a jednak nie ma w niej znanego z Postali wrażenia jechania po bandzie. Biegamy, strzelamy i giniemy z powodu absurdalnego poziomu trudności i spadków animacji (gra nie radzi sobie z ilością wielokątów). Przez 2 godziny jest sympatycznie, potem jednak robi się nuuudno i monotonnie. Jeżeli odpalać to tylko w gościach.

586_246827602.jpg

9. The Incredible Adventures of Van Helsing III

Na zakończenie cyklu o Van Helsingu zabrakło niestety pary. Dwójka zanotowała tak wyraźny wzrost jakości względem części pierwszej, że na zakończenie trylogii czekałem z nadzieją na uczciwego hack 'n' slasha na jeszcze lepszym poziomie. Twórcy skupili się na stworzeniu masy klas postaci, ale zapomnieli je odpowiednio zbalansować czy przygotować jakikolwiek endgame. To o tyle ważne, że gra pęka w czasie o połowę krótszym niż poprzedniczki. Pary nie ma już nawet w scenariuszu, który jak na tak niedługą grę ma zdecydowanie za dużo dłużyzn. Unikać, chyba że w wydaniu łączącym trylogię w jeden produkt - wtedy rzecz ujdzie w tłumie.

1444818473-the-park.jpg

10. The Park

The Vanishing of Ethan Carter rozbudził mój apetyt na walkery, a Kholat to spółki z The Park go ugasiły - bynajmniej nie dlatego, że są grami, przy których chcę spędzić długie godziny. "Powrót Funcomu na rynek produkcji singlowych" okazał się nędznym, pozbawionym gry półproduktem, który jednak przy zakończeniu odrobinę mnie zaskoczył - stąd właśnie dopiero ostatnie miejsce na niechlubnej liście. Ja rozumiem, że Funcom jest na skraju bankructwa i pilnie potrzebuje pieniędzy na działalność - ale po co mi grywalne benchmarki dla komputerów średniej klasy. Jest przecież Kickstarter, nie trzeba serwować półproduktów...

Ogólnie: pod względem gier był to rok całkiem dobry, ale nie wybitny. Rozczarowuje przede wszystkim fakt, że antytop 2015 otwierają aż trzy głośne gry, na które bardzo liczyłem. Szkoda też zmarnowanego dodatku do Wiedźmina 3 oraz tego, że dwie kolejne gry z Polski mające ambicję zrobić światową karierę (Hatred i Kholat) okazały się ostatecznie niewartymi czasu średniakami. Rozczarowała też kondycja rynku indie, na którym rośnie przede wszystkim liczba Early Accessów i zaczyna się trend znany z krainy gier "z wielkimi buciorami" - produkowanie sequeli słabszych od oryginału (Van Helsing III, Trine 3). No i cały czas, niestety, artystowskich gniotów pokroju Her Story - chociaż są i perełki pokroju Crypt of Necrodancer czy świetnego Guild of Dungeoneering... Smutno mi wreszcie z powodu premierowej kondycji pecetowego Batmana: Arkham Knight, który poza tym naprawdę zachwycił. Pozytywny jest za ta to fakt, że aż dwie otwierające top 10 pozycje to gry na solidne 100 godzin. Do tego dwa bardzo przyjemne multiplayery - wystarczająco, by dotrwać do Deus Ex: Mankind Divided. Czekam też oczywiście na inne gry jak Mafia 3, Total War: Warhammer (oraz na czas niezbędny do odpalenia nowego Tomb Raidera pakietu Resident Evil HD i Zero HD - czyli residenta dobrego i raczej do kitu...), ale ta jedna będzie mieć dla mnie w tym roku szczególne znaczenie...

watch-deus-ex-mankind-divided-e3-gameplay-trailer-right-here-deus-ex-mankind-divided-458906.jpg

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...