Skocz do zawartości

Mała książniczka

  • wpisy
    38
  • komentarzy
    74
  • wyświetleń
    34014

Graham Masterton, Tengu


9kier

923 wyświetleń

Tengu został napisany pięć lat przed moimi narodzinami, w roku, w którym na rynku pojawiła się Christine Stephena Kinga. Ktoś mi wyjaśni, dlaczego książkę Króla łyknęłam jakiś czas temu w dwa wieczory, a do klasyków Mastertona sprzed ponad dwóch dekad muszę się zmuszać?

Jest w nich coś takiego, co sprawia, że podczas lektury od czasu do czasu muszę zacisnąć zęby, by móc przebrnąć przez kilka następnych stron. Reszta kartek też nie jest jazdą po autostradzie, to raczej podróż w błocie po kostki w mokrych butach, a w najlepszym przypadku spacer po gorącym, topniejącym asfalcie. Ani razu, przez grubo ponad 300 stron Tengu, nie poczułam jakiegokolwiek napięcia. Ani razu serce nie zabiło mi mocniej. Ani razu nie poświęciłam mu całego wieczoru, zamiast tego odliczając kolejne rozdziały do końca tej ciągnącej się jak flaki z olejem powieści o zemście za Hiroszimę.

Nie wiem, czy chodzi o powierzchowną japońskość konwencji, przegadane, wymuszone dialogi, czy może zwyczajnie mało ciekawą, nieangażującą fabułę, która odkrywa karty już na samym początku i przerzuca detektywów od jednej błędnej poszlaki do drugiej. Tak, Tengu bez dwóch zdań nie jest horrorem, nie nazwałabym go też kryminałem, a jeśli już, to odmianą sensacyjno-awanturniczą. Bohaterowie ? zamieszani w dziwne morderstwa po obu stronach barykady ? dają się czytelnikowi poznać od różnych stron, ale osobiście dość szybko miałam dość niewiele wnoszących do fabuły opisów tego, co jedzą, gdzie dzwonią, z kim uprawiają seks (przeważnie są to kobiety o olbrzymich piersiach i w niewiarygodnie obcisłych wdziankach), dość ich mało znaczących, często sztucznych dialogów.

Mimo to niektóre postacie są nawet ciekawe ? podobał mi się pomysł na Kappę, czyli głównego złego, a także relacje Gerarda z kobietami ? podobnie jak osadzenie tytułu w japońskiej demonologii. Z ciekawością przebrnęłam przez tych kilka akapitów tłumaczących kami czy makabryczne opętania przez tytułowego Tengu (szkoda, że po krótkim researchu przekonałam się, że nie miało to za dużo wspólnego z tradycyjnym folklorem, zgodnie z którym Tengu przedstawiany był jako ptak). To jednak wszystko. Największą radością, jaką sprawiła mi ta antywojenna zresztą książka, było zamknięcie jej po przeczytaniu ostatniej strony. Nie dlatego, że jest zła ? naprawdę źle napisane książki często są tak komiczne, że czyta się je fantastycznie ? ale dlatego, że jest tak przeciętna. Technicznie nie mam jej nic za dużo do zarzucenia, ale to za mało, by wzbudzić we mnie jakiekolwiek emocje.

12 września 2015

=23755&tx_ttnews[backPid]=1&cHash=ca13f73e2a"]Recenzja w Portalu Księgarskim

6 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Już kiedyś o tym wspominałem - Masterton ma ciekawe pomysły, ale nie potrafi ich przekazać w należyty sposób, do tego "kładzie" zakończenia, co powoduje, że do jego powieści trzeba się zmuszać. Ja po kilku podejściach dałem sobie spokój i nawet nie zaczynam kolejnych, nawet tych, które sa mi polecane. po prostu wiem, że nie będę miał przyjemności z tej lektury, a jest jeszcze wiele innych, które z miłą chęcią przeczytam.

  • Upvote 1
Link do komentarza

Nie lubię Mastertona, ponieważ zamieszcza w swoich powieściach porno. Nie wiem, czy wszystkich, bo czytałem tylko kilka. Przez to jego książki dla mnie to zwyczajny kicz nastawiony na szokowanie.

Link do komentarza

Ja tam wolę Mastertona.Jest znakomitym pisarzem .Dla Mnie King przy Nim to amator.W ogóle nie umie rozkręcić akcji.A najlepsze książki Mastertona to Niewinna Krew,Bezsenni,Zaklęci i Tengu.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...