Skocz do zawartości

Szukając dobrej pary skarpetek w Mordorze odc. 4


Demonir

783 wyświetleń

 
xiHpZgd.jpg.fa793602895cc6a2180d179f6ac92483.jpg

grafika by Needo

Oto Talion: myśliciel, filozof, Strażnik, a także instruktor szkoły przetrwania. Ja jestem Demonir i razem pokażemy Wam jak przeżyć w Mordorze, w miejscu, w którym bez odpowiedniej znajomości sztuki survivalu nie przetrwalibyście nawet dnia.

Świętej pamięci Zathra Oczko powiedział jasno: parę poszukiwanych i upragnionych skarpet miał w swych rękach lub co gorsza, na swych stopach Ishmoz Fircyk. Nie ma wyboru, trzeba było udać się do niego w odwiedziny, ale przed tym niezbędny jest dobry ekwipunek.

Porada dla Was:

Posiadanie odpowiedniego sprzętu to zupełna podstawa przed każdą wycieczką w nieznany teren. Więcej, rzeczy takie powinno nosić się zawsze przy sobie, bo przecież nigdy nie wiemy co może stać się za następnym zakrętem. Prawda? Do podstawowego sprzętu zaliczamy takie przydatne przedmioty jak: miecz, sztylet, łuk, krzesiwo, manierkę, 10 metrów elastycznej linki, parę zapasowych slipów, ukulele czy jakieś stylowe sombrero. Jednakże nie zawsze ma się komfort odpowiedniego doboru sprzętu, w taki wypadku obowiązuje jedna z najważniejszych zasad survivalu i większości złomiarzy- zbieramy co jest. Choćby pozornie mało przydatne znalezisko może w przyszłości zaważyć na życiu i śmierci. W ekstremalnie niebezpiecznych miejscach do przetrwania kluczowa jest nie tylko siła mięśni i skrupulatne przygotowania, ale też umiejętność improwizacji. Swego czasu do Mordoru wybrała się para perfekcyjnie przygotowanych traperów. Niejednokrotnie wychodzili oni cało z bardzo groźnych sytuacji. Wystarczy wspomnieć o miejscach, które odwiedzali: Radom, Kraków nocą, Mroczna Puszcza, Moria. Podczas wędrówki po Mordorze ta dwójka natknęła się w krzakach na wielkie pułapki na karagory, porzucone przez kłusowników. Były one jednak zbyt ciężkie. Niecałe dwa kilometry dalej napadło ich stado karagorów. Jeden z traperów nie przeżył. Drugi, cudem wyrwał się śmierci rzucając w oko bestii główką czosnku. Gdyby skorzystali z możliwości wyekwipowania ich życie potoczyłoby się całkowicie inaczej.

Talion znalazł magiczne runy, które poprawiały osiągi jego miecza i łuku. Dodając do tego trening i naukę paru przydatnych zdolności, stał się w pełni przygotowany na spotkanie z tymczasowym właścicielem jego garderoby.

1lwgVWU.jpg.66b5bc71250abd052ca26698fd47afac.jpg

Ishmoz Fircyk to ork, który za młodu wyróżniał się nieprzeciętną urodą. Już wieku 2 lat stał się pupą kampanii reklamowej producenta pieluch. Pięć lat później świat pokochał go za rolę w spektaklu Uruk sam w domu, dzięki której dorobił się wielkiego bogactwa. Niestety wraz z kolejnymi latami na karku dopadły go problemy często kuszące młodociane gwiazdy: alkohol i narkotyki. Mając 15 wiosen został przyłapany na libacji alkoholowej na zboczu Góry Przeznaczenia, a jego rozrywkowe podróże zaniosły go pewnego razu do Helmowego Jaru, gdzie wraz z elfimi przyjaciółmi, będąc pod wpływem narkotyków, biegał po murach za wyimaginowanym krasnoludem, a następnie zjeżdżał ze schodów na traczy, jednocześnie strzelając z luku. Po latach udało mu się uwolnić od nałogów i wznowić swoją karierę aktorską. Po wielu castingach dostał rolę Człowieka w tłumie nr. 14, w głośnej międzynarodowej produkcji zagrał Wyjątkowo przystojnego złoczyńcę. Jego kariera miała na dobre się rozkręcić, ale Ishmozowi przydarzył się straszny wypadek. Pewnego razu postanowił udać się do pobliskiego sklepu z odzieżą używaną w celu zakupienia ciekawych kreacji do występów teatralnych. Złym zrządzeniem losu właśnie w ten dzień wypadła dostawa z Leśnego Królestwa, a wśród licznych stylowych ubrań były też pięknie haftowane elfie skarpetki. Niestety było na nie wielu chętnych, a w Mordorze takie spory rozwiązywało się najczęściej metodą "kto pierwszy ten lepszy". Nikt nie odnotował kto był pierwszy przy skarpetach, gdyż zwłok nie dało się zidentyfikować nawet po uzębieniu, które zostało nieboszczykowi wydłubane za pomocą wyjątkowo tępej łyżeczki. Ishmoz był raczej wątły i okazało się, że nie ma szans w walce z silnymi rywalami. Okazało się zbyt późno, bo tę naukę przypłacił brutalnym uderzeniem patelni w głowę. Dziwne nie było samo uderzenie tym wielofunkcyjnym narzędziem, a to, że na patelni znajdowały się frytki smażone na bardzo gorącym oleju. W wyniku nagromadzenia tych wszystkich czynników Ishmoz został okaleczony do końca życia i nie widząc już dla siebie szans w aktorstwie skorzystał z możliwości wstąpienia do wojska.

Talion ruszył więc w kierunku niedoszłej gwiazdy. Na domiar złego był on odporny na ataki z dystansu, co oznaczało bezpośredni pojedynek na miecze. Tylko Talion, Ishmoz i gromada jego podwładnych. I wszystko potoczyłoby się pięknie, a nasz bohater zająłby się ciekawszymi rzeczami gdyby nie ingerencja innego kapitana, Ruga Gromolca.

ZiaWXlK.jpg.ca69fd23e5264389c22909023aa51d1e.jpg

Jeżeli w tym momencie oczekiwaliście historii tego orka, która przybliżyłaby wam jego skomplikowany charakter i po części usprawiedliwiła jego postępowanie, to nic z tego nie będzie. Gdyż Rug Gromolec to parszywy, brudny, śmierdzący, wredny i nie pilnujący własnego nosa kawał skurwysyna, na którego nie będę trwonił więcej mojego cennego, ekranowego czasu.

W walce zaczęły więc brać udział dwie gromady orków, dwóch kapitanów i przygodnie napotkani włócznicy. Zapewne ciekawi was jakiej ze swych znakomitych survivalowych sztuczek użył Talion, by wyjść z tego cało? Otóż pomysłowo dał sobie wbić włócznie w plecy i udać martwego. Ten pomysł miał też złe strony, ponieważ pan, który łaskawie pomógł w wykonaniu tego fortelu, zostawił mianowany kapitanem. Ork owy nazywał się Snagog i wkrótce został obwołany Łupieżcą.

RCFREyc.jpg.775e1dbd058e81b31fbaee25a0d1afea.jpg

Wersja polska dla Odkrywczo, że aż dech zapiera.

Wystąpili:

Sean Bean jako Talion

Tomasz Karolak jako Ishmoz Fircyk

oraz

Borys Szyc jako Rug Gromolec

i

Ta co gra w reklamie pleja jako Snagog

Grał, czytał, myślał co zjeść, opracował, poszedł późno spać:

Demonir

Edytowano przez Demonir

1 komentarz


Rekomendowane komentarze

Numer z włócznią jest stary, już niejaki Yoshimitsu lubiał nałogowo przebijać się mieczem, najlepiej razem z wrogiem, ale bez niego też nie było źle.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...