Skocz do zawartości

Demonir

1027 wyświetleń

 
Mad Max - 1979
 
Chyba nie będzie stwierdzeniem na wyrost, gdy powiemy sobie, że rok 2015 jest rokiem Mad Maxa. Najpierw swoją premierę miał film Na Drodze Gniewu, z polskiego Fury Road. Niedawno na rynek wyszła gra o niewiele mówiącym tytule Mad Max, a już za chwilę ma się ukazać mała, niezależna perełka, na którą nikt prawdopodobnie nie czeka, czyli Fallout 4*. A to co wyżej w mniejszym lub większym stopniu jest pokłosiem pewnej małej, australijskiej produkcji filmowej z 1979.

Akcja tej postapokaliptycznej opowieści została osadzona w przyszłości, gdzie ludzkość ma się jeszcze stosunkowo dobrze. Funkcjonują bary i wymiar bezpieczeństwa. Główny, tytułowy bohater to glina. Już na początku seansu doprowadza on podczas pościgu, do śmierci członka gangu motocyklowego, Nocnego Jeźdźca. Za zgonem swojego przyjaciela, przybywa jego motorowa gromada, która za stratę swojego człowieka wytacza wojnę policji. Protagonista w wyniku porachunków traci żonę i dziecko i wsiada do kozacko wyglądającego czarnego auta, wyposażonego w ostatni silnik V8, aby dokonać zemsty.

Ojcowie Mad Maxa pochodzili z takiego pięknego kraju-kontynentu, w którym prawie wszystko chce cię zabić, tzw. Australii, a byli to późniejszy producent Byron Kennedy i reżyser George Miller, którzy wcześniej próbowali swoich sił w produkcjach krótkometrażowych, ale ich marzeniem zawsze było stworzenie czegoś dużego. Nie byli oni jednak z wykształcenia filmowcami. Miller był lekarzem i to właśnie od jego pracy wyszła jedna z ważniejszych inspiracji stojących za ich pierwszym pełnometrażowym filmem.

george-miller-portrait-mad-max-2.jpg.e2355a6767e2e1a4e1ad51ba7c7dc463.jpg

W latach siedemdziesiątych w Australii wypadki na drogach były bardziej niż częste, stały się codziennością, a wokół nich wyrosła pewna społeczna znieczulica. Miller jeździł do wypadków jako ratownik i widział to wszystko na własne oczy, stąd też pomysł na film dziejący się na drodze pełnej kraks. Duet twórców umieścił swoją opowieść w niedalekiej przyszłości, zapewne za tą decyzją stało wiele czynników, sam obstawiałbym choćby usprawiedliwianie tym samym, użycia małej ilości statystów, wielu kwestii związanych ze scenografią, ale najbardziej interesującym argumentem był fakt, że ówczesne mundury policjantów z Melbourne oraz ich pojazdy, wyglądały tak... mało fajnie.

Ich pomysł nie zyskał jednak aprobaty dystrybutorów. Była to połowa lat siedemdziesiątych, a australijska kinematografia nastawiała się głównie na produkcje historyczne, tym samym ludzie z pieniędzmi z firm dystrybucyjnych uznali, że Millera i Kennedy'ego musiało coś solidnie uderzyć w głowę i na ich będący w powijakach pomysł nie dali pachnących dobrobytem dolarów.

Jednego nie można było odmówić parze pomysłodawców Mad Maxa, a mianowicie uporu, większego niż ten towarzyszący Polakowi na imprezie, gdy ktoś stwierdzi, że nie wypije pięćdziesiątki wódki przez słomkę. Skoro branża filmowa nie chciała dać pieniędzy, trzeba je było zdobyć w inny sposób. I klasyczny film powstał ze środków prywatnych, pochodzących od znajomych i przyjaciół. Uzbierano w ten sposób 400 tys. dolarów.

movies-mad-max.jpg.2247b05247dbb009474d5e58fb6cf460.jpg

Z jednej strony ta kwota brzmi dość solidnie, ale tylko dla jednej osoby. Jednak jeśli chodzi o produkcję dużego filmu była to liczba śmiesznie mała. Obcy: Ósmy Pasażer Nostromo, który miał swoją premierę w tym samym roku co MM, posiadał budżet na poziomie 11 milionów. Pieniądze miały tym samym ogromny wpływ na realizację i gdyby nie ich niewielka ilość Mad Max nie byłby taki jaki ostatecznie się ukazał. Niedobory finansowe miały swój wydźwięk m.in. w obsadzie, do której nie zaangażowano żadnych znanych twarzy. Do zagrania głównej roli brani byli pod uwagę świeżo upieczeni absolwenci szkoły aktorskiej Steve Bisley i Mel Gibson. Ostatecznie protagonistę zagrał ten drugi, co było dla niego pomostem do wielkiej kariery i zdobycia dwóch Oskarów za Braveheart. Natomiast Bisley dostał rolę Goose'a.

Ciekawie wyglądała także sprawa z czarnymi charakterami, czyli gangiem motocyklowym, w którego przywódcę wcielił się Hugh Keays-Byrne**. Na planie zdjęciowym i poza nim aktorzy stosowali tzw. metodę Stanisławskiego, przez co cały czas żyli swoją rolą. Nawet gdy nie kręcono ujęć, odtwórcy członków gangu odnosili się wrogo do odtwórców ról policjantów, a jako, że aktorzy mieszkali w tych samych miejscach, dochodziło do groteskowych ekscesów, jak pisanie sztuczną, czy też prawdziwą krwią na ścianach napisów pokroju "dorwę cię, glino". I także dzięki temu relacje między postaciami w filmie są tak sugestywne.

mad-max-toecutter.jpg

Budżetowość projektu było już widać na podstawie scenariusza, za który odpowiadali Miller i James McCaulasndy. Standardem w tych latach był 90 stronicowy skrypt, natomiast ten do Mad Maxa miał 214 stron i to nie ze względu na niezwykłą rozbudowę dialogów, a dlatego, że George Miller zawarł w nim techniczną stronę prawie każdego ujęcia, by zaoszczędzić środków i czasu, tym samym jego dzieło było pod względem realizacji niezwykle skrupulatnie zaplanowane.

Co ciekawsze, gdy w 1977 roku prace na planie zostały w końcu rozpoczęte, były one wykonywane z kompletnym pogwałceniem zasad bezpieczeństwa i higieny pracy, w stopniu, który według dzisiejszych standardów, nie miałby najmniejszych racji bytu.

Podczas pierwszego dnia zdjęciowego nakręcono scenę w której to jeden z bohaterów, Johny The Boy, wykonuje telefon na autostradzie. Gdyby ktokolwiek z nas wpadłby na taki pomysł, rozsądnym wyjściem byłoby zdobycie zgody władz na zrobienie takiego ujęcia na ruchliwej drodze. Jednak ekipa po prostu przyjechała na wybrane miejsce i bez żadnej zgody, chałupniczo zablokowano drogę i wyznaczono osobę, która stała ze znakiem stop i zatrzymywała kolejne pojazdy. Zrobiono, co mieli zrobić i się zwyczajnie zwinęli.

Ci, którzy widzieli Mad Maxa kojarzą ujęcia, w których samochody poruszały się z dużą prędkością. Do kręcenia tych scen zwykle nie używano klasycznych metod jak przyśpieszenie filmu. Standardem były samochody i motocykle jeżące więcej niż 100 km/h i operatorów, którzy umieszczeni byli z obiektywami przy samym zderzaku czy też na siedzeniu za kierowcą motocykla. Jedna ze scen została nakręcona, gdy operator leżał na masce pędzącego samochodu, trzymany za nogi przez Georga Millera.

Natomiast w sekwencji, w której jeden z bohaterów ulega wypadkowi motocyklowemu, miejsce lądowania kaskadera było obliczane według metody "a gdzieś tam wyląduje". Rozłożono kartony, materace i trzymano kciuki, że tak właśnie będzie. I w tym całym szaleństwie najdziwniejsze było, że podczas kręcenia nikt poważnie nie ucierpiał.

rexfeatures_1010016a.jpg.1484d9e839c26e5f0bbe2f82c510b35b.jpg

Ostatecznie praca na planie, mimo wielu sprzeczek z osobami z telewizji, które brały udział przy całej pracy operatorskiej, a Millerem mającym swoją, jedyną właściwą wizję, dobiegła końca. Następnie przyszedł długo trwający montaż, podczas którego także dochodziło do wielu niezgodności tym razem między Kennedym, a ponownie Millerem. W końcu po dwóch latach, które minęły od rozpoczęcia zdjęć w 1977 roku, nastąpiła australijska premiera.

Sukces jaki osiągnął Mad Max sprowokował wypuszczenie go w kinach na całym świecie. Początkowo szło opornie, ale kolejna kasowa wiktoria, w Japonii, spowodowała wypuszczenie filmu także na amerykańskim rynku. Doszło przy tym do zabawnej sytuacji, ponieważ oryginalna wersja została w USA zdubbingowana, co było o tyle dziwne, że jeden obywatel Stanów Zjednoczonych podkładał głos innemu aktorowi pochodzącemu z tego samego kraju, czyli Melowi Gibsonowi.

Cała ta wielka walka z wiatrakami zakończyła się wielkim komercyjnym sukcesem. Dziś Mad Max jest dla wielu klasyką filmowego science fiction, a już na pewno, produkcji w klimatach post apokaliptycznych. Koszta produkcji zwróciły się wielokrotnie, a następnie przyszły kontynuacje- druga część, przez wielu uważana, za minimum równie dobrą co jedynka; później nadszedł kolejny, trzeba przyznać, słaby sequel, a po nim Max ucichł, by w tym roku do nas wrócić w pełnej chwale. Ale to, jakby powiedziałby klasyk, zupełnie inna historia.

*- Konotacje między tą klasyczną serią gier, a Mad Maxem, są dość widoczne, ale zostawimy je sobie może na inny tekst, skupiający się na drugiej części filmowej sagi. Zważywszy jednak na moją regularność w publikowaniu wpisów, można oczekiwać, że owy tekst ukaże się prawdopodobnie za jakieś od ośmiu do dziesięciu lat.

**- Ciekawostka: ten sam aktor zagrał antagonistę w Mad Max: Fury Road

Podziękowania dla Ottona za pomoc przy tekście

Edytowano przez Demonir
poprawki

5 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Przecinki, przecinki i jeszcze raz przecinki! A tak poza tym, trochę do poprawy styl.

Ale jako tako tekst ciekawy. Szkoda, że się nie wyrobiłeś na kwietniową premierę Fury Road.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...