Skocz do zawartości

Gralnia

  • wpisy
    14
  • komentarzy
    40
  • wyświetleń
    8931

Gralnia #6: Pillars of Eternity


Iselor

1195 wyświetleń

75280513.jpg

Tytuł: Pillars of Eternity

Gatunek: cRPG

Platformy: Windows|Linux|Macintosh

Twórcy: Obsidian

Rok wydania: 2015

Dwa miesiące minęły od premiery Pillars of Eternity. Przez ten czas zdążyliśmy ochłonąć, przeczytać pierwsze recenzje i opinie graczy. W międzyczasie pojawiły się łatki niwelujące horrendalną ilość bugów. Co ciekawe, udało mi się odpalić i grać (tak na oko skończyłem ¾ gry) na systemie Windows XP z 3,25 GBRam. Co prawda gra czasem ?wykrzacza? do windy ,ale mówi się trudno; nauczyłem się przez to cierpliwości do tej gry i zapisuję stan gry co kilka minut. To co przeczytacie tutaj to bardziej wrażenia, opinia może nie do końca szczegółowa, recenzją radzę tego nie nazywaćwink_prosty.gif

s3_zpskowofbpi.jpg

Zacznijmy od początku. System tworzenia i rozwoju postaci czyli mechanika. W zasadzie amy do czynienia z kalką D&D, trochę zmian kosmetycznych, trochę inne nazwy, czasem inne właściwości, ale nieznacznie. Ukłon w stronę graczy wychowanych na klasykach Black Isle i Bioware. Tak więc ci którzy grali w te gry nie mają problemu e stworzeniem swojego bohatera, zwłaszcza że sporo klas i ras w zasadzie jest ta sama, ew. pod innymi nazwami:) Dla mnie to zaleta, bo czuję że wróciłem na stare śmieci. I to pomimo tego że świat stworzono od zera. Początkowo wydaje się że to klasyczne fantasy, ale realia świata przedstawionego (choćby występowanie prochu i broni palnej czy specyficzna architektura budowli) sugerują że mamy bardziej do czynienia z XVI wiekiem w konwencji fantasy niż ze starożytnością czy wczesnym średniowieczem.

Skopiowano niejako mechanikę, skopiowano interfejs. I po raz kolejny jestem zadowolony. Wszelkie ikonki w czasie gry, ekran ekwipunku czy karty postaci są także zbliżone do tego co dostawaliśmy w Baldurach czy Icewindach. Cóż, człowiek lubi to co zna:)

Zaskoczeniem było jednak coś innego. Opisy sytuacji rodem z Tormenta i równie zaawansowane dialogi. To co mi się tu spodobało to fakt, że bardzo często opcje dialogowe zależne są od naszej klasy, rasy, pochodzenia, intelektu, stanowoczości, reputacji i innych czynników.

Narazie piszę o plusach i o plusach pisać dalej będę. To co jeszcze podoba mi się w PoE to fabuła. Dosyć skomplikowana, porusza kwestię natury filozoficznej czym jest życie, kwestię duszy (zwłaszcza że w tym świecie dusze to element bardzo istotny, bowiem wprowadzono tu koncepcję dalekowschodniej reinkarnacji), tego czy istota żyjąca może żyć bez niej, w zaowalowany sposób mamy tu ?przemycony? problem aborcji. Całość nie jest tak ?ciężka? jak w Tormencie czy Falloutach (ok, Fallouty nie miały ?ciężkiej? fabuły, ale klimat tak), ale nie jest to też wesołe hasanie po łące jak w Baldurach czy Drakensangach. I mi takie coś pasuje bo to jest ?złoty środek? jakiego oczekiwałem od cRPG (?lekkość? Baldura jest irytująca, zaś ?ciężkość? Tormenta sprawia.że niezbyt mam ochotę grać w niego drugi czy n-ty raz). Nie będę tu zdradzał wątku głównego, bo ci którzy nie grali muszą go odkryć samemu. Natomiast słowo o questach pobocznych. Świetnie zrobione. To nie są ?zapychacze? w rodzaju ?O dobry panie! Zgubiłem w krzakach mój zardzewiały miecz! Poszukaj go, a w nagrodę dam ci 300 sztuk złota i magiczną zbroję!?. Tutaj każdy quest poboczny jest starannie wykonany, zazwyczaj wiąże się z przynajmniej dwoma możliwościami jego wykonania, spora ich część ma także wpływ na naszą reputację w różnych miejsach zwiedzanego świata.

s2_zpsv1geem9r.jpg

No a ów świat zwiedzamy nie sami! Towarzyszy możemy mieć pięciu. I tu miła niespodzianka. Towarzysze dołączają do nas w trakcie gry, dyskutują z nami, wypełniamy też questy z nimi związane. To tacy towarzysze fabularni jak np. Viconia w Baldurze. Jednak jeśli stwierdzimy że bohaterowie dołączalni niezbyt nam pasują umiejętnościami czy charakterem wybieramy się do karczmy. A tam za drobną opłatą możemy wynająć Poszukiwacza Przygód. Owe wynajęcie polega na tym, że tworzymy nowego herosa do drużyny od podstaw, tak jak w np. Icewind Dale. Tak więc mamy trzy możliwości:

a. gra z bohaterami stworzonymi przez twórców gry, którzy będą z nami dyskutować, pomagać nam w zadaniach itp. i którym my będziemy pomagać;

b. gra z bohaterami stworzonymi przez nas, którzy jednak będą tylko z nami tylko podróżować i walczyć;

c. wariant mieszany, czyli bohaterowie i tacy i tacy:)

Sam wybrałem wariant trzeci, aczkolwiek u mnie czterech towarzyszy było już gotowych, fabularnych, zaś tylko jednego stworzyłem by towarzyszył mi do końca gry (ale to taka moja druga metapostać, którą gram w erpegi, tyle że kobieta); co prawda stworzyłem jeszcze jednego bohatera w karczmie, ale towarzyszył mi tylko przez chwilę, wkrótce go odesłałem.

Jeszcze jeden plus związany z towarzyszami: w grze nie ma romansów! I całe szczęście, bo dzięki temu mogę skupić się na fabule a nie na tym kto i dlaczego chce ze mną iść do łóżka i czy aby przypadkiem to nie jest osoba tej samej płci;)

No i teraz przechodzimy do walki, bo od tego są też towarzysze. Mamy do czynienia z systemem z aktywną pauzą, znanym nam z np. Baldura. To co jest tutaj na plus to to, że gra przy każdej walce automatycznie pauzuje. Ale też tu pojawia się zonk. Brak skryptów w wyniku czego po rozpoczęciu walki musimy naszym herosom wskazać wszystko co mają robić bo inaczej będą stać jak kołki. Ok, gdy już wroga ubiją, automatycznie pobiegną zaatakować najbliższego, ale uważam to za spory minus, zwłaszcza że nad kapłanem czy magiem trzeba mieć i tak ciągłą kontrolę.

Przejdźmy dalej. Do technikaliów. Graficznie tej grze bliżej do Tormenta niż do Drakensanga. Mogą więc dziwić relatywnie wysokie wymagania sprzętowe, gdy spojrzymy na grafikę. Z drugiej strony tak wg mnie powinny wyglądać współczesne cRPG: z grafiką ładną, czytelna ale prostą, bez fajerwerków, by więcej czasu twórcy poświęcili na takie rzeczy jak świat, mechanika, fabuła, questy, bohaterowie, etc.

Muzyka? Czasem wydawało mi się że słyszę mixy z Baldura czy Icewinda:) Utwory są fajne, klimatyczne (zapadł mi w pamięć głównie utwór z menu głównego), tylko szkoda że jest ich mało, często się powtarzają.

Wad większych nie zauważyłem ? mógłby się co prawda doczepić bzdur typu brak możliwości zaznaczenia samemu czegoś na mapie, ale po co? To i tak nie przysłoniłoby wielkości gry. Jednak czasem czytałem opinie dziwnie negatywne. Że niby nic się nie dzieje. Cóż, chyba graliśmy w inne gry:) Że sprzęt się wala? Według mnie to zaletai wysoki realizm rozgrywki. Jakże często w cRPG zabijałem wroga i nie mogłem go ograbić z posiadanego przez niego sprzętu bo gra takiej możliwości po prostu nie dawała? Za dużo śmieci? Nie zbierasz i już, nie widzę problemu. Nie rozumiem także zarzutu że bohaterowie którzy do nas dołączają nie są dopracowani. Może trochę racja, ale biorąc pod uwagę rozmach gry...I tak uważam że poziom wykonania towarzyszy w PoE przewyższa w zasadzie wszystko co dostaliśmy w cRPG, będąc na równi z Baldurs Gate 2 i tylko minimalnie ustępując Tormentowi.

s4_zpsqurbhekt.jpg

Osobiście zaliczam Pillars of Eternity do grona erpegów wybitnych i najlepszych. Już bez top list, ale to jest gra którą stawiam obok takich tytułów jak Baldurs Gate 2, Diablo, Planescape Torment, Might and Magic VI: Mandate of Heaven, Might and Magic VII: Za Krew i Honor czy Vampire the Masquarade Bloodlines. Nie rozumiem jednak porównań do pierwszego Baldura (przereklamowanego), który próby czasu nie przetrwał, to jeszcze jest grą pod niemal każdym względem inną od i zdecydowanie gorszą od Pillars of Eternity. Zdaję sobie jednak sprawę że w świecie zdominowanym przez casuali i gry akcji, nie zdobędzie ona tylu fanów jak gry o charakterze zręcznościowym, każualowym jak Wiedźmin 3, Dragon Age Inkwizycja czy Skyrim. Jednak ci, którzy grali w gry Black Isle czy starego Bioware powinni powitać Pillars of Eternity jak starego dobrego znajomego. Z jednym zastrzeżeniem: wielu ludzi oczekiwało po tej grze że to będzie Baldurs Gate 3. Błąd. To zupełnie inna gra. Jednak ja dostałem to czego oczekiwałem.

s1_zpspk2iektv.jpg

19 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Baldurs Gate 2, Diablo, Planescape Torment, Might and Magic VI: Mandate of Heaven, Might and Magic VII: Za Krew i Honor czy Vampire the Masquarade Bloodlines.

Widzę, że mamy zbliżony gust.

Osobiście zaliczam Pillars of Eternity do grona erpegów wybitnych i najlepszych.

Mocnoś wyposzczony, co? tongue_prosty.gif Ja zaliczam jedynkę do grona RPG bardzo dobrych, wymagająych jednak mniejszego/większego dopracowania. Jako "wybitną i najlepszą" mam nadzieję powitać drugą część. W jedynce było za dużo uchybień. Nudni towarzysze (poza Durancem nikt nie zapadł mi w pamięć), zbędny zapychacz w postaci twierdzy(dodatkowo moja natura perfekcjonisty nie pozwoliła mi traktować jej jak powietrze), ciekawa, acz dłużąca się historia

(plot twist z bogami całkiem mnie zaskoczył)

oraz mój największy zarzut mało emocji(przez większość czasu nie czułem więzi między mną a awatarem

los Iovary wydał mi się śmieszny

grze udało się chyba tylko RAZ mną mocniej szarpnąć

kiedy to miałem pomóc matce próżnozrodzonego dziecka w Zatoce Buntu.

Może i duperele, ale doprowadziły one do tego, że przez większość czasu nie odczuwałem pełnej immersji. Tego przyjemnego poczucia obecności w grze, utracenia poczucia upływu czasu, utraty świadomości świata rzeczywistego, czyli wszystkiego tego, co doświadczyłem zagrywając się w produkcje zawarte w pierwszym cytacie.

każualowym jak Wiedźmin 3, Dragon Age Inkwizycja czy Skyrim

1. Nie grałem

2. Zgadzam się

3. 5667597791_ccc33825d6.jpg

  • Upvote 1
Link do komentarza

Jako posiadacz pre-ordera wypowiem się w krótkich słowach: nie było warto brać tej gry w pre-orderze.

Porównanie do Baldura trafne, aczkolwiek tam mogłem założyć bądź ile pułapek i cieszyć michę, kiedy zły w nie wlazł, tutaj mogę założyć jedną, plus dodatkowo magiczną, w tej kolejności, bo inaczej gra "nadpisze" poprzednią.

Klasy postaci ? Paladyn dostaje w dopę aż miło, mag jest kompletnie bezużyteczny, kapłan jest niezły, cipher przez pewien czas miał bug, który objawiał się tym, że po założeniu konkretnego przedmiotu nie generował się focus... Zresztą jego umiejętności też jakieś wybitne nie są. Łowca jest fajny, ale nie wiem czy w końcu naprawili ten bug ze zwierzęcym towarzyszem. Złodziej to śliski temat, bo nie mogę sobie przypomnieć, po co mi on w ogóle w drużynie, skoro za wykrywanie pułapek i otwieranie skrzyń brał się mój mag ? Bo tak, grałem magiem i mogę stwierdzić z pierwszej ręki, że jest żałosny... Tak naprawdę, jedynymi klasami, które coś dawały, były Druid, bo najlepsze zaklęcia, Wojownik, bo świetny tank i łowca, bo jego zwierzątko robi za tanka, a on ładuje strzałami. Moving on.

Świat to uboga wersja Baldura jedynki, serio, to niby miasto Gniewu/Buntu, czy czego tam rozmiarami przypomina Wrota Baldura, tyle tylko, że tam się lepiej bawiłem. Za wyjątkiem doków, bo te są super, quest o matce i próżnorodzonym dziecku, latarnia morska, skrzynia kapitana i burdel... No po prostu piękne, widać, że gra miała potencjał.

Fabuła ? To była jakaś ? smile_prosty.gif Joke, ale serio, epickie to mniej więcej tak, jak Skyrim.

Grafika za to jest piękna, naprawdę za czymś takim tęskniłem. No, za tym i za rzutem izometrycznym smile_prosty.gif

Do tego za dużo kombinowania ze statystykami, wymyślanie moim zdaniem koła na nowo.

I na koniec bug stulecia - kłopot długimi loadingami... Serio, teraz podobno to rozwiązali, ale na początku to byłą katastrofa. Można było wyjść i zaparzyć kawę, wypić ją i jeszcze się czekało chwilę, by gra się załadowała... Teraz mi powiecie, że nie ma gry bez bugów... A ja wam powiem Wiedźmin 3.

No jest twierdza, która nic nie wnosi do gry i jest zwykłą zapchajdziurą, robioną moim zdaniem na chybcika...

Podsumowując, można wziąć w przecenie, ale nie za więcej jak 30 złotych. Lepiej wydać kasę na W 3, którego byle quest poboczny jest bardziej epicki niż cała fabuła PoE. Mam nadzieję, że część druga wyjdzie im lepiej.

Link do komentarza

Baldur's Gate było pierwszy moim samodzielnie kupionym oryginałem. Ilość sentymentu ogromna, ale PoI mnie na razie nudzi. Gram od dwóch miesięcy, ale nie zaszedłem za daleko. Nie czuć tu żadnej wyższej sily, która by motywowała do grania. A sam sentyment na wiele nie starcza.

Link do komentarza

Celdur ----> czemu skreśliłeś Diablo? Jak już pisałem na 100 stronach hack and slashe zaliczam do cRPG z wielu powodów logicznych, zaś pierwsze Diablo jest najwybitniejszym przedstawicielem owych hns.

Nudni towarzysze (poza Durancem nikt nie zapadł mi w pamięć)

Nie wziąłem go do ekipy bo sam jestem kapłanem. Może za drugim razem. Eder jest niezły, Kana też, uwielbiam Sagani (może dlatego że jest zbliżona do eskimosów i syberyjskich ludów, a ja uwielbiam takie klimaty), podobał mi sie motyw z Alothem.

rumbur:

mag jest kompletnie bezużyteczny

Ciekawe, bo Aloth nie raz dupsko mi ratował.

kapłan jest niezły

Moja główna postać to kapłan. Niezły z niego tank, ale zanim wejdzie do walki rzuca kilka wspomagaczy które skórę ratują.

Łowca jest fajny, ale nie wiem czy w końcu naprawili ten bug ze zwierzęcym towarzyszem.

Nie wiem jaki? Mam wersję 1.04. Co zabawne, łowców mam w ekipie dwóch: Sagani i jednego z karczmy. Więc pruje wrogów głównie na odległość a lis i wilk dobrze wspomagają dwóch moich tanków (ja-kapłan i Eder)

Świat to uboga wersja Baldura jedynki, serio

Proszę, pierwszy Baldur jest jednym z najlepszych usypiaczy ever. Symulator łażenia po rzeczce i łące, ale jeśli mam ochotę na łażenie odpalam Morka.

Joke, ale serio, epickie to mniej więcej tak, jak Skyrim.

Mi się podobała. Może dlatego że epicka nie była. Swoją drogą np. w Tormencie fabuła mnie zaczynała irytować, tzn. za dużo tekstu i czytania tam było. Lubię książki, ale jak mam ochotę na książki to czytam książkę. W PoE jest akurat, sensownie to wyważone.

No jest twierdza, która nic nie wnosi do gry i jest zwykłą zapchajdziurą, robioną moim zdaniem na chybcika...

Twierdza jest zrobiona i tak lepiej niż w NWN 2, BG 2 czy czym tam jeszcze. Bez ideału, mogłoby być lepiej ale mi wielką frajdę sprawiało jej rozbudowywanie. No a Bezkresne Ścieżki to klasa sama w sobie. [beeep]iaszczy klimat.

Ja swojego zdania nie zmienię o grze, bo widzę jej wady, ale ostatni raz tak dobrze bawiłem się przy Drakensang: River of Time i Vampire the Masquarade Bloodlines. Dobra, przy pierwszym Mass Effect też się świetnie bawiłem, ale potem już było gorzej i gorzej.

Link do komentarza

Kurczę Iselor, nie porównuj Drakensanga dwójki do PoE bo aż nie wypada.

Co do łowcy, błąd występował mi tylko, kiedy miałem łowcę jako swojego maina i to już w początkowych etapach...

Jeśli chodzi o Maga, to używałeś go pewnie jako supporta, bo jakoś nie widzę dla niego żadnego innego zastosowania. Jeśli chodzi o DMG deal, w kategorii zaklęć, to druid jest lepszy.

Zaletą twierdzy jest to, że mogłem ją rozbudowywać będąc w drodze, nie będąc zmuszanym do powrotu za każdym razem, kiedy było trzeba coś wybudować, vide NWN 2. Niemniej w w/w miałem wrażenie większej roli Twierdzy, to znaczy czułem, że faktycznie stanowi ona moją bazę wypadową, moją samotnię. A tutaj...

Bezkresne ścieżki... W sumie masz rację, one również są jasną stroną tej gry... Problem polega, że jak dla mnie to za mało. Nastawiałem się na coś w stylu BG 2 z dodatkiem, dostałem zabugowanego BG 1 z dziwnymi statystykami, ograniczeniami do pułapek i beznadziejnym magiem... Szanuję twoje zdanie, ale ja również swojego nie zmienię.

Link do komentarza

Cóż, ja Twierdzy w NWN 2 w zasadzie nie pamiętam:)

Drakensang: RoT to wspaniały cRPG ale obok PoE to co najwyżej stał. Nie rozumiem też porównywania PoE do BG 1. Baldurs gate 1 zawsze uważałem za jeden najbardziej nudnych, sztampowych cRPG jakie powstały, próby czasu kompletnie nie przetrwał. Ba! Nawet BG 2 po zapoznaniu się z PoE nie wydaje mi się już taki fajny. Może dlatego że rzygam już epickim cRPG a la Bioware (naprawdę bierze mnie na wymioty gdy widzę Hordes of Underdark) i oczekuję od tego gatunku czegoś innego i Pillars of Eternity pod względem klimatu, fabuły i typu rozgrywki spełnił moje oczekiwania.

Link do komentarza

Porównuję je do BG 1, bo najbardziej do BG 1 jest według mnie podobny. Tak samo większość czasu spędzam biegając po terenach dziewiczych, tak samo leveluję od zera, tak samo nudzę się przez większość gry. Zgadzam się, że BG1 jeden ejst dundy, ale ma swoje momenty chwały, to znaczy wieżę Durlaga, kopalnie z koboltami, kopalnie krasnoludów i przede wszystkim Wrota Baldura ( które jednak miały miej questów niż zatoka czegoś tam z PoE, ale za to miały lepszy feeling, przynajmniej dla mnie ). No te rewelacyjne postacie, nie powiesz mi, że Kivan ci się nie podobał. Albo Edwin, rozmowy z nimi były świetne.

Kolejną rzeczą, którą zaliczam na plus jest system przedmiotó. Pamiętam jak zdobyłem swój pierwszy miecz +1 to klaskałem uszami ze szczęścia. Wiele przedmiotów miało również właściwości unikatowe. A tutaj ? W PoE sprzętu znajdujemy do groma, tylko, że są one powtarzalne jak jasna cholera, do tego większość efektów w nich można nadać w craftingu... Co to za unikaty, skoro gracz może je sobie zrobić ? Pewnie, są perełki, jak na przykład amulet, który otrzymujesz od tego żeglarza, co to mu oddajesz kufer kapitana. Ale to są wyjątki i właśnie w porównaniu do BG1 ten aspekt wypada słabo... I tak, wiem, że można kupować lepsze bronie w tej sali dla vipów, w burdelu w dokach. Nic szczególnego. Chociaż był tam co prawda miecz dla paladyna, ale że paladyn jest klasą cienką i żałosną to żal było tracić kasę.

Link do komentarza

No ja się nie nduzę:) Wg mnie nawet te dziewicze lokacje w PoE mają więcej życia. Mnie chyba Baldur po prostu nudzi i żadna lokacja mnie nie przekona. Towarzysze? Wszyscy nudni, chodziłem tylko z Imoen bo reszta kompletnie mi się nie podobała.

Co do lokacji BG to się tak do końca nie mogę wypowiedzieć bo pomimo kilku prób nie skończyłem go ani razu i wszystkiego nie odkryłem, a PoE to dla mnie taki misz masz Tormenta z Icewind dale'em.

Link do komentarza

...czemu skreśliłeś Diablo?...zaś pierwsze Diablo jest najwybitniejszym przedstawicielem owych hns.

Nawet nie o to chodzi. Po prostu nie przepadam za tym podgatunkiem (podobnie z FPS, czy sportowymi). Fakt seria kapitalnie buduje swój mroczny klimat, trudno nie przyznać, że od zawsze wyglądała nieźle, miała szybki, wciągający gameplay i jest prawdopodobnie(nie zaliczyłem zbyt wielu HnS) wzorem tego jak powinien wyglądać HnS.... Ale - zaczynamy - nigdy nie mogłem się zmusić by po raz enty pokonwyać te same poziomy, z tymi samymi potworami i tymi samymi bossami tylko po to by dobić do 100 poziomu maga/nekromanty (znam kilku takich tongue_prosty.gif). Należę do tego grona graczy, którzy grę przechodzą co najwyżej dwa-trzy razy (odświeżając raz na kila lat pamięć o danej produkcji).

O twierdzy z PoE też chciałbym jak najsybciej zapomnieć, poważnie wystarczyłby mi obóz a'la Origins. Twierdza w NWN 2 i Inkwyzycji (jedna z kilku rzeczy, której nie spartolili) jest przykładem tego jak nasza baza wypadowa powinna wyglądać oraz jaki charakter wypadałoby nadać dworkowi w PoE II. W końcu za obie produkcje odpowiedzialne jest to samo studio (NWN, PoE) takoż musi im się udać. wink_prosty.gif

I zgodzę się rumburem (po części, bo Paladyna zbudować to trza umić) mag jako główna postać miotająca zaklęciami po prostu ssie, porównując zakres jego możliwości z Druidem, Enigmatykiem(mag w wersji 3.0), czy nawet Kapłanem, to nie ta liga. Niska żywotność, celność, wytrzymałość, pancerz, do tego dochodzą nijakie zaklęcia ofensywne. Jak na klasę, która powinna się specjalizować właśnie w DPS wypada on cholernie blado.

Link do komentarza

Znaczy się: w PoE mag ma parę naprawdę fajnych zaklęć np. wszelkie czary dezorientujące czy Kołysankę z piątego poziomu, które faktycznie pozwalają zmienić oblicze walki w kilka chwil.

Link do komentarza

@ up - pewnie, że ma, ale razem z nimi powinien mieć rozległy arsenał zaklęć ofensywnych, vide BG, IW, lub chociaż Dragon Age. W Baldurze też miał rewelacyjny Chaos, który służył mi do końca gry.

Jeszcze jedna kwestia, która mnie ubodła w PoE: smoki ssą ! Serio, te straszne i wymagające jaszczury padają jeden za drugim. Jak sobie przypomnę Lorda Firkraaga to aż mi się chce płakać...

Link do komentarza

IMHO tak. Przy wszystkich swoich wadach to jeden z najbogatszych systemów RPG. Dwa, że moim zdaniem lepiej nadaje się do przeniesienie na grę komputerową niż późniejsze edycje DeDeków i ich naśladowcy w rodzaju PoE.

Link do komentarza

Przede wszystkim AD&D miał dość czytelne zasady w kwestii statystyk, a nie tak przekombinowane jak PoE. I w przeciwieństwie do większości ja lubiłem minusową klasę pancerza, bo byłą czymś unikatowym. Choć trzeba było przyznać, że niektóre klasy faktycznie były trochę słabe, jak druidzi i niektóre podklasy złodzieja... Ale ja grałem magiem i po pewnym czasie moja postać zaczynała wysoko levelową walkę od zatrzymania czasu, akceleracji i meteora :) Kocham tę grę, choć brakowało mi "Drzwi przez wymiary" z BG 1...

Link do komentarza

O Jezus, a ja niecierpię AD&D, ten system wydaje mi się taki...prymitywny. Zdecydowanie lepiej gra mi się właśnie na D&D 3.0/3.5, z tego też powodu ubóstwiam Icewind Dale 2 czy ŚPZ.

A w Pillarsach właśnie zmieniłem Alotha na tego Druida a Kane na tą Paladynkę. Co prawda póki co nie mam kim rozbrajać pułapek (robił to Kana) ale trudno, może gdzieś zajdę (trzeci akt, więc...).

Paladyn wg mnie jest bardzo dobrą klasą.

Druid faktycznie zaklęciami zjada maga. Mag ma zaklęcia DOBRE ale Druid ZARĄBISTE.

Link do komentarza

Zaletą 3.0 i 3.5 jest ulepszony kapłan i całkowicie przerobiony druid, który na początkowych levelach jest lepszy od maga. Do tego nowe podklasy i rasy. Wada największa, moim zdaniem to zmiana klasy pancerza na typową dal wszelkich gier, czyli dodatnią....

Ponadto, chociaż nie grałem w wersję papierową, to słyszałem głosy pewnych osób na tym forum, lepiej obeznanych z tematem, że mag jest tak niebotycznie zbuffowany.... Mnie osobiście denerwuje, że teraz mag może rzucać kamienną skórę na inne postacie, niż tylko siebie.

Wejdź paladynem w większy kocioł i zobaczysz jak szybko idzie mu hp... Wojownik jest o wiele lepszy.

Link do komentarza

Uważam że wszystko zależy od buildu. Pallegina radzi sobie sensownie. Ma obok Edera, mnie (kapłana), a za plecami Sagani, jeszcze jedną łowczynię i Hisvariana, czy jak mu tam, tego druida. Jako wsparcie jest świetna.

Link do komentarza

Rumbur: mag w edycji 3 i 3,5 jest niebotycznie zbuffowany. Kamienna skóra to tak naprawdę nic. Większość buffów ma bowiem potwornie długi czas działania (zwykle jest to godzina / poziom rzucającego). Już samo to sprawia, że BG chodzą jak fortece.

Przy czym edycje 3 i 3,5 to nie są "teraz" tylko "kiedyś". Obecnie DeDeki mają już 5 edycje.

Iselor: no niestety AD&D trudno nazwać inaczej, jak prymitywnym. To gra, która nawet nie posiadała reguł, a raczej zbiór wyjatków. Każdy rzut wykonywano inną kostką, brak jakiejkolwiek spójności zasad...

Problem w tym, że edycja 3 i 3,5, których wielkim zwolennikiem kiedyś byłem są strasznie rozbuchane mechanicznie. Zasady owszem są spójne, ale zbyt rozbudowane by je spamiętać.

Dwa, że jednak AD&D próbowało tworzyć jakieś, sensowne światy, czego w późniejszych edycjach brakuje.

  • Upvote 1
Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...