Skocz do zawartości

Second Opinion

  • wpisy
    14
  • komentarzy
    51
  • wyświetleń
    18910

Patrzcie co znalazłem! Recenzja Freedom Planet


NBlastMax

1567 wyświetleń

Nie obawialiście się czasami, że przy ostatnim zalewie wątpliwej jakości gier na Steamie, przez przypadek nie zauważycie świetnego tytułu? Że jakiś Nieoszlifowany Diamencik Bez Dobrego Marketingu zagubi się w gąszczu listy nowo wydanych gier? Pytam się, bo dzięki mało znanemu youtuberowi, który to ledwo wyciąga tysiąc wyświetleń na filmik, udało mi się wyłowić coś, co bez problemu może kandydować do nagrody gry platformowej roku.

3TQF7Lj.jpg?1

Trzeba przyznać, na pierwszy rzut oka Freedom Planet wygląda na bezwstydnego klona Sonica bez ambicji. Wystarczy jednak przyjrzeć się grze nieco bliżej np. poprzez zagranie w demo dostępne na stronie producenta, by przekonać się, że pośpieszne szufladkowanie tego tytułu powinno być karane mandatem. FP robi dla SEGI Mega Drive, Saturna i Playstation One to, co niedawno wydany Shovel Knight robi dla NESa. Gra to mieszanka pomysłów wziętych z takich klasyków jak Rocket Knight Adventures, Gunstar Heroes i Mega Man X4, starannie doklejonych do szkieletu gameplay?a wziętego z przygód niebieskiego jeża. Po ograniu pełnej wersji muszę przyznać, że jest to kolarz świetnie sprawdzający się w akcji, rozwijający pomysły swoich retro-wzorów. Można powiedzieć, że ten mash-up remix czasami brzmi lepiej niż materiał źródłowy.

We Freedom Planet przede wszystkim biegamy i bijemy się z przeciwnikami. Nie, inaczej? Biegamy bardzo szybko i bijemy się z masą przeciwników, w zróżnicowanych i wyjątkowo dużych planszach. Konstrukcja etapów wraz z rampami i pętlami przypomina Sonica, ale pozbyto się używania skoku jako jedynej metody ataku, zastępując to całkiem przyjemnym systemem walki przypominającym gameplay Zero z Mega Man X oraz Z. Takie rozwiązanie pozwala na stworzenie nie tylko sporej ilości interesujących i wizualnie zróżnicowanych miejscówek, ale też otwiera okazje do stworzenia naprawdę ciekawych walk z bossami. Gra wykorzystuje to po całości, nie rzadko wieńcząc etapy imponującymi i wymagającymi potyczkami. Sterowanie daje radę, dlatego też bicie robotów i poruszanie się w grze jest szalenie satysfakcjonujące.

iCPliEY.jpg?1

Poziom pixel-artu w grze stoi na niezłym poziomie

Do tego świetnie sprawdzającego się miksu dodajmy trzy główne bohaterki: Lilac, Carol i Millę. Na początku rozgrywki decydujemy się, którą z postaci wcielimy się na resztę gry. Wybór ten jest bardzo istotny, gdyż każda z pań oferuje zupełnie inny styl gry. Fioletowa Lilac jest zdecydowanie najszybsza z całej grupy i poza normalnymi atakami ma ona możliwość wykonania szybkiego i zadającego potężne obrażenia dasha w jednym z sześciu kierunków. Wolniejsza od poprzedniczki Carol jest bardziej zorientowana na walkę. Wspinanie się po ścianach, ciosy zapożyczone od Chun-Li ze Street Fightera, przywoływany jako power-up motocykl, który wyjątkowo chętnie łamie prawa fizyki, zadziorny charakter... tak, tej postaci nie powstydziłby się nawet Capcom. Ostatnia, nieśmiała Milla jest najwolniejsza i najmniej wytrzymała z całej trójki. Mając jednak do dyspozycji tarczę i praktycznie nieskończony zapas bloków do rzucania, zyskuje ona realne szanse nawet w ostrzejszej bijatyce. Każda z postaci wymaga nieco innego podejścia do rozgrywki co pozytywnie wpływa na długość i przyjemność zabawy. Powtórzenie około 3-5 godzinnej kampanii aż trzykrotnie nie stanowi tutaj żadnego problemu. W zwiększeniu potencjalnego czasu gry pomaga też fakt, że poziomy są obszerne, zaskakująco długie (mogą trwać nawet do 25 minut) i obfite w alternatywne ścieżki.

Oprawa audiowizualna również jest mocną stroną Freedom Planet. Kolorowe otoczenia, nawet jeśli ograniczone przyjętą 16-bitową konwencją, cieszą oko dużą dawką ekspresji i osobowości. Choć design postaci nie należy do najoryginalniejszych to na widok niektórych śmiesznych i/lub uroczych animacji człowiekowi natychmiast poprawia się humor. Muzyka? Synch-rockowy soundtrack z nutką orientu od znanej w kręgach indie gier Woofle to całkiem udane dzieło. Niektóre melodie może nie są tak chwytliwe, jak przykładowo, niektóre utwory znane z Sonica czy Mega Mana, ale im dłużej przysłuchuję się tej ścieżce dźwiękowej, tym bardziej doceniam wkład pracy w ten tytuł (mała próbka:

).

IIcROaq.jpg?1

Lilac może przypomina do złudzenia Sonica, ale gra się nią inaczej niż słynnym niebieskim jeżem

Gra mocno stara się wypromować scenariuszem i pełnym udźwiękowieniem dialogów. Niestety nie był to najlepszy pomysł twórców gry. Nie dziwicie się czasem, że rzadko w grach niezależnych macie okazję do usłyszenia głosu więcej niż jednej postaci? Ja się nie dziwię, bo niestety za $25,000 z Kickstartera nie ma szans na zatrudnienie masy profesjonalnej klasy voice-actorów do całkiem sporej gromadki postaci. Aktorzy pracujący nad FP zdecydowanie więcej punktów zdobywają za dobre chęci niż za jakość występu. Ostateczny rezultat nie jest aż tak zły, bo parę osób podkładających głosy rzeczywiście starało się wypaść jak najlepiej. Nie każdy jednak może mieć taki sam poziom tolerancji co ja. Tyle samo cierpliwości wymagają od gracza przerywniki filmowe, których długości, można by tu żartować, Hideo Kojima by się nie powstydził. Cutscenki stanowią niezły ?wyładowywacz emocji? po napakowanych akcją etapach, ale ich metraż może zdenerwować mniej zainteresowanych fabułą. Sam scenariusz mocno identyfikuje się z tym co można było oglądać w kreskówkach lat 90, niejako dodając kolejną warstwę retro do całego zestawu. Historia nie jest mocna we wszystkich aspektach, ale kilka jej elementów prezentuje się całkiem dobrze. Pomimo masy dziur fabularnych, niedopowiedzeń i czasami drętwego aktorstwa, które wielu może się nie spodobać, niektórych bohaterów tej historii naprawdę da się polubić. Dodatkowo, na szczególną uwagę zasługuje postać głównego złego gry, Lorda Brevona ? kosmicznego watażki, który zmuszony został to awaryjnego lądowania na planecie będącej miejscem akcji gry. Już samo intro gry pokazuje go jako niegodziwca pierwszej klasy. Brutalny i wyrachowany, jest on motorem napędowym wielu dość mrocznych scen, których nie spodziewalibyście się w początkowo dość luźnej i wesołej fabule. Jeżeli graliście w Cave Story, to możecie wiedzieć jakiego kalibru emocji się tu spodziewać.

4JWHYwv.jpg?1

Brevon to naprawdę niebezpieczny przeciwnik. Dr. Eggman i Sigma mogą się schować

Solidny ?ten zły? mocno się przyda, ponieważ pod sam koniec gry, poziom trudności znacząco wzrasta. Końcowi bossowie wymagają bardzo wnikliwej analizy ich ataków, by móc przez nich przebrnąć. Na końcówkę gry warto przygotować się zawczasu, obniżając nieco poziom trudności albo wytężając swoje muskuły w okolicach kciuków. Punktów kontrolnych na poziomach jest całkiem sporo, więc nawet po straceniu wszystkich żyć nie jesteśmy znacząco karani, ale i tak skok w wyzwaniu mógłby być nieco bardziej spłaszczony. Twórca na szczęście zauważył zawczasu ten problem i obiecał wyregulować poziom trudności w niektórych miejscach. Tak czy inaczej, zostaliście ostrzeżeni.

Podsumowując, Freedom Planet to niespodziewanie dobrej jakości tytuł. Gra nie ma co się wstydzić stawania w szranki z innym platformowym hitem tego roku ? Shovel Knightem: przyjemna mechanika rozgrywki oraz sporej dozy urok osobisty sprawia, że nie powinniście być zawiedzeni zakupem jeżeli jesteście fanami tego typu gier. Wyjątkowo szkoda, że GalaxyTrail nie zapewniło grze odpowiedniego rozgłosu. W morzu gierek nawet nie starających się ukryć tego, że dla nich ?Retro? jest tylko wymówką dla braku zaangażowania twórców, taki nieoszlifowany diamencik może zostać pominięty. Ta niesprawiedliwość zmusiła mnie do napisania paru recenzenckich słów. Tytuł ten potrzebuje desperacko sporej dawki uwagi, a nie sądzę, by ktoś w polskich mediach branży growej tą perełkę zauważył.

ss_b78680dccc8129de8c6adb47e33b5f7d58a8be43.1920x1080.jpg?t=1406876184

Robopantera to jedna z najlepiej zaprojektowanych potyczek w grze.

Dodatkowe notki:

  • Jeżeli nie jesteście zainteresowani voice-actingiem fabułą i cutscenkami, to przez rozpoczęciem gry dostępny jest Classic Mode, który eliminuje powyższe elementy i sprowadza grę do czystego gameplayu. Niezła opcja dla ludzi, których scenariusz nie zachęca.
  • Gra jest dostepna na Steamie oraz w wersji DRM-Free na Humble Store, która jest też najtańsza z dwóch. Około 11 euro może wydawać się dużym wydatkiem, ale moim zdaniem to całkiem rozsądna cena, jak na dostępną w grze zawartość. Ci mniej zdecydowani mogą poczekać na wyprzedaż.
  • Demo możecie ściągnąć tutaj: http://freedomplanet.galaxytrail.com/

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...