Skocz do zawartości

Eyjafjallajökull

  • wpisy
    40
  • komentarzy
    115
  • wyświetleń
    30771

Znów to samo, ale nie do końca, czyli Pokemon Omega Ruby/Alpha Sapphire


Elano

696 wyświetleń

wI1ubWu.jpg

Od kilku dobrych lat mamy nowe Pokemony każdego roku, a od dekady co pięć lat ukazuje się remake którejś z generacji. Aby tradycji stało się zadość, w roku 2014 GameFreak wydał odświeżone wersje Pokemonów Ruby & Sapphire, które oryginalnie przeznaczone były na konsolę Game Boy Advance. Pomysł twórców na tę wersję był taki - bierzemy najlepsze rzeczy z pierwowzorów, dokładamy zalety najnowszych odsłon, czyli Pokemon X & Y i fani powinni być zadowoleni. Znów im się udało, chociaż hurraoptymizmu nie stwierdzono.

Fabuła nowych Poksów różni się nieco od wydanych 12 lat temu pierwowzorów. Teraz kręci się bardziej wokół megaewolucji, które wprowadzono do serii dopiero niedawno oraz nowego sposobu zmiany postaci, zwanego Primal Reversion. Nadal głównym zadaniem jest jednak uratowanie świata przed grupą złych, którzy, zależnie od wersji, różnią się właściwie tylko kolorem gaci, a także zostaniem mistrzem Pokemon. Na historię nie zwracałem jednak zbytniej uwagi, bowiem jest już oklepana i mało zajmująca, a z wiekiem wydaje mi się coraz bardziej infantylna i denerwująca.

Zacznijmy od nowinek. Oprócz zwykłego łapania stworków w trawie, do dyspozycji szybko dostajemy narzędzie zwane DexNav. Jest to rodzaj radaru, który wykrywa charakterystyczne Pokemony w trawie (mają one unikalne ataki czy umiejętności) i umożliwia podkradnięcie się do nich - w celu złapania oczywiście. Jeśli kogoś rajcuje wyszukiwanie egzotycznych egzemplarzy, to będzie to dla niego fajna zabawa. Mnie znudziła ona szybko, bo ile można szukać Pikachu czy innego Pidgeya z dziwnym atakiem, który i tak się do niczego właściwie nie przyda. Nie będzie też chyba spoilerem (a jeśli ktoś się boi, to niech przeskoczy do kolejnego akapitu), bowiem ujawniono to w trailerach, że w pewnym momencie gry możemy dosiąść jednego z Pokemonów i latać na nim po świecie gry. Z góry można dostrzec kilka lokacji, do których nie można dotrzeć normalną, lądową drogą.

KMKIaW3.jpg

Znowu komuś się wydaje, że robi dobrze, a my musimy mu to wyperswadować

Do remake'ów wróciły aktywności z Ruby & Sapphire, których nie było w kilku poprzednich częściach. Do najistotniejszych mogę zaliczyć Contesty, polegające na występowaniu przed publicznością i pokazywaniu ataków w celu zdobycia ich serc. Do każdego ataku przypisana jest jedna z 5 cech, tyle samo jest też kategorii, w których możemy wystąpić. Kolejna rzecz, która wydaje się fajna, ale tylko przez chwilę. Inna powracająca minigierka to Secret Bases, które można dekorować meblami, pluszakami i innym pierdołami, a potem zapraszać do nich znajomych. Ja korzystałem z nich głównie jako rozrzuconych po świecie gry sypialni, bowiem można w nich szybko postawić łóżko, uzdrowić ekipę i ruszyć dalej.

Gra została stworzona na silniku Pokemon X & Y i siłą rzeczy mnóstwo mechanik zaczerpnięto właśnie z ubiegłorocznych odsłon. Mamy więc Pokemon Amie (głaskanie i karmienie stworków), Super Trening podnoszący statystyki i całe centrum do aktywności sieciowych. Wszystkie wymienione nie zmieniły się ani o jotę. Jest jeszcze kilka innych rzeczy, ale nie są to sprawy warte wspominania, a tym bardziej rozpisywania się. Kto grał w X i Y będzie wiedział, o co chodzi, a kto nie, ten i tak nie zauważy, by były to elementy obce.

Świat gry jest całkiem spory i aby przejść grę, nie pędząc na złamanie karku, trzeba 25-30 godzin. W porównaniu do innych części aż roi się tu od terenów wodnych, a także podwodnych, które można eksplorować dzięki umiejętności nurkowania. Sporo tu także lasów, nie zabrakło terenów górzystych czy nadmorskich. Trochę brakuje mi za to obszarów śnieżnych/lodowych, które zazwyczaj były ciekawe i całkiem klimatyczne. Rozumiem, że nie można było zrobić rewolucji, bo to w końcu remake, ale świat wygląda na uboższy niż tez zaprezentowany w X i Y. Polecam porównać sobie chociażby Pokemon League w obu wersjach - ta z X i Y jest znacznie bardziej majestatyczna. Dobrze jednak, że zabrakło potworka takiego jak Lumiose City (dla niewiedzących o co chodzi, przypominam - centralne miasto Kalos, które jest bardzo trudne w nawigacji, bo ktoś postanowił zmienić kamerę) i największe miasto regionu Hoenn, Mauville City, jest czymś w rodzaju podziemnego centrum wszelkich atrakcji.

SudScmk.jpg

Jest kilka efektownych miejscówek. Tak jak ten Gym

O ile iksy i igreki były łatwe, o tyle rubiny i szafiry są... jeszcze łatwiejsze. Tak, to możliwe. Niemal na samym początku gry dostajemy Exp. Share, który każdemu Pokemonowi w naszej przybocznej gwardii daje połowę doświadczenia zdobytego w walce. W pewnym momencie musiałem wyłączać tę zabawkę, bo gra stawała się zbyt trywialna. Z drugiej strony, granie z zawsze wyłączonym Exp. Sharem zmusza w pewnym momencie do uporczywego grindu, którego nie lubię. Musiałem więc balansować sobie rozgrywkę samodzielnie, aby iść miarowo do przodu i jednocześnie nie zabijać każdego jednym atakiem. Twórcy idą tu trochę na łatwiznę - zamiast samemu zrównoważyć poziom trudności, zrzucają to na gracza.

Kolejny spłycony aspekt to legendy. W początkach serii złapanie legendarnego Pokemona było czymś wiekopomnym. Trzeba było wyrzucić milion Ultra Balli, a samych legendarnych stworów było w grze co najwyżej kilka. Z każdą kolejną odsłoną liczba legend była zwiększana, a w Omega Ruby i Alpha Sapphire doszło do absurdu. Jest tu kilkadziesiąt legend! Niektórych nie trzeba nawet łapać, bo dostaje się je za darmo. Nawet jeśli trzeba stoczyć walkę, to jest ona bardzo prosta i łapanie unikatowego Pokemona, wyrzucając tylko jednego czy dwa Ultra Balle, nie jest niczym niespotykanym. Strasznie zdewaluowało to wartość najrzadszych Pokemonów. Ucierpiały też na tym walki sieciowe, gdzie mnóstwo osób używa legend zamiast samodzielnie wytrenowanych kompanów.

Wymieniam tak te wady i wymieniam, ale to nadal Pokemony. Ten schemat po prostu wciąga jak zawsze i mimo wszystko grę warto kupić, choćby dla jednokrotnego przejścia i odsprzedaży/zmagazynowania na półce. Zwłaszcza, gdy lubi się walczyć online, bowiem gra daje dostęp do kilku nowych megaewolucji i poczwar, które mogą zmienić oblicze sieciowych starć. Nie jest to rewolucja, niewiele tu rzeczy naprawdę nowych, a te, które są, nie zawsze są warte uwagi. Gdyby ktoś chciał zacząć przygodę z serią, to gorąco Polecam Pokemon X i Y, a Omega Ruby i Alpha Sapphire mogą poczekać, jeśli ktoś złapie bakcyla. Jeśli nie, to najnowsze odsłony mu nie podejdą. Gra wygląda jak zrobiona trochę na odwal się, aby po prostu wydać jakieś Pokemony w tym roku i zarobić pieniądze.

3 komentarze


Rekomendowane komentarze

Dla mnie najlepszą częścią cyklu były Silvery/Goldy/crystale, głównie ze względu na możliwość zwiedzenia poprzedniego rejonu i pokonywania nowych ośmiu trenerów... Niestety, każda kolejna część byłą bardziej mdła, aż do White/Black, gdzie dali w końcu przyzwoitą fabułę... Przyzwoitą, dla danej wartości przyzwoitości :)

Link do komentarza

@rumbur - zgadzam się co do drugiej generacji. To była pierwsza w jaką grałem, przez długi czas Gold był jedyną grą, którą miałem na GBC i zdążyłem ją poznać na wylot oraz przejść kilkanaście razy.

Faktycznie Black i White miały nietypową i trochę bardziej poważną fabułę, ale w X i Y znów było to, co zwykle - źli, którym się wydaje, że robią dobrze. Dzięki możliwościom 3DS-a wyglądało to całkiem efektownie i rozmach był spory, ale jednak nadal to było to samo.

Link do komentarza

Xi Y nie grałem, przez długi czas się wahałem co kupić: Wii-U czy 3DS-a, aż w końcu szlag trafił auto i cała kasa poszła w remont... Jeszcze jakiś "uczynny" przeciął mi oponę...

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...