Skocz do zawartości

Bust3ra Miejsce w Świecie

  • wpisy
    20
  • komentarzy
    30
  • wyświetleń
    11357

Strzelania kolorowymi kulkami ciąg dalszy, czyli Halo 2 (PC)


Buster27

633 wyświetleń

Od zawsze towarzyszyły mi mieszane uczucia względem marki Bungie. Z jednej strony akcja gry jest ślamazarna i często nużąca, z drugiej po pewnym czasie zaczyna mnie do niej ciągnąć. Mimo, że nie jestem fanem Halo i nie czekam na kolejne odsłony, to granie w nie zawsze daje mi pewną dozę przyjemności. I za cholerę nie potrafię powiedzieć, dlaczego?

Należy się Wam jednak pewne sprostowanie. Mimo, że na zdjęciu widnieje wersja na pierwszego Xboxa, to ogrywałem już pecetowy port. Płyta wypięła się na mnie i, mimo stanu idealnego, nie daje się konsoli odczytać. Także zmuszony byłem skombinować wersję na komputery. Poza większą liczbą klatek i wyższą rozdzielczością ? różnic brak. No, może jeszcze pad od X360 zamiast oryginalnego, pierwszego xboxowego.

Historia drugiego Halo rozpoczyna się tam, gdzie kończyła się jedynka. Master Chief wraca w glorii i chwale na Ziemię - impreza, fajerwerki, medale, wszystko! Mniej wesoło jest jednak na statku Covenantu. Prorocy są wściekli. Ogłaszają heretykiem dowódcę floty, która nie zdołała zapobiec zniszczeniu świętego Halo. Oskarżony Elite zostaje pozbawiony rangi, naznaczony i skazany na śmierć. Prorocy okazują mu jednak łaskę, w zamian czyniąc go Arbitrem i wysyłając na wysoce niebezpieczną misję zlikwidowania innego heretyka. Tak też po raz pierwszy w serii mamy możliwość pokierowania losami dwójki bohaterów. Jest to tym bardziej ciekawe, że możemy zobaczyć wojnę z drugiej perspektywy.

Najlepiej wypada właśnie Arbiter. Jego historia jest dużo ciekawsza, bo w przeciwieństwie od złodupnego Master Chiefa, ma ciekawe backstory. Tak, zdaję sobie sprawę, że i Spartanie mają obszerną historię, ale bardziej kupuje mnie everyman (everyelite?) postawiony w trudnej sytuacji, zmuszony do walki z dawnymi kamratami, niż ostatni super żołnierz wybudzony ze snu. Reszta postaci również jest dość płytka, nie ma, co spodziewać się fajerwerków. Jedynie Prorocy są jeszcze w miarę ciekawi.

Ale to przede wszystkim FPS, więc liczy się ?szczelanie?. Jest jak najbardziej okej, choć nie wiem, czym się Amerykanie tak bardzo zachwycają. To poprawny shooter, który w pewnym momencie robi się niesamowicie frustrujący. Dziesiątki razy sypałem bluzgami, bo, a to nie zadziałał Energy Sword, a to zginąłem od granatu samoprzylepnego, rzuconego przez lądującego Brute?a, a to jeszcze innym razem spawn wroga za plecami. Nie zrozumcie mnie źle, gra nie jest wcale trudna. Ona jest po prostu frustrująca, bo fragmenty, które dałoby się przejść w minutę, potrafią zajmować pół godziny z powodu czegoś, co jest kompletnie nieprzewidywalne i niezależne od nas.

Drugą stroną medalu są misje, w których prowadzimy jakiś pojazd. Te, z kolei, są wręcz banalne. Prowadzona przez nas maszyna jest niemalże niezniszczalna (w szczególności Banshee). Szybko okazuje się też, że walka z większością przeciwników jest w tych etapach stratą czasu i, że lepiej jest po prostu ich ominąć i przejechać do końca etapu. Z jednej skrajności w skrajność.

Na olbrzymią pochwałę zasługuje udźwiękowienie, którego wysoki poziom jest charakterystyczny dla marki. Muzyka jest cudna i bardzo różnorodna ? od chóralnego motywu głównego po rockowe riffy. Mam jednak pewne zastrzeżenia, co do dialogów. Sam voice acting jest bardzo dobry, ale jego głośność poza cutscenekami jest za niska. Do tego poziomu, że przez większość czasu nie mogłem usłyszeć, o co chodzi, bo akurat trwała walka. ?Możesz włączyć napisy?, powiecie. Fakt, mogę. Ale tylko podczas filmików. W grze nie ma. Bo nie.

Graficznie jest wciąż ładnie. Gra zestarzała się z gracją, co zasługuje na podziw, bo ma już w końcu 11 lat. Odstraszają jedynie słabe modele ludzi oraz ich dość koślawe animacje. Miranda Keyes biegnąca z wyciągniętą ręką chyba już zawsze straszyć mnie będzie po nocach. Pochwalić trzeba też sam design świata gry. Zwiedzane miejscówki często robiły na mnie spore wrażenie. Żołnierze Covenantu również się niczego sobie. Każda z ras poza unikalnym wyglądem, ma pewne maniery, które są właściwe tylko dla niej. Ot, choćby wesołkowate i tchórzliwe, a przez to słodkie, Grunty.

Halo 2 to naprawdę solidny tytuł. Brak jest tutaj większych błędów, a tylko sporadycznie zdarzają się problemy z fizyką zwłok. Gra posiada też multiplayer, ale serwery zostały wyłączone. Kupić ją warto jednak dla samego singla, uwzględniając jednak, że pasowałoby przejść najpierw jedynkę. Nie pozostaje mi nic innego jak polecić, bo pomimo kilku problemów i frustracji, to naprawdę dobry i wciągający tytuł, zdecydowanie inny od konkurencji. Sprawdźcie, bo warto.

Grać? Grać

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Z własnego doświadczenia polecam wersje na xbox'a bo ta na PC jest słabsza. Sterowania na xbox'ie jest o wiele lepsze i też grafika tak nie kłuje w oczy jak na pc i jest coop którego polecam.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...