Skocz do zawartości

Darkstar181Blog

  • wpisy
    20
  • komentarzy
    162
  • wyświetleń
    20787

Company of Heroes 2 - Recenzja


Darkstar181

1043 wyświetleń

32fe4f97c.jpg

Druga odsłona świetnej Company of Heroes budzi skrajne uczucia. Z jednej strony mam wrażenie, że otrzymujemy nieprzeciętnego RTSa z górnej półki, a z drugiej towarzyszy mi uczucie, iż panowie z Relica nie przyłożyli się dostatecznie do pracy. Nie wdrożyli do gry zbyt wielu istotnych nowości, jednocześnie wypuszczając DLC dające przewagę innym graczom na polu bitwy, za co powinni zostać solidnie wychłostani. Co gorsze, niektóre zmiany w rozgrywce mogą spowodować, że część fanów serii poczuje się rozczarowana jej kontynuacją.

Kiedy w 2006 miała miejsce premiera Company of Heroes, mówiło się, że ta produkcja przywróciła ludziom wiarę w RTSy. Chwalono nie tylko nowatorskie rozwiązania, np. system pozyskiwania surowców z poszczególnych sektorów map, których dostawy można było odciąć przeciwnikowi poprzez zajęcie sąsiedniej strefy, ale także mistrzowską oprawę audiowizualną, zróżnicowane mapy i nielichą, iście filmową kampanię dla jednego gracza. Gra doczekała się także dwóch sporych rozszerzeń, choć tylko jedno z nich, Opposing Fronts, było udane. Minęło prawie 8 lat i w końcu dostaliśmy pełnoprawny sequel , przenosząc się z plaż Normandii do zimnej, chłodnej Rosji. Ale czy jest sens opuszczać wciąż pełne serwery pierwszej odsłony, która do tej pory jest najlepiej ocenianym w branży RTSem* ?

scren1(1).jpg

W związku ze zmianą teatru działań z frontu zachodniego na wschodni otrzymujemy dwie nowe strony: zmodyfikowanych względem poprzedniczki Niemców oraz dzielnych wojaków krasnej armii, starających się ocalić mateczkę Rosję przed faszystami.

Kampania umożliwia nam pokierowanie losami podkomendnych początkującego oficera, Lwa Abramowicza Isakowicza, który w 14-tu dosyć ciekawie skonstruowanych misjach ma okazję zrewidować swoje poglądy polityczne odnośnie jedynej słusznej partii i okrutnej doktryny wojennej swych przełożonych. Jej początek, jakże inaczej, ma miejsce podczas przeprawy przez sławną rzekę Wołgę w Stalingradzie, po czym sukcesywnie przenosi nas przez pola, łąki, lasy, oraz zrujnowane miasta, aż do samego Berlina. Po drodze będziemy mieli okazję odwiedzić Lublin oraz Poznań. Trzeba wspomnieć, że fabuła nie szczędzi nam okrutnych obrazów wojny. Pokazuje brutalne starcia, nie wykluczając przy tym ostrzału cywili, palenia ich domów czy też wykonania (nie)sławnego rozkazu Stalina nr 227. Jak dla mnie jest to znacznie ciekawsza koncepcja od kolejnego ukazania heroizmu żołnierzy, choć pewnie nie każdemu może się ona spodobać.

231430screenshots2014081200008(1).jpg

Pomimo iż zadania stawiane graczom są zróżnicowane (obrona swych pozycji, polowanie na snajperów, ucieczka bezbronną piechotą przed Tygrysem, stosowanie taktyki spalonej ziemi podczas odwrotu, a nawet współpraca z polskimi żołnierzami AK), tryb fabularny ma za zadanie jedynie wprowadzić graczy do głównej atrakcji, którą jest tryb wieloosobowy. Kampanię należy traktować jako swoisty samouczek, choć nie da się ukryć, że jest on na tyle przyzwoicie wykonany, by spędzić z nim kilka miłych godzin. Trochę lepiej wypada nowy tryb zabawy - mianowicie Teatr Wojny. Jest to zestawienie kilkunastu misji, w których możemy, na specjalnych zasadach, grać solo przeciwko komputerowi lub w trybie kooperacji. Specjalne warunki polegają np. na braku bazy i możliwości rekrutacji dodatkowych wojsk oraz osiągnięciu konkretnych celów, (np. zajęciu określonej liczby terytoriów). Misje zezwalają także na możliwość dowodzenia Niemcami, a nie tak jak w przypadku kampanii, wyłącznie Rosjanami. Całkiem dobre urozmaicenie, jeśli ktoś szuka dodatkowych wrażeń poza tradycyjnymi potyczkami w sieci.

W trybie dla wielu graczy, jak na RTSa przystało, zabawę zaczynamy od rozbudowy bazy, która odpowiada za dostarczanie nam jednostek oraz ich ulepszanie poprzez udostępnianie im nowego wyposażenia w postaci, np. różnego rodzaju granatów dla piechoty. System pozyskiwania surowców nie zmienił się, nadal są to trzy rodzaje: zasoby ludzkie zwiększające się wraz z ilością zabezpieczonych sektorów, amunicja przeznaczona na specjalne ataki (np. wezwanie lotnictwa w formie wsparcia), oraz wysoce pożądane paliwo niezbędne do stawiania nowych budynków, jak i kosztownych pojazdów. Główne zasady rozgrywki również nie uległy zmianie. Aby odnieść zwycięstwo, przejmujemy kontrolę nad mapą i jej zasobami, dążąc do wykończenia przeciwnika poprzez zniszczenie jego kwatery dowodzenia albo zajmujemy strefy kontrolne, których należy bronić do momentu spadku jego punktacji do zera. Wszystko to powoduje, że już od pierwszych sekund meczu trzeba prężnie działać, w grze nie ma czasu na przerwy, gdyż przez naszą bierność przeciwnik może zyskać inicjatywę i zanim się obejrzymy - zaleje nas fala jego czołgów, a naszych żołnierzy krew. Dosłownie.

Dobra, ale skoro zasady gry się nie zmieniły, to jakie nowości usprawiedliwiają wydanie uciułanych złociszy? Ano jest ich trochę, ale nie wszystkie mogą Wam przypaść do gustu...

Pierwszą rzeczą, jaka rzuca się w oczy, to oczywiście Armia Czerwona, którą przyjdzie nam walczyć. Rosjanie są odpowiednikiem Amerykanów z pierwszej odsłony gry, co oznacza, że mają liczną, aczkolwiek słabiej wyszkoloną piechotę - w porównaniu do III Rzeszy. Podobnie jest z jednostkami pancernymi. Zgodnie z realiami na początku gry dysponują niewyszkolonymi rekrutami, cieszą się za to sporą mobilnością, dzięki tanim wozom zwiadowczym, które mogą zostać obsadzone piechotą ostrzeliwującą wroga podczas jazdy. Czołgi są słabsze od niemieckich, ale też tańsze. Doczekaliśmy się upragnionych katiusz, które skutecznie ostrzeliwują salwami z rakiet piechotę wraz z umocnienia na daleki dystans. Miło, tyle że czerwonych towarzyszy możemy mieć za darmo po ściągnięciu popularnego i co ważniejsze udanego moda do pierwszej części gry, a mowa oczywiście o Eastern Front. Gracze zarówno przed, jak i po premierze CoH 2 wspominali, że jakość wykonania map oraz jednostek sowieckich w powyższej modyfikacji stoi na równym albo i wyższym poziomie niż tych z Relica. Sam grałem w niego i uważam ,że nie są to przesadzone opinie, a z tego wynika że dla sporej części fanów ?nowa? armia nie jest wcale taka nowa...

scren3(1).jpg

Dużej zmianie uległ znany z CoH system doktryn. W pierwowzorze podczas gry zdobywało się doświadczenie, które umożliwiało graczowi wybranie wsparcia z danej doktryny lub kompanii, umożliwiające nam wezwanie danego wsparcia lub dostęp do specjalnych jednostek. Tutaj jest niemalże tak samo, tyle że drzewka ?umiejętności? doktryn zastąpiono kilkunastoma dowódcami... których można również nabyć w formie płatnych DLC. Jest to bardzo kontrowersyjny pomysł, biorąc pod uwagę, że zdolności dowódców uzyskanych w ten sposób są wyraźnie lepiej dobrane i potrafią znacznie ułatwić prowadzenie bitwy.

Dodatkowo zaimplementowano także tzw. biuletyny, które możemy przypisać do danego zestawu dowódców, zwiększając w ten sposób współczynniki niektórych jednostek , jak np. ilość zadawanych przez nie obrażeń. W pierwszych miesiącach po premierze gry biuletyny uzyskiwało się za pomocą zwiększenia naszego poziomu gracza w trybie wieloosobowym, bądź po prostu kupując je w pakiecie DLC razem z dowódcami, przez co nowicjusze dostawali solidne baty, tak samo jak osoby które zrobiły sobie przerwę od grania i zostały w tyle. Taki stan rzeczy w RTSach, gdzie właśnie zmysł taktyczny i zdolność szybkiego reagowania powinny decydować o zwycięstwie, jest nie do przyjęcia.

Tym bardziej cieszy, że po ostatnich poprawkach gra otrzymała nowy system premiowania za uczestnictwo w rozgrywkach online. Poziomy nabija się nadal, ale bonusy z biuletynów zostały w końcu odblokowane dla wszystkich, więc można od razu zwiększyć atrybut niektórych jednostek bez narzekania, że starsi rangą wyjadacze mają nieuzasadnioną przewagę dzięki większej ilości czasu poświęconego grze. Z dowódcami jest ciut gorzej, bo jak można było przewidzieć, Relic nie zrezygnował z płatnych DLC, ale możemy za to otrzymać ich w ramach specjalnych wydarzeń (zazwyczaj wystarczy zalogować się w dany weekend) albo losowo po zwiększenia poziomu w trybie wieloosobowym. Mimo wszystko zmiana na plus.

Największą zaletą gry jest jednak nowy system pogodowy mający także wpływ na tzw. realny zasięg wzroku naszych wojsk. Dzięki niemu warunki atmosferyczne kształtują sposób prowadzenia starć. Otóż na mapach zimowych występują okresowo zamiecie powodujące spadek temperatury ciał naszych dzielnych wojaków, którzy muszą w takiej sytuacji znaleźć szybko źródło ciepła, np. opuszczony dom lub przygotowane przez inżynierów ognisko aby mogli się ogrzać. W przeciwnym razie zaczną stopniowo zamarzać. Dodatkowo znacznie wolniej się poruszają, zostawiają też ślady wskutek czego przeciwnik może się dowiedzieć o ich obecności w danym obszarze. Pojazdy również mają problemy z zaspami i lepiej parę razy rozważyć przekroczenie nimi zamarzniętej rzeki lub jeziora, gdyż wystarczy jeden albo dwa celne strzały z moździerza i od razi idą na dno. System pogodowy współdziała z nowym polem widzenia jednostek który powoduje iż na mapie widzimy jedynie to, co dostrzegą nasze jednostki. Dzięki temu można urządzać zasadzki ukrywając wojska w lesie, czy też za wzniesieniem. Trzeba mieć na uwadze iż wspomniana zamieć również takową widoczność ogranicza. A tak przy okazji, nasi piechurzy w końcu nauczyli się przeskakiwać przez drobne przeszkody, jak płot czy worki z piaskiem. Mała rzecz, a cieszy, wreszcie nie muszą ich omijać szerokim łukiem. Jak będziemy mieli trochę szczęścia, możemy też przejąć wrogie, uszkodzone czołgi, jeśli tylko ich załoga w wyniku ciężkiego ostrzału podejmie próbę ucieczki.

scren4.jpg

Powyższe nowości wprowadzają do gry nieco powiewu świeżości oraz konieczność bycia gotowym do dostosowania strategii do zmieniających się warunków atmosferycznych. W czasie burzy śnieżnej będziemy wielokrotnie stali przed dylematem prowadzenia dalszego natarcia, tudzież przegrupowania się i uzupełnienia strat, co grozi nam utratą inicjatywy. W końcu coś, za co można pochwalić developerów z Relica.

W balansie gry również wprowadzono parę drobnych zmian, które spowodowały znaczne zwiększenie dynamiki starć. Przede wszystkim podwyższono obrażenia zadawane przez moździerze, oraz działa przeciwpancerne, jak i miotacze płomieni używane przez saperów, przez co znacznie łatwiej utracić piechotę bądź pojazd. Dodatkowo mapy są bardziej otwarte, jest mniej ?korytarzy? które mogą stanowić doskonałe punkty oporu względem poprzedniczki. W pierwszej chwili można pomyśleć, że zmiany te są dobre, gdyż gracze częściej doglądają jednostek, i nie rzucają ich lekkomyślnie do walki. W praktyce powoduje jednak kompletny chaos na polu bitwy. Wróg czai się wszędzie, na mapach o większych rozmiarach gracze nawzajem przecinają sobie linie zaopatrzeniowe, bez przerwy trzeba uzupełniać straty w ludziach, i jak najszybciej wysyłać wsparcie pancerne na chwiejną linię frontu w której co chwila powstają luki. Niektórym graczom zapewne taka dynamika się spodoba, nie można bowiem narzekać na nudę. W praktyce okazuje się że starcie wygrywa człowiek ze zręcznością małpy i czasem reakcji kota. Po prostu trzeba opanować po mistrzowsku skróty klawiaturowe do wydawania rozkazów i mikrozarządzania. Ze strategią ma to niewiele wspólnego, prędzej z grami zręcznościowymi.

Niezbyt dobrą decyzją było wprowadzenie matchmakingu. O ile wcześniej można było swobodnie wybrać sobie z listy gier interesując nas serwer, o tyle teraz jesteśmy skazani na automatyczny system, który ma brzydki zwyczaj dość długiego wyszukiwania graczy.

scren5(1).jpg

Na pochwałę zasługuje oprawa audiowizualna. Po raz kolejny otrzymujemy doskonale dudniące wystrzały z dział, realistyczne brzmienie salw z broni, czy wybuchów. Wspaniałe są też utwory muzyczne w których uczestniczy chór mężczyzn. Gra jest ładna, pełna szczegółowych modeli pojazdów i żołnierzy różniących się twarzami, czy też kolorem włosów. Rzecz w tym, że grafika znacząco nie poprawiła się, dzięki wsparciu Dx11 mamy jedynie lepsze płomienie. Nie przeszkodziło to jednak w wyraźnie gorszej optymalizacji od poprzedniej części. Specjalnie zainstalowałem CoH 1 dla porównania wydajności obu gier i wygląda na to że Relic w tej kwestii poległ niczym niemiecki soldat pod Stalingradem. Kuleje też nieco fizyka. Żołnierze trafieni przez snajpera są czasem wyrzucani na parę metrów w górę lub w tył, jakby ich potrąciła kilkunastotonowa ciężarówka pędząca 200km/h na wyprzedaże do odległej galerii, a czołgi potrafią nienaturalnie podskakiwać na przeszkodach. Nie wszystkie elementy otoczenia da się też zniszczyć, jak np. małe mosty drewniane.

Company of Heroes 2 jest dobrą, ale w żadnym wypadku nie lepszą grą od poprzedniej odsłony. Największą zmianę jaką zaserwował graczom Relic po blisko 8 latach oczekiwań jest zachwiany balans wskutek wprowadzenia płatnego DLC ułatwiającego grę. Armię Czerwoną można uzyskać poprzez instalację modów do pierwszej części, a wsparcie bibliotek Dx11 zauważalnie poprawiło jedynie ogień, co nie uzasadnia większych wymagań sprzętowych. Dużą zaletą jest wpływ warunków atmosferycznych na przebieg starć, ale trzeba pamiętać że występują one jedynie na mapach zimowych. Niektórym graczom przypadnie do gusta większa dynamika starć, inni zapewne będą ja przeklinać twierdząc iż dobre strategie nie polegają na sprawnym waleniu palcami w klawiaturę. Szczerze mówiąc (pisząc?) nie za bardzo wiem komu grę polecić. Niezaznajomieni z serią będą mieli spore problemy w starciu z doświadczonymi graczami, duża część fanów będąca zniesmaczona płatnymi DLC została na serwerach poprzedniczki. Chyba tylko miłośnicy realiów frontu wschodniego oraz chaosu panującego na mapie mogą się w niej odnaleźć. Pozostali zostaną pośród francuskich włości...

Piotr Hajdorowicz aka ?Darkstar181?

P.S. Ostatnio do gry wydano nowy dodatek, Armie Zachodu, zawierający Amerykanów oraz Werhmacht z Zachodniego teatru działań. Nawet jeśli go nie zakupiliście, będziecie napotykać powyższe strony w trybie wieloosobowym, więc bądźcie czujni.

* W serwisie metacritic Company of Heroes posiada średnią wszystkich ocen z branży na poziomie 93%. Dopiero w 2010 roku taki sam wynik otrzymała Starcraft II Wings of Liberty.


  • PLUSY
    + nowa armia w postaci Rosjan...
    + warunki atmosferyczne wpływające na przebieg walk...
    + wspaniała oprawa audiowizualna...
    + realny zasięg wzroku jednostek
    + całkiem przyzwoita kampania ( z uwzględnieniem Polaków!)
    + tryb Teatru Wojny
    + dla jednych: dynamika starć


  • MINUSY

- ... ale tylko dla tych którzy nie widzieli modów do CoH 1

- ... tylko na śnieżnych mapach

- ... która nie uległa większym zmianom, przy zauważalnie gorszej optymalizacji

- płatne DLC z lepszymi dowódcami od standardowych !

- fizyka potrafi płatać figle

- matchmaking czasem za długo wyszukuje graczy

- dla drugich: dynamika starć

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

Kupiłem na steam sale, chociaż normalnie mierzą mnie tego typu gry AAA, no i jeszcze od SEGI. Jestem już po kilkudziesięciu godzinach i całkiem przyjemnie się w toto gra.

Też kupiłem na wyprzedaży letniej, ale u pośrednika. Tak jak pisałem, może i gra się przyjemnie, ale do pierwszej części się nie umywa.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...