Skocz do zawartości

Hobbicia Stopa

  • wpisy
    286
  • komentarzy
    1809
  • wyświetleń
    445584

Śródziemie: Cień Mordoru - recenzja


otton

1490 wyświetleń

distGl.jpg

Cień Mordoru w zasadzie od początku roku widniał na mojej liście oczekiwań, jest też obok Alien: Isolation i Lords of the Fallen jednym z ważniejszych powodów wymiany wiekowego już komputera na nowy. Cóż, graficznie jest rzeczywiście dobry, ale...

Mimo ulatującej ze mnie w dalszym ciągu miłości do literatury fantasy, dzieła Tolkiena wciąż stoją na zaszczytnej półce mojego regału na książki, w otoczeniu klasyków literatury, z gatunku tej, której nie można już posądzać o czysto rozrywkową funkcję. Oczywiście te konkretne książki akurat średnio do tego grona pasują, nie ma wątpliwości, że to bajeczki, przy tym jednak znakomite literacko. Nie mogło więc dziwić, że jak najszybciej chciałem dorwać się do systemu Nemezis, zwiedzić Mordor i przekonać się, że "Tolkienowe" gry nie będą już zawsze cienkuszami pokroju Wojny na Północy. Cóż, tym razem rzeczywiście jest dużo lepiej, wciąż jednak poniżej oczekiwań.

ewb8Jm.jpg

Kto nie zginął, ten żyje

Talion, bo tak zwie się tu nasz główny koksu, rozpoczyna swoją przygodę podobnie jak Ronan O'Connor, wzorem bohatera Murdered: Soul Suspect jest również straszliwie bezpłciowy. Szybko zgarnia zabójczy - ale nie do końca - cios ostrzem. Pod koniec pierwszej sekwencji, w której obserwujemy jego egzekucję, Talion po poderżnięciu gardłą staje się nośnikiem dla upiora. Tak naprawdę jest już martwy, jednak połączenie ciała z duszą demona, upodabnia go do zegara - "nie je, nie pije, a chodzi i bije". Podczas trwającego około 10-12 godzin scenariusza (licząc tylko misje fabularne), Talion poszukiwać będzie nie tylko zemsty na orkach, przy okazji wspomoże też coś na kształt lokalnego ruchu oporu, a także zainteresuje się tajemnicą "współlokatora" swej cielesnej powłoki.

Bardzo zaskoczył mnie przy tym sposób, w jaki opowieść umocowano w uniwersum Władcy Pierścieni. Udało się połączyć wszystko w sposób, który nie spowodował zgrzytu u człowieka znającego niegdyś Silmarillion prawie na pamięć. Znalazło się tu przy tym miejsce dla Golluma, ciekawa jest także jego relacja z Talionem oraz upiorem, którego zdeformowany Hobbit zdaje się widzieć - jeden jest tym "dobrym", drugi złym: zupełnie jak Frodo i Sam w WP. Do sympatycznych postaci zalicza się także Szczurnik, tchórzliwy ork, robiący wojskową karierę dzięki pomocy Taliona: to straszna niedojda, czasami jednak przydatna.

Poza tym jednak opowieść o zemście na oprawcy głównego bohatera oraz jego rodziny - zwanym Czarną Dłonią - okazuje się wybitnie przeciętna. Głównie dlatego, że niczym w zasadzie nie zaskakuje, a emocje próbuje wywołać tanimi, łzawymi sztuczkami. Facepalm zalicza się już na etapie nauki skradania - trzeba podejść od tyłu do żony i dać jej... buziaka (politechniczne motto - "lubię dziewczyny, które dobrze cał(k)ują). Ten i inne, podobne motywy, są tu straszliwie infantylne. Nie podobał mi się również obecny na początku drugiej połowy wątek, opowiadający polowaniu ramię w ramię z krasnoludem. Bohater ten irytuje swoją nachalną osobowością i nudnymi tekstami. Oczywiście sam Tolkien wprowadził do swojej opowieści sielankowy obraz Shire, średnio mi jednak taki motyw pasuje do Mordoru. Przecież to czeluść piekielna!

NcigtA.jpg

W piekle nawet trawa jest zielona

Tak w zasadzie to nie taka do końca czeluść, nawet sam Tolkien pisał, że Mordor był drzewniej bardzo piękną krainą. Gra wrzuca nas akurat w okres między pierwszym upadkiem Saurona, a wyprawą Drużyny Pierścienia, co w świecie przedstawionym bardzo widać. Przyroda niby odżyła po długoletnim zduszeniu przez ciemność, stoki gór zdążyły się zazielenić, a bluszcze powoli oplatają pradawne ruiny. Jednocześnie gdzieś w tle czai się mrok, gotów ponownie zaatakować ten świat, zniszczyć jego piękno. Portret Mordoru jest w moim odczuciu bardzo trafiony, życzyłbym sobie jednak, by kraina ta miała większy rozmach. Prezentuje się ona odpowiednio jako całość, brak tu jednak miejsc prawdziwie niezapomnianych.

Tytuł to sandboks w stylu Batmana, oferujący pełną swobodę poruszania się po świecie gry. Dostępna mapa składa się z dwóch, średniej wielkości dzielnic, fabuła została rozplanowana tak, że po odblokowaniu w połowie gry dostępu do drugiej z lokacji, do "starego" świata można już w zasadzie nie wracać. Zleceń fabularnych mamy tu 20, każde rozpoczynamy w wyznaczonym punkcie mapy, często na czas zadania obszar zostaje chwilowo ograniczony niewidzialną ścianą. Wtedy odkrywamy, że funkcjonuje tu skrypt "wracaj na mapę, albo będziesz powtarzać misję", tak przecież przez graczy "ubóstwiany". Podobnie sprawa ma się z zadaniami pobocznymi. Tych ostatnich w grze znajdziemy dość sporo - zaliczenie wszystkiego na 100% to kwestia niecałych 20 godzin. Ilość nie idzie niestety w parze z jakością. "Zabij 20 orków mieczem/łukiem/sztyletem, uwolnij więźniów, upoluj jakieś zwierzę" - wszystko reprezentuje ten schemat i przez nieobecność opcjonalnych wątków fabularnych, śmiertelnie nudzi.

7sesFf.jpg

Kliknij 'F', żeby wygrać

Zadania obowiązkowe, podobnie jak te dodatkowe, opierają się w zasadzie głównie na toczeniu potyczek, ewentualnie skradaniu. Niestety żaden z tych elementów nie został zrealizowany dobrze, co przy braku innych elementów, kładzie się niestety cieniem na całej grze. Najbardziej wkurzającym pomysłem są koszmarnie długie animacje ciosów kończących - za długie biorąc pod uwagę fakt, że nie jesteśmy w ich trakcie nieśmiertelni. Jako, że zwykle walczymy ze sporym stadem orków, nieczęsto uda nam się tą kombinacją kogokolwiek zabić - po jej przerwaniu, przeciwnik wstaje, pełen chęci do walki. Można by to w sumie potraktować jako mały utrudniacz potyczek, będzie to jednak półprawda, gdyż przyciski kontry i uniku gwarantują nam w zasadzie nieśmiertelność. Jest to więc raczej wydłużacz...

Na szczęście później jest ciut lepiej, zyskujemy bowiem dostęp do sztuczek, pozwalających w zamian za wysokie kombo (+100 ciosów pod rząd to tutaj żaden wyczyn) wykonać oślepiający atak obszarowy, nieprzerywalnego finishera czy wyssanie przeciwnika - ta ostatnia sztuczka służy odnowieniu zapasu strzał. Amunicja się tu przydaje, widmowy łuk to niezastąpione narzędzie masowego serwowania headshootów na spowolnieniu. Poza tym mamy także wypadające z mocniejszych orków runy, pozwalające nam nieco poprawić atrybuty naszego ekwipunku. Szkoda tylko, że potyczki są żenująco łatwe, brak też opcji zmiany poziomu trudności. Dość powiedzieć, że na zaliczenie 81% wszystkiego, przypadły mi może z 4 zgony.

d5k7kV.jpg

Nowoczesna skradanka

Strona skradankowa jest zwyczajnie mizerna. Denerwuje przede wszystkim kiepskie AI przeciwników, nieraz udało mi się smyknąć im przed nosem, bez wzbudzenia choćby minimalnych podejrzeń. Nawet gdy zostaniemy zauważeni, szybka strzała, posłana w zieloną głowę, ratuje nas z opresji. No i nie wiem zupełnie, dlaczego pozostawienie martwego truchła pośrodku obozu nie skutkuje ogólnym niepokojem, a jedynie nerwowym bieganiem tam i z powrotem garstki wrogów. Nie są to błędy, a po prostu założenia programistów - ma być bezmyślnie i przyjemnie. Najłatwiej jest tu więc być agresywnym, ale po cichu.

vVxhHw.jpg

Kasta pianistów

Przed premierą, ważnym elementem promującym tytuł był system Nemezis. Polega to na tym, że populacja orków jest podzielona na szaraczków, kapitanów oraz dowódców. W ogólnym zarysie, środowisko działa jak trzeba - między mieszkańcami Mordoru toczą się krwawe pojedynki o władzę, próby sił, dominuje chęć bycia jak najbliżej potężnego Saurona. Dla dwóch pierwszych grup istnieje przy tym opcja awansu społecznego - w przypadku, gdy zginiemy z ręki zwykłego szeregowca, może się okazać, że następnym razem spotkamy go już z własnym mini-oddziałem. Orkowie tłuką się również między sobą, a na miejsce każdego zabitego pojawiają się nowe, rządne władzy potwory. Armia Saurona jest jak hydra.

Każdy ważniejszy ork posiada zindywidualizowany zestaw rzeczy wywołujących strach, bądź zagrzewających do boju - jeden przerazi się nas, gdy przyjedziemy na grzbiecie karagora (taki trochę większy piesek), inny zaś zyska bojowy szał po wepchnięciu go do ogniska. Sprawne wykorzystanie tych cech pozwala nawet sprowadzić część walk do banalnego przecięcia tętnicy od tyłu czy ostrzelania z łuku, nie ze wszystkimi jednak się ta sztuka uda. Szkoda tylko, że starcia z ważniejszymi przeciwnikami w zasadzie niewiele różnią się od klepania szeregowców. Poziom trudności tych pojedynków również oscyluje w okolicy zera.

System jest teoretycznie czymś świeżym, problem w tym, że nie zawsze działa jak trzeba. Strasznie denerwujące są chociażby wyświetlane podczas walk z "szefami" animacje powitania czy te informujące nas o wywołaniu u przeciwnika szału czy strachu. Czasami zdarzają się również "zjazdy wodzów" - momenty, gdy nagle w okolicy zbiega się dziesięciu różnych kapitanów. Gdy gra zaczyna wyświetlać po kolei dziesięć różnych pogróżek w stronę Taliona, nóż się w kieszeni otwiera. Strasznie wybija to z rytmu, szczególnie gdy akurat próbujemy naładować pasek kombo. Kontrowersyjne jest również to, że w przypadku polegnięcia w walce z taką grupą "szefów", każdy z nich dostaje trwałą premię do potęgi za wygranie pojedynku z nami. Nawet, gdy dobije nas przypadkowy szeregowiec!

qQOqV4.jpg

Widokówka z Mordoru

Optymalizacja jest podobno bardzo dobra, opieram się jednak na opiniach znalezionych w Internecie, sam grałem bowiem na mocnej maszynie, wyposażonej w czterordzeniowy procesor, 8 gb ram i GTXa 970. Na takim sprzęcie, gra nie ma problemów z utrzymywaniem stabilnych 75 klatek na ultra detalach, w bardzo wysokiej rozdzielczości. Cień Mordoru nie jest może tytułem przeznaczonym do odpalania na biurowych maszynach, wygląda za to znakomicie. Wspaniałe są przede wszystkim bardzo dopracowane modele postaci, bogate animacje, czy też ładnie uginająca się pod stopami bohatera flora, szczególnie widoczna w drugiej z dzielnic. Podobały mi się również efekty pogodowe czy ruch tkanin. Ogólnie to widać jak na dłoni, dlaczego 8800 GT jest w wymaganiach minimalnych nowych gier zastępowany przez GTXa 460.

Dziękujemy, dobranoc

Szkoda tylko, że poza bardzo dopracowaną stroną techniczną (zero bugów) i bardzo ładną oprawą, Mordor jest w gruncie rzeczy tytułem bardzo przeciętnym. Zawodzą przede wszystkim ogólne prostactwo, brak charakterystycznych lokacji czy mocno średniawy scenariusz. Również autorski Nemezis wymaga pewnej przebudowy. Sequel już podobno powstaje, o ile pierwszą część zapisać muszę raczej na liście rozczarowań, jest w tym materiał na dobrą grę. Drugi raz optymistą już jednak nie będę. A nuż brak oczekiwań zaowocuje większym zadowoleniem.

Ocena 6+/10

Grywalność 6/10

Grafika 9/10

Audio 7/10

PLUSY:

+ Gra ze Śródziemia bez licencji!

+ Parę ciekawych pomysłów

+ Przemyślany sposób ulokowania

gry w uniwersum WP

+ Znakomita oprawa wersji PC

+ System Nemezis...

MINUSY:

- ... nie zawsze działa

- średniawa fabuła

- w połowie robi się nudna

- prostacka

miejscami infantylna

6 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Niezły tekst. Co do łatwości i kontry - ponoć wyłączenie znacznika ataku przeciwnika mocno podnosi poziom trudności, bo trzeba opierać się na animacji. I słyszałem to od kilku osób, więc coś w tym może być

Link do komentarza

Cień Mordoru to jedna tych gier, które na gameplayu wydawała się nudna, a podczas grania okazała się strasznie nudna. Gdyby nie w jakimś tam stopniu wykorzystana licencja i niezła grafika to gra otarła by się o kaszankę.

  • Upvote 1
Link do komentarza
Niezły tekst. Co do łatwości i kontry - ponoć wyłączenie znacznika ataku przeciwnika mocno podnosi poziom trudności, bo trzeba opierać się na animacji. I słyszałem to od kilku osób, więc coś w tym może być

Nie znalazłem takiej opcji, ale jak jest to się w sumie nie dziwię, że komplikuje sprawę. Tylko wtedy trudność będzie polegała nie na oparciu się o oczywistą animację, ale na wypatrzeniu tej animacji wśród nieraz 20-30 orków. Takie polowanie na piksele trochę wink_prosty.gif. Przerabiałem przy Arkham Origins.

Link do komentarza

@up

30 przeciwników to i kontrę wyprowadzić trudno... więcej nie teoretyzuje, bo nie grałem. Trudno też ocenić wpływ takiej zmiany na faktyczną rozgrywkę bez sprawdzenia tego.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...