Skocz do zawartości

Strumień świadomości

  • wpisy
    37
  • komentarzy
    75
  • wyświetleń
    28800

Helldivers - recenzja, bo o tej grze warto wiedzieć


Tribe

867 wyświetleń

Są takie tytuły, o których wcześniej nic się nie słyszało, a które po całkowicie incydentalnym zainstalowaniu i odpaleniu od razu rozkochują w sobie odbiorcę. Do wypróbowania najnowszego tworu Arrowhead Game Studios (autorów znakomitej skądinąd Magicki i oldschoolowego Gauntlet) namówił mnie młodszy brat - i chwała mu za to. Zacząłem gierczyć i przestać nie mogę.

t_helldivers_launch.jpg?

Uwielbiam zapach Wolności? o poranku

Siedzę w świecie gier już dosyć długo i jest mi w nim ciepło wygodnie, lecz premierę omawianego tytułu z jakiegoś powodu przeoczyłem. Nie jestem pewien, czy z własnej winy, czy przez zbyt skromne rozgłaszanie przez twórców tego przecież niewielkiego w sumie dziełka, w każdym razie sądzę, że należy się parę słów o tym, z czym w ogóle mamy do czynienia. Otóż w najprostszych słowa jest to twin-stick shooter z widokiem izometrycznym, osadzony w klimatach science fiction, ale takiego z filmów klasy B bardziej niż z odysei kosmicznych Kubricka. Silną inspirację dla ogółu świata przedstawionego, do czego twócy zresztą otwarcie się przyznają, stanowi szczególnie "Starship Troopers".

Wcielamy się w postać jednego z wielu kosmicznych żołnierzy w szeregach armii karykaturalnie przedstawionej SUPER ZIEMI. Podróżując gwiezdnym okrętem przez kolejne układy planetarne przyjdzie nam rozpowszechniać ustrój zwany przez grę "zarządzaną demokracją" przy użyciu, jakżeby inaczej, tony ołowiu wypluwanego przez różnej maści broń palną. Na drodze do tego jakże chwalebnego celu staną nam trzy wrogie rasy - Cyborgi, Robale i Oświeceni, których eliminować będziemy sami, bądź też jako czteroosobowy oddział z pomocą innych graczy, przy jednym telewizorze, bądź też przez internet. Oprócz broni podstawowej, w miarę postępu do dyspozycji dostaniemy także szereg "Stratagemów", czyli przeróżnych sprzętów wsparcia, które będzie można przywołać w trakcie misji. Z tych zabawek należy jednak korzystać ostrożnie, bo ranią w tym samym stopniu wroga, co nas samych i naszych towarzyszy. Wszystko to natomiast rozgrywa się w obliczu wielkiego międzyplanetarnego konfliktu, w którym uczestniczą wszyscy (sic!) gracze i to od ich poczynań zależy zwycięstwo bądź upadek rasy ludzkiej.

Helldivers_Review_Image6.jpg

Ale z Ciebie brzydki... Robal

To, co napisałem do tej pory, w zasadzie można przeczytać wchodząc na stronę produktu w Playstation Network. Dla mnie Helldivers to coś pomiędzy Diablo 3, Starcraftem 2, Warhammerem 40 000: Dawn of War II i ... Destiny. Z pierwszego czerpie zgrubsza action-rpgowy model rozgrywki, z drugiego bierze pełnymi garściami jeśli chodzi o strony konfliktu (toż to wariacja na temat Terran, Zergów i Protossów), Dawn of War zainspirował elementy taktyczne i zarządzanie małym oddziałem, a sukces Destiny wpłynął na wspólne multiplayerowe strzelanie w różnych zakątkach galaktyki.

Mieszanka ta, choć na papierze może wyglądać karkołomnie, w praktyce sprawdza się wyśmienicie, a niektóre elementy są lepiej przemyślane i ciekawiej wykonane, niż w przytoczonych wcześniej tytułach. Naprawdę, nie mogę wręcz uwierzyć, że tak małej w sumie grze udało się tak mocno wciągnąć mnie już w momencie, w którym chwyciłem pada do rąk. Poczułem się, jakby Helldivers stworzono w odpowiedzi na moje niewypowiedziane marzenia o tytule, w który zawsze chcialem zagrać. Ale do rzeczy.

Fabularnie gra do zaoferowania ma niewiele, bo i niespecjalnie jest o czym opowiadać - Jest dobrze prosperująca, opływająca w dobrobyt Super Ziemia i jej doskonali mieszkańcy, oraz brzydcy niemilcy, których intencje i motywacja nie mają znaczenia, bo stanowią zagrożenie dla gaunktu ludzkiego, więc trzeba ich z tego tytułu wybić do nogi. Całość przekazanej treści podano zdawkowo i ze sporą dozą humoru i dystansu, co podpowiada nam, że specjalnie nie powinniśmy się przejmować głębią fabularną. Intro daje nam pewne pojęcie, w jakim wszechświecie przyszło nam istnieć i walczyć, ale nadrzędnym celem jest całkowite wyeliminowanie nieprzyjacielskich ras z mapy galaktyki. Cała rzecz jednak w tym, że wkład pojedynczego gracza, choć rzeczywisty, jest też znikomy. Całość gry zbudowana jest wokół wrażenia ciągłego konfliktu, który toczy się z nami lub bez nas, i to w jego obrębie opowiadane są małe, ale jakże ekcytujące historie z frontu. Ponadto, dla każdego gra będzie nieco innym doznaniem, bo wszystkie planety i misje na nich generowanie są proceduralnie. To z jednej strony dobrze, bo gra zaskakuja nas za każdym razem czymś trochę innym, z drugiej poprzez taki zabieg niestety nie ma konkretnych zadań czy lokacji zapadających w pamięć.

helldivers00-600x337.jpg

Orientuj się, żołnierzu!

Po ukończeniu krótkiego, ale niezbędnego tutoriala pod okiem mocno sarkastycznego robota szkoleniowego przenosimy się na mostek naszego okrętu. W tym swoistym hubie możemy zmienić uzbrojenie i pancerz, poczytać nieco o świecie Helldivers dzięki growej encyklopedii, albo też zamienić słowo z załogą statku, i naturalnie obrać kurs ku kolejnemu celowi. Prawdziwa rozgrywka zaczyna się w momencie, w którym w kapsule zrzucani jesteśmy na powierzchnię danej planety. W celu ukończenia misji i ewakuacji z powierzchni, każdorazowo musimy wykonać kilka pomniejszych zadań, mimo różnorodności polegających z reguły na obronie punktu strategicznego, aktywowaniu systemów obronnych, odzykaniu artefaktu, bądź eskortowaniu ważnego transportu albo grupki ocalałych. W wykonaniu tych zadań skutecznie uprzykrzać życie będą nam przedstawiciele wymienionych wcześniej ras. Każdy wróg zachowuje się inaczej, ma inne słabości i cechy, więc przed desantem warto jest dobrać odpowiedni ekwipunek. Ilość slotów nań przeznaczonych jest przy tym mocno ograniczona, więc nigdy nie będziemy mieli dostępu do wszystkiego, a też nie ma broni uniwersalnej, skutecznej w każdej sytuacji.

Lepiej zabrać ze sobą kroczącego mecha, który sieje spustoszenie wśród mniejszych przeciwników, czy raczej nalot przeciwpancerny przeciw naprawdę twardym bestiom? Dron leczący osłabionych członków oddziału czy stacjonarna wieżyczka obronna? Wyborów jest mnogość, dodać do tego należy wiecznie ograniczone ilości amunicji i możliwość zestrzelenia własnego sprzętu bądź przyjaciela, a w efekcie pozornie prosta gierka zmienia się w złożoną zagadkę taktyczną, i to pomimo sporego natężenia akcji. Warto jednocześnie zauważyć, że wbrew powszechnemu growemu trendowi, nie jesteśmy zmuszeni do zabicia wszystkich niemilców, aby przebrnąć dalej. Działając w ten sposób nasze trudy będzą ciągnąć się w nieskończoność, bo napływać będą kolejne fale wrógów, a w pewnym momencie zabraknie amunicji i misja z pewnością zakończy się niepowodzeniem. Trzeba ciągle być w ruchu, a przystanki robić tylko, kiedy to absolutnie konieczne, obcych zaś zabijać, aby ułatwić sobie wykonanie zadań, a nie traktować ich eksterminacji jako celu samego w sobie.

Zgoda buduje

Gdy gramy z kimś, wszystko wyżej wymienione należy podnieść do kwadratu, gdyż od sprawnej kooperacji i przytomnośći zależy powodzenie misji. Nie ma opcji, żeby każdy działał sobie a muzom i "jakoś się uda". Zręczne palce, odpowiedni sprzęt i umiejętne jego wykorzystane oraz zdolność komunikacji i współpracy to klucz do sukcesu. W obliczu tego przestaje się zauważać brak fabuły czy wkradającą się w pewnym momencie powtarzalność misji (mimo ich losowości).

4556876_helldivers-turning-up-the-heat-update-out_c22403ea_m.jpg?bg=9B4E2C

Motywacja jest zresztą spora, bo odbicie każdej planety wiąże się z nagrodami w postaci punktów doświadczenia zwiększających rangę naszego żołnierza, czasami dostępu do nowych Stratagemów, oraz punktów potrzebnych do ulepszania posiadanego już przez nas sprzętu. Ponadto, na podstawie tego, jak dobrze poszła dana misja, liczony jest nasz wpływ na przebieg wojny - decyduje on o przynależnośći danego układu planetarnego do terytorium naszego, bądź nieprzyjaciela. Tak jak wspominałem jednak, nie widać to za bardzo z perspektywy jednostki, ale cały czas mamy wgląd w statystyki i przebieg konfliktu, a sytuacja podczas naszej nieobecności potrafi zmienić się o 180 stopni. Nieraz przyjdzie nam odpowiedzieć na wezwanie do obrony danej planety, a zwieńczeniem planetarnej kampanii będzie najazd na stolicę każej z trzech wrogich frakcji.

Mały, ale wariat

Przyznać trzeba, że ze screenów, i materiałów wideo zresztą też, nie da się wywnioskować prawie nic z tego, co tu zostało napisane. Gra z daleka wygląda niepozornie - nie urzeka grafiką i wygląda na prostą, szybko nudzącą się zabawę. Wrażenie jest to jednak mylne i krzywdzące, gdyż w rzeczywistości dostajemy zaskakująco głęboką i wymagającą, ale satysfakcjonującą zabawę, a przy tym, z racji ciągle generowanego na bieżąco wszechświata, potencjalnie nieskończoną. Dlatego też serdecznie polecam każdemu każdemu właścicielowi jakiejkolwiek z nowszych konsol Sony do zapoznania się z tytułem. Tak, jakiejkolwiek, bo gra udostępniona jest w systemie cross-buy, ale także, o dziwo, cross-play, co oznacza, że gracze na PS3, PS4 i PSVITA mogą grać razem i komunikować się między sobą na czacie. Szczerze powiedziawszy nie spotkałem się z tym dotychczas w żadnej innej grze konsolowej (dajcie znać jeśli w którejś już tak było).

hell_s.jpg

Helldivers już teraz jest znakomite, czy to w pojedynkę, czy ze znajomymi na jednej kanapie, ale każdy, kto w to zagra, szybko dostrzeże potencjał na jeszcze więcej... wszystkiego. Więcej rodzajów wrogów, zróżnicowanych planet, broni, Stratagemów. Dlatego warto się w grę wyposażyć i dać w ten sposób do zrozumienia studiu Arrowhead, że stworzyli coś naprawdę dobrego i wartego wspierania nową zawartością w przyszłości.

Ocena: 8,5 filiżanek Liber-tea na 10.

plusy:

+ świetne, płynne i intuicyjne sterowanie

+ zaskakująco głęboka i przemyślana rozgrywka

+ poczucie uczestnictwa w wielkim galaktycznym konflikcie

+ kooperacja wymagająca współpracy i dobrej komunikacji

+ oprawa audiowizualna jest funkcjonalna i sympatyczna...

minusy:

- ...ale też dość prosta i nie powala

- brak zapadających w pamięć miejsc i zadań

- niektórych może znużyć, szczególnie, jeśli grają w pojedynkę

- przydałoby się więcej wszystkiego smile_prosty.gif

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...