Skocz do zawartości

Fanboj i Życie

  • wpisy
    331
  • komentarzy
    500
  • wyświetleń
    138748

Dragon Ball Super - rzut oka na pierwszy odcinek:


muszonik

525 wyświetleń

5 lipca miało miejsce prawdziwe święto dla wszystkich miłośników Dragon Balla: premiera pierwszego odcinka nowej serii. Po osiemnastu latach anime to wraca na antenę z nowym materiałem filmowym. I to w odróżnieniu od (obecnie już niekanonicznego) Dragon Ball GT autoryzowanego przez samego ojca tego anime: Akirę Toriyamę.

Steaven Spilberg powiedział kiedyś, że film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, a potem napięcie powinno stopniowo rosnąć. O Dragon Ball Super nie da się tego w żaden sposób powiedzieć. Seria zaczyna się dość nudno, od przypomnienia wydarzeń z serii Z oraz skasowania serii GT. Przenosimy się więc w czasie do okresu walki z Majin Buu, a dokładniej momentu, gdy ta została zakończona. Życie na Ziemi toczy się w sielskim spokoju: Mr. Satana użera się z Buu, nieletni Goten i Trunks wygłupiają się, Gohan romansuje z Videl, gdzieś z tyłu mruga Piccolo czyli stary dobry Szatan Serduszko (plotka głosi, że autor tego tłumaczenia nie zażywał LSD, ale ja w nią nie wierzę), Goku natomiast pracuje w polu. O ulubieńcu wszystkich: Vegecie nie wiadomo na razie niczego, ale podejrzewam, że pojawi się na ekranie najdalej za dwa odcinki.

Gdzieś w tle i po cichu przemyka się prawdopodobny przyszły wróg w postaci tajemniczego, rozwalającego planety kociska, z którym wyraźny problem mają znani z końca serii Z bogowie.

Internetowe źródła wskazują na to, że fabuła będzie w jakiś sposób związana z wyemitowanym dwa lata temu filmem kinowym Dragon Ball Z: Kami no Kami. Prawdę mówiąc nie jestem w stanie tego zweryfikować, gdyż na razie bardzo niewiele widzieliśmy naszego przeciwnika (obserwować go było można przez raptem trzydzieści sekund), ale faktycznie był on podobny do antagonisty z wymienionego filmu. Prawdopodobnie więc będziemy mieć do czynienia z rozszerzoną wersją wcześniejszej fabuły. Czyli chyba jest dobrze, bowiem akurat ta seria zawsze lepiej wypadała w dłuższych formach. Kami no Kami natomiast posiada dobrą opinię wśród jej fanów, czego nie można powiedzieć o każdym filmie z tego uniwersum.

Jeśli chodzi o oprawę audio-wizualną, to nowa seria wita nas w sposób niezbyt życzliwy, od scen na żywca wyciętych ze starej serii z lat 90-tych. Od razu widzimy więc jakiego postępu w technice graficzne oraz płynności animacji przez ten czas dokonano. Zanim zdążymy się przyzwyczaić do archaicznej oprawy zostajemy przeniesieni do nowego materiału filmowego, który tylko potęguje szok. Szkoda trochę, że autorzy nie poświęcili odrobiny czasu i nie nakręcili tych kilku pierwszych minut od początku, tym bardziej, że ilość materiału nie była duża.

Jeśli chodzi o pozostałą część odcinka, to grafika jest na przyzwoitym, znośnym poziomie lecz nie powala. Niekoniecznie jest to zarzut, bowiem przez cały odcinek oglądamy głównie życie rodzinne, a powiedzmy sobie szczerze: nie jest to najatrakcyjniejszy motyw serii Z, ani też jej gwóźdź programu. To jest anime o kopaniu się po ryjach i wysadzaniu planet, a nie jakieś okruchy życia. Prawdę mówiąc nie spodziewam się, by w przyszłych epizodach sytuacja jakoś radykalnie się poprawiła, Dragon Ball nigdy bowiem piękny nie był. Mam jednak nadzieję, że z mankamentami poprawy poradzi sobie tak jak poprzednio: przesłaniając je odpowiednio dużymi eksplozjami, powoli rozwiewającymi się kłębami i ujęciami na zadziwione twarze bohaterów.

Podsumowując: pierwszy odcinek trudno nazwać genialnym, albo też zapierającym dech w piersiach. Niemniej jednak dla mnie stanowił całkiem sympatyczne zaproszenie do obejrzenia serii i zapowiedź udanej podróży sentymentalnej do dzieciństwa i świata Sajan oraz superwojowników.

Ciekawe ile odcinków tym razem będzie wybuchała planeta Namek?

PS. Jeśli ktoś ma ochotę przeczytać post drugi raz, to może zrobić to na Blogu Zewnętrznym albo na blogu Nyctereutes procyonoides.

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...