Nadszedł koniec Millennium... I Co dalej?
No właśnie.
Aczkolwiek, przewrotnie do tytuły nie wspominam roku 2000, a trylogię Stiega Larssona, za którą "zabrałem się" dość niedawno.
Pierwszy raz spotkałem się z tą trylogią dość dawno temu, ale jakoś nigdy nie miałem okazji jej przeczytać. Pewnie dlatego, że jeszcze parę lat wstecz jedyny gatunkiem literackim, który czytałem i który zbierałem w swojej biblioteczce była fantastyka. Sapkowski, Pratchett oraz Mike Carey - tych autorów czytałem, podziwiałem i wzbogacałem swoją kolekcję o ich kolejne wydawnictwa. Rok temu poznałem pewną Kobietę - niesamowitą osobość, jedyną i niepowtarzalną istotę - która powoli otworzyła mi oczy na inne gatunki, zwłaszcza thriller, horror i kryminał. To dzięki niej poznałem takich autorów jak Graham Masterton, a także przeczytałem kilka powieści S. Kinga, przed którym dawniej wzbraniałem się rękami i nogami.
W końcu, przypadkowo, w moje ręce trafili "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet". I choć moja znajoma uważała, że nie spodoba mi się, bo to nie w moich klimatach, to pochłonąłem całość w dwa wieczory (zrobiłbym to zapewne szybciej, ale obowiązki w domu i pracy uniemożliwiły mi poświęcenie więcej czasu na lekturę). Po tym przyszła pora na "Dziewczynę, która igrała z ogniem" i "Zamek z piasku, który runął".
Przyznam szczerze, że "dawny ja" faktycznie nie przeczytałby tej trylogii. Z kilku powodów: mroczny klimat, drastyczne sceny przemocy (głównie te, w których bierze udział Lisbeth), ale również pewna hmmm naiwność przy opisywaniu umiejętności hakerskich Salander.
Obecny ja jest pod ogromnym wrażeniem. Przede wszystkim kunszu i talentu pisarskiego Stiega (szkoda, że nie doczekał premiery...). Sam od czasów gimnazjum marzyłem o tym, aby zostać dziennikarzem, pisać artykuły, może jakieś powieści (co po części udało mi się spełnić) dlatego łatwo utożsamiam się z postacią Mikaela. Lisbeth to klasa sama w sobie. Ten duet tak różnych charakterów elektryzuje, że akcja powieści, choć wartka i wielowątkowa, schodzi na dalszy plan.
Nie chcę zbytnio spojlerować, dlatego zakończę stwierdzeniem, że cieszę się, iż przeczytałem tę trylogię dopiero teraz. Uważam, że do niektórych powieści trzeba "dorosnąć" i gdybym próbował czytać Millennium wcześniej zapewne bym się do niej zraził i odstawił na półkę.
Dowiedziałem się również, że żona Larssona pracuje nad kontynuacją, zobaczymy, czy dorówna klasie męża;)
Polecam wszystkim tym, którzy jeszcze nie mieli przyjemności przeczytać Trylogii Millennium - od razu zaznaczam, że nie są to powieści dla każdego - a tych, którzy już mają lekturę za sobą, proszę o pomoc i sugestie - zgodnie z tytułem wpisu - o inne powieści w zbliżonych klimatach.
Z góry dziękuję
2 komentarze
Rekomendowane komentarze