Skocz do zawartości

Bust3ra Miejsce w Świecie

  • wpisy
    20
  • komentarzy
    30
  • wyświetleń
    11358

Wrażenia: Microsoft XBOX


Buster27

501 wyświetleń

Dni temu parę, do drzwi mego domu zapukał starszy, radosny pan z paczką w rękach. ?Pan Bust3r??, zapytał. Na co ja odrzekłem: ?Si, senor!?. Pan wręczył paczuszkę, ja podpisałem pokwitowanie i z wielkim bananem na twarzy poleciał po swojego wiernego motylka. ?Say hello to my little friend!? zakrzyknąłem i począłem rozcinać folię. Pozbywszy się w końcu opakowania, otworzyłem pudełko? Tak? To był on? Xbox Jeden? Dosłownie ?jeden?, czyli ten pierwszy.

Oryginalny klocek dużą popularnością w Polsce się nie cieszył. Z tego samego powodu cierpiał Nintendo GameCube. Wojnę w szóstej generacji konsol bezapelacyjnie zwyciężyło Sony wraz z drugim Playstation. Z tego też powodu zarówno GameCube?a, jak i Xboxa można dostać za grosze na Allegro. Postanowiłem więc z tego skorzystać i zamówiłem tego drugiego. Konsola z zestawem kabli, padem, trzema grami i zestawem pilot + adapter za 100zł z wliczoną przesyłką? Biorę! Szczególnie, że oferowane gry to świetne tytuły. Juiced, Project Gotham Racing 2 i Hitman: Kontrakty. Za taką cenę? No kurczę, deal jak w mordę strzelił! Co prawda, tacka czasem się zacina i obudowa jest troszeczkę pęknięta, ale konsola działa, a to najważniejsze! W dodatku w cenie pada do Xboxa 360!

No, i po kilku dniach przyszedł. Przyznam, że byłem niesamowicie zdziwiony, kiedy wyjąłem to wszystko z pudełka (po monitorze Samsunga de facto), ale po kolei. Najpierw rzuciłem się na pudełka z grami. Te swoim wyglądem bardzo przypominają pudełka od 360-ki. Też są zielone, tych samych rozmiarów, jedynie od graficznej strony jakoś tak mi nie pasują. Czcionka i logo konsoli są w moim mniemaniu brzydkie. No, ale to mało ważna rzecz. Przy okazji przypomniałem sobie czasy, w których do gier dołączane były instrukcje, a nie, tak jak to jest teraz, ulotki. Niby nigdy tego nie czytam, przeglądam co najwyżej, ale na swój sposób urocze to zawsze było. Pudełeczka takie ciężkie, sprawiały wrażenie pełnych wspaniałości.

Dalej, z pudełka wydarłem pada. Do niego jednak dojdziemy później. Na tę chwilę wspomnę tylko, że jest całkiem podobny do swoich następców. Wydarłem również pilot z adapterem oraz okablowanie do konsoli. Pierwszy to zwykły component, nic dziwnego tutaj. Jednak, kiedy zobaczyłem drugi to momentalnie sfermentowałem w środku, skisłem, zgniłem i umarłem w środku. I robię to za każdym razem, gdy przyuważę go kątem oka. Chodzi o zasilacz. Szczerze wątpię, że pan sprzedawca dołączył oryginalny kabel zasilający. Ale może się mylę? Chociaż nie jestem pewien, czy Microsoft do swojej debiutanckiej konsoli dołączał przewód, który kończyła wtyczka wyglądająca tak, że aż strach to podpinać do prądu. Jeżeli macie w domu jakiś stary przedłużacz, to możecie mniej więcej skojarzyć efekty wizualne przedstawiane przez wtyczkę. Wykonana z najtańszego plastiku, w dodatku brudnego. Z dziurą, przez którą mogę obejrzeć sobie jej wnętrze (wtyczki, nie dziury) i widocznymi wewnętrznymi przewodami. Autentycznie bałem się wpinać to dziadostwo do gniazdka, a gdy już się zdecydowałem to poszły takie iskry, że spokojnie byłbym w stanie oświetlić całe osiedle. Zakładam, że to po prostu poprzedni właściciel naprawił zasilacz. Działa na słowo honoru, ale działa. Chyba. Chociaż i tak mam pewne teraz pewne obawy przed opuszczaniem domu?

Przyszła więc pora na wisienkę na torcie. Chociaż trafniejszym byłoby stwierdzenie ?tortem na wisience?. Tak, wyjąłem samą konsolę. W tym momencie doceniłem efekt pracy designerów Xboxa One, którzy, wydaje mi się, wzorowali się na jego dziadku. Tak. One i jedynka (jak to brzmi?) wyglądają jak magnetowid. Zestawienie gigantycznego Xboxa z kompaktowym PS2 wypada śmiesznie. ?Peesdwójka? jest od klocka kilkukrotnie mniejsza. Ale ma to jakiś swój urok, który, nie powiem, podziałał na mnie. Wizualnie mi się podoba. Układ przycisków jest bardzo podobny do tego z X360. Po lewej stronie znajduje się napęd DVD, a po środku przycisk ?on/off? i ?eject?. Dużą zaletą konsoli jest fakt, że posiada ona cztery sloty na pady, a nie tak jak PS2, cóż? dwa. Jednak w moim przypadku, jeden slot zajęty jest przez adapter do pilota.

O tych dwóch papużkach nierozłączkach mogę powiedzieć tylko tyle, że działają. Filmy można oglądać w niepowalającej, choć przyzwoitej, jakości. Sam na pewno nie będę w ten sposób konsoli użytkował, szczególnie, że tuż obok stoi PS3, które ma napęd Blu-ray.

Jeżeli już przy wizualiach jesteśmy, to trzeba powiedzieć, że gry prezentują się ładnie, jak na swoje lata. Jest to, oczywiście, jakość SD, czyli 480p. Mam jednak wrażenie, że niestosowane jest tak duże rozmycie, jak w konkurencyjnej konsoli Sony. Pamiętam, że grając na PS2 w pierwsze Manhunta robiło mi się od niego niedobrze. Tutaj tego problemu nie ma. To znaczy, lekkie rozmycie występuję, ale naprawdę lekkie. Jedynym mankamentem są przerywniki filmowe, które w takim Hitmanie wyglądają tragicznie. Piksele są takiej wielkości, że gdyby były jadalne, to jednym dałbym radę wyżywić każdego mieszkańca Afryki przez najbliższe pięć lat.

Na konsoli gra się bardzo fajnie. Pad jest przez większość czasu wygodny. Nawe pomimo tego, że pad jest przedziwny. Po raz kolejny mam wrażenie, że designerzy One?a wzorowali się na faktycznej jedynce. No, może nie wzorowali, ale ujawnili swój dziwaczny fetysz dotyczący bumperów. O ile w One?owskim padzie bumpery zostały zastąpione czymś na zasadzie poprzecznych triggerów, to w jedynce nie było ich w ogóle, a tam gdzie być powinny, widnieje pusta połać plastiku z dwoma gigantycznymi miejscami na dwie karty pamięci. Liczba przycisków pozostała jednak taka sama. Bumpery wyparte zostały przez guziki: czarny i biały, umiejscowione pod przyciskami AXYB. W ramach zachowania symetrii, ?start? i ?back? przesiedlono pod lewy analog. O dziwo, jest to nawet wygodne, ale nie umywa się do standardowego układu guzików. No, i trzeba się do tego przyzwyczaić.

Na dłuższą metę męczące są również spusty, które względem frontu pada zostały dość mocno cofnięte. Wynikiem tego jest nienaturalna pozycja palców wskazujących. I o ile przy takim Hitmanie triggery nie są ciągle wciskane, o tyle w grach wyścigowych są, bo przypisane są pod nie gaz i hamulec. To męczy, strasznie. Po kilku wyścigach bolą mnie palce, chociaż powoli się przyzwyczaja. A to i tak ulepszony wersja kontrolera? Boję się pomyśleć, co musieli przechodzić pierwsi posiadacze Xboxów, którzy zmuszeni byli do korzystania z tych wielkich buł?

Sporym minusem jest też fakt, że exclusive?y na tę konsolę praktycznie nie istnieją. Mówię tutaj o prawdziwych exclusive?ach, których na PC nie dostanę. Znalazłem raptem cztery, które są moim zdaniem warte uwagi. Widać, że w tej kwestii Microsoft nie zmienił podejścia. Niemniej jestem z zakupu bardzo zadowolony, a ściganie się w PGR2 czy po raz enty w Juiced bawi mnie niemiłosiernie. Coś czuję, że spędzę z tym karykaturalnym padem w ręku jeszcze wiele godzin.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...