Skocz do zawartości

Blog pisany nocą

  • wpisy
    31
  • komentarzy
    90
  • wyświetleń
    39523

Gdzie człowiek nie może, tam diabła pośle


849

700 wyświetleń

Dawniej ludzie wierni zdrowemu rozsądkowi traktowali komiksowych superbohaterów tak, jak na to zasługiwali ? jako nie tylko rysunkowych, ale wręcz przerysowanych herosów. Taki Superman był supersilnym, superszybkim człowiekiem-chociaż-kosmitą, który bronił Ziemi przed obdarzonymi niszczycielskimi mocami zwyrodnialcami z całej galaktyki. I już. Takie podejście zaowocowało produkcjami pokroju ?Batmana? Adama Westa, a więc utworami, które pozwoliły zastąpić słowo ?kicz? wyrazem ?kamp?. I choć miało to posmak stosowania nowomowy, pomogło uspokoić sumienia paru osób i pozwoliło im cieszyć się tym, co przecież od początku ku uciesze było tworzone.

Wszystko zmieniło się, gdy Tim Burton postanowił uczynić Mrocznego Rycerza odpowiednio mrocznym (ale wciąż cudownie kiczowatym), a późniejszy, zmiażdżony przez krytyków i widownię ?Batman i Robin? J. Schumachera nie zdołał przywrócić serii dawnej estetyki. Lud wyraził swoją opinię, a więc skoro nie można było iść w stronę netoperkowego kampu, należało się udać w kierunku ?mroku?.

Nolanowskie ?Batmany? dają dużo frajdy i śmiałem się przy nich co najmniej równie często, co oglądając poczynania Nietoperza z lat sześćdziesiątych, lecz moi towarzysze niekoniecznie zdawali się rozumieć dlaczego. Nieważne ile ?mroczności?, przemocy, wewnętrznych rozterek i podniosłych monologów wrzuci się do filmu ? na ekranie wciąż oglądam dorosłego faceta w rogatej masce, który

, i brzmi, jakby jednocześnie
. Moda na takie ujęcie superbohaterów rozprzestrzeniła się na inne serie, acz szczęśliwie pozostało parę tytułów z lżejszym podejściem. Wprawdzie nie śledzę na bieżąco rozlicznych superbohaterskich cykli filmowych, a już tym bardziej komiksowych, jednak natrafiłem ostatnimi czasy na dość osobliwą postać zamaskowanego mściciela, której przygody szczęśliwym trafem doczekały się niedawno ujęcia w formę serialu ? szczęśliwym, ponieważ popularna obecnie formuła ?uczłowieczania? i (o ironio) ?odbrązawiania? superherosów zdaje się do niej pasować jak ulał.

daredevil_ver9_xlg.jpg

Matt Murdock, vel Daredevil, nie ma żadnych supermocy, nie licząc rzecz jasna kolorytu społeczności bohaterów seriali, co pozwala mu prać się po pysku z rozmaitymi niemilcami przez godziny, nie zostając przy tym kaleką. Tym ostatnim zresztą technicznie rzecz biorąc jest ? stracił za młodu wzrok, jednak wyostrzenie wskutek tego zdarzenia pozostałych zmysłów rekompensuje mu to z nawiązką. Również w kwestii wspomnianych antagonistów nasz heros nie zadaje się z grupką przebierańców-socjopatów, którzy regularnie starają się przejąć władzę nad światem, lecz z wszelkiego rodzaju zorganizowanymi grupami przestępczymi, parającymi się handlem narkotykami, porwaniami, zabójstwami, praniem brudnych pieniędzy, przekrętami finansowymi, korupcją, słowem: budowaniem państwa w państwie. Matthew jako prawnik stara się im przeciwstawić przy pomocy systemu sprawiedliwości, a tam, gdzie prawo nie sięga, wkracza do akcji osobiście. Wszystko to jakieś dziwnie spójne. Ale nie w tym rzecz.

W jednej z internetowych recenzji ostatniego ?Kapitana Ameryki? padło zasadnicze pytanie: ?Hey Rich, does Captain America kill people? Or does he have a pussy code of ethics like Superman or Batman??. Rodzice Bruce'a Wayne'a zostali zastrzeleni na jego oczach, w związku z czym przyjął regułę nieużywania broni palnej i niezabijania swoich adwersarzy, a w najnowszych filmach postępuje również w myśl zasady ?If you kill him you will be just like him?, która jest używana przez rozmaitych twórców do uzasadnienia moralnej wyższości protagonisty nad antagonistą tak często, że w zasadzie jest już tylko parodią samej siebie. Reguły Batmana zostały dane mu przez autorów, żeby uczynić postać ciekawszą, stanowią podstawę wszelkich konfliktów wewnętrznych i rozterek bohatera, ale nie dodają mu głębi z prostej przyczyny: stojąca za nimi motywacja jest po prostu licha. Ujmując to inaczej: gdyby rodziców Bruce'a rozjechał pijany kierowca, Batman zostałby Mrocznym Rycerzem Szos, który pomaga drogówce i poprzysiągł abstynencję. Konflikt Batmana nie jest konfliktem moralnym, ale walką o przestrzeganie zasad; jeśli kogoś zabije, to w pewien sposób przegra, gdyż postąpi tak, jak człowiek, którego nienawidzi/od którego chce być lepszy, a nie dlatego, że uczyni zło.

daredevil7.jpg

Diabeł z Hell's Kitchen z kolei widzi świat inaczej (nie tylko ze względu na swoją ułomność) ? jest bowiem katolikiem. I jako taki, ilekroć obije komuś fizys, musi iść do spowiedzi, a w duszy kołacze mu się szereg pytań, w tym: jak daleko można się posunąć, by bronić ludzi od zła? Czy ta walka w ogóle ma szansę skończyć się wygraną? I na czym ta wygrana miałaby polegać? Jaka jest rola zła w świecie stworzonym przez Boga? Czy mając po temu możliwości, powinien czuć się odpowiedzialny za powstrzymanie ludzi niszczących jego miasto? I przede wszystkim: na ile wziąć sprawy w swoje ręce, a na ile pozostawić je Bogu?

Słowem ? Matt Murdock zwyczajnie (czy na pewno zwyczajnie?) nie godzi się na zło w świecie. Doświadczył go wiele, ale doświadczył też dobra, a mając nieprzeciętne umiejętności chce coś z tym zrobić, chce działać, stara się znaleźć drogę pomiędzy całkowitą biernością a zimnym morderstwem. W przeciwieństwie do licznych superbohaterów, których motywacja do działania wynika z konkretnych, specyficznych dla danej postaci przeżyć, którzy walczą z częstokroć groteskowymi arcyłotrami, powody Daredevila wynikają z podstawowych pytań o sens i porządek tego świata, a jego wrogami są przestępcy działający w otaczającej nas rzeczywistości.

I choć serialowy ?Daredevil? ma wszystkie skazy charakterystyczne dla tejże formuły (a kilka wręcz pogłębia, jak choćby shaky cam w stopniu przyprawiającym o mdłości) i wiele wskazuje na to, że w przyszłości oponentami będą kreskówkowi nindże, to potrafi momentami wzbić się naprawdę wysoko, jak choćby w scenach ?spowiedzi?, czy takich, jak poniższa:

3 komentarze


Rekomendowane komentarze

Nie oglądałem Daredevila jeszcze, po twojej wypowiedzi wnoszę, że czas naprawić ten błąd. Co do kiczu: masz rację, choć nie do końca. Forma Batmana jak również i innych herosów musiała się zmieniać z czasem, tak jak zmieniały się gustu ich czytelników i widzów.

Sam nie rozumiem czemu ludzie się zachwycają Nolanowskimi filmami z pod znaku nietoperza. Dla mnie są one tak niesamowicie nudne, a w szczególności część druga, gdzie pojawia się Joker... Serio, tak wygląda pomysł Nolana na jednego z najwybitniejszych psychopatów w historii komiksów ? Przeceiż toto jest całkowicie wyzute z klasy, z maniakalnego poczucia humory, w ogóle została ta postać tak bardzo spłycona, że to aż boli. Jack Nicholson był o wiele, wiele lepszy w tej roli, do tego czuło się od niego tą psychozę.

Ehm, przepraszam za to, już wracam do meritum: nie ma nic poważnego w facecie, który biega w lateksowym stroju latającego szczura po nocy i pierze złych po gębach. Do tego za dnia jest zabójczo przystojnym bilionerem... To tylko dla mnie jest takie clieche ?

A to tylko jedna postać, osobiście za bardziej humorystyczne uważam dorosłego faceta, biegające w czerwonych gatkach na niebieskich spodniach, z wielkim emblematem na pierści...

Link do komentarza

DC, a więc Batmany-Nolany, Superman, ale też nowy marvelowy Spider-Man, X-meni, Kapitan Ameryka... Jasne, że "powagą" nie dorównują Nietoperzowi, ale akcji w rodzaju zmiany kierunku obrotu Ziemi, by cofnąć czas, też się nie uświadczy. Nie sposób też pominąć Watchmenów.

Podsumuję to tak:

10wtoio.jpg

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...