Skocz do zawartości

KruszynBlog

  • wpisy
    162
  • komentarzy
    544
  • wyświetleń
    169402

[+18] "Mistrzowie Horroru", sezon 1 - cz. 3 (odc. 5-7)


crouschynca

1468 wyświetleń

7119976.3.jpg

Odcinek 5

?Czekolada? (?Chocolate?)

W piątym odcinku antologii horroru, do bezpośredniego głosu doszedł ojciec całego projektu ? Mick Garris. Twórca ten jest zarówno reżyserem ?Czekolady?, jak i autorem opowiadania oraz opartego na nim scenariusza. I choć Garris odpowiada za bardzo dobrą telewizyjną adaptację ?Lśnienia? z 1997 roku, obawiałam się historii z kaloryczną słodyczą w tytule. Zawód, jaki przyniosła większość do tej pory obejrzanych epizodów, zrobił niestety swoje. Co natomiast mogę powiedzieć po obejrzeniu ?Czekolady?? Cóż, jest lepiej niż w przypadku ?Jenifer?, ale nadal daleko do poziomu ?Incydentu na górskiej trasie?.

Fabuła ?Czekolady? łączy w sobie elementy dramatu, romansu i thrillera, doprawione delikatnym wątkiem nadprzyrodzonym. Nadnaturalny aspekt tej historii dotyczy dziwnych przeżyć, których doświadcza Jamie, twórca sztucznych dodatków smakowo-zapachowych. Będąc od pewnego czasu rozwodnikiem, mężczyzna bardziej koncentruje się na sprawach zawodowych niż prywatnych. Unikanie randek nie oznacza, że tak dobrze mu w pojedynkę. Jamie po prostu nie obnosi się publicznie ze swoją samotnością. Nagle jego apatyczną egzystencję burzą przebłyski wrażeń, których nie da się logicznie wytłumaczyć. Jamie widzi, czuje, a także słyszy to, co jakaś obca kobieta. Zaczyna się właśnie od smaku i zapachu tytułowej czekolady, lecz wizje szybko przybierają na intensywności. Pomimo rad przyjaciela, którego zdaniem to zwykłe halucynacje, nasz protagonista nie chce iść do lekarza. Zamiast tego, zatraca się w owych przebłyskach i usiłuje je świadomie przywołać.

I6XmsQ5.jpg

W piątym odcinku najbardziej doskwierał mi niewykorzystany potencjał ? w końcu sięgnięto po dość ciekawy pomysł z odbieraniem wrażeń innej osoby. Pokuszono się też o mały, ale sympatyczny easter egg: przy łóżku bohatera leży ?Desperacja? Stephena Kinga, którą zresztą Garris przeniósł potem na telewizyjny ekran. Warta odnotowania jest ponadto dobra gra Henry?ego Thomasa, portretującego cichego samotnika Jamiego. Niestety, przedstawiona tu historia nierzadko miewa momenty przestoju i bywa dość mocno naciągana. Niezbyt wiarygodnie wypadło uczucie Jamiego do tajemniczej nieznajomej. Nie rozumiem, jak przez zaistniałą sytuację mógł obdarzyć ową niewiastę bezinteresowną miłością. Większość wizji powinno raczej wzmóc w nim niepokój niż fascynację. Tymczasem Jamie coraz chętniej zanurza się w tych dziwacznych majakach i to pomimo faktu, iż w najmniej odpowiedniej chwili przechwytuje seksualne doznania kobiety. Może gdyby ?Czekolada? została zrealizowana w formie dłuższego filmu, lepiej ukazano by narodziny obsesji bohatera, zazwyczaj starającego się racjonalnie podejść do życia.

L9GQnuZ.jpg

Szału nie robi także dalsza część obrazu, skupiona na poszukiwaniach enigmatycznej oblubienicy. Ta partia produkcji ucierpiała jeszcze bardziej niż poprzednia, w której skoncentrowano się na parapsychicznych doświadczeniach Jamiego. Poświęcono jej bowiem znacznie mniej czasu antenowego, przez co scenariusz zbyt szybko przebiega po kolejnych wydarzeniach, notabene dość istotnych w całej historii, między innymi ze względu na większy udział obiektu uczuć protagonisty oraz obecność wątku kryminalnego. A szkoda, bo ?Czekolada? na pewno zyskałaby na rozwinięciu postaci kobiety z wizji Jamiego. Głównemu protagoniście również wyszłoby to na zdrowie, gdyż widz nie musiałby pukać się w czoło, obserwując naiwne i nielogiczne decyzje mężczyzny.

Ocena: 3/10

7119969.3.jpg

Odcinek 6

?Powrót do domu? (?Homecoming?)

?Powrót do domu?, czyli szósty odcinek pierwszego sezonu ?Mistrzów?? jest luźną adaptacją opowiadania autorstwa Dale Bailey. Za reżyserię tego epizodu zabrał się Joe Dante, którego darzę sporym sentymentem z powodu obu części komedio-horrorów o gremlinach, mających swoje premiery odpowiednio w 1984 i 1990 roku. Bardzo ciepło wspominam również jego czarną komedię ?Na przedmieściach? (1987) ze świetną kreacją Toma Hanksa. Powyższe filmy to jednak nie jedyne znane pozycje w portfolio amerykańskiego twórcy. Dante odpowiada ponadto m.in. za horror pt. ?Skowyt? (1981) oraz pierwszą ?Piranię? (1978), stanowiącą pastiszową odpowiedź na ?Szczęki? Stevena Spielberga.

Uważaj na to, o co prosisz?. Takie właśnie słowa powinien ktoś chyba szepnąć do ucha Davidowi Murchowi, głównemu bohaterowi ?Powrotu do domu?. A zresztą, nie ma sensu płakać nad rozlanym mlekiem, skoro prawdopodobnie i tak zignorowałby ową radę. Na wypowiadanie życzeń zebrało mu się z konieczności szybkiego wymyślenia PR-owej zagrywki, a nie ze szczerej chęci wsparcia cierpiącej osoby. Mężczyzna pracuje przy kampanii wyborczej obecnego prezydenta, który stara się o reelekcję. Zadanie protagonisty polega więc na budowaniu pozytywnego wizerunku przywódcy USA, a także promowaniu jego decyzji. Tak się złożyło, że w czasie jednego z telewizyjnych występów Murcha omawiano politykę wojenną prezydenta i związane z nią kontrowersje. W trakcie owego programu zostaje dopuszczona do głosu matka żołnierza, który poległ w Iraku. Pogrążona w smutku kobieta pragnie dowiedzieć się, dlaczego jej młody syn musiał ponieść śmierć. Nie potrafiąc udzielić konkretnej odpowiedzi, David wyraża feralne w skutkach życzenie, zgodnie z którym chciałby powrotu zmarłego do świata żywych. Aby rozreklamować prezydenckie decyzje, nie omieszkuje też dodać, iż ów żołnierz potwierdziłby słuszność działań militarnych.

uNonnMR.jpg

Wymyślony przez Murcha tekst tak bardzo przypada do gustu liderowi Stanów Zjednoczonych, że wkrótce potem sam wygłasza publicznie owe słowa. Oczywiście David nie martwi się faktem, iż ktoś inny podprowadza mu hasła. W zasadzie nie doszło tu do jakiejkolwiek kradzieży, ponieważ do obowiązków mężczyzny należy również układanie prezydenckich przemów. Problem leży natomiast w niezwykle silnej mocy sprawczej życzenia, które weszło w skład wypowiedzi. Otóż żołnierze, którzy zginęli w Iraku, faktycznie zaczynają wstawać z grobów. O dziwo, ich zachowanie odbiega od standardowych reakcji zombie. Nie interesują się konsumowaniem ludzkiego mięsa, lecz wzięciem udziału w wyborach. Można zatem dostrzec pewną analogię pomiędzy ?Powrotem do domu? a ?Tańcem umarłych?, ponieważ oba odcinki porzucają stereotypowy wizerunek żywych trupów. Jednakże w przeciwieństwie do epizodu Tobe?a Hoopera, zombiaki pojawiają się na ekranie z większą częstotliwością, a ich ciała zostały mocniej zaznaczone stopniem rozkładu.

Co najważniejsze, Joe Dante wykorzystał horrorową otoczkę do realizacji tzw. obrazu z misją. Szósty odcinek serialu to w istocie satyra polityczna i krytyka amerykańskich działań zbrojnych, prowadzonych na terenie Iraku. Zombie pragną prawa głosu, by poprzeć każdego, kto zakończy wojnę na Bliskim Wschodzie. Według poległych żołnierzy, cała gadka o potrzebie militarnej interwencji jest zwykłym mydleniem oczu, a walki prowadzą wyłącznie do bezsensownej śmierci, która nie omija nawet kobiet i dzieci. ?Powrót do domu? wysuwa ponadto solidny przytyk w stronę obłudy oraz manipulowania opinią publiczną. Większość członków sztabu wyborczego prezydenta próbuje najpierw wyciągnąć korzyść z zaistniałej sytuacji, publicznie twierdząc, iż obecność żywych trupów stanowi znak od Boga. Zupełnie inaczej komentują całe zajście w momencie, gdy zombie otwarcie potępiają politykę wojenną. Jak łatwo przewidzieć, polegli żołnierze zostają wtedy określeni zwiastunem końca świata tudzież szatańskimi pomiotami.

FZF43cH.jpg

W ogólnym rozrachunku film wypada całkiem nieźle w kategorii ostrego manifestu politycznego, aczkolwiek zdarza mu się przesadzić z patosem. Przykładowo w jednej z ostatnich scen widzimy małą orkiestrę zombie na tle amerykańskiej flagi ? dwa żywe trupy grają na bębnach, a trzeci na flecie. W założeniach twórców ów obrazek prawdopodobnie służył podkreśleniu determinacji w walce o swoje prawa, lecz w moim odczuciu wyglądał dość żenująco. Oprócz tego, polityczny charakter oddala produkcję od typowego kina grozy, choć porusza ona tematykę zombie i figuruje w gronie odcinków ?Mistrzów Horroru?. Na osłodę Dante nie waha się puścić oka w stronę fanów gatunku ? wizyta głównego bohatera nawiązuje bowiem do podobnej sceny z kultowej ?Nocy żywych trupów? George?a A. Romero. Uważni widzowie wypatrzą też w trakcie seansu nagrobki z nazwiskami reżyserów, którzy nakręcili filmy o żywych trupach (np. Gordon Douglas, John Gilling, Jacques Tourneur czy wspomniany wcześniej Romero).

Ocena: 5/10

7119977.3.jpg

Odcinek 7

?Kobieta Jeleń? (?Deer Woman?)

?Nieoczekiwana zamiana miejsc? (1983), ?Szpiedzy tacy jak my? (1985) oraz ?Książę w Nowym Jorku? (1988) to naprawdę solidne komedie, które do dziś bawią wielu widzów. Za kamerą powyższych tytułów stanął John Landis, reżyser ?Kobiety Jelenia?, stanowiącej siódmy odcinek ?Mistrzów Horroru?. Wystarczy jednak nieco głębszy wgląd w karierę amerykańskiego twórcy, by zrozumieć jego udział w realizacji serialu. To właśnie on wyreżyserował teledysk do legendarnego ?Thrillera?, gdzie wspólnie z Michaelem Jacksonem udowodnił, że zombie mogą wykazać się wyczuciem rytmu. Ponadto wśród pełnometrażowych produkcji Landisa znajdziemy kilka filmów grozy, aczkolwiek czerpiących jednocześnie z komedii (np. debiutancki ?Schlock? z 1973 czy ?Amerykański wilkołak w Londynie? z 1981 roku). Tak więc nie zaangażowano reżysera, któremu ten gatunek jest zupełnie obcy.

?Mistrzowie Horroru? jak dotąd sięgali głównie po opowiadania powstałe w różnych latach XX wieku. John Landis, który wraz z synem Maxem napisał scenariusz do wyreżyserowanego przez siebie odcinka, wykorzystał z kolei jeszcze starszy materiał źródłowy w postaci indiańskich legend. Zgodnie ze swoim tytułem, epizod bierze na tapetę mityczną kobietę jelenia. Jak to czasem z bohaterami starych podań bywa, istnieją różne wersje wyglądu oraz zwyczajów owej niewiasty. Nietrudno zgadnąć, że twórcy telewizyjnej produkcji zainspirowali się opowieściami prezentującymi niebezpieczne wcielenie tej istoty. W obrazie Landisa tytułowa kobieta wyjątkowo brutalnie morduje mężczyzn, którzy nie potrafią oprzeć się słodkiemu uśmiechowi protagonistki. Nie ma się zresztą czemu dziwić. Aparycja owej panny nie wzbudza na pierwszy rzut oka żadnych zastrzeżeń, tym bardziej że do tej roli została zatrudniona atrakcyjna modelka Cinthia Moura. Gorzej jak już człowiek zorientuje się, co dziewoja skrywa pod spódnicą. Cóż, tu nie pomoże nawet najlepszy depilator. Zgolenie sierści z dolnych kończyn nie rozwiąże kłopotu, bowiem kobieta ma jelenie racice zamiast stóp.

DWz1Isv.jpg

O ile seksapil służy urodziwej pannie do uwiedzenia napalonych ofiar, tak kopytkami przechodzi do ostatecznej, zabójczej fazy spotkania z nieszczęśnikami, zadeptując ich na śmierć. Popełnianymi przez nią zbrodniami zaczynają interesować się oczywiście władze, a jednym ze stróżów prawa, którzy badają ów przypadek, jest detektyw Dwight Faraday (w tej roli Brian Benben). Dzięki naciskowi na dochodzeniowy aspekt fabuły, struktura odcinka przypomina poniekąd seriale z gatunku procedural, choć nie uświadczymy drobiazgowej analizy dowodów z zastosowaniem nowoczesnego sprzętu śledczego niczym w ?CSI?. Mnie osobiście ?Kobieta Jeleń? skojarzyła się nieco z ?The X-files?, gdyż poczynania nadprzyrodzonej istoty z pewnością zainteresowałyby agentów Muldera i Scully. Detektyw Faraday zajmuje się jednak na co dzień innymi zagadkami niż duet z kultowej serii Chrisa Cartera, a konkretnie sprawami dotyczącymi ataków zwierząt. Mimo wszystko Dwight, podobnie jak Fox Mulder, posiada otwarty umysł i dopuszcza do siebie mniej racjonalne wyjaśnienia. Dlatego też nie lekceważy legendy o kobiecie jeleniu, którą usłyszy od pewnego rdzennego mieszkańca Ameryki.

klwntpr.jpg

Jednocześnie należy podkreślić, iż John Landis nie wyrzekł się swoich komediowych upodobań, a co za tym idzie, podszedł do śledztwa Faradaya ze sporym dystansem. W efekcie cała historia została przedstawiona z przymrużeniem oka i świadomie skręca w stronę absurdu. Dobrym tego dowodem jest moment, kiedy detektyw wyobraża sobie różne wersje jednej zbrodni. W głowie bohatera pojawiają się wtedy coraz bardziej bezsensowne obrazki, które sam zainteresowany słusznie nazywa idiotyzmami. Muszę przyznać, że mi taka konwencja nie przeszkadzała. Owszem, nie jest to wybitny obraz, ale po prostu lekki horrorek z komediowym zacięciem.

Ocena: 6/10

cdn.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...