Skocz do zawartości

Fanboj i Życie

  • wpisy
    331
  • komentarzy
    500
  • wyświetleń
    138582

Better Call Saul sezon 1 - recenzja:


muszonik

529 wyświetleń

Wpis ten dedykuje Dąbiemu, jako inspirację na nową drogę życia. Gratulacje zdanych egzaminów i złożenia przysięgi. Teraz obejrzyj serial i będziesz wiedział, co dalej robić!

Better Call Saul jest serialem, którego emisję rozpoczęto w sezonie zimowo-wiosennym tego roku. Początkowo trochę bałem się go oglądać, bowiem stanowić miał on spin-off absolutnie fenomenalnego Breaking Bad, a jak wiadomo odgrzewane kotlety nie smakują tak samo. Szybko jednak okazało się, że moje lęki są bezpodstawne.

Serial traktuje o jednej z najbardziej charakterystycznych postaci drugoplanowych Breaking Bad: skorumpowanym prawniku Saulu Goodmanie i stanowić ma opowieść o jego drodze do ?chwały?. Oraz owej ?chwały? utracie, gdyż już pierwsze sceny nie pozostawiają wątpliwości co do jego tematyki. Przenoszą nas one w czasie na okres po zakończeniu Breaking Bad. Widzimy w niej głównego bohatera, już nie przebojowego cwaniaka zdolnego z każdej sytuacji wybrnąć dzięki gładkości języka, a zaszczutego, bojącego się swojego cienia sprzedawcę pieczywa. Jest to upadek na miarę Waltera White, genialnego chemika, który swej kariery o mało nie skończył na stacji benzynowej. Tym bardziej, że jedynym pocieszeniem dla tego człowieka są kasety wideo z reklamami własnej kancelarii oglądane w najgłębszej tajemnicy.

Sceny te mijają jednak bardzo szybko i ponownie dokonujemy skoku w czasie, by przenieść się sześć lat wstecz. Wówczas to poznajemy kolejną twarz tego samego człowieka: Jimmiego McGilla, pozbawionego uznania prawnika opiekującego się chorym (to musicie zobaczyć) bratem, któremu los nieustannie rzuca kłody pod nogi.

Drugim, ważnym bohaterem, jakiego spotkamy będzie kolejna drugoplanowa i popularna postać z Breaking Bad: płatny zabójca Mike. Trzecim starym znajomym jest, na razie niezbyt eksploatowany, brutalny boss narkotykowy Tuco, jeden z najbardziej pominiętych bohaterów poprzednika. Ten ostatni jak na razie wystąpił tylko w jednym odcinku (ale za to w jakim!), niemniej jednak twarze członków jego gangu co jakiś czas powracają, tak więc można spodziewać się, że poświęcone zostanie im więcej miejsca.

Fabuła, akcja i rozwój postaci:

better6.jpg?w=300

Better Call Saul nie jest typowym serialem prawniczym, podobnie jak Breaking Bad nie było typowym serialem kryminalnym. Trudno powiedzieć, czy jest moralitetem takim, jak jego wielki poprzednik. Osobiście uważam, że zwyczajnie jest jeszcze za wcześnie, by wyciągać wnioski. Najatrakcyjniejszą rzeczą w serii są bowiem relacje postaci między sobą, z otaczającym je światem oraz tych relacji rozwój. Tymczasem na to potrzeba czasu.

Powiem uczciwie: po dwóch pierwszych, fenomenalnych i wręcz brawurowych odcinkach byłem rozczarowany odcinkiem trzecim, który był równie brawurowy jak dwa poprzednie. Miałem wrażenie, że serial zatracił obyczajowo-psychologiczny charakter poprzednika i ucieka w tanią sensację. Pogodziłem się z tym, gdy nadszedł odcinek czwarty, piąty i szósty, które znacząco pogłębiły naszą wiedzę o Saulu Goodmanie i jego przeszłości. Widać po nich, że nasz bohater jest zupełnie innym człowiekiem, niż Walter White i że tym razem nie będzie to opowieść o ześlizgiwaniu się ku dnu piekieł.

Otóż: o ile Walter, mimo, że niedoceniany znał zawsze swą wartość. Był też małym, chciwym egoistą i tak naprawdę to właśnie ta pycha, samozadowolenie, frustracja i podświadoma chęć odegrania się na świecie, w połączeniu z pogardą dla innych zmieniły go w potwora, tak Jimmy McGill to człowiek, który urodził się z jednym tylko talentem: robieniem ludzi w bambuko. Nie jest to dar, który w normalnie działającym społeczeństwie byłby szczególnie ceniony. I tak naprawdę Jimmy jeśli chce być kimkolwiek i wykorzystać swoje wrodzone inklinacje musi robić to po ciemnej stronie.

Jeszcze inaczej sytuacja wygląda z Mike'm, bo to właśnie nasz milczący brzydal jest największą gwiazdą Better Call Saul. W nowej serii dostaje kilka swoich najlepszych scen, a jego tło i osobowość zostają naprawdę rozbudowane. Mike również (a może przede wszystkim) nie znalazł się po ciemnej stronie mocy przypadkowo. Przeciwnie, w jego przypadku był to świadomy wybór, po prostu kolejny krok w karierze. Bardzo ciekawej karierze: skorumpowany policjant, morderca, a wreszcie zawodowy hitman. Dokładnie to, co pasuje do jego osobowości.

Ciąg dalszy na Blogu Zewnętrznym.

3 komentarze


Rekomendowane komentarze

Chciałem coś takiego napisać, ale ostatecznie się nie zebrałem.

stanowić miał on sequel absolutnie fenomenalnego Breaking Bad

Chyba nigdy nie było takiego planu. Prequel albo spin-off są tutaj na miejscu.

skorumpowany policjant, morderca, a wreszcie zawodowy hitman.

Czy Mike był faktycznie tak skorumpowany? Chyba nie. I nie był też stricte cynglem do wynajęcia. Raczej "shady private investigator".

Poza tym jesteśmy na blogu graczy, pominięcie w tekście udziału Michaela Mando zasługuje na burę ;)

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...