Skocz do zawartości

Śledziowe przemyślenia

  • wpisy
    16
  • komentarzy
    59
  • wyświetleń
    33291

Mass Effect: Objawienie


Śledziks

798 wyświetleń

Jakiś czas temu w moje ręce wpadła książka Mass Effect: Objawienie. Jako że jestem wielkim fanem growego pierwowzoru, po prostu musiałem ją przeczytać.

z8139767XMassEffectObjawienie.jpg

Autorem książki jest Drew Karpyshyn, który jest jednocześnie odpowiedzialny za fabułę pierwszych dwóch części gry, zatem możemy ją potraktować jako kanoniczną historię. Książka nie jest jakoś specjalnie długa, liczy sobie trochę ponad 300 stron, czyta się ją dość lekko i szybko, chociaż nie jest niczym nadzwyczajnym. Nad umiejętnościami pisarskimi Karpyshyn musi jeszcze trochę popracować, ale czytać się da bez zgrzytania zębami.

Mass Effect: Objawienie jest czymś w rodzaju wstępu do przygód komandor(a) Shepard(a), ale to nie jej (jego) historia została przedstawiona. Głównym bohaterem książki jest znany wszystkim fanom serii David Anderson, który jeszcze jako dwudziestoparolatek wyrusza w bardzo ważną misję. A mianowicie jedna z tajnych placówek Przymierza (w książce Sojuszu, ale o tym później) zostaje zniszczona przez nieznanych sprawców, a jedyna osoba, która ocalała, zostaje oskarżona o zdradę, ponieważ istnieje prawdopodobieństwo, że to właśnie ona stoi za tym atakiem. W czasie swojej misji Anderson spotyka Sarena i razem (niechętnie) próbują rozwikłać tę zagadkę. Jak się pewnie domyślacie, to właśnie tutaj Saren poddaje próbie Andersona, która ma zdecydować o jego dołączeniu do Widm. Przy okazji dowiadujemy się również,

jak Saren dowiedział się o Żniwiarzach oraz jak nawiązał kontakt z Suwerenem.

Książka fabularnie stanowi bardzo fajne uzupełnienie historii Andersona, a więc fani serii powinni być zadowoleni.

Polska wersja językowa niestety nie wywarła na mnie dobrego wrażenia. Po części winę za to ponosi tłumacz, a po części korektor. W książce znalazło się pełno błędów - zjedzone wyrazy, błędne słówka (jakby autokorekta wstawiła nie to, co powinno być), przecinki w złych miejscach - no jest tego naprawdę sporo. Mam wrażenie, że korektor w ogóle nie czytał tekstu. Samo tłumaczenie książki jest ok, ale przeszkadzało mi jedno - nie było ono spójne z tłumaczeniem gry. Sam jestem tłumaczem i jak wiem, że coś jest częścią jakiegoś uniwersum i wiem, że coś z tego uniwersum zostało już przetłumaczone, to trzymam się tego (kanonicznego) tłumaczenia. Tak więc tutaj zamiast Przymierza mamy Sojusz, zamiast Widm są Duchy i jeszcze na dodatek doszli jacyś agenci Spektry (prawdopodobnie tłumacz nie zrozumiał, że to jedno i to samo), zamiast Nory Chory jest Jaskinia Chory, zamiast Kroganina mamy Krogana,

zamiast Suwerena mamy Najwyższego,

a Asari są przedstawione jako rasa obcych, którzy tylko wyglądają jak kobiety, nawet pojawia się tekst, że piękny i powabny kelner Asarianin przechodził między stolikami, czy coś w tym stylu. Są to szczegóły, ale rażące, jeśli ktoś nie wie, jak wyglądają relacje angielskiego oryginału z polskim tłumaczeniem w grze, to może pomyśleć, że Sojusz był wcześniejszą nazwą Przymierza, Widma i Duchy to dwa różne twory, no i czym, do cholery, jest Spektra?!

Że już nie wspomnę o tym, jakie zamieszanie wprowadza zmiana tłumaczenia Suwerena na Najwyższego.

Moim zdaniem tłumaczenie powinno przejść porządną korektę oraz zostać ujednolicone względem tłumaczeniem gry.

Podsumowując, książka jest głównie dla fanów serii i im mogę ją z czystym sumieniem polecić. Osoby, które szukają porządnej książki w tematyce Sci-Fi, powinny sięgnąć po coś innego.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...