Skocz do zawartości

Rzut b3retem

  • wpisy
    23
  • komentarzy
    315
  • wyświetleń
    26608

Wakacje w Camp Omega


b3rt

916 wyświetleń

mgsgz_logo.png

Gdyby hipokryzję można było wlać do słoika to mógłbym w tym momencie hurtownie otworzyć. Jak zobaczyłem cenę Ground Zeroes i porównałem ją z tym co oferuje to niczym Husaria biegłem z trąbką i szabelką walczyć o lepszy świat. Dlatego trochę dziwnie się czuje pisząc wpis akurat o tej grze. Ale co ja poradzę że wlazłem do Camp Omega tydzień temu i wcale nie mam ochoty się stamtąd ruszać.

Słowem wstępu chciałbym tylko zaznaczyć że ten tekst nie ma aspiracji do bycia recenzją. To bardziej podsumowanie kilku wrażeń po tygodniu grania w MGSV:GZ. Mogą się też pojawić spoilery których nie chce mi się oznaczać, więc jeśli ktoś nie grał, a ma taki zamiar to niech czyta ostrożnie.

Na początku trzeba sobie szczerze odpowiedzieć na pytanie, dlaczego GZ dostawało baty przy swojej premierze? Za stosunek ceny do zawartości, tylko i wyłącznie. To że prolog do piątej części Metal Gear Solid będzie dobrą grą było wiadome od początku, jednak główne problemy pojawiły się jak ludzie faktycznie zaczęli w to grać. Bo wychodziło na jaw że średnio wykwalifikowany gracz jest w stanie przejść grę w godzinę. Jasne, bez dodatkowych misji, bez zbierania sekretów, pewnie nawet z dość niską rangą na koniec, ale z tzw. "przyłożenia" ciężko z gry wyciągnąć więcej niż godzinę z hakiem. Owszem, można znów wytykać że nowa gra na całkiem nowy sprzęt do grania w cenie 130-150 zł. to nie kosmos i że gra oferuje więcej niż się na pierwszy rzut oka wydaje, ale mimo wszystko dla przeciętnego zjadacza chleba 2 godziny grania za 150 zł. to dość duża bariera. Nadal trzymam się swojego zdania że Konami zażyczyło sobie stanowczo za dużo jak na początek, z tym że ten argument już trochę stracił na ważności. Hype opadł, a razem z nim w dół poszły ceny. Nówkę na PS3 można spokojnie kupić za 50 zł, zafoliowane pudełko na PS4 widziałem ostatnio za 70 zł. Z takimi cenami to sytuacja odwraca się o 180 stopni, aż grzech nie sprawdzić. No dobra, ale miały być wrażenia a nie smędzenie o pieniądzach.

mgsvgz_ss_game_001.jpg

Jako że nie dysponuje jeszcze najnowszym dzieckiem Sony (co pewnie zmieni premiera Bloodborne, ale o tym innym razem) kupiłem sobie wersję na PS3. Szybkie instalowanie łatek, i odpalamy. I tu pierwsze pozytywne zaskoczenie: gra wygląda fenomenalnie. Tak, tak, jest 720p i 30fps, ale nie zapominajmy że PS3 też już swoje lata ma, więc dziw bierze że w ogóle taki poziom grafiki udało się osiągnąć (nie przypominam sobie żeby równolegle wychodziły gry na PS2 i PS3 które wyglądają podobnie). Rzecz w tym że nawet w tej lekko archaicznej rozdzielczości gra wygląda doskonale, utrzymując przy okazji stałe 30 fps z okazjonalnymi spadkami do filmowych 24fps. Grafika jest doskonała, mokre tkaniny wyglądają świetnie, płaszcze ruszają się na wietrze, widać odbijające się krople i parę z ust postaci. Do tego rewelacyjne refleksy świetlne, odbicia świateł z przelatujących śmigłowców itd. Misje poboczne dziejące się w dzień odsłaniają trochę więcej wad jak np. trochę niski LOD (na szczęście postacie widać zawsze, co najwyżej jakiś krzaczek wczyta się lekko za późno), bardziej wyblakłe kolory czy mniej detali na mapach, ale jak na nową grę na konsoli z poprzedniej generacji jest świetnie. FOX Engine jest doskonałym narzędziem i mam nadzieję że zostanie wykorzystany do większej ilości gier. Dźwięk również nie zawodzi. Wszystko jest zagrane idealnie, możemy podsłuchać rozmowy strażników, określić położenie wrogów na podstawie ich kroków itp. No i ten muzyczny motyw przewodni, świetna sprawa. Jak na razie to jedna z lepiej wyglądających i brzmiących gier na PS3, aż się boję pomyśleć co się będzie działo na PS4.

Technika techniką, ale jak w to się gra. Słyszałem takie tezy już wcześniej, ale teraz nie boję się tego powiedzieć głośno: to bez wątpienia najlepszy gameplay'owo Metal Gear jaki ukazał się do tej pory. Wachlarz ruchów Bossa jest bardziej niż wystarczający. Możemy się czołgać, skradać, biegać sprintem, wspinać po budynkach, przyklejać się do osłon niczym w Gears of War itd. Otwarty świat daje nam dużo większe pole do manewru w kwestii wykonywania zadań. Możemy poczuć się jak prawdziwy szpieg: wchodzimy na wyższy poziom (wzgórze czy dach budynku), określamy położenie wrogów (można ich oznaczyć jak np. w Far Cry), szybko analizujemy ich ruchy i przystępujemy do akcji. Mamy misję, a to jak ją wykonami, którą ścieżką się udamy zależy już tylko od nas. Możemy zdejmować przeciwników z dystansu, możemy zakradać się do nich i uciszać szybkim podduszeniem, przesłuchując ich przy okazji i zdobywając cenne informacje o porozmieszczanym na mapie sprzęcie czy pozycjach strażników. W chwili desperacji możemy zmusić przeciwnika żeby wezwał w dany punkt wsparcie co oczyści nam inną drogę. Ilość opcji taktycznych jaką daje nam samo Camp Omega jest niezliczona i mimo że cele misji zawsze są takie same, to o ile mamy taki kaprys to każde przejście może wyglądać inaczej. AI również stoi na najwyższym poziomie. Strażnicy z Ground Zeroes to chyba najbardziej nieprzewidywalni żołnierze z jakimi miałem do czynienia w skradankach. Potrafią się zakraść do naszej pozycji, byle szmer zwróci na nas ich uwagę. Jak nie dowidzą to nie pchają się na siłę tylko poświecą sobie najpierw latarką czy wezwą wsparcie. Zapomnijcie też o beztroskim rozwalaniu sobie świateł, bo każda zmiana na mapie zostanie szybko zauważona. Nawet brak jednej z osób które przed chwilą ze sobą rozmawiały potrafi chwilowo wzbudzić zainteresowanie drugiej strony. Co jak co, ale po tych kilku godzinach nie jestem w stanie przyczepić się absolutnie do niczego w kwestii samej rozgrywki.

Buy-my-Demo.jpg

Szkoda tylko że po tych kilku godzinach znajdzie się parę rzeczy obok których nie mogę przejść obojętnie. Przede wszystkim w całej tej historii uleciał gdzieś duch Metal Gear Solid. Jasne, nadal mamy skradanie, trochę znajomych postaci, ale brakuje przede wszystkim tego "mrugnięcia okiem" ze strony twórców. Każdy MGS przemycał poważną historię, ale nie stronił od gagów i easter eggów, natomiast Ground Zeroes na siłę stara się być "serious action movie". Nie ma więc żadnych paranormalnych zjawisk, nie ma żadnych "jajec", nie ma nawet ikonicznego kartonu. Wszystko jest do bólu poważne, momentami czułem się bardziej jak w kolejnej części Splinter Cell i nie zmienia tego nawet uwięziony w klatce Kojima. To jedna sprawa. Kolejną jest wrażenie niewykorzystanego potencjału tej produkcji. I nie chodzi mi tu o ilość contentu a przekazywaną historię i pole do spekulacji. Skullface pojawia się tylko na moment, co nieco na jego temat można podsłuchać z rozmów strażników, ale to na tyle. Dostajemy zadanie uwolnienia dwóch bohaterów, robimy to i tyle. Taki Tanker z MGS2 był częścią gry, trwał mw. tyle samo (może trochę dłużej) a potrafił przemycić dużo więcej informacji na temat całej gry. Może jak już ukaże się Phantom Pain to więcej powiązań wyjdzie na jaw, ale na ten moment to tylko oderwana od całości misja. Zabrakło też dobrze znanych rozmów przez Codec. Już nawet nie wymagam świetnych i nostalgicznych rozmów w stylu wspominek o filmach pomiędzy Snake'iem a Para-Medic z MGS3. Zwykłe rozmowy, przybliżenie fabuły czy coś. A tak to nie wiemy nawet kim są postacie które mamy uratować (dopiero z wpisu imć lubro się dowiedziałem kim w ogóle jest Paz, a nie przeszedłem jeszcze Peace Walker). Szkoda, wielka szkoda, bo gra mogła być świetnym pomostem pomiędzy nią samą a PP, być źródłem wielu spekulacji i rozmów na temat wydarzeń, zarówno byłych jak i nadchodzących. Jasne, jak się poczyta fora gry to ludzie znajdują dużo nawiązań, od tożsamości Skullface'a aż po absurdy w stylu Chico=Quiet, no ale kurde, ja tego nie widzę. Poza tym strasznie brakuje mi Haytera. Sutherland to bez wątpienia dobry aktor i świetnie poradzi sobie z rolą Snake'a, ale jednak te kilka wcześniejszych części przyzwyczaiło mnie to innego, bardziej charakterystycznego voice actingu.

Sama misja główna trwa ok. godziny, góra do dwóch, ale można się bawić nieco dłużej. Przede wszystkim mamy kilka misji pobocznych, które są naprawdę fajnie zrealizowane, i mimo że dzieją się w tym samym obozie, to wymagają całkiem innego podejścia. W jednej musimy np. zlokalizować i wyeliminować dwóch zbrodniarzy wojennych, z czego jeden siedzi schowany za obstawą innych żołnierzy a drugi bez przerwy przemieszcza się po mapie. Albo misja w której musimy wykraść tajne dokumenty będąc niezauważonym. Do tego wszystkiego dochodzi poziom Hard który bywa momentami strasznie frustrujący, bo wrogowie lepiej nas widzą, szybciej reagują, a jak jakiegoś znokautujemy czy uśpimy strzałkami to dość szybko dochodzą do siebie. Także jak ktoś tylko ma ochotę się dłużej pobawić to gra starczy na dużo więcej niż dwie godziny.

metal-gear-solid-v-ground-zeroes-ps4.jpg

No i najważniejsze: gra w ogóle nie zawodzi. Przynajmniej mnie nie zawiodła. Wręcz przeciwnie, niesamowicie podkręciła i tak wielki hype na Phantom Pain (PP może być powodem dla którego kupię w końcu PS4, to i Bloodborne), który zapowiada się na jedną z najlepszych gier jakie w ogóle wyszły. Zwłaszcza że już w trailerach widać że twórcy wrzucają dokładnie to czego brakuje w Ground Zeroes i sukcesywnie to naprawiają. Szkoda tylko że Konami było takie pazerne i wrzuciło początkowo dość absurdalną cenę jak za tak krótką grę. Wiadomo, kwestia cen z czasem się rozmywa, ceny spadają, pojawiają się używki, ale plakietka "płatnego dema" zostanie tej grze już na stałe. Szkoda, wielka szkoda. No ale i tak polecam sprawdzić Ground Zeroes, a sam wracam do kończenia dodatkowych misji i zabieram się powoli za główny wątek na Hardzie.

5 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Never forget.

Po najwyższych notach i znaczkach jakości dla bubli pokroju (...) MGS:GZ itd.

Nah nvm. Od samego początku pisałem, że każdy kto w końcu wyjmie głowę z ciemnego miejsca i zagra w GZ dojrzy coś bardzo dobrego, a gadka o cenie zabija dyskusję o czymś naprawdę wartościowym.

/derail

Za stosunek ceny do jakości

ceny do ilości zawartości*

Z jakością nie było żadnego problemu.

na ten moment to tylko oderwana od całości misja

Tu się całkiem nie zgadzam. Chronologia jest zachowana, GZ to bezpośrednia kontynuacja wydarzeń z PW, która zaczyna i nadaje kontekst PP.

A tak to nie wiemy nawet kim są postacie które mamy uratować (dopiero z wpisu imć lubro się dowiedziałem kim w ogóle jest Paz, a nie przeszedłem jeszcze Peace Walker)

No tak. GZ to bezpośredni sequel PW, więc skąd mogłeś wiedzieć kto to Paz. ;p

Szkoda, wielka szkoda, bo gra mogła być świetnym pomostem pomiędzy nią samą a PP, być źródłem wielu spekulacji i rozmów na temat wydarzeń, zarówno byłych jak i nadchodzących.

Samo GZ nie musiało być czymś takim. Każdy kolejny trailer PP wywołuje aktywniejszą dyskusję niż premiera niejednej gry. GZ nie podaje zbyt wiele rzeczy na tacy, ale imo to na tym polega zabawa. Odnoszenie zupełnie niepowiązanych zdarzeń z nowej gry do motywów z gier poprzednich, nadawanie pojedynczym zdaniom z codeców MGS3 nowego kontekstu, analiza drzew genealogicznych i masa innych rzeczy. Zresztą spekulacje są tylko dla społeczności zabawą i nic konkretnego z nich nie wynika, bo nikt nigdy nic w tej serii nie przewidział. Nawet teraz, gdy wiadomo jak MGS:PP się skończy, to nikt nie wie jak KONKRETNIE się skończy, bo crazy-ass-Kojima może odwalić remake'i dwóch MG na końcu, wsadzić Haytera i dać w sumie 3 gry w cenie jednej uśmiechając się i mówiąc "did you rike it?".

Link do komentarza

Never forget.

Możesz mi to wypominać do końca życia. Doskonale pamiętam jak zażarcie walczyłem z GZ. Niemniej nadal uważam że gra powinna od początku mieć ceny takie w jakich grę można znaleźć teraz. Chociażby dlatego żeby uniknąć takich bezsensownych "wojenek" jak moja.

ceny do ilości zawartości*

Dzięki, poprawione.

GZ to bezpośrednia kontynuacja wydarzeń z PW, która zaczyna i nadaje kontekst PP.

Czyli jeśli w końcu uda mi się ujrzeć zakończenie PW (jestem dopiero na początku bo muszę jeszcze dokończyć MGS3 HD i przypomnieć sobie pewne zapominane wątki z przejścia na PS2) to całe porwanie Paz i Chico + misja ratunkowa w Camp Omega będzie bardziej zrozumiała niż w tym momencie?

Poza tym trochę boje się podchodzić na poważnie do PW, bo na PSP gra mnie trochę odepchnęła (chociaż głównie przez toporne sterowanie), a czytanie na każdym kroku "MGS x Monster Hunter" jakoś nie pomaga.

Samo GZ nie musiało być czymś takim.

Ale mogło. Zresztą, nadal może, wszystko się okaże jak wyjdzie Phantom Pain. Zależności pomiędzy Manhattan Incident i Big Shell też zostały wyklarowane dopiero w finale MGS2.

Link do komentarza

Oglądałem właśnie gameplay z Phantom Pain i uśmiałem się nieźle - ta mechanika to komedia, choć doskonale zrealizowana. Teraz, gdy potwierdzono już wersję PC można spokojnie śledzić informacje o niej, bo jest szansa, że zagram. I mam nadzieję, że można to będzie zrobić komfortowo bez znajomości tego kosmicznego uniwersum. Co prawda MGS przeszedłem 15 lat temu, ale od tamtej pory to się rozwinęło poza wszelkie granice zdrowego rozsądku...

A GZ nadal uważam za skandal cenowy, który warto obejrzeć, ale wydawać 50 zł na zagranie w okrojoną wersję PP to dla mnie rzecz niekoniecznie zrozumiała. Skoro wstęp do PP, to wstęp: obejrzę, a potem zagram w real deal. Tylko i wyłącznie ze względu na politykę cenową, yeap.

Link do komentarza

Możesz mi to wypominać do końca życia.

Nah. Mylić może się każdy, a opinię można zmienić. Cieszę się, że ujrzałeś światło.

Czyli jeśli w końcu uda mi się ujrzeć zakończenie PW to całe porwanie Paz i Chico + misja ratunkowa w Camp Omega będzie bardziej zrozumiała niż w tym momencie?

Yup. PW i GZ sklejone do kupy tworzą sensowny związek.

To również jest mocno fascynujące biorąc pod uwagę to jak różne są PW i GZ.

Skoro wstęp do PP, to wstęp: obejrzę, a potem zagram w real deal.

Jeśli nie grałeś w MGS3 i PW to po co będziesz tracił godzinę na obejrzenie GZ? Nic ci to nie da i stracisz czas. Włączysz PP i też nie będziesz się musiał z nim męczyć w pełnym wymiarze, bo będziesz mógł przeklikać cutscenki.

Link do komentarza

Aha, czyli taki hermet, że nawet wstęp mi nic nie powie?

Pytanie: skoro tak, to po co to wydawać na PC bez wydania kilku poprzednich części? Kojima stahp.

Never forget.

Khem, "nie grałem jeszcze na PC w coś co wygląda w ten sposób." ad W_D :). Pamiętamy.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...