Skocz do zawartości
  • wpisy
    45
  • komentarzy
    259
  • wyświetleń
    44240

Ja tu tylko sprzątam


Demonir

675 wyświetleń

Mam dziwną chęć dzielenia się z innymi moją twórczością, to widać, bo mimo przerw prowadzę tutaj bloga (a nawet dwa, jak ktoś nie zauważył). Może ktoś pamięta jak swego czasu został opublikowany szort o religii, wysłany na konkurs, w którym zająłem chyba trzecie miejsce. Był to ostatni przebłysk publikowania grafomani, ale nie wiedzieć kiedy latka przeleciały, a w szufladzie nazbierały się teksty. Włóżcie kaski.

Poniżej leży kolejny szort, napisany na następny konkurs. Z dziwnych przyczyn furory nie zrobił. Czemu tak się stało? Są dwie możliwości: albo nikt nie zauważył moich wspaniałych aluzji i poglądów na wartość ludzkiego życia w futurystycznym świecie; albo było słabe.

Konkurs owy wymagał napisania wojennego opowiadanka w klimatach science fiction. Było to w kwietniu zeszłego roku. Był to czas, w którym zapewne zabrakło mi piwa w lodówce, gdyż jak patrzę na nie dzisiaj, jest dla mnie ohydnie drętwe, także dlatego, że z powodów ograniczeń objętościowych narzuconych przez organizatorów, zabrakło miejsca na żarty z rudych, mniejszości rasowych, brzóz lub chociażby z hipsterów.

Ogólnie mam średnie odczucia co do niego i wrażenia, że za dużo przy nim myślałem (wiedziałem, żeby tego nie robić!). Jednak nieważne jakie, ważne, że własne.

Szli, on i ona, we dwoje korytarzem, cichym, w którym tylko sporadycznie rozbrzmiewały odgłosy uderzeń, a podłoga już prawie nie trzęsła się pod nogami. Tylko niedobitki toczyły walkę i tylko najbardziej zdesperowani, próbowali jeszcze w samobójczym ataku, szarżować małymi statkami na gwiezdny krążownik. Niektórzy nawet dolatywali do okrętu, i nawet udawało im się przebić osłonę, aby roztrzaskać się o burty.

W końcu dotarli do szukanego pomieszczenia. Drzwi przed nimi same się otworzyły.

A w środku była osoba, której się nie spodziewali. Powolnymi ruchami podniosła głowę, a zaraz za nią swoje narzędzie pracy...

- Co pani tu robi? - zdołał z siebie wykrztusić.

- Ja? Ja, tu tylko sprzątam - odpowiedziała pani Jadzia, zanurzając swojego, zbudowanego z ultralekkich kompozytów mopa w wiadrze.

- Aha, to dobrze ? powiedział. - My tylko na chwilę i zaraz wychodzimy - szybko się tłumaczył.

- Tylko nie chodźcie po mokrym - pogroziła im pani Jadzia.

Podeszli do pulpitu. Było to po prostu duże biurko, podzielone na trzy części, a w każdej był wbudowany monitor dotykowy, klawiatura i uchwyt na kubek. Jedyną anomalią na blacie pulpitu, był znajdujący się na środkowym stanowisku, wielki, czerwony przycisk.

Podeszła do niego, wyciągnęła rękę i spytała z ekscytacją:

- To ten?

- Co ten? - niezrozumiała jej.

- Przycisk, od jądrowego bombardowania planetarnego ? wytłumaczyła już spokojna.

- Co!? - niemal wykrzyczał. - Przycisk do bombardowania planet, w takim miejscu? Kobieto, czyś ty zdurniała?! Tu chodzą dzieci, jeszcze jakieś by się zaplątało i to wcisnęło.

- To od czego on jest?

- Od systemu samo destrukcji. A co?

- Nic, tak się pytam. No to, co mamy zrobić?

- Jak to? Odpalamy kompa, trochę to potrwa, bo to stare rzęchy. Gdzieś powinien być program od tego... Jest! Teraz trzeba wpisać komendę.

- Gdzie jest? Nie ma jej w pamięci?

- Coś ty! Jeszcze jakiś haker by się włamał i wszystko przepadło! Gdzieś tu powinna być kartka... Cholera, mówił, że tu będzie... Pani Jadziu, widziała pani może taką kartkę, z nadrukowanymi cyferkami.

- Kartkę? No, do szafki dałam, bo się strasznie wszystko walało, myślałam, że ważne, to schowałam- wskazała odpowiednie miejsce mopem.

- A tam, ważne- machnął ręką i ruszył do szafki, wybierając drogę tak, aby przypadkiem nie natknąć się na świeżo umyty fragment. - Wpisuj - powiedział jak już dotarł z karteczką z powrotem pod pulpit .- Zero, dwa, dwa, i, sześć, o, pięć, ha...

- Ka?- niedosłyszała.

- Nie, ha. Ka to inna planeta, na następnej orbicie. Jutro się za nią weźmiemy, jak tylko nie spełnią ultimatum.

- A skąd wiesz, że nie spełnią? - spytała z powątpiewaniem.

- To oczywiste, dowództwo nakazało zapłacić osiemdziesiąt miliardów kredytów w gotówce, a na całej planecie jest ledwo pięćdziesiąt, a nikt im raczej dodatkowych funduszy, nie przywiezie, bo jak wiesz...

- Planeta jest otoczona... - dokończyła. - Ale jak i tak ją rozwalimy, to czemu takie głupie żądania dowództwo im daje.

- Sama wiesz, dowództwo też ludzie i sobie lubią zażartować. Nie powiem, czasami dowcip im się uda. To jak, naciskasz?

- Co?

- Jak to co? Enter!

Podniosła palec i teatralnym gestem zaczęła go opuszczać. Zatrzymała się już prawie dotykając przycisk.

- Gdy kliknę enter, to będzie dla nich koniec, prawda?

- No tak. Nie od razu, rzecz jasna. Trochę to potrwa, kilkanaście bomb, co godzinę, aż planeta zrobi obrót wokół własnej osi, jakaś ziemska doba, plus minus kilka godzin, i nic tam nie zostanie. Pożoga, pustynia, śmierć i takie tam poetyczne bździny. Zwyczajny rozpieprz. Armagedon.

- Tylko, że tam są ludzie. Osiem miliardów ludzi. Takich jak ty, jak ja. Mają rodziny. Ty też masz. Pomyśl, co by było gdyby twoi bliscy tam byli. Osiem miliardów ludzi, każdy ma uczucia, ma swoje sprawy, a ja mogę jednym naciśnięciem palca, skazać ich na nuklearną pożogę. Czy to jest w porządku?

- Z jednej strony ? stwierdził wpadając w zadumę - masz rację. Skazujemy ich na śmierć. Wszystkich, bez wyjątków, w imię pieniędzy i władzy. Każdy tam, na dole, tacy jak ja i ty, każdy w ciągu kilkudziesięciu godzin zginie. Niektórzy natychmiast, a niektórzy, pechowcy umrą w męczarniach. Tyle tylko, że my jesteśmy jedynie żołnierzami, my wykonujemy rozkazy, i to na rozkazujących spada odpowiedzialność.

- Jednak to my pociągamy za spust ? wtrąciła się. - Moglibyśmy wprowadzić wirus do systemu, sabotować skład amunicji, moglibyśmy ich ocalić. Jesteśmy współwinni.

- Tu też masz racje, ale jest przecież druga strona. Jak już powiedziałaś, mam rodzinę - żonę i dziecko. Oni byliby bardzo zadowoleni, jakby ich ojciec wrócił, z pieniędzmi. A co, masz wyrzuty?

- Nie - powiedziała uśmiechając się uroczo. - Tak tylko gadam.

I bez wahania nacisnęła enter.

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...