Skocz do zawartości

Tybek

  • wpisy
    9
  • komentarzy
    34
  • wyświetleń
    7406

Moc - Rozdział III


tybek2

437 wyświetleń

"Carry on my wayward son

There'll be peace when you are done..."- Rozległ się po całym pokoju głośny dzwonek budzika.

Achilles na oślep starał się wyłączyć zapowiadające kolejny dzień ustrojstwo, z marnym skutkiem.

"Lay your weary head to rest..." - W końcu po paru minutach zrezygnowany wstał z łóżka- "Don't you cry no more!" - Dokończył zwrotkę wokalista.

- Co za piękny dzień, [beeep] - mruknął do siebie. Koszmary dnia poprzedniego skutecznie wyssały z niego energię i jakiekolwiek chęci do życia. Powracające wspomnienia nasilały się. Wiedział że coś nadchodzi, jednak nie mógł określić co. Wahania mocy jak by to ujęli fani Star Wars. W zasadzie lubił to określenie, Lucas nie wiele się mylił w swojej wizji świata. Co prawda Achilles nie potrafił dusić ludzi, przesuwać przedmiotów i razić piorunami. Jednak otaczająca nas energia, przenikająca wszystko i wszystkich, którą potrafił wyczuć i na swój sposób kontrolować. W tym temacie film był bliski realiom. Uśmiechnął się na myśl jego samego biegającego w kimonie i do tego z mieczem świetlnym.

Poszedł w stronę kuchni aby zaparzyć herbatę, w tym czasie skorzystał z szybkiej kąpieli.

Już na w pół ubrany z parującym na stole kubkiem rozsiewającym miętowy aromat, szukał porozrzucanych po całym pokoju slajdów. Jako profesor Uniwersytetu Jagielońskiego miał dzisiaj wykład odnośnie wojny trojańskiej. Co prawda przeżył ten okres, jednak nie mógł wyjść za schemat tego co aktualnie przekazywano przyszłości tego narodu. Nie było to łatwe zadanie ale lubił swoja pracę.

Wśród otaczającego nieładu udało mu się w końcu zlokalizować potrzebną teczkę. Sprawdzając czy zdobycz jest kompletna sięgnął dłonią w stronę kubka zrzucając go niezdarnie na podłogę. - Szlag by to! - Wydusił przez zaciśnięte zęby. Wychodził z wprawy, wiedział o tym. Na twarzy zaczynały się malować coraz wyraźniejsze zmarszczki, lekki zarost zaczął siwieć. Przestał ostatnio dbać o siebie, pośrednio przez niedawne napady koszmarów, jak i zaprzątającą mu umysł, śliczną praktykantkę.

- Czas się wziąć w garść -

Wyciągnął ze skórzanej teczki telefon komórkowy, była to twarda wytrzymała Nokia ze zwykłą klawiaturą. Nie lubił tych najnowszych cudów techniki, wierzył w prostotę. Mimo tego nie miał większych problemów z obsługą komputera i innych nowych technikali jak większość wapniaków.

W liście kontaktowej wyszukał osoby podpisanej "Herkules", postronna osoba mogła to wziąć za zwykłą ksywkę, nie mogła być bardziej w błędzie.

- Nie mam pożyczyć stówy - rozległa się natychmiastowa odpowiedź. barwa głosu sugerowała doświadczoną i pewną siebie osobę. Zmora nawet największych wyjadaczy w CallCenter. Achilles uśmiechając się pod nosem i odpowiedział.

- Wpadnę dzisiaj, szykuj się na wycisk. Nie powiem kto tu komu wisi stówę.

- UUuuu Mister miękkie kolanka wraca na stare śmiecie ? Znudziło się pajacowanie pod krawatem?

- To chyba nigdy mi się nie znudzi.

- Jasne wiadomo, młode studentki te sprawy. Tyle lat na tym padole łez i dalej nic a nic się nie zmieniłeś.

- Co zrobisz, taki już jestem. Musze już lecieć, wpadnę o 15, siłownia dalej stoi?

- A żebyś wiedział, największa pakernia na tej stronie globu! Przecież muszę dbać o Pijar. Będę czekać z naszykowanymi ciężarami. Zobaczymy co ten sławny suchoklates jeszcze potrafi.

- Dobra to widzimy się na miejscu, narazie Herk!

- Jak za starych dobrych lat, Pa Achi!

Telefon wydał dźwięk zakończonego połączenia. Achilles skończył wiązać krawat, posprzątał bałagan spowodowany kubkiem i ruszył z domu w stronę najbliższego tramwaju.

- Może jednak ten dzień nie będzie taki tragiczny jak myślałem - Powracające wspomnienia wspólnych lat spędzonych na wojowaniu z Herkulesem oblały jego ciało miłym ciepłem.

Był nieśmiertelnym, jednym z niewielu na tym świecie. W zasadzie nikt nie wiedział ilu ich jest. Doprowadzili umiejętność panowania nad swoim ciałem i przenikającą wszystko i wszystkich energią do granic możliwości.

Władza nad każdą jedną komórką w ich ciele pozwoliła na długowieczność. Nikt tak do końca nie znał ich wszystkich możliwości. Oni sami byli w różnym stopniu rozwinięci. Jednym wystarczyła nieśmiertelność. Innych pochłaniała żądza jeszcze większego panowania nad otaczającym ich światem, eksperymentowali, ćwiczyli, manipulowali energią. Nazywano ich Cieniami, energia niczym narkotyk wciągała ich coraz głębiej w dążenie do potęgowania swojej mocy, zdobywania władzy. Achilles jak większość nieśmiertelnych potrafił wyczuwać te zawirowania w energii, wahania mocy, złą aurę, jakkolwiek można to nazwać. Te nasilały się ostatnimi czasy, musiał coś z tym zrobić, wrócić do gry. Starał się utrzymywać kontakty z jak największą ilością nieśmiertelnych. Jednym z nich był również Herkules, ramie w ramie walczyli w wielu wojnach, bitwach. Teraz potrzebował jego pomocy, Cienie coś kombinowały, czuł to...

- Dzień dobry Panie profesorze! - z zamyślenia wyrwał go słodki głos. Nie musiał się odwracać, wiedział dokładnie kto stoi za jego plecami. Zamykając za sobą drzwi od sali wykładowej odwrócił się w jej stronę.

- Ten dzień może jednak nie będzie taki tragiczny jak myślałem - pomyślał znowu i utopił się w tych wielkich brązowych oczach. Uśmiech malujący się na twarzy dziewczyny oblał go paraliżującym ciepłem...

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Z opóźnieniem, ale jestem. Ciekawe jest wyjaśnienie, skąd główny bohater ma imię po greckim herosie (bo to Achilles we własnej osobie :P), ale nie rozumiem kilku rzeczy. Dlaczego on i Herkules zamieszkali właśnie w Polsce? Jak i kiedy Achilles nauczył się mówić po polsku? Ponadto dziwnie mi się czytało rozmowę między nim a Herkulesem. Prawda, są to kumple, ale taki współczesny język ni w ząb mi nie pasuje do takich postaci.

- Co za piękny dzień, [beeep] - mruknął do siebie. Koszmary dnia poprzedniego skutecznie wyssały z niego energię i jakiekolwiek chęci do życia.

Niby dzień jest piękny, ale Achilles nie ma już sił na cokolwiek. Przydałaby się konsekwencja.

Co prawda Achilles nie potrafił dusić ludzi, przesuwać przedmiotów i razić piorunami. Jednak otaczająca nas energia, przenikająca wszystko i wszystkich, którą potrafił wyczuć i na swój sposób kontrolować. W tym temacie film był bliski realiom.

Rozumiem, że nie chcesz pisać zbyt długich zdań, ale te aż krzyczą o połączenie (pod warunkiem odpowiedniej redakcji, oczywiście).

W zasadzie lubił to określenie, Lucas nie wiele się mylił w swojej wizji świata.

"Niewiele".

Już na w pół ubrany z parującym na stole kubkiem rozsiewającym miętowy aromat, szukał porozrzucanych po całym pokoju slajdów. Jako profesor Uniwersytetu Jagielońskiego miał dzisiaj wykład odnośnie wojny trojańskiej.

"Wpół" i "Jagiellońskiego". Swoją drogą, slajdy walające się po pokoju? To PowerPointa jeszcze nie znali? ;) Zwłaszcza że potem piszesz, iż Achilles dobrze sobie radzi z obsługą komputera.

Nazywano ich Cieniami, energia niczym narkotyk wciągała ich coraz głębiej w dążenie do potęgowania swojej mocy, zdobywania władzy.

Energia wciągająca w dążenie do potęgowania mocy brzmi jak masło maślane. Ogólnie nawet nie wiem, czy to jest poprawne sformułowanie.

Nie musiał się odwracać, wiedział dokładnie kto stoi za jego plecami. Zamykając za sobą drzwi od sali wykładowej odwrócił się w jej stronę.

Przepraszam, ale brzmi to tak, jakby zamknął te drzwi przed nosem praktykantki, tym samym nie wpuszczając jej do sali. ;]

- Ten dzień może jednak nie będzie taki tragiczny jak myślałem - pomyślał znowu i utopił się w tych wielkich brązowych oczach.

Myśli nie zapisuje się jak dialogów. Albo stosuje się do tego cudzysłów, albo wplata się je w narrację.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...