Skocz do zawartości

Gentleman Wanderer

  • wpisy
    11
  • komentarzy
    16
  • wyświetleń
    6420

GR3G0R14N

788 wyświetleń

Poniższy tekst oryginalnie pojawił się na hobbistycznym blogu Thousand Hi-Fives, który powstał z potrzeby posegregowania wiedzy o komiksie i muzyce, ale pewnie już o tym wiesz, jeżeli zapoznałeś się z poprzednim wpisem. Niemniej równie serdecznie zapraszam do zapoznania się z treścią, bo powoli sięgam też po inne popkulturowe kategorie. W dzisiejszym wpisie kilka słów o kosmicznym wydarzeniu, które wskrzesiło ten słabo prosperujący przez ówczesne lata zakątek uniwersum Marvela. Tak, mam na myśli Annihilation.

Kosmiczna część uniwersum Marvela to jednak całkiem ciekawe zjawisko. Nie dość, że pozwala autorom swobodniej podejść do konwencji superhero i mocniej zacieśniać wątki sci-fi, to jeszcze jest miejscem, które zaskakuje odważnymi rozwiązanymi w strukturze historii, włączając w to wspomniane w Magus Saga poukrywane metafory. Annihliation było pierwszym, po wielu chudych latach, eventem, którego rozmach i powagę dawało się poznać już po pierwszych stronach komiksu. Dodatkowo była to historia, która pozwoliła Abnettowi, Lanningowi i Giffenowi przejąć piecze nad kosmosem w wydawnictwie i stworzyć z niego wciągający świat, w którym zaroiło się od (nareszcie) rozpoznawanych bohaterów pokroju Novy, czy Guardians od the Galaxy (tak, to wciąż oczko puszczone w stronę widzów filmu).

Co prawda Ci ostatnii jako grupa nie pojawiają się w crossoverze, jednak rozpoznasz znajome twarze działające w pojedynkę. Pierwszym z nich jest Drax, którego historia traktuje jako swoisty prolog do Annihilacji. Bohater odsiadujący wyrok w statku-pace wraz z innymi kosmicznymi przestępcami rozbija się w małej mieścinie na Alasce, na Ziemi. Tam spotyka 10 letnią dziewczynkę o imieniu Cammi, która nie dość że nie jest zaskoczona przybyszami z kosmosu, to jeszcze targuje się z jednym z więźniów (Skrullem Paibokiem) o ciało Draxa, który kilka chwil wcześniej doświadczył przyspieszonej lobotomii. Drax wraca z martwych, jako mniej potężny, jednak zdecydowanie inteligentniejszy i cwańszy osobnik.

tumblr_inline_nageluZinE1rhj3b9.jpg

Jasnym punktem tej 4 odcinkowej historii są humorystyczne interakcje Destroyera i Cammi ? dziewczynka ani myśli odstępować obcego o krok, ba, chce się nawet z nim zabrać na drugi koniec galaktyki. Na dodatek ma zaskakująco dużo do powiedzenia jak na 10-latkę. Rysunki Mitcha Breitweiser przykuwają uwagę, zwłaszcza nowy wygląd Draxa. Drax The Destroyer #1-4 stanowi jeden z komiksów wchodzących w zbiorcze wydanie pierwszej księgi Annihilation.

Kolejnymi są Annihilation: Prologue i Annihilation: Nova #1-4. Oba komiksy traktują o śmiercionośnej Annihilation Wave, która niczym szarańcza niszczy wszystko na swej drodze. W Prologu przedstawiono głównych bohaterów, którzy będą przewijać się przez cały crossover we własnych mini-seriach. Jest to również miejsce, gdzie pokazano ogrom zagrożenia z jakim przyszło zmierzyć się protagonistom, a zwłaszcza członkom Nova Corps, którzy za wszelką cenę starają się odbić natarcie skierowane na ich siedzibę, Xandar. Heroiczna bitwa rozgrywająca się na kilkunastu stronach trwała zaledwie kilka minut i pozostawiła po sobie jedynego Richarda Ridera, mieszkańca ziemi, jedynego ocalałego Falę Anihilacji. Kosmiczny event doczekał się kosmicznego w skali kataklizmu. Tę niemoc można niema odczuć czytając Annihilation: Nova.

Rider jako ostatni przedstawiciel Nova Corps musi nie dość, że pomścić swoich pobratymców (bo tak nakazuje mu sumienie) to jeszcze chronić Wordmind ? żywą bibliotekę przechowującą całą historię Xandaru (bo tak nakazuje mu Wordmind). W miniserii pojawia się Drax, który pomimo swojej niechlubnej reputacji staje się mentorem Ridera. Nova postanawia stawić czoło nie tylko postaci odpowiedzialnej za ludobójstwo, (jest nią, ku zdziwieniu czytelników, którzy nie skojarzyli tytułu z pewnym złoczyńcą ? Annihilus) ale również samemu sobie - a konkretniej musi zapanować nad nową mocą, która przyszła w parze z ochroną Wordmindu.

tumblr_inline_nagemvttxB1rhj3b9.jpg

Druga księga Annihilation (lub jak kto woli, drugi trade) to już zdecydowanie mniejsze w swojej skali mini-serie traktujące o poszczególnych uczestnikach eventu: Ronanie, Super-Skrullu i Silver Surferze, którzy zostali wplątani w wir wojny i zniszczenia. Muszę przyznać, że z trzech głównych części, to właśnie te historie wypadły najsłabiej, głównie z powodu oderwania od głównej osi fabularnej. Nie znaczy to jednak, że są one kompletnie nieczytelne i warte ominięcia. Historia Ronana jest tutaj najsłabszym ogniwem. Bohater utracił swój status Oskarżyciela, został wydziedziczony i generalnie wygnany przez swoich pobratymców. Wściekły przemierza galaktykę w poszukiwaniu krzywoprzysięzcy, którego zeznania skazały bohatera na tułaczkę. Gdzieś w fabule przewija się Gamora, której przyszło zmierzyć się z Ronanem, jednak koniec końców 4 zeszytowa seria nie wniosła nic nowego do narastającego głównego konfliktu, a samemu poszukiwaniu odpowiedzi ?dlaczego?? zabrakło końcowego szlifu i jakiejś iskierki emocji.

Następnie kolej przyszła na Super-Skrulla, co do którego miałem również spore obawy. W końcu rzekomo najsilniejszy ze swej rasy i posiadający połączone moce całej Fantastycznej Czwórki nigdy nie dorastał do swojego przydomka. O dziwo identycznie opinie o nim miała księżniczka Skrulli, która zarzuca mu w twarz niekompetencje i plamienie jej honoru. Był to pierwszy element, który mnie zaskoczył. Drugim był bunt Kl?rta, jego ucieczka do Negative Zone i próba powstrzymania machiny mającej zniszczyć jego rodzinną planetę. Historia dobrze napisana z interesującym twistem między numerami, nie rokowała nic dobrego po Ronanie, jednak koniec końców zaskoczyła.

Najlepiej wypadł moim zdaniem Silver Surfer. I od strony graficznej i fabularnej, gdyż najsilniej odnosi się do głównego eventu. Annihilus, do spółki z Thanosem (tak, Szalony Tytan powrócił tutaj po swojej tułaczce) polują na Heroldów Galactusa, by napędzić ich Kosmiczną Mocą swoją szarańczę i wykończyć resztę istniejących światów. Surfer przemierza miejsca dotknięte Falą Annihilacji i rozważa swoją posługę dla Pożeracza Światów co daje ciekawy moralny kontrast. Ostatecznie jednak, Galactus wzywa swojego pierwszego Herolda do siebie, by ten pomógł mu stawić czoła bytom tak starym jak sam wszechświat. Surfer przystaje na jego propozycję i znowu staje u boku swojego stwórcy. Ostatecznie drugi tom Annihilation jest tylko dobry i widać, że pewne wątki można było rozwinąć lepiej. Mimo wszystko warto po niego sięgnąć by widzieć pełny obraz tego co dopiero ma nadejść?

tumblr_inline_nageoqCuwX1rhj3b9.jpg

? w głównym wątku, w samym Annihilation #1-6. Science Fiction ma to do siebie, że można na kartach takich opowieści zamieścić wiele odniesień do rzeczywistości. Niekiedy opowiadania sci-fi są jedynie pretekstem do wymyślania co bardziej wymyślnych technologii czy kosmicznych ras. Annihilations pokazuje, jak wygląda piekło wojny. Wojny rozgrywanej w kosmosie. W serii spotykają się wątki poprzednich mini-serii, a wraz z nimi wszyscy wymienieni bohaterowie. Wszyscy z dnia na dzień w obliczu nieznanej dotąd fali destrukcji musieli stać się weteranami swojego fachu. Armią ocalałych przewodzi Richard Rider, Nova, jego doradczą jest Peter Quill, niegdysiejszy Starlord (jednak sam nie chce mówić o swojej przeszłości). Sytuacja wydaje się tragiczna, gdy siepacze Annihilusa pozbawiają życia kolejnych żołnierzy zjednoczonych sił galaktyki. Gdyby nie rozkazy Ronana status quo wyglądałaby znacznie gorzej. Gamora pokazuje, dlaczego zwą ją Najniebezpieczniejszą Kobietą w Galaktyce, a Drax, jak to kroi przeciwników bez większego entuzjazmu, gdyż jego głównym celem jest Thanos. Na domiar złego, to właśnie Thanos sprzymierzył się z Annihilusem i w czasie gdy wszyscy zajęci byli przeżyciem, ten pokonał Galactusa i Silver Surfera by wykorzystać ich do wywołania jeszcze większej skali zniszczeń. Sam widzisz w jak tragicznym momencie znajdował się kosmos Marvela.

tumblr_inline_nageqxwXMZ1rhj3b9.jpg

Ziemscy bohaterowie nie mogli pomóc, bo sami postanowili stanąć przeciwko sobie w Wojnie Domowej (Richard w związku z Civil War daje upust swoim emocjom, mówiąc, że nie chce stać się kimś takim jak obecnie Avengers ? mocne słowa, Nova). Komiks czyta się jak rasową relację z wojennego frontu. W pewnym momencie możesz złapać się na tym, że pomimo tego, że fabuła posuwa się do przodu, Ty skupiłeś się na zmaganiach kolejnych bohaterów. Są oni bowiem tak wyraziści, że z łatwością można do nich poczuć empatię. Nic w tym dziwnego, bowiem Giffen napisał wielowymiarowe postacie, które przejawiają autentyczne obawy o swój własny los wciągając w rozmyślania czytelnika, który z kolejnymi stronicami sam czuje się jak jeden z anonimowych żołnierzy walczących o wolność.

Kulminacja historii jest pełna emocjonujących zwrotów akcji, dobrze rozpisanych scen i zaskakującego rozwiązania, które na długi czas zapadnie Ci w pamięć. Poważnie, do teraz mam przed oczami 2-stronicową rozkładówkę, na której? Nie tak prędko, to by popsuło całą zabawę. Napiszę tylko, że finał jest epicki, żeby nie powiedzieć k o s m i c z n y. W komiksie nie zabraknie kilku innych ?wow? elementów, które faktycznie zaskakują swoim rozwiązaniem. Zdecydowanie polecam zapatrzeć się w wydania zbiorcze wszystkich 3 części (w ostatniej księdze pojawia się jeszcze 2 częściowa mini seria traktująca o Herolda Galactusa, będąca niejako mini-epilogiem crossover), lub w jakiś omnibus zawierający wszystkie historie w twardej oprawie. Annihilation to lektura obowiązkowa nie tylko dla fanów Marvela, ale również dobrej literatury wojennej.

Paweł G.

Thousand Hi-Fives [tumblr]

Thousand Hi-Fives [facebook]

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...