Skocz do zawartości

Eyjafjallajökull

  • wpisy
    40
  • komentarzy
    115
  • wyświetleń
    30771

Czasem DLC może być spoko, czyli Animal Crossing x Mario Kart 8 - DLC Pack 2


Elano

686 wyświetleń

xqsH7mN.jpg

Nintendo jest firmą raczej raczkującą, jeśli chodzi o DLC, zwłaszcza w porównaniu z konkurencją. Jakość dodatków jest niestety bardzo różna. Niestety, bo zdarzają się zarówno dodatki bardzo dobre, wypełnione zawartością, jak i takie tworzone na siłę (dobry przykład - Mewtwo w Super Smash Bros. Jedna postać za 1/10 ceny gry?), bo fanboye kupią wszystko. Dodatkową zawartość do najnowszego Mario Karta można jednak z pewnością zaliczyć do tej pierwszej grupy.

Drugie DLC do ścigałki Nintendo zawiera taką samą ilość nowinek, jak to pierwsze. Znów dodano 8 torów wchodzących w skład dwóch pucharów, trzech nowych zawodników - Villagera i Villagerównę (jedna postać, ale dwa warianty), Isabelle oraz Dry Bowsera. Pierwsze dwie pochodzą z tytułowej serii Animal Crossing, która jest tematem przewodnim dodatku, chociaż poza tymi postaciami, jedną trasą i kilkoma pojazdami oraz częściami do nich, dorzucono też trochę rzeczy niezwiązanych z tą sympatyczną serią. Co prawda minęło już trochę czasu od premiery i pewnie kto miał kupić, to już kupił, ale nie chciało mi się wcześniej pisać tej recenzji postanowiłem dobrze ograć wszystkie trasy i sprawdzić wszelkie nowości, bo z tym, to jak z MMO - po 2-3 godzinach niewiele można powiedzieć.

Postacie jak to postacie - albo się je lubi, albo nie. W grze jest wielu kierowców o bardzo różnych statystykach, więc jak komuś się ktoś z nowych nie podoba, to zawsze można wziąć kogoś innego o niemal identycznych właściwościach. Parametry pojazdów też nie są unikalne, więc skuter, kart w kształcie żuka czy trójkołowy potężny motor Dry Bowsera można zastąpić czym innym. Mi się nowe osobowości i graty spodobały, ale nie w tym rzecz. Najważniejszą kwestią są bowiem trasy i to na nich chciałbym się skupić.

Crossing Cup rozpoczyna się torem Baby Park, który kiedyś był w którejś tam części Mario Kart na Gamecuba, ale został przerobiony. To jedyna trasa, na której jeździć w kółko trzeba 7 razy zamiast 3; jest bowiem krótka i bardzo nieskomplikowana - ma owalny kształt. W czasie wyścigu wszędzie latają skorupy, bomby i banany, a dodatkowo wszyscy się o siebie obijają, bo cała trasa utrzymana jest w antygrawitacji, dzięki czemu po uderzeniu w przeciwnika przyspieszamy. Drugi tor, Cheese Land zaczerpnięty z wersji gry na GBA, to chyba najtrudniejszy wyścig tego rozszerzenia. Sam układ jest dość ciężki do przejechania, a na dodatek podłoże upstrzone jest dziurami, które pełnią rolę skoczni. Często zdradliwych, bowiem po przyspieszeniu na nich uzyskanym wypadamy z trasy albo uderzamy w bandę.

Wild Woods to przepiękna trasa poprowadzona gdzieś w głębi lasu zamieszkanego przez krajanów Toada oraz Shy Guye. O ile wygląda świetnie, o tyle sama jazda jest dość prosta. Nowinką są rwące cieki, którymi warto się poruszać, bo po prostu jedzie się szybciej. Na koniec pozostaje nam tytułowe Animal Crossing, które występuje w czterech nieznacznie różniących się od siebie wersjach kolorystycznych, zależnych od panującej pory roku. Sama jazda jest raczej prosta, przeszkadzać może tylko wyskakujący z ziemi Mr. Resetti, kret, podobny do tych z trasy Donut Plains 3. Ocena ogólna? Dobry, zróżnicowany puchar.

e77xCdU.jpg

Animal Crossing zimą wygląda uroczo

Drugi zestaw torów zebrany w Bell Cup wypada jeszcze lepiej. Neo Bowser City to kolejna świetna pod względem wizualnym trasa. Skąpane w deszczu futurystyczne miasto (sam deszcz to jednak tylko efekt wizualny - nie wpływa na jazdę) ma kilka nawrotów, skoczni i tuneli. Ribbon Road kojarzy mi się z grą Micro Machines i myślę, że twórcy chcieli oddać hołd tej nieco zapomnianej już serii Codemasters. Trasa to wstęga umiejscowiona w pokoju dzieciaka, po której łażą przeszkadzające nam zabawki. Bardzo chętnie wybierana w trybie online, aż do przesady.

O ile dwie opisane trasy były przeróbkami torów z 3DS-a i GBA, o tyle dwie kolejne są zupełnie świeże. Super Bell Subway, jak sama nazwa mówi, umiejscowione jest w metrze. Wyścig jest szybki i ciężkawy z powodu kursujących bez przerwy pociągów, a samą trasę można pokonać torowiskiem albo kilkoma odnogami. I wisienka na torcie - Big Blue. Fani serii F-Zero pewnie znów siedzą, delikatnie mówiąc, wkurzeni, że Nintendo "zaorało" tę serię jakiś czas temu. Mogą pocieszać się tym, że Big Blue to kapitalna, szybka i niełatwa do przejechania trasa. Tak jak Mount Wario czy Raibow Road 64 nie jest to tor, który okrążamy kilka razy - to serpentyna dzieląca się na trzy odcinki. Są tu i rwące rzeki, i przyspieszające oraz zwalniające platformy... no wszystko, co można było sobie zamarzyć.

TDeGVRe.jpg

Big Blue. Luigi nadal patrzy z wyższością na przeciwników

Na koniec opłacalność. 32 zł za 8 torów, 3 postacie i kilka pojazdów oraz części to adekwatna cena - nie za wysoka, nie za niska. 1/5 ceny podstawki, która miała 40 tras - nie brzmi to więc źle. Dodatkowo po wykupieniu obu DLC (a, zapomniałbym - można kupić dwa DLC na raz za 48 zł, więc trochę zostanie nam w kieszeni) dostajemy dostęp do nowych kolorów Yoshich i Shy Guyów, ale to już tylko pierdółka. Za darmo odblowują się także superszybka klasa 200cc oraz mirror, która oferuje lustrzane odbicia wszystkich tras. Także polecam, o ile ktokolwiek, kto to przeczyta, ma tę grę. Albo chociaż Wii U.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...