Skocz do zawartości

Fanboj i Życie

  • wpisy
    331
  • komentarzy
    500
  • wyświetleń
    138700

Kryształy Czasu - w to się kiedyś grało


muszonik

531 wyświetleń

Jako, że mój tekst o dziesięcioleciu 2 edycji Warhammera Fantasy Role Play spotkał się z dużym zainteresowaniem pora pójść za ciosem. Dziś więc zapoznamy się z kolejnym systemem-legendą polskiego fandomu gier fabularnych. Będą to Kryształy Czasu, pierwsze, polskie, papierowe RPG.

Percepcja i odbiór:

Większość młodszych czytelników ?Kryształy Czasu? kojarzy zapewne z ich ostatnim wcieleniem czyli podjętą w zeszłym roku próbą reaktywacji świata za pomocą wydanej przez Artura Szyndlera powieści. Osoby te nie zdają sobie sprawy, że lektura ta stanowi zaledwie ułamek znacznie większego zjawiska. Co więcej, zjawiska, które do pewnego stopnia nazwać można kultowym.

Jest to o tyle ciekawe, że gra ta tak naprawdę nigdy nie miała dobrej opinii. System chyba najlepszą prasą cieszył się - paradoksalnie - w latach 2010-2014, kiedy, wraz ze wzbierającą falą nostalgii i modą na lata 90-te zaczęto pisać oń z dużą dozą sympatii, znacznie cieplej, niż w momencie jego powstania. Co jeszcze zabawniejsze mam wrażenie, że Artur Szyndler tak naprawdę zaszkodził sobie publikacją książki.

Mimo to Kryształy Czasu miały swych zaciekłych miłośników i obrońców w zasadzie przez całe lata 90-te, a poświęcone im portale są tej pory istnieją aktywne portale.

Historia gry:

Historia Kryształów Czasu niknie w pomroce dziejów. System został stworzony przez Artura Szyndlera na początku lat 90-tych (prawdopodobnie w okolicy roku 1990) i początkowo egzystował, jak wiele amatorskich gier fabularnych w formie zeszytowo-dyskietkowej. W odróżnieniu od większości tego typu produkcji gra zyskała dość dużą popularność. Wynikało to prawdopodobnie z podejścia i zapału samego autora, który zapisał ją w postaci kilkunastu plików tekstowych i rozprowadzał na konwentach po prostu rozdając dyski z nią.

Współcześnie taka forma dystrybucji może budzić śmieszność, faktycznie jednak jak na owe czasy była nie dość, że bardzo nowoczesna i typowa dla środowisk sceny komputerowej przełomu lat 80-tych i 90-tych. Dzięki temu, oraz korzystając z faktu, że tak naprawdę gra posiadała niewielką konkurencję (chyba jedyną było dokonane w Lublinie, pirackie tłumaczenie Warhammera Fantasy RPG oraz krążące po Polsce ksera kser Advanced Dungeons and Dragons) udało jej się zdobyć pewną popularność.

Faktycznie jednak Kryształy Czasu trafiły do szerszego odbiorcy dopiero w roku 1993, wraz z pojawieniem się traktującego o grach fabularnych pisma Magia i Miecz. Pierwsze numery tego czasopisma poświęcone były w większości właśnie Kryształom Czasu, publikowanych w nim w formie odcinków.

Wersja ta dla większości RPG-owców starszego pokolenia jest właściwą wersją systemu, jednak od początku budziła zastrzeżenia ortodoksów (oraz miłośników innych gier), którzy mieli do czynienia z mitycznym Wydaniem Dyskietkowym lub - jeszcze bardziej mitycznym - zeszytowym. Generalnie zarzucano jej, że została okrojona o pozbawiona wielu elementów oryginału, z czego miały wynikać wszelkie, później wytykane przez złośliwców wady.

Prawdę mówiąc trudno mi się do tego zarzutu ustosunkować, gdyż nie miałem styczności z ?wydaniem dyskietkowym?. Powołując się jednak na opinię Bezimiennego Tomka, który rzekomo miał dobre stosunki z warszawskim fandomem gier fabularnych wczesnych lat 90-tych dyskietkowe KC-ty były klasycznym bloatem, wypchanym masami niezbyt potrzebnych elementów, nadmiernie wypełniających grę.

Wydanie gazetowe zapewniło Kryształom Czasu dopływ nowych graczy oraz dużą popularność utrzymującą się przez kilka pierwszych lat. Z czasem system popadł jednak w zapomnienie i w zasadzie pod koniec lat 90-tych grali weń jedynie ortodoksyjni miłośnicy. Przyczyny tego stanu rzeczy były dwie. Pierwszą była oczywiście rosnąca popularność coraz łatwiej dostępnych, zachodnich gier RPG w tym głównie oficjalnego wydania Warhammera, który można było zwyczajnie kupić w księgarniach.

Drugą natomiast konflikt między Arturem Szyndlerem, a redakcją Magii i Miecza. Jego geneza nie jest mi znana, choć jest on niezaprzeczalny: pismo w pewnym momencie zapełniła się bardzo krytycznymi opiniami na temat gry oraz nie zawsze wybrednymi żartami z jej autora. Żartem dyżurnym było powoływanie się na postać Paladyna Arturiusa, który przedrzeźniał Artura Szyndlera właśnie.

Mimo to materiały do Kryształów Czasu ukazywały się nieprzerwanie co najmniej do grudnia 1996. Co więcej w roku 1998 wydawnictwo Mag zdecydowało się na wznowienie gry, tym razem w formie drukowanej. System doczekał się zmian i poprawek, które same w sobie były dość kontrowersyjne. Z jednej strony miały one ułatwić grę i zwiększyć jej stopień przyswajalności. Z drugiej spotkałem się z zarzutami, że zepsuły ją jeszcze bardziej (oraz, że ją wykastrowały, co jednak jest w wypadku KC-tów argumentem dyżurnym).

Drukowana wersja KC-tów z całą pewnością kulała pod jednym względem: edytorskim. Do tego stopnia, że w podręczniku zapomniano wydrukować kilku stron (zawierających między innymi część opisu profesji Astrologa i Rycerza), co nadrobiono później drukując je w Magii i Mieczu.

Planowano także opublikowanie osadzonego w klimacie arabskim dodatku pod tytułem Świat Almohadów. Ten jednak nie ukazał się: z powodu raczej krytycznych recenzji i nikłego zainteresowania klientów Kryształy Czasu sprzedały się słabo, a linia została zamknięta.

Od tego momentu gra żyje wyłącznie w sieci, a pamięć o niej podtrzymywana jest przez najwierniejszych z wiernych fanów.

Język:

Pierwszą rzeczą, jaka wpada w oczy w trakcie lektury Kryształów Czasu, niezależnie od wersji systemu, z jaką mamy do czynienia jest charakterystyczny, nieporadny i nieładny język, jakim system został napisany. Materiały do tej gry wypełnione są więc takimi tworami jak Martwiaki, Czarnotrupy, Eliksiry X-Wizji (które są niezręczną kalką językową Potion of X-Ray Vision), Odporność Nr Siedem, Toporomiecze albo potworami w rodzaju Szczura Dzikiego, z jakim będziemy mieli okazję się zmierzyć.

W połączeniu z faktem, że autor zupełnie nie czuł skali (w efekcie czego mamy pieciotysięczne miasta bronione przez cztery razy liczniejsze garnizony) oraz z tym, że momentami ponosiła go wyobraźnia (w rezultacie czego np. jedynym pokarmem mieszkańców świata gry były oryginalnie nasionka agawy i bawoły-opasy), której wytwory nie do końca potrafił przelać na papier wywołuje to niezamierzone efekty komiczne.

Postacie:

Jeśli chodzi o wybór dostępnych w grze postaci Kryształy Czasu nie odchodzą daleko od schematów Dungeons and Dragons. Wręcz przeciwnie: pełne są elementów wprost skopiowanych z tej gry. Jednym z nich jest sposób tworzenia bohaterów. Nie zdziwi więc nikogo, że w tych okolicznościach postacie tworzy się nakładając na siebie Rasę i Klasę. Ras jest dziewięć. Poza ?wielką szóstką? (ludzie, elfy, półelfy, krasnoludy, gnomy i hobbici) otrzymujemy też półorków, półolbrzymy oraz reptilionów (ludzi-jaszczurki). Do wyboru mamy osiemnaście klas postaci (Mag, Czarnoksiężnik, Iluzjonista, Alchemik, Kapłan, Druid, Astrolog, Półbóg, Wojownik, Łowca, Gwardzista, Barbarzyńca, Rycerz, Paladyn, Czarny rycerz, Złodziej, Zabójca, Kupiec) podzielonych na pięć kast (Czarodziejską, Kapłańską, Wojowniczą, Rycerską i Złodziejską).

Wiele elementów tworzonej postaci się losuje, w tym także elementy niepotrzebne, jak wzrost i waga, przez co tworzenie bohatera jest dość czasochłonne. To, czego się nie losuje wylicza się na podstawie wylosowanych elementów w dość niestety żmudnym i trudnym procesie na bazie mało intuicyjnych wzorów.

Między poszczególnymi klasami bynajmniej nie ma równowagi, przeciwnie, te podzielić można na lepsze i gorsze. Na samym dnie znajdują się (kolejno) Kupiec, Astrolog i Alchemik. Ten pierwszy w praktyce nie ma żadnych specjalnych zdolności, dwaj pozostali mogą przynajmniej rzucać czary, ale tak naprawdę co to za czary? Na przeciwnym końcu skali znajdują się oczywiście Półbogowie, istoty tak potężne, że aspirujące do własnego miejsca w panteonie.

Z drugiej strony moce Półbogow są tak losowe i obarczone tak straszliwymi wadami, że mało kto ma odwagę z nich skorzystać.

Ciąg dalszy na Blogu Zewnętrznym:

1 komentarz


Rekomendowane komentarze

Pamiętam KC, a przynajmniej artykuły o nim w Magii i Mieczu. Samego systemu jednak nigdy nie ogrywałem, podobnie zresztą jak D&D. Jakoś tak bliżej miałem do Warhammera i World of Darkness..

  • Upvote 1
Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...