Podążając za... Hayao Miyazakim - między bogiem a człowiekiem (Księżniczka Mononoke)
Księżniczka Mononoke/Mononoke-hime
Występują(głosy): Yoji Matsuda, Yuriko Ishida, Yuko Tanaka, Kaoru Kobayashi, Masahiko Nishimura
Anime jest dla dzieci ? to wiedzą przecież wszyscy. Czy urocze, nieludzkie i pełne zwierząt bajki mogłyby kiedykolwiek stać się czymś interesującym dla dorosłego odbiorcy, który z rozkoszą ogląda ?Czas apokalipsy?, a bajek dotyka wyłącznie towarzysząc dzieciom w rodzinnym seansie? Jak się okazuje ? niespecjalnie. Studio Ghibli, dotychczas zapewniające produkty bajeczne, zazwyczaj naznaczone czytelnym przesłaniem, po raz drugi w swej historii postanowiło uderzyć w wysokie nuty ? ich dźwięk słyszymy do dziś, a w 1997 roku zaczęło się szaleństwo, trwające właściwie do dziś.
W sumie dziwiłem się komentarzom pod moim pierwszym wpisem o Hayao Miyazakim, bowiem komentujący pragnęli dostać wrażenia z ?Mononoke-hime?, a nie (jak przypuszczałem) głośnym ?Spirited Away? czy chociażby ?Ruchomym zamku Hauru?, o których słyszał nawet taki laik jak ja. Nic to ? rzekłem sobie ? z pewnością owa księżniczka musi być czymś wyjątkowym. Chwila szukania informacji, szybkie rzucenie okiem na klatki? moment? czy ja dobrze widzę? Jeleń z ludzką twarzą?
W jednej chwili wróciły wspomnienia, gdy jako 7-letni bąk leżałem znudzony w salonie ciotki, trwało święto Wszystkich Świętych, starsi gadają, nic do roboty, ino telewizor gra. Skaczę po kanałach, aż trafiam na poczciwą ?dwójkę?. Bajka ? tak to wyglądało, ale gdy wielki dzik, pokryty jakimś pęczniejącym plugastwem zaczął walczyć z gigantycznym białym wilkiem z koszmarów ? wtedy zacząłem się niepokoić. Najgorsze jednak nadeszło ? spojrzałem w twarz jelenia, któremu potem odleciała głowa. Koszmar. Żadnych anime przez kolejne 9 lat.
Wiecie ? nigdy nie należałem do przesadnych odważniaków, a do tego wtedy byłem jeszcze mały, chyba więc mogę się usprawiedliwić faktem, że ?Mononoke-hime? przeraził mnie do szpiku kości, powodując nawroty przerażania za każdym razem, gdy w telewizji bądź internecie pojawiła się japońska kreska. Dziś zaś, 11 lat starszy i nieco już odważniejszy postanowiłem zmierzyć się z koszmarami po raz kolejny z okazji tej serii, czując się podobnie jak podczas powrotu do hotelu ?Overlook? w kubrickowskim ?Lśnieniu?. Nie jestem wielkim znawcą anime (co powtarzam stanowczo za często), ale biorąc pod uwagę fakt, że ?Akira? pojawiła się rok później niż Mononoke, można przypuszczać, że to ona zapoczątkowała modę na ?anime dla dorosłych?. I myli się ten, któremu właśnie zapaliły się lampki ostrzegawcze pt. ?macki?.
?Mononoke-hime? to kolejny (po ?Totoro?) powrót Miyazakiego do własnych korzeni. Mając widocznie dość francuskich i włoskich klimatów z poprzednich tytułów, reżyser sięgnął głęboko w japońską kulturę, powołując do życia średniowieczną Japonię wraz z jej pięknymi lasami, rządzonymi przez tajemniczych bogów natury. Niestety szybko rozwijająca się technologia zachwiała starą równowagę, co poskutkowało wojną pomiędzy bogami a ludźmi. Ci pierwsi starają się utrzymać swoje tereny i poddanych (każdy typ zwierzęcia ma swojego boga), a ci drudzy pragną wydobywać coraz więcej minerałów ze starożytnych lasów, by rozwijać i poprawiać swój styl życia. Wojna zawsze ma złe skutki, a pierwszym z nich jest atak paskudnego potwora na małą wioskę pośród wzgórz.
W tym momencie poznajemy naszego bohatera ? Ashitakę ? młodego wojownika, podobnego do Nausicii z pierwszego filmu Miyazakiego. Młodzieniec powala bestię grożącą miejscowości, lecz szybko okazuje się, że potworem był gigantyczny odyniec ? bóg z lasu. Ashitaka podczas wali dotknął boga, co poskutkowało nałożeniem na naszego bohatera klątwy, powoli go zabijającej. Aby znieść dotkliwe znamię młodzieniec musi wyruszyć w podróż, by odnaleźć legendarnego boga-jelenia, po drodze jednak Ashitaka wplątuję się w spór pomiędzy dwoma kobietami. Wpierw poznajemy Eboshi ? silną przywódczynię sporej osady na jeziorze. Kobieta ta bez strachu staje do walki, dzierżąc prototypowy muszkiet i łaknąc bogactw otaczających osadę terenów. Z jej rozkazu wycięto pobliskie lasy, a ziemi wyrwano pokłady żelaza, zapewniając mieszkańcom bogactwo. Osada jest dosyć dziwna ? pozycje dominującą obejmują tam kobiety, tworząc dość osobliwe społeczeństwo. Założycielka ponadto pragnie zwyciężyć bogów przy pomocy technologii, nie obawiając się jednocześnie gniewu cesarza.
Kolejną, dużo ważniejszą (bo znów typ Miyazakiego) dziewczyną jest San ? wychowana przez gigantyczne, białe wilki rówieśniczka Ashitaki. Porzucona przez uciekających przed wilkami rodziców stała się jakby ?wilczycą?, w co sama święcie wierzy, a inne zwierzęta już nie bardzo. Dzika (lecz w jakiś sposób zaznajomiona z ubraniami), wysportowana i zabójcza ? poprzysięgła Eboshi zemstę za zniszczenie lasu i jej vendetta trwa już nieco czasu. Pomiędzy te dwie siły ? technologii i natury ? wplątuje się Ashitaka, a to nawet nie koniec kłopotów ? dużą rolę odgrywa również bóg dzików łaknący zemsty oraz tajemnicza kasta wojowników.
Czym ?Księżniczka Mononoke? różni się od poprzednich dzieł Miyazakiego? Głównie podejściem do tematu. Co prawda część wcześniejszych dzieł również brzmiała dosyć poważnie, ale dopiero ten film wygląda poważnie. W piętnastej minucie bohater strzałą z łuku odrywa przeciwnikowi głowę, innemu odcina równo obie ręce. Gdy pierwszy raz widzimy San, to trudno zachować spokój patrząc, jak dziewczę wysysa krew z jątrzącej się rany gigantycznego wilka. Sami bogowie wprost promienieją aurą dzikości i niebezpieczeństwa, do tego część z nich jest dziwaczna i przerażająca, jak choćby wspominany jeleń z twarzą. Na domiar złego dzieją się tu rzeczy tak przerażające, że aż ciężko mi było na nie patrzeć, poczynając od podróży przez pełen duszków las, po całą sytuację na brzegu świętego jeziora. Brr.
Ta ?bajka? jest poważna i przerażająca ? nie pozwoliłbym chyba oglądać jej jakiemukolwiek dziecku w trosce o jego zdrowie psychiczne, lecz dla odbiorcy nieco bardziej dojrzałego ?Mononoke-hime? jest nie lada ciekawostką i być może filmem kultowym. Miyazaki udoskonalił swe zdolności narracyjne w tak dużym stopniu, że fabuła zdaje się nie zwalniać ani na moment, zręcznie przeplatając sceny niezwykle dynamiczne z pełnymi spokoju i uczucia świętości przerywnikami. Bardzo dużo się dzieje, wiele osób jest wplątanych w tą kabałę, a stawka rośnie i rośnie, z czasem zahaczając o prawdziwy koniec świata.
Oprawa graficzna zasługuje na najwyższe noty ? doskonała dynamika, zróżnicowane kolory, bogactwo dziwactw i niemożliwości oraz wyraziście nakreślone postacie z pewnością dodają produkcji uroku. Nie jestem też pewien, ale chyba skorzystano z pomocy komputera w kilku momentach, ale nic potwierdzić nie mogę. Wiadomo za to, że Miyazaki osobiście poprawiał i dopieszczał ponad ¾ klatek całego filmu, co musiało być zajęciem dosyć ciężkim i pochłaniającym. Muzyka nadal brzmi i pasuje doskonale, choć w sumie nic mi w ucho na tyle nie wpadło, by dłużej tam pozostać, jak w przypadku ?totoro?. Niektórzy traktują ten film jak istne dzieło sztuki, rzecz legendarną i wartą kultu ? osobiście raczej nie podzielam tych opinii. ?Mononoke-hime? jest świetnym filmem, na dodatek z pewnością jednym z najlepszych w dorobku studia Ghilbi, ale jakoś nie udało jej się mnie porwać. Zaszokować ? owszem, ale? to po prostu nie jest dla mnie przełom w żadnym stopniu. Jest brutalnie, jest mądrze i jest pięknie ? warto znać i pamiętać.
Zwiastun
- 14
9 komentarzy
Rekomendowane komentarze