Skocz do zawartości

KruszynBlog

  • wpisy
    162
  • komentarzy
    544
  • wyświetleń
    169368

[+18] "Mistrzowie Horroru", sezon 1 - cz. 2 (odc. 3-4)


crouschynca

2092 wyświetleń

7135387.3.jpg

Odcinek 3

?Taniec umarłych? (?Dance of the Dead?)

Gdyby filmy oceniano jedynie na podstawie listy płac, takie kryteria wystarczyłyby ?Tańcowi umarłych? do zebrania nienajgorszych not. Reżyserem trzeciego odcinka ?Mistrzów Horroru? jest bowiem Tobe Hooper (m.in. ?Teksańska masakra piłą mechaniczną?, ?Duch?), którego nie trzeba przedstawiać fanom gatunku. Jedną z kluczowych ról powierzono zaś Robertowi Englundowi, odtwórcy ikonicznej postaci w kinie grozy ? Freddy?ego Kruegera. Z kolei fabuła została oparta na opowiadaniu Richarda Burtona Mathesona, autora słynnej powieści ?Jestem legendą?. W ramach ciekawostki dodam jeszcze, że scenariusz wyszedł spod rąk syna pisarza ? Richarda Christiana Mathesona.

Niestety, czar zaczyna pryskać już po zapoznaniu się z ogólną tematyką odcinka, a to za sprawą głównej atrakcji całej historii. Mianowicie fabuła produkcji rozgrywa się w postapokaliptycznym świecie, gdzie panuje chaos i bezprawie. Do najbardziej występnych zakątków należy klub nocny ?Doom Room?, którym kieruje demoniczny showman, grany przez Englunda. Ów jegomość uatrakcyjnia ofertę swojego lokalu, wprowadzając nowy rodzaj eksperymentalnych występów. I tu właśnie na arenę wkracza danie dnia w postaci? żywych trupów tańczących na scenie. Przypuszczam, iż nie tylko mnie ten pomysł wyda się dość kuriozalny.

HnZvxJ2.jpg

Być może twórcom przyświecała idea przełamywania schematów poprzez odejście od standardowego wizerunku zombie, które zajmują się wyłącznie wypełnianiem nadgniłych żołądków. Mimo wszystko motyw trupiego dansingu w horrorze nie brzmi zachęcająco, wzbudzając uśmiech politowania. Oczywiście zawsze istnieje szansa, że seans okaże się pozytywnym zaskoczeniem. Twór Hoopera nie sprawił mi jednak miłej niespodzianki pod tym względem. Umarlaki nie pojawiają się zresztą zbyt często ani nie przykuwają uwagi drobiazgową charakteryzacją w przeciwieństwie do serialu ?The Walking Dead?. Jako że właściciel Doom Room używa do swoich chorych eksperymentów dość ?świeżych? ciał, ślady rozkładu nie zdążyły jeszcze odcisnąć wyraźnego piętna na zwłokach. A jak wygląda tytułowy taniec umarłych? Owe pląsy nie mają szans na zawojowanie parkietu z prawdziwego zdarzenia ? to zaledwie podrygiwanie pod wpływem uderzeń pałką elektryczną.

Wiele do życzenia pozostawiają też inne wątki, włącznie z realiami, w jakich osadzono fabułę. Niby w produkcji jest mowa o zabójczej czarnej zamieci oraz ogromnych zniszczeniach poczynionych przez zamachy terrorystyczne, ale oba problemy ledwie liźnięto. Ponadto wizja pogrążonej w chaosie Ameryki nie wypada szczególnie przekonywująco, zwłaszcza w porównaniu z kultowym ?Mad Maxem?. Trochę więcej miejsca poświęcono natomiast motywowi dziewczęcej inicjacji, który dotyczy głównej bohaterki ? Peggy. Grzeczna nastolatka skrycie pragnie uciec spod klosza nadopiekuńczej i surowej matki, a okazja ku temu nadarza się dzięki spotkaniu z lokalnymi chuliganami, powiązanymi z klubem Doom Room. Niemniej jednak tu również nie zabrakło sporych uproszczeń fabularnych.

rnLSTud.jpg

Z jednej strony rozumiem, że telewizyjna formuła (w tym wypadku konieczność zamknięcia historii w około godzinnym odcinku) nie pozwoliła na nadmierne rozbudowanie uniwersum tudzież psychologicznych portretów postaci. Z drugiej, takie ograniczenie nie przekreślało szans na napisanie przyzwoitego scenariusza. Co istotne, ?Taniec umarłych? trudno nawet określić mianem horroru, gdyż rozczaruje on zarówno wielbicieli nastrojowego kina grozy, jak i amatorów obficie tryskającej posoki.

Ocena: 3/10

7119967.3.jpg

Odcinek 4

?Jenifer?

Fabularną podstawę dla ?Jenifer? stanowi krótki komiks z historią autorstwa Bruce?a Jonesa oraz ilustracjami Berniego Wrightsona. Na reżyserskim stołu zasiadł zaś Dario Argento, a zatem bardzo znana w kinie grozy postać. Ja tymczasem od samego początku podchodziłam z dużym uprzedzeniem do czwartego odcinka ?Mistrzów Horroru?, mimo że nie neguję wkładu tego twórcy w rozwój gatunku. Póki co nie miałam jednak okazji zobaczyć produkcji zrealizowanych w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych minionego stulecia, na które przypada najlepszy czas w karierze Argento. Właśnie wtedy powstały m.in. powszechnie chwalone ?Odgłosy? (1977 r.). Widziałam za to ?Upiora w operze? (1998) oraz ?Giallo? (2009). Oba obrazy pochodzą z późniejszego, słabszego okresu w twórczości Włocha, trwającego mniej więcej od połowy lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku. Rozczarował mnie zwłaszcza pierwszy z wyżej wymienionych tytułów, gdyż romantyczną opowieść grozy przerobiono na kiepski horror erotyczny. Stąd moje negatywne nastawienie do ?Jenifer?. Niestety, obejrzenie tej produkcji nie sprawiło, że zrehabilitowała się z moich oczach.

x769Cxh.jpg

Kim w ogóle jest tytułowa protagonistka? Powiem tak: rzucenie pod adresem owej panny słów ?mordo ty moja? byłoby wielkim nietaktem, bowiem Jenifer to kobieta o zdeformowanej twarzy. Reszcie ciała dla odmiany nie można nic zarzucić, co nie uchodzi uwadze kilku bohaterów, spoglądających łapczywie na kształtne piersi niewiasty. Sama zainteresowana nie zamierza zresztą wzbraniać się przed kontaktami z płcią przeciwną, wykazując ponad przeciętny popęd seksualny. Pół biedy, gdyby olbrzymi apetyt Jenifer ograniczał się wyłącznie do męskich portek. Mianowicie nasza potwora uwielbia jeść mięso i to nie byle jakie, aczkolwiek nie pogardzi też paczkowaną kiełbasą ze spożywczaka. Najbardziej smakuje jej natomiast surowa strawa, którą zdobędzie zabijając zwierzęta oraz ludzi. Dlaczego więc znajdują się chętni, aby wziąć taką kobietę do łoża? Czy ponętna figura i nieustanna żądza są w stanie zrekompensować odrażającą facjatę oraz kanibalizm? Można by z tym polemizować, lecz bohaterka dysponuje jeszcze jednym atutem. Otóż Jenifer najwyraźniej posiada bliżej nieokreśloną moc, dzięki której uwodzi mężczyzn.

Fabuła obrazu pozwala widzom prześledzić, jak w sidła niebezpiecznej niewiasty wpada policjant o imieniu Frank. Drogi bohaterów krzyżują się, kiedy pewien jegomość próbuje zarąbać ?słodką? Jenifer tasakiem. Frank przebywa akurat w pobliżu i niczym rycerz w lśniącej zbroi pędzi pannicy na ratunek. Dziewczyna wzbudza w stróżu prawa współczucie, nie tylko z powodu wyglądu i niedoszłej śmierci. Biedula nie ma rodziny, nie umie mówić, a ponadto sprawia wrażenie opóźnionej umysłowo. Przesadna troska ze strony Franka jest jednak efektem uroku, jaki rzuciła na niego Jenifer. Mężczyzna zabiera kobietę do domu, lekceważąc fakt, iż mieszka tam z żoną i synem. Od tego momentu rozpoczyna się upadek protagonisty ? tak na marginesie, przebiegający stanowczo za szybko. Opuszczają go najbliżsi, on sam rzuca pracę w policji, a erotyczne fantazje przeobrażają się w rzeczywistość. Co więcej, Frank nie przestaje sypiać z kochanką po tym, jak wychodzą na jaw kulinarne upodobania kobiety. Niby ogarnia go zgroza na widok częściowo spałaszowanych zwłok, ale następnie znowu ulega zdeformowanej erotomance. I tak w koło Macieju! Widzowie zaś nie będą zaskoczeni takim przebiegiem wydarzeń, a na dokładkę odczują niesmak, chyba że gustują w scenach gore.

zsqOxt5.jpg

Nie ma co ukrywać, iż ?Jenifer? serwuje odbiorcom do bólu przewidywalną historię. Mało tego, już po pierwszych minutach seansu przewidziałam finał owej opowieści. Stevenowi Webberowi, który gra zniewolonego policjanta, nie mogę wytknąć przyjęcia roli bez uprzedniego przeczytania scenariusza, bo sam go napisał. Fabuła nie ustrzegła się idiotyzmów i luk, a kulejąca logika testuje pobłażliwość widzów, ponieważ zbyt wiele decyzji Franka trzeba zrzucać na karb omamienia bohatera. A gdy już zdarza mu się racjonalnie ocenić przyszłość fatalnego związku, również nie podejmuje najmądrzejszych kroków (nie on jeden nawiasem mówiąc). Zabrakło z kolei szerszych wyjaśnień odnośnie natury Jenifer. Kim konkretnie jest? Skąd pochodzi? Dlaczego tak wygląda? Tego się niestety nie dowiemy. Jak na razie, ?Jenifer? jest najgorszym odcinkiem serialu, bazującym wyłącznie na goliźnie i makabrze. Aż się boję, co zafundują mi kolejne epizody.

Ocena: 2/10

cdn.

6 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Mi obydwa te odcinki przypadły do gustu. "Taniec śmierci" jest rzeczywiście fatalny pod niemal każdym względem (reżyseria, scenariusz itd.), ale jest też najbardziej "transowym" odcinkiem serialu, z całą tą świecąco-krzykliwo-neonową otoczką i death metalem w tle. Wątek dorastającej głównej bohaterki również przypadł mi do gustu.

Co do "Jenifer"... Cóż, nie jest odcinek wysokich lotów, ale niezła rozrywka, przyzwoicie wykorzystująca motywy znane z wielu innych horrorów. Plus za muzykę Claudio Simonettiego z zespołu Goblin i to, że odcinek mimo wszystko jest lepszy, niż większość nowszych filmów Argento ("Giallo" uważam za najgorszy film w jego karierze).

  • Upvote 1
Link do komentarza

@matstu

Może kiedyś zapoznam się ze starszymi filmami Argento, które przyniosły reżyserowi najwięcej uznania. Ale to już plany na dalszą przyszłość.

@Stillborn

Niestety, nie oglądałam tego filmu, ale jego tytuł obił mi się kiedyś o uszy. :D

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...