Skocz do zawartości

Bust3ra Miejsce w Świecie

  • wpisy
    20
  • komentarzy
    30
  • wyświetleń
    11360

Duchy istnieją, czyli Tom Clancy's Ghost Recon: Predator


Buster27

672 wyświetleń

Tom Clancy w trakcie swojej kariery spłodził dziesiątki książek z gatunku political fiction, które sprzedawały się jak świeże bułeczki. Pojawienie się gier sygnowanych jego nazwiskiem było zatem kwestią czasu. Wydany w 2010 roku przez Virtuos, Ghost Recon: Predator jest właśnie jedną z nich. Dodatkowo pochodzi on z bardzo znanej i lubianej serii Ubisoftu. Ale czy ten przenośny Ghost Recon nie jest, aby czarną owcą ukrywającą się tylko za uznaną marką i wielkim nazwiskiem?

Predator to, tak jak poprzednicy, taktyczny shooter. Już tutaj rodzi się obawa, że twórcy zawalą tak ważną sprawę, jaką jest sterowanie, które - chcąc czy nie - jest w tym gatunku najważniejsze. Sam bałem się tego wielce. Szczególnie, że niedawno ukończyłem Splinter Cell: Essentials na PSP (swoją drogą, także sygnowanego nazwiskiem Clancy?ego), w którym sterowanie było przekoszmarne, a rozwiązania w kwestii pracy kamery karygodne. No, ale to już raczej wina samej konsolki, niźli twórców. Ciężko w końcu stworzyć dobre sterowanie, mając do dyspozycji tylko jeden analog. Z tego względu podchodziłem do Predatora z dystansem. Niepotrzebnie. Gdy odpaliłem grę po raz pierwszy, byłem w szoku! Sterowanie jest niesamowite, jak na możliwości PSP. Problem jednego analogu rozwiązano w bardzo sprytny sposób, wzorując się na trybie sprintu z Gears of War. Wychylając grzybek do przodu lub do tyłu, ruszamy, a gdy wychylimy go w lewo lub w prawo, skręcamy w danym kierunku. Sprawia to, że rozgrywka jest płynna i bardzo intuicyjna. Dodatkowo, jeśli przytrzymamy lewy bumper, to poruszając analogiem, będziemy mogli poruszać się też po linii prostej na boki. Tak proste, a tak genialne! Tutaj wielki plus dla chłopaków z Virtuos.

Historia opowiada o trzyosobowym oddziale do zadań specjalnych ?Ghosts?, który wysłany zostaje na rozdartą wojną domową Sri Lankę w celu ?przygotowania? terenu na przybycie wojsk USA. Niestety, Predator ma tę samą przypadłość, na którą cierpi większość pozostałych tytułów sygnowanych nazwiskiem Clancy?ego. Wydarzenia z gry zupełnie nie zapadają w pamięci i już po kilku pierwszych misjach nie pamiętałem, co ja tak naprawdę robię. Sytuacji nie ułatwiają kompletnie nijacy bohaterowie, przy których kreacje braci Mroczków są szczytowym osiągnięciem w dziedzinie postaci.

Bohaterów do wyboru mamy ośmiu. Podzielono ich na cztery klasy: scout, autorifleman, marksman i CQC specialist. Klasy różnią nie tylko dzierżoną bronią, ale również statystykami: umiejętnością władania bronią, cichego pokonywania wrogów i wytrzymałością. Umiejętności żołnierzy rosną automatycznie podczas levelowania. A robimy to po prostu przechodząc misje. Jednak nie zaobserwowałem żadnej różnicy w rozgrywce między pierwszopoziomowym żołdakiem a ósmopoziomowym weteranem. Niezrozumiały jest również dla mnie natłok bohaterów, bo o ile klasy różnią się od siebie w sposób znaczny, to już na przykład między jednym, a drugim snajperem żadnej różnicy w statystykach nie ma. Po co więc ośmiu? Nie wiem, pozostaje to dla mnie zagadką.

Do swojej dyspozycji dostajemy również drona, którym możemy rozeznać się w sytuacji na mapie i zdetonować go, aby zabić przeciwników. Skorzystałem z niego dwa razy. Czemu? Bo na tle drugiego gadżetu, który wpada w nasze łapki, jest on kompletnie bezużyteczny. Po co mam bawić się w rozstawianie drona, jechanie nim na miejsce, które chcę rozpoznać, skoro w dużo krótszym czasie mogę rzucić tam po prostu sensor, który automatycznie oznacza wrogów będących oraz wchodzących w jego zasięg. W dodatku, dostajemy ich łącznie dwadzieścia na misję. Duchy dostają do dyspozycji również pięć apteczek, którymi możemy uleczyć siebie lub rannego towarzysza.

No właśnie? Towarzysze? Jak już mówiłem, sterujemy trzyosobową drużyną i w trakcie rozgrywki możemy się dowolnie przełączać między naszymi podopiecznymi. Pozostałą dwójką steruje wtedy AI. Możemy im wtedy wydać kilka poleceń. Za pomocą kółka możemy im nakazać udanie się w dane miejsce lub zaatakowanie wroga. Przytrzymując je, wydajemy rozkaz podążania za nami. Strzałka do góry zmienia taktykę na zwiadowczą lub bojową. Na papierze brzmi świetnie, prosto i intuicyjnie. No i tak jest, o ile towarzysze robią to, co chcemy. Niestety przez większość czasu robią rzeczy, które wskazują na ich upośledzenie umysłowe. Ileż razy kląłem na Billa, snajpera, który usilnie próbował udowodnić, że karabin snajperski idealnie sprawdzi się do walki na dystansie dwóch metrów. Włażenie pod ogień wroga jest tutaj chlebem powszednim? ?Pruje w nas ciężki karabin maszynowy i piętnastu żołdaków ze snajperami włącznie? Wybiegnięcie na środek placu i kucnięcie tam to wspaniała taktyka!?. Ja naprawdę chciałbym wyolbrzymiać, ale ich głupota jest nagminna, przez co rozgrywka zamienia się w ich nieustanne niańczenie. Kupiłem taktyczny shooter czy symulator przedszkolanki, do cholery jasnej?!

Działa natomiast taktyka. Powiedziałbym, że aż za bardzo, bo i tutaj ujawnia się ułomność kompanów. Jeśli każemy im przyjąć postawę bojową to będą pruć do przeciwników ile wlezie, bardzo często nie zważając na to, że przyjmują na klatę setki pocisków, co zazwyczaj kończy się ich upadkiem na ziemię i krzyczeniem o pomoc. Natomiast rozkaz wstrzymania ognia, czyli w zasadzie taktyka zwiadowcza, sprawia, że co by się nie działo, towarzysze nie wystrzelą ani jednego pocisku. Wszystko wokoło może wybuchać, atakować ich tuzin wrogów, a podejrzanie wyglądający pan oddalać się z ich pięcioletnim synkiem, oni nic nie zrobią. Będą stać i uśmiechać się radośnie, jakby byli masochistami. No, ale czasami im coś wyjdzie i nawet zabić kogoś tam potrafią. Chociaż tyle? Najczęściej jednak kończy się to ich zranieniem i upadkiem na ziemię. Wtedy włącza się odliczanie i mamy minutę na postawienie na nogi naszego kolegi. Jeżeli nie zdążymy ? umiera i jest permanentnie wyłączony z walki. Jednak już po zakończeniu misji odżywa i możemy go wziąć na kolejną wyprawę. Cóż, w końcu ich oddział nazywa się ?Duchy?. Od razu uspokajam, gra nie jest trudna, więc debilizm towarzyszy nie przeszkadza tak bardzo. Twórcy udostępnili też sieciowy co-op, którego niestety nie zdołałem przetestować, albowiem konsola łączy się z Internetem przy pomocy Wi-Fi, a tego w domu nie posiadam.

AI przeciwników też nie jest najwyższych lotów. Zazwyczaj kryją się za jakąś osłoną i tam już zostają. Czasem tylko zaszarżują na nas frontalnie, a w przypadkach wyjątkowych zdarzy im się nawet przebłysk geniuszu i postanowią nas oflankować.

Na osłodę informuję, że warstwa audiowizualna jest zdumiewająco dobra jak na kieszonsolkę z 2004 roku. Grafika jest bardzo ładna i gra wygląda jak przeniesiona z Playstation 2. Efekt psują trochę przeciwnicy, których animacja na dalszym planie składa się z kilku klatek, co daje efekt przeskakiwania postaci. Nie wpływa to jednak w większy sposób na rozgrywkę. Nic złego nie mogę powiedzieć o muzyce, ale nie mogę powiedzieć też wiele dobrego. Jest po prostu przyzwoita i przez większość czasu nie zauważa się jej. Bardzo dobre natomiast są dźwięki otoczenia, które faktycznie brzmią tak, jak brzmieć powinny. Odgłos kroków na przykład, faktycznie przypomina tutaj odgłos kroków, a nie uderzanie ręką o kaszę.

Pomimo irytującego AI towarzyszy i bezpłciowej fabuły, gra nie ma żadnych innych większych wad. Co prawda, zadania mogłyby być bardziej zróżnicowane niż ?wysadź to, zabij tego, zdobądź dane?, ale gra ma być realistyczna, więc ok, niech będzie. Grając w Ghost Recon: Predator naprawdę dobrze się bawiłem, a to jest najważniejsze. Jeżeli więc nie wiecie, w co możecie jeszcze zagrać na swoim PSP i nie przeszkadzają wam wyżej wymienione problemy, to polecam.

Ocena: 6+/10

Plusy:

  • Oprawa graficzna
  • Świetne sterowanie
  • Daje fun
  • Dźwięki

Minusy:

  • AI kompanów
  • Fabuła nie porywa
  • Nijacy bohaterowie

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...