Oskary tuż, tuż? czas zatem na zestawienie najlepszych filmów 2014 roku. Ostatnim razem na liście znalazło się 21 pozycji. Tym razem jest ich 28, co tylko dowodzi jak udany był to rok dla kina, z pewnością lepszy od poprzedniego. No i tym razem obejrzałem wszystko, co miałem do obejrzenia, więc, jeśli czegoś brakuje to dlatego, że uznałem, iż jest 28 lepszych filmów.
28. Deliver Us From Evil
Film mnie zaskoczył, Eric Bana mnie zaskoczył. Na chwilę scenarzystom udało się mnie zwieść, gdyż zapomniawszy o tytule w kontekście fabularnym myślałem, że będzie to tradycyjny film policyjny - śledztwo i strzelaniny. Bardzo szybko się to zamieniło w film o posmaku nadnaturalnego horroru z udziałem egzorcyzmu. Może nie udało się wydobyć ze scenariusza głębi i pełnego potencjału, ale klimatyczne wodotryski wizualne i mięsista gra aktorska w zupełności zaspokoiły moje gałki oczne.
27. Robocop
Remake klasyka w żadnym wypadku nie może się równać z oryginałem, ale okazał się przyjemnym doświadczeniem. Twórcom należą się brawa za godne wprowadzenie Robocopa w XXI wiek. Bohater nie wyzbył się tego co miał w sobie wartościowe, dyskusji o tym jak daleko można się posunąć w ratowaniu człowieka aby potem jeszcze można było go nazwać człowiekiem. Wspomniana niejednoznaczność, problemy etyczne, kilka dobrych strzelanin, okropny widok tego co kryje się pod zbroją robota oraz rewelacyjni Michael Keaton, Gary Oldman i Samuel L. Jackson to główne zalety odświeżonej opowieści.
26. The Lego Movie
Nie chciało mi się oglądać tego filmu wcale, klocki lego się ruszają, gadają i z tego ma być film? Nie moja bajka. Po obejrzeniu musiałem wszystko odszczekać, produkcja ma nieodparty i niewymuszony optymizm, który bije z ekranu. Wiele śmiesznych gagów i dowcipów, wiele wcale nie śmiesznych, ale postać Batmana i piosenka "Everything is Awesome" przechylają szalę na korzyść klocków.
25. Godzilla
Film po pierwszym obejrzeniu w kinie zrobił na mnie spore wrażenie, pisząc recenzje ciągle trwałem w zachwycie. Tworzony suspens, finałowa walka oraz ciekawa praca kamery tak bardzo mi się spodobały, że umniejszałem wady filmu o królu potworów. Na szczęście nie byłem daleki od prawdy. Hołd złożony pierwszej produkcji o jaszczurze słusznie skupiał się bardziej na katastroficznym aspekcie historii aniżeli na potwornym. Ludzie oczekiwali tego drugiego, gdyby tylko postawiono na inną promocję Godzilli można byłoby tego uniknąć.
24. Chef
Urocza historia niezrozumianego kucharza, który musiał stracić pracę, żeby zrozumieć co jest w życiu najważniejsze. Jon Favreau dał widzom Iron Mana i w konsekwencji wielki boom na kino superbohaterskie. Przede wszystkim jednak dowiódł, iż jest dobrym reżyserem, osobą zdolną do opowiadania ciekawych historii. Tym razem zabrał się za tematykę kulinarno-rodzinną, która dostarcza zaskakująco sporo refleksji życiowych. Ciepłe kino z bardzo optymistycznym przesłaniem to efekt starań sprawnego reżysera, który wie jak stworzyć na ekranie chemię.
23. John Wick
Kolejne miłe zaskoczenie 2014 roku. Długie ujęcia w trakcie scen akcji - podobnie jak praca kamery w Birdmanie - zmieniają film w coś lepszego. Keanu Reeves skończywszy 50 lat nadal dobrze się rusza, w pewnego typu rolach jest po prostu niezastąpiony. Twórcy doskonale wiedzieli jaki film robią, wiedzieli jak go sprzedać i dzięki temu potrafili przemycić w nim kilka mrugnięć do widza. Produkcja nie udaje dramatu, to kino akcji w czystej postaci - taka szczerość wobec widzów się opłaciła. Brak częstych cięć wymusił zaplanowanie choreografii walk w bardzo skrupulatny sposób, co widać na ekranie. Na korzyść tego dzieła przemawiają dodatkowo takie nazwiska jak Willem Dafoe, Ian McShane i Michael Nyqvist oraz intrygujący pomysł hotelu dla płatnych zabójców.
22. Million Dollar Arm
Disney zafundował widzom kolejny wciągający film sportowy. Mniej znany w Polsce, bo też nie miał u nas swojej premiery. J. B. Bernstein i jego wspólnik Ash rozpoczynają własną działalność zakładając agencję sportową, niestety brakuje im klientów, chociażby jednej gwiazdy sportu. Po wielu porażkach postanawiają sami wykreować taką gwiazdę. Oglądając mecz krykieta Bernstein wpada na pomysł, że przyszłe gwiazdy baseballu znajdzie w Indiach, gdzie sportem numer 1 jest krykiet ? tam przecież też rzucają piłką. Ogłasza, więc konkurs rzutów, w którym nagrodą ma być wyjazd do USA i kariera w MLB. Wzruszająca opowieść o sięganiu śmiałych marzeń, pokonywaniu strachu i przeszkód, aby je osiągnąć.
21. Miasto 44
Ta superprodukcja (jak na polskie realia) była dla mnie wielką niewiadomą. Obawa, że będzie to kolejne nieudane podejście do powstania była spora. Na szczęście film dostarcza rozrywki i jednocześnie zachowuje szacunek wobec historii. Takie komercyjne podejście do tematu to jest coś czego Polakom brakuje. Najwyższy czas żebyśmy byli w stanie podejmować trudne tematy historyczne z taką werwą jak robił to, chociażby Spielberg. Obraz traktuje historię z dystansem - jest w nim wiele wizualnych fajerwerków (golizny, strzelaniny i wybuchów). Efektowne sceny w produkcji Komasy są bardzo często brutalne i nie pozbawiają złudzeń, co do rzeczywistości tamtego okresu. Dobrze, że udało się ten ważki temat zapakować w kolorowe opakowanie bez rozsadzenia pudełka i zniszczenia zawartości.
20. Unbroken
Film cierpi na syndrom nazwiska reżysera. Angelina Jolie już wcześniej udowodniła, że talent do reżyserowania ma, a ponieważ nazwisko Jolie jest na topie nie trudno krytykować jej dzieło. Mnie przejęła ta niesamowita, oparta na faktach historia olimpijczyka, Louisa Zamperiniego. W trakcie II wojny światowej więziony przez Japończyków, w obozach jenieckich biegacz musiał wiele wycierpieć, nawet, zanim trafił w japońskie ręce. Jest to hołd dla jego przetrwania w takim samym stopniu jak Pianista był świadectwem przetrwania Władysława Szpilmana. Różnica tkwi w jakości. Faktem jest, że takie nazwiska jak Fincher i Inarritu wydobyłyby ze scenariusza więcej głębi, ale mnie narracja i inne elementy prezentowanych narzędzi kinematografii nie raziły. Mimo, że zabrakło tego czegoś, to Niezłomny ciągle jest bardzo dobrym filmem.
19. Jack Strong
Pod względem technicznym film bezbłędny, od Pasikowskiego wielu filmowców wciąż może się uczyć. Reżyser miał jednak tym razem szczęście i znalazł aktorów zaangażowanych i utalentowanych (np. Dorociński i Ostaszewska). Poza tym udało mu się nakręcić sceny w Waszyngtonie i zatrudnić byłego Strażnika (Nocnego puchacza ? Patrick Wilson), męża Dagmary Domińczyk. Film niewątpliwie zyskuje na autentyczności. Nie brakuje w nim suspensu i akcji godnych najlepszych thrillerów szpiegowskich. W Polsce ciągle brakuje kina gatunkowego, Jack Strong to jeden z nie wielu przykładów tego rodzaju dzieł. U nas albo robi się komedie albo dramaty, głównie dlatego ten film to odświeżające doświadczenie.
18. The Judge
W stanach dużo się mówi o porażce tego filmu, że oprócz słabych wyników finansowych nie sprostał wysokim oczekiwaniom. Aktorstwo Downeya Jr. i opowiadana historia rozczarowały swoją jakością. Mając te opinie w głowie przed seansem, po seansie nie dowierzałem ? jak można takie rzeczy mówić o tak poruszającym filmie. Historia o ojcu i synu, którzy po wielu latach konfliktu dostają od losu szansę na pojednanie i rozliczenie z przeszłością nie ustępuje tegorocznym nominowanym do Oskara filmom zupełnie w niczym. Akcja toczy się o najwyższą stawkę, w grę wchodzą upokorzenie, utrata szacunku i niechybna śmierć, gdy stary i schorowany człowiek trafi do więzienia.
17. Big Hero 6
Hiro Hamada jest młodym geniuszem, który traci starszego brata w pożarze. Jedyne co po nim mu zostało to niezdarny medyczny pomocnik Baymax. Wiążąca się na ekranie więź między oboma zżywa widza z filmem. Obrazowi brakuje polotu i subtelności Toy Story 3, ale jego wpływ na uczucia ciągle jest spory. To kino familijne przekonwertowane z komiksu o tej samej nazwie łączy to, co Disney i Marvel mają najlepszego do zaoferowania. Nie zabrakło zatem humoru, wspaniałej akcji i poruszającej opowieści.
16. American Sniper
Amerykański Snajper to twarda historia, którą polubić mogą i kobiety. Wojna to doskonały dla filmowców temat, tym razem nie ma wielkich bitew, holocaustu i tym podobnych. Film skupia się na prawdziwym bohaterze i jego najbliższym otoczeniu. Chris Kyle (Bradley Cooper) najlepszy snajper w historii Ameryki musiał radzić sobie z utratą kolegów, z podejmowaniem trudnych decyzji (zabić dziecko, które może mieć schowaną bombę i zagrażać życiu wielu amerykańskich żołnierzy, czy nie strzelać, bo to tylko dziecko potencjalnie niewinne i bezbronne), swoim osobistym nemezis (snajperem-olimpijczykiem) oraz z problemami rodzinnymi pozostawionymi w USA. Aspekt ważny dla bohatera jako snajpera, czyli podejmowanie trudnych decyzji często w kilka sekund został według mnie najlepiej pokazany. To ten element odróżnia dzieło Eastwooda od innych wojennych produkcji.
15. Captain America The Winter Soldier
Nowa odsłona przygód Kapitana Ameryki okazała się bardzo owocna. Połączenie adaptacji superbohaterskiego komiksu z thrillerem szpiegowskim było zaskakująco odświeżające i udane. Ekscytujące walki z użyciem broni palnej, noży, rąk oraz tarczy dodały całości ostateczny szlif. Do tego miksu wystarczyło dorzucić przekonującego, groźnego wroga oraz zwroty akcji, aby otrzymać jeden z lepszych filmów w uniwersum Marvela. Wszystkie części układanki współgrają ze sobą bardzo gładko, a dodatek w postaci Roberta Redforda zwyczajnie oszałamia, gdy aktor tego kalibru mówi ?Hail Hydra? jasne staje się, że gatunek superhero movie osiągnął status absolutnie pierwszoligowy.
14. Bogowie
Tomasz Kot staje się naczelnym specjalistą od kreacji biograficznych w naszym kraju. Najpierw Skazany na bluesa i lider zespołu Dżem, Ryszard Riedel; teraz Bogowie i Zbigniew Religa, kardiochirurg, wizjoner, późniejszy senator i minister zdrowia. Gra aktorska Kota wygląda na gładką i bez wysiłkową, co zazwyczaj jest indykatorem tego, że było dokładnie odwrotnie. Aktor podobny do bohatera filmu fenomenalnie przywdziewa maskę odwzorowując manieryzmy i mimikę doktora. Obraz od pewnego momentu trzyma w napięciu i nie puszcza. Dobry montaż oraz aktorstwo pomagają w obejrzeniu całości bez znużenia, pomimo poważnej i dla wielu nudnej tematyki, o której widzowie nie mają pojęcia (pomaga w tym humor i zrozumienie celu protagonisty oraz problemów jakie musi pokonać, aby ten cel osiągnąć). Pochlebne opinie wydają mi się jednak być nieco na wyrost, nie odczułem niczego nowego w trakcie seansu, nie zobaczyłem nic co, by wywarło na mnie niezapomniane wrażenie jednocześnie mam duży szacunek do filmowców za zrobienie tak przystępnego filmu na podstawie życia wybitnego człowieka.
13. Nightcrawler
Podczas projekcji uczucie niepokoju trwa nieprzerwanie, co jest zasługą odtwórcy głównej roli. Talent Jake?a Gyllenhaala pozwolił mu na przeistoczenie się w prawdziwie inteligentnego, zimnego drania i dziwaka. Jego bohater jest bystry, szybko się uczy i nie zawaha się przed niczym, aby osiągnąć pożądany efekt. Zdradza też pewne socjopatyczne skłonności, które odnajdą swoją drogę na powierzchnię nim ten film się skończy. Bezrobotny Lou Bloom para się drobnymi kradzieżami i przekrętami, gdy trafia wreszcie na coś w czym jest dobry. Zaczyna rozkręcać biznes kręcenia wypadków i zbrodni, które potem sprzedaje stacji telewizyjnej. Obcowanie ze światem przestępczym jeszcze wydobywa z niego mroczną stronę, a kontakt ze profesjonalistami ze stacji uczy go jak dobrze się urządzić, im lepsze ujęcia tym lepsze pieniądze. Jak daleko można się posunąć, żeby uzyskać dobry materiał?
12. The Imitation Game
Złamanie kodu Enigmy, pierwszy komputer i problem homoseksualizmu. To całkiem sporo jak na jeden film. Akcja dzieje się równolegle w dwóch okresach życia bohatera, w trakcie II wojny światowej i po wojnie. Maszyna Turinga stała się zalążkiem informatyki, pomogła złamać Enigmę, kto wie, co jeszcze, by osiągnęła dzięki umysłowi twórcy, gdyby nie kuracja hormonalna, przez którą odsunięto go od prac nad komputerem i dostępu do poufnych informacji, w skutek czego ostatecznie popełnił samobójstwo. Produkcja ewidentnie skrojona pod oskarową publiczkę broni się bardzo dobrze ? jedno nie przeszkadza drugiemu, bowiem ostatecznie liczy się, jak dobry jest ostateczny produkt. A ten się udał m. in. dzięki Benedictowi Cumberbatchowi i partnerującej mu Keirze Knightley.
11. Gone Girl
Prawdziwy popis maestrii Davida Finchera i dowód na to, że Ben Affleck jednak grać potrafi. Rosamund Pike i Ben zagrali wzorcową parę, która pod powierzchnią kryje wiele sekretów i wiele z nich nie należy do przyjemnych. Największym atutem dzieła jest niewątpliwie reżyseria, Fincher wydobywa z adaptacji książki Gillian Flynn tkwiący w niej potencjał, a ze swoich aktorów ostatnie poty. Brak nominacji do Oskara dla niego w tym roku jest bardzo krzywdzący, bo oceniając tylko pracę reżysera to właśnie jemu należałaby się statuetka. Po przeprowadzce Amy i Nick przeżywają kryzys małżeński. W rocznicę ich ślubu małżonka znika bez śladu, nie mija wiele czasu, gdy podejrzenia zaczynają padać w stronę męża. Intryga dreszczowca została utkana perfekcyjnie. Precyzja, z którą Fincher buduje napięcie godna jest samego Hitchcocka.
10. X-Men Days of Future Past
Bryan Singer po raz kolejny sprostał wyzwaniu i stworzył najlepszy film w całej serii. Kto wie czy nie radzi sobie lepiej z liczną obsadą bogatą w gwiazdy od Whedona. Program strażników ostatecznie doprowadził do eksterminacji sporej części populacji. Pozostali przy życiu mutanci żyją w ukryciu. Profesor X i Magneto odnajdują Icemana, Kitty i kilku innych, wkrótce rodzi się plan cofnięcia w czasie Wolverina, aby ta przyszłość nigdy nie nadeszła. Fenomenalne efekty specjalne, akcja i aktorstwo w konwencji podróży w czasie umożliwiły godne spotkanie na ekranie dwóch pokoleń X-Menów, starszego na czele z Patrickiem Stewartem i Ian McKellenem z młodszą ekipą z Pierwszej klasy. Współpraca Magneto z profesorem i patrzenie na to, jak Singer naprawia filmowe uniwersum mutantów dają dodatkową satysfakcję. No i ta scena z Quicksilverem, nie do zapomnienia.
09. Edge of Tomorrow
Jedno z największych zaskoczeń roku. Zwiastuny mylnie sugerowały kolejny Oblivion, tymczasem film jest rewelacyjną wersją Dnia świstaka w klimacie wojennego sci-fi. Hasło reklamowe ?Live. Die. Repeat.? nie jest rzucone na próżno, produkcja osiągnęła ten posmak znany z gier wideo, w których po śmierci zaczyna się misję od nowa. Przybysze z kosmosu tzw. mimicy opanowali kontynentalną Europę, w Londynie zebrały się międzynarodowe siły zbrojne, aby zakończyć konflikt. Bill Cage specjalista armii od kontaktów z mediami ma walczyć na froncie z obcymi, Cage odmawia za co zostaje siłą wcielony do oddziału i uznany za dezertera. Nie wiedząc nic o egzoszkielecie, cudem zabija jednego z mimików, co sam przypłaca życiem, a przynajmniej tak mu się wydawało. Tom Cruise jest w najwyższej formie i wraz z Emily Blunt tworzą ciekawą parę na ekranie. Powiedzmy sobie szczerze Emily pozostając dziewczynką szlachcianką o dobrych manierach wydobywa z siebie jednocześnie twardą babkę, istną żyletę, z którą lepiej nie zadzierać. Postać Cruise?a, natomiast powoli staje się niezwyciężonym wojownikiem, który ma ocalić ludzkość. Brzmi trochę nieświeżo, ale masa efektów specjalnych w harmonii z fabułą, narracja trzymająca się z daleka od scen z filmu Murraya, sporo komedii i romans oraz pętla czasowa tworzą razem film rozrywkowy najwyższych lotów. I jeszcze to zakończenie...
08. Raid 2
Film akcji, który można postawić w jednym zestawieniu z najlepszymi obrazami gatunku. Walki wręcz, strzelaniny i pościgi zrealizowano na najwyższych obrotach. Wysokie tempo i ekscytująca akcja jest wynikiem ciężkiej roboty aktorów, choreografów i operatorów. Praca kamery robi wrażenie nadążając za akcją i jednocześnie obierając ciekawe i nie oczywiste kąty do jej sportretowania. Tym razem Rama trafia do więzienia, żeby szpiegować lokalnego bossa, prawdziwego kryminalnego barona. Produkcja może wydawać się nieco przydługa, ale Evans odpowiedzialny za cały projekt nie pozwala aby, choć jedna minuta ekranowego czasu poszła na marne. Drugą część Raidu poprowadził znakomicie, unikając powtórzenia konwencji znanej z jedynki. Na pewno wielu twórców próbując powtórzyć sukces wróciłoby do sprawdzonej formuły z paroma usprawnieniami, za to należy się szacunek Garethowi i wiara, że stworzy kolejną część cyklu.
07. Dawn of the planet of the Apes
Pierwsza część nowej serii o małpach przejmujących kontrolę nad planetą nie podobała mi się prawie wcale. Druga część okazała się zupełnie inna, nie powieliła logicznych błędów pierwszej części i okazała się być najinteligentniejszym komercyjnym filmem roku. Nienaganne aktorstwo i efekty motion capture sprawiające, że małpy wyglądają realistyczniej od niebieskich ludzi z Pandory dodają filmowi nieosiągalny dotąd w tego typu kinie autentyzm. Druga część świetnie buduje na swoim chronologicznym poprzedniku, opowiada o problemach współczesnego świata ? przemocy z użyciem broni palnej, terroryzmie, rasizmie oraz naszym uzależnieniu od technologii. Poruszane kwestie stanowią komentarz do współczesnej rzeczywistości bez wdawania się polemikę z jedną albo drugą stroną. Czasem zwyczajnie przypadek lub nieporozumienie stają się przyczynkiem do powstania koszmarnego ciągu wydarzeń. Największym wygranym małp jest Andy Serkis, który już Gollumem dowiódł, że aktorstowo z motion capture nie tylko nie stanowi zagrożenia dla normalnej gry przed kamerami, ale jest techniką z przyszłością (Gollum i Azog w Hobbicie, Ultron i Hulk w Avengers). Kto wie, może kiedyś doczekamy się kategorii dla takich ról podczas gali rozdania Oskarów.
06. Guardians of the Galaxy
Dzieło James Gunna z przytupem opanowało kina. Spontanicznie stało się wielkim hitem, filmem dostarczającym największą ilość czystej frajdy w roku 2014. Stało się to możliwe dzięki doskonałemu balansowi między akcją, komedią i dramatem. Wykreowany na potrzeby produkcji świat, a nawet muzyka są tutaj pełnoprawnymi bohaterami. Gunn stworzył coś, co dalece wykroczyło poza standardowe ramy gatunku adaptacji komiksów. Zabawne gagi, fenomenalna akcja, niesamowite efekty, barwne i wyraziste postacie wraz z wieloma scenami godnymi zapamiętania stały się rozrywką dla całej rodziny, nie tylko dla fanów papierowego pierwowzoru. Poza tym to rewelacyjne podejście do połączenia space opery z kinem nowej przygody. Film z gadającym szopem praczem i żywym, chodzącym drzewem musiał się przecież udać. Można spokojnie stwierdzić, że Groot, Starlord, Rocket Racoon, Drax i Gamora stanowią taką mniejszą wersję Avengers, zresztą jak cały film, który o dziwo dzieje się przecież na większą skalę, bo międzyplanetarnie.
05. Interstellar
Z pewnością najbardziej ambitny projekt ostatnich lat. Owszem, nie jest doskonały, ale braki filmu nie przysłaniają całości. Większość z nich wynika ze złego postrzegania koncepcji filmu, bowiem spora część wynika zwyczajnie ze scenariusza. Dzieło najmniej ?Nolanowskie? z dotychczasowych jego filmów - wpływanie na emocje, więcej luk fabularnych, wszystko po to, aby stworzyć coś nowego. Porównania do Odysei kosmicznej są nietrafne, może poza ogólnym charakterem produkcji próbującej dokonać czegoś przełomowego. Jedynie czas pokaże, jak w przypadku tworu Kubricka, czy to się udało. Ziemia usycha, rośliny uprawne umierają wypierane przez pył i piasek. NASA opracowuje program lotu eksploracyjnego w celu odnalezienia nowego domu dla ludzkości. Mimo wielkiego budżetu, ogromnej przestrzeni jaką jest kosmos, obraz ogląda się, jak spektakl teatralny. Spora część scen dzieje się w zamkniętych przestrzeniach - pokojach domu, wąskich pomieszczeniach statku kosmicznego itp. Gdy jednak pojawiają się wizualizacje kosmosu, robią niewiarygodne wrażenie, wówczas widać, na co poszły pieniądze z budżetu. Matka natura nie jest okrutna i zła, to są pojęcia stworzone i kultywowane przez człowieka. Obok wielu takich moralnych prawideł dzieło Chrisa stało się miejscem dla naukowego żargonu, bowiem Nolan nie lubi udawać czegoś przed widzami, chce pozostać wobec nich szczery. Robi wszystko, aby pokazać tak realistyczne widowisko, jak to tylko możliwe. Konflikt między wizualnym, a aktorskim aspektem filmu działa na jego korzyść. Dualizm jest tu zresztą wszechobecny: realizm i ambicja, wielkie kino i teatr, przeszłość i przyszłość, serce i umysł, nauka i emocje itp.
04. Fury
Największe nieporozumienie filmowe tego roku, czyli brak nominacji dla tego filmu w którejkolwiek kategorii. Obok braku większego uznania przez akademię dla Gone Girl to największy jej błąd, tym bardziej gorszący, że nikt o tym nie mówi. Dramaturgia wojenna pokazana oczyma załogi czołgu ze szczególnym uwzględnieniem nowego w niej członka wraz ze wspaniale pokazanymi starciami między czołgami przypominać może czasami wojenne dokonania Polańskiego, czasami Spielberga. Tutaj dobry Niemiec, to martwy Niemiec. Niewinni są tylko bezbronni, dzieci i kobiety. Trudy służenia w armii jako czołgista niby błahe, bo przecież żołnierze siedzą bezpieczni w opancerzonej bestii, dalekie są od takowych. Scena finałowa robi szczególne wrażenie, bo za wszelką cenę zdaje się unikać udawanej pompatyczności, patriotycznych przemówień i tym podobnych. Żołnierze mają w oczach strach, giną w bólu z dala od fanfar i odznaczeń państwowych, przypominając, że w II wojnie światowej nie ma prawdziwych bohaterów, wszyscy są przegrani, bo ich udziałem stała się największa wojna w historii świata, niszcząca miasta i miliony istnień. Dlatego, gdy młody członek załogi zostaje nazwany bohaterem milczy ze zdziwieniem na twarzy. Choć czyny wielu żołnierzy pomogły uratować setki istnień to odbyło się kosztem setek innych, obcych istnień, za takie ciekawe podejście (niejednoznaczne) bez potępiania i gloryfikowania czynów swoich bohaterów David Ayer powinien dostać nominację.
03. Powstanie Warszawskie
Kolejny obraz bez nominacji do Oskara. Fabularyzowany dokument jest pierwszym filmem wojennym non-fiction, protoplastą nowego gatunku, niezależnie od tego, czy ten pomysł chwyci umysły międzynarodowej społeczności filmowej, to jest to spore dokonanie. Warte zapamiętania, bowiem na ekranie osiągnięto realizm niedostępny największym superprodukcjom wojennym. Cyfrowe odrestaurowanie materiałów i kolorowanie bardzo w tym pomogło. Dodanie projektowi narracji prowadzonej z offu przez dwóch braci kamerzystów z początku wydawało mi się sztuczne, ale ostatecznie okazało się nie mieć negatywnego wpływu na odbiór całości. Jan Komasa znakomicie poradził sobie na planie filmowym Miasta 44 i w montażowni pracując nad tym projektem. Oba filmy godnie pokazują wydarzenia Warszawskiego piekła, gdzie rodzice zostawiali własne dzieci, aby przeżyć, gdzie młodzi ludzie zawierali małżeństwa po, to by chwilę potem zginąć. Niezapomniane wrażenia gwarantowane.
02. Birdman
Riggan Thomson chce udowodnić światu, że nie jest tylko wytrenowanym pieskiem z jedną sztuczką w łapach, chce zerwać z łatką Birdmana i otworzyć sztukę teatralną Raymonda Carvera. Aktor, scenarzysta i reżyser spektaklu zmaga się z trudami produkcji, problemami życia prywatnego, kontaktami z mediami oraz w szczególnym stopniu z własnym ego, bardziej alter ego ? gburowatym, prostolinijnym Birdmanem. Michael Keaton po kilku udanych występach m. in. w Need for Speed i Robocopie na pewno czekał na taki projekt. Teraz nie ma żadnych wątpliwości, co do jego aktorskiego talentu. Stary Batman wrócił na dłużej w roli, która po części jest dla niego rozliczeniem z przeszłością. Chociaż to nie przeszłość jest determinantem jego roli, ego jest. Ego jest tyranem sabotażującym jego starania, odciągającym go od szczęścia. Dlatego, gdy odlatuje ponad ludzkie troski, wolny od problemów nikogo nie dziwi, że spada sparzony wysokim mniemaniem o sobie, jak Ikar z greckiej mitologii. Gra aktorska i praca kamery są tutaj jak para taneczna, której układ choreograficzny powala na kolana. Ciasnota pomieszczeń teatralnych wymusza bliskie śledzenie bohaterów, a długie ujęcia nie pozostawiają wiele marginesu na błędy i zabierają wolność w montażu. To ryzyko artystyczne się opłaciło, kamera stała się integralną częścią opowieści. Sprawia, że widz czuje się jakby był w środku akcji, a długie klaustrofobiczne ujęcia pozwalają dostrzec emocje wyrażane przez aktorów. Trochę przypomina to reality show w świecie teatru. Film staje się sztuką opowiadającą o sztuce bez bycia w praktyce sztuką, bo jak mówi mędrzec ? rzecz jest tym, czym jest, a nie tym co jest o niej mówione. Dzieło Inarritu otwiera dyskusję o kinie superbohaterskim, czy powinno sięgać poważnych, ambitnych tonów, czy może w ekranowej rozwałce nie ma nic złego. Birdman to jeden z ciekawszych przykładów wielowarstwowego kina, które ożywia umysł na długo po seansie.
01. Whiplash
Film od początku do końca doszczętnie pochłania uwagę. Trzyma w napięciu dzięki silnej ekranowej chemii Miles?a Tellera i J.K. Simmonsa. Ich gra aktorska wzajemnie się uzupełnia, nietypowa relacja między mistrzem a uczniem wzmaga apetyt na więcej. Świat muzyków okazuje się, że może być okrutny i bezwzględny. Terence Fletcher tworzy i niszczy muzyków, Andrew Neimann przekona się o tym na własnej skórze, gdy dołącza do orkiestry pod batutą tego człowieka jako perkusista. Obsesja perfekcyjną grą i pragnienie zadowolenia maestra przejmują kontrolę nad jego życiem, wszystko podporządkowuje temu aspektowi swojego życia. Fletcher to mistrz manipulacji i gry na emocjach młodych adeptów, wyrzuca muzyków z zespołu za najbardziej błahe pomyłki. Nieprzewidywalny nauczyciel, nadużywający swojego autorytetu pragnie perfekcji, chce dać światu kolejnych wielkich muzyków, ale czy cel uświęca środki? Czy taka wyniszczająca relacja może przemienić się w przyjaźń? Ostatecznie uczeń zyskuje szacunek mistrza, a mistrz pewnego rodzaju rozgrzeszenie. Finałowa scena to nieprawdopodobnie długa gra Tellera na perkusji (5 minutowe solo), doskonale puentuje film.
6 Comments
Recommended Comments