Skocz do zawartości

Screen Saver

  • wpisy
    91
  • komentarzy
    512
  • wyświetleń
    93739

Kingsman: The Secret Service


Grimmash

913 wyświetleń

kingsmanpanel_zpslcxspajg.jpg

Kino lubi wracać do nieco przebrzmiałych już historii i opowiadać je na nowo. Ostatnio na srebrnym ekranie próbowano wskrzesić stare kino szpiegowskie. Mortedecai zawiódł, natomiast Kingsman...

Rok 1997, środkowy wschód, czterech napastników w czarnych przebraniach rodem ze służb specjalnych szturmuje arabski pałac, po czym przesłuchuje jednego z rezydentów nie zauważając, że przesłuchiwany miał granat. Jeden z żołnierzy poświęca swoje życie i rzuca się na jeńca, by przykryć wybuch własnym ciałem. Tym samym do organizacji Kingsman dołącza jeden nowy agent, jego alias to Lancelot. Obwiniający się za całą sytuację starszy agent odnajduje rodzinę zmarłego i wręcza jego synkowi medal, z numerem telefonu na odwrocie. W razie kłopotów wystarczy zadzwonić i powiedzieć tajny zwrot. Po latach Eggsy ląduje w więzieniu, zamiast zadzwonić do matki, dzwoni pod ten numer, jego życie wywróci się do góry nogami.

Kingsman-Hollywood-film-6-14.jpg

... natomiast Kingsman w reżyserii Matthew Vaughna we wspaniałym stylu składa hołd starym filmom o Bondzie. Bawi się znanymi z tamtych produkcji schematami, pokazuje gadżety, sekretne bazy, kryjówki oraz plany złoczyńcy stworzenia nowej rzeczywistości na Ziemi. Nie zapomina o tym nawet promując obraz, jeden z plakatów przypomina stary ?For Your Eyes Only?. Dzieło wykorzystuje znane portrety postaci z produkcji o agencie 007 i uwspółcześnia je, dodając im humorystycznych akcentów. Główny zły nie znosi przemocy, na sam widok krwi wymiotuje, ale nie ma problemu z zabiciem co najmniej połowy populacji. Jego prawa ręka (raczej noga... proteza) jak wielu przed nią ma pewną fizyczną abnormalność (jak np. trzeci sutek) i zamiast nóg ma metalowe ostre jak brzytwa protezy.

Kingsman to tajna organizacja szpiegowska, powstała na wzór króla Artura i rycerzy okrągłego stołu. Każdy agent ma alias zgodny z imionami bohaterów mitu o Ekskaliburze (Galahad, Artur, Merlin, Lancelot itp.). Członkowie są jak rycerze, ich garnitury są jak zbroje, a efektywny trening jest jak najostrzejszy miecz ? śmiertelny do wrogów. Pod przykrywką szewców najwyższej jakości ?garniaków? kryje się agencja, która dba o tradycję (ukryty w obrazie na ścianie ekran, rażące prądem sygnety, parasolki jak kuloodporne tarcze, breloki-granaty itp.). Wszystkie zaawansowane technologie kryją się pod wizerunkiem staromodnych albo używanych codziennie przedmiotów. Ten styl zamożnych, dobrze ubranych, arystokratów wśród szpiegów nadaje filmowi unikalny wygląd. Eggsy musi przejść trudne testy, misje i szkolenie, aby zostać jednym z nich. Ten wątek filmu bardzo zgrabnie łączy się z główną osią fabularną.

kingsman-the-secret-service-trai.jpg

Użycie ciekawych kątów kamery pięknie portretuje świat przedstawiony. W scenach akcji kamera podąża za nią jak w filmie ?John Wick?, tyle że tutaj ujęcia są krótsze i widać w nich pracę montażysty, mimo to wszystko dzieje się klarownie, a choreografia jest efektowna. Drugą stroną medalu jest brutalność, pod tym względem dzieło Vaughna zaskakuje i osoby z wrażliwszym żołądkiem nie od razu się do tego przyzwyczają.

Motywy; od zera do bohatera, tragiczne zdarzenie w dzieciństwie, przejmę władzę nad światem, zabiję większość populacji, będę członkiem tajnej organizacji; wszyscy kinomaniacy znają dobrze. Oglądanie ich w wykonaniu Vaughna nie jest nudne, bowiem wykonane stylowo, przy użyciu nowej perspektywy. Jak wspomniałem, reżyser przeniósł konwencje ze starych dzieł z Connery?m i Moore?m do współczesności. Zabił w tym filmie bardzo wielu ludzi, dzięki czemu człowiek wychodzi z kina dziwnie usatysfakcjonowany. W jednej ze scen igra z samym Tarantino, gdy w kościele dochodzi do ekstremalnej wersji sceny przemocy i nie ma się ani krzty żalu wobec zamordowanych tam ludzi (wszystko będzie jasne, gdy wybierzecie się do kina, nie chcę psuć zabawy spoilerami). Dzieło niewątpliwie samo kolejnymi scenami podnosi sobie poprzeczkę w epatowaniu brutalnością (spokojnie nic przesadnie gorszącego). Dochodzi do momentu, w którym przemoc staje się hyper-realistyczna, z czasem zmienia się dosłownie w fajerwerki eksplodujących...

secretservice_10.jpg

Samuel L. Jackson jako sepleniący czarny charakter wypada bardzo dobrze, nie jest to pełno-wymiarową postacią, ale ma wystarczającą ilość głębi aby uczynić go przyjemnym w oglądaniu. Jeśli ktoś nie wierzył, że Colin Firth może poradzić sobie jako gwiazda kina akcji ten mylił się srodze. Występ Marka Hamilla jako angielskiego profesora poszerza uśmiech. Tak, ze swoim zabawnym angielskim akcentem kradnie uwagę widza, przynajmniej osób znających go z innych ról. Miło go w końcu zobaczyć po tylu latach na wielkim ekranie. Mark Strong wreszcie zagrał pozytywnego bohatera, jednego z mentorów w organizacji i nie wyszedł na tym źle. Michael Caine nie ma wiele czasu ekranowego, ale jego manieryzmy w odniesieniu do postaci Artura sprawdziły się wyśmienicie. Taron Egerton gra klasycznego ?underdoga?. Osobę, która wbrew wszystkiemu staje się bohaterem. Przechodzi trening, wiedząc, że tylko jedna osoba na końcu zostanie agentem, choć początkowo wydaje się, że przegrał to jego podróż od zera do bohatera dzięki zwrotom akcji jest wiarygodna. Ja sam bardzo lubię filmy, w których główny bohater musi przejść trening, pokonać wszelkie przeciwności, uratować ukochanych, niewiastę albo świat z rąk nikczemników i jeszcze na koniec zmierzyć się ze swoim lokalnym nemezis. Dla Eggsy?ego jest to ojczym znęcający się nad jego matką.

Kingsman-The-Secret-Service-Movie-Review-Image-7-e1420894997102.jpg

W tym filmie nietrudno przewidzieć co się stanie i ta wiedza sprawia, że nie możemy doczekać się tego co się wydarzy i jak się wydarzy. O dziwo Kingsman nie jest wcale taki przewidywalny, kilka razy bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Zabawa konwencją (żarty z Martini i pozycjonowania produktu ? pojawia się McDonalds, a zamiast Hainekena jest Guiness) temu sprzyja, a sam początek filmu bardzo przyjemnie nastraja i przygotowuje umysł na pełen zabawy metraż. Gagi z uśmiechem wspominające ?stare Bondy? i subtelna sugestia przełamania czwartej ściany (bohaterowie nie wiedzą, że występują w filmie, ale pojawia się dialog, który sprawia, iż film jest świadomy tego, że jest filmem (jeśli ma to jakikolwiek sens)). To właśnie dlatego ewidentna krzyżówka Bonda z Men In Black pozostaje świeża.

Piękne zdjęcia dzięki pozycjonowaniu kamery i choreografii skutkują wysoką ilością trupów i przypływem adrenaliny. Efekty specjalne bardzo często specjalnie są tanie i stanowią mrugnięcia reżysera do widzów. Nowe podejście do kina szpiegowskiego jest satysfakcjonującym doświadczeniem. Nie należy zapominać, że jest to adaptacja komiksu Marka Millara, wprawdzie nie jest wiernym przeniesieniem oryginału na ekran, ale pozostaje w zgodzie z jego duchem. Mieszanka komedii i akcji, kontrastujących ze sobą światów bogatych arystokratów i krwawych walk sprawdza się rewelacyjnie, polecam.

3 komentarze


Rekomendowane komentarze

No to mnie dobiłeś: miałem do wyboru pingwiny i to, a że Kingsman leciało za piętnaście 9 wieczór, wybrałem pingwiny ( noc jest do spania, nie do włóczenia się po kinach ). A teraz mi mówisz, że jednak mogłem poczekać kilka godzin i to obejrzeć. That's low...

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...