Skocz do zawartości
  • wpisy
    10
  • komentarzy
    28
  • wyświetleń
    7898

Ultionus - A Tale of P(r)etty Revenge - recenzja


LesniczyNiezliczy

629 wyświetleń

Ultionus: A Tale of Petty Revenge

2wegw49.png

Poprzednio pokusiłem się o recenzję Mercenary Kings - platformówki z wysokimi aspiracjami, którą niestety przydusiła realizacja. Dzisiaj ponownie pozwolę sobie zaintrodukować do Rezerwatu przedstawiciela gatunku "platformicus rozpixelovanis".

W grze wcielamy się w role Seleny S, gwiezdnej heroinie której - jak dowiadujemy się z filmiku otwierającego - po raz kolejny udało się uratować wszechświat przed zagładą. Swój wzniosły czyn postanawia ogłosić na portalu społecznościowym, gdzie zaraz zostaje zhejtowana przez Księcia Kosmosu. Rozwścieczona, hojnie obdarzona krągłymi pikselami Selena bierze więc kurs na planetę szubrawca i rozpoczyna swoją równie rozpikselowaną zemstę.

Jeśli pamiętacie platformówkę Vinyl Goddess from Mars, to zapewne uśmiechniecie się pod nosem - historia tej gry również nie należała do najpoważniejszych, a kierowaliśmy w niej bohaterką o stroju równie skąpym co ten noszony przez Selenę. Ten fakt może nakierunkować nas, że Ultionus będzie swoistym hołdem złożonym platformówkom z lat MS-DOS-a, szczególnie tych z kuso ubranymi paniami, jak Vinyl, Jill of the Jungle czy... Game Over II (znanej także jako Phantis).

I wydaje się, że ten ostatni tytuł jest nie tylko głównym pomysłodawcą recenzowanej tu gry, ale wręcz nakazuje myśleć o Ultionus jak o jej spin-offie. Po bardziej kompletną listę nawiązań do Game Over II zapraszam tutaj (http://8bithorse.blo...evenge.html?m=1). W ramach recenzenckiej przyzwoitości nadmienię tylko, że ze swojego duchowego pierwowzoru Ultionus "zapożycza" wiele wizualnych elementów plansz czy różnorodność etapów.

Co jednak z gry będzie miał ten, kto nie darzy sympatią/nie zna klasycznych platformówek, albo też nie zwraca uwagi na nawiązania do przeszłości gatunku?

Odpowiedź: krótką, bo tylko siedmioetapową (!) historyjkę o powolnej kosmicznej wojowniczce, która podróżuje przez różne ultra-kolorowe lokacje i nie może strzelać w ruchu.

Lwią część gry zajmuje klasyczne platformówkowanie. Przemierzamy dwuwymiarowe, niezwykle pieczołowicie narysowane 16-bitowe plansze i strzelamy do zamieszkujących je wrogów. Feeria barw i mnogość detali, jaką zaserwowali nam twórcy to prawdziwa uczta dla oczu! Odwzorowanie oraz animacja postaci to także szczyty retro pixel artu. Widać, że twórcy przyłożyli się do różnorodności: każdy etap posiada osobną gamę wrogów, każdy ma też inny klimat (od zielonych lasów po lodowe pustkowie). Muzyka nie ustępuje oprawie wizualnej, racząc nas przyjemnymi utworami rodem z Segi Megadrive.

Co jakiś czas przychodzi nam także dać odpocząć nogom i sprawdzić swoje siły w roli pilota - a to zasiądziemy za sterami statku kosmicznego, a to dosiądziemy kosmicznego wierzchowca, by rozsmakować się - w równie krótkiej - SHMUP-owej rozwałce.

Sterowanie w obu typach poziomów jest nierówne. Etapy strzelankowe spisują się super, ale już na nogach nasza bohaterka nie zachowuje się tak zgrabnie. Jest wręcz dokładną odwrotnością np. bohaterów Contry. Przede wszystkim, nie może biegać. Choć strzelania w grze nie brakuje - w zasadzie wrogowie napierają na nas nieustannie, nie dając chwili oddechu - to w większości wypadków będzie trzeba polegać na snajpersko wymierzonych, pojedynczych wiązkach lasera. Wielokrotnie przyjdzie nam także omijać wrogów skokiem, co muszę przyznać, dodaje dramatyzmu i uczucia satysfakcji, gdy sprytnie ominiemy latającego zygzakami mutant-owada.

Paradoksalnie, najbardziej niebezpiecznym elementem Ultionus jest... strzelanie właśnie - nie wiem jakim cudem uratować wszechświat udało się komuś, kto do każdego ściśnięcia spustu musi stanąć w miejscu. To ograniczenie stanowczo obniża grywalność i baaardzo wyraźnie zwiększa poziom frustracji gracza - potworów szybko robi się tak dużo, że nie nadążamy za ich likwidowaniem, nie mówiąc już nawet o popychaniu gry naprzód! Jakby tego było mało, Selena ściska spust z wyraźnym opóźnieniem.

Remedium na owa bolączkę stanowi eksploracja poziomów. Na znakomitej większości z nich odnajdziemy bowiem sklep, w którym będziemy mogli ulepszyć swoja bron lub żywotność bohaterki. Nic nam jednak po sklepie, jeśli przedtem nie odnajdziemy do niego klucza! Chcąc odblokować dodatkowa nagrodę, możemy także pokusić się o poszukiwanie uwięzionego na planecie pupilka Seleny, kosmatego Balzaca.

Plansze zbyt rozlegle nie są, ale poszukiwania tych niekiedy sprytnie ukrytych lokacji sprawiają frajdę. Rezultaty odkryć czynią grę dużo prostszą - dość powiedzieć, ze w czasie swojej pierwszej rozgrywki kompletnie zignorowałem poszukiwania i co chwila przyszło mi oglądać wzbudzającą niemałe kontrowersje na steamowym forum grafikę ekranu kontynuacji. Po należytym dozbrojeniu bohaterki natomiast prułem naprzód jak na prawdziwego herosa kosmosu przystało! Nie byli w stanie zatrzymać mnie nawet bossowie - po części również dlatego, ze fazy ich ataku za każdym razem okazywały się do bólu proste.

Eksploracja poziomów stanowi więc lwią część rozgrywki i sekret powodzenia w grze - otwiera też przed graczem możliwość ponownego przejścia gry z innym wyposażeniem.

Zadajmy sobie jednak szczere pytanie: czy większości graczy taka możliwość wielokrotnego przechodzenia siedmiopoziomowej (wliczając w to ukryty etap) gry jest wystarczająca do usprawiedliwienia zakupu...?

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...