Wczoraj swoją premierę miała kolejna książką z Uniwersum Metra i już druga, której akcja rozgrywa się w naszym rodzinnym kraju. ?Otchłań? Roberta J. Szmidta, bo to o niej mowa, jest także kolejną książką, w której autor niszczy swoje rodzinne miasto. Nie trzeba było mnie długo zachęcać do sięgnięcia po ten tytuł, jak i do udziału w kolejnym spotkaniu z autorem. Pamiętając o pozytywnych wrażeniach jakie dotyczyły premierze ?Szczurów Wrocławia? wyruszyłam do wrocławskiej renomy żądna ?powtórki z rozrywki?. I oczywiście się nie zawiodłam. Serdecznie zapraszam do lektury relacji ze spotkania.
Wizja Wrocławia dwadzieścia lat po wojnie nuklearnej przyciągnęła sporą liczbę fanów twórczości pana Szmidta do Renomy. Szybko zabrakło miejsc siedzących, jednak nikogo to nie zrażało i następna godzina upłynęła zanim zdążyłam się obejrzeć. Wywiad jak nie trudno się domyślić rozpoczął się od pytań, skąd w ogóle wziął się pomysł na napisanie powieści w Uniwersum Metro. Fakt iż pomysł na książkę pojawił się na długo przed propozycją od wydawnictwa Insignis i jedynie został zmodyfikowany tak, żeby wpasował się w ramy Uniwersum, pozytywnie mnie zaskoczył. Niechęć do pozycji pisanych na zamówienie, może jest nieco irracjonalna, jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że książki pisane pod czyjeś dyktando zawsze będą gorsze od tych, gdzie pomysł wychodzi od samego autora. Kolejną ciekawą informacją, w szczególności dla pisarzy, którzy zechcą spróbować swoich sił w stworzeniu osadzonym w Uniwersum Metro jest to iż nie trzeba spełniać jakiś wygórowanych wymagań, a jego twórca Dmitrym Glukhovskym ?wymusza jedynie? określone ramy czasowe (2033 w tytule zobowiązuje, prawda? ) i nie wprowadzanie wątków fantasy. Oczywiście nie obywa się bez przesyłania materiałów na temat tytułu, ogólnej koncepcji i fragmentów dzieła, które ma zagościć w serii.
Jeszcze nie wybiła 18, a już powoli zaczęło brakować miejsc. Później było jeszcze ciekawiej. Fani przybywają!
Zbieranie materiałów do ?Otchłani? opisywane przez p. Roberta jawiło mi się niczym przygoda, wiadomo, że postapokalipsa opiera się na głównie na fikcji, ale nikt nie zaprzeczy temu, że pod Wrocławiem ciągną się całe kilometry kanałów. Fakt, że większość opisywanych w książce miejsc istnieje naprawdę sprawia, że podczas lektury towarzyszy dodatkowy dreszczyk emocji. Choć autor zdecydowanie odradza wyprawy śladami bohaterów. Opisywane miejsca istnieją naprawdę, ale niekoniecznie znajdują się tam, gdzie zostały umiejscowione w ?Otchłani?, nie wszystkie informacje są bowiem jawne i mogły zostać w książce wiernie odwzorowane. Z resztą, jak wspomniał p. Szmidt podczas takiej wyprawy kanałami ?można zginąć, więc nie warto się tam pchać?.
Dalsza część recenzji dostępna jest na blogu zewnętrznym.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia.