Skocz do zawartości

Moje Fado

  • wpisy
    348
  • komentarzy
    1406
  • wyświetleń
    470610

Powrót z kina - X-men: Days of Future Past


bielik42

1194 wyświetleń

Powrót z kina - X-men: Days of Future Past

fWEY3DD.jpg?1

X-men: Przyszłość, która nadejdzie/X-men: Days of Future Past

Występują: Hugh Jackman, James McAvoy, Michael Fassbender, Jeniffer Lawrance, Halle Berry, Nicolas Hout, Ian McKellen, Patrick Stewart, Ellen Page, Peter Dinklage, Omar Sy

Gdzie byli mutanci, gdy kosmici atakowali Nowy Jork? Gdzie byli Avengers gdy Sentinele zniewalały ludzkość, tworząc przyszłość będącą miksem Terminatora i Matrixa? Cóż, obie grupy oddziela dosyć potężna bariera ? prawa autorskie. Czy jednak brak nam wdzięku Iron-mana w najnowszych przygodach X-menów? Zdecydowanie nie.

screen-shot-2013-10-29-at-133524.png

Nie tak dawno temu postanowiłem odświeżyć sobie starą trylogię X-menów, gdyż gdy filmy te pojawiały się, a później leciały w poczciwym polsacie jako przerwy między reklamami wciąż byłem raczej bezrozumnym brzdącem, nie mogącym docenić pierwszych dwóch filmów i zbluzgać trzeciego, bo po prostu brak mi było gustu. Po tylu latach okazało się, że zarówno pierwsza, jak i druga część przygód mutantów wciąż dobrze wygląda, a trzecia nadal zawodzi. Potem zaś przyszła ?Pierwsza klasa? i pokazała nomen omen prawdziwą klasę filmów o superbohaterach, niemal dorównując osiągnieciom Nolana. Wieści o kontynuacji napełniły me serce słodyczą, lecz świadomość, iż za reżyserię nie odpowiada już reżyser ?Pierwszej klasy?, a Brian Singer (pierwsze dwa filmy u mutantach) wprowadziły mnie w pewną konsternację ? to w końcu są to starzy mutanci czy nowi.

X-Men-Days-of-Future-Past-Sentinel-x-men-36852603-750-463.jpg

I tu pojawia się pierwszy ?ficzer? nowej produkcji Singera ? łączy on w sobie dorobek ?X-men? i ?X-men 2? z ?X-men: Pierwsza klasa? poprzez zawiłą tematykę podróży w czasie. Rzecz ma się następująco ? na skutek zamordowania Traska przez Mystique, rząd popiera stworzony przez nieboszczyka plan budowy gigantycznych robotów, których jedynym sensem istnienia jest znalezienie i zabicie każdego mutanta. Roboty te ? zwane Sentinelami ? zdolne są do natychmiastowego adaptowania zdolności mutantów, tworząc idealną odpowiedź na moc ściganego mutanta, co czyni z nich niezwykle potężne i zabójcze maszyny. Zdaje się, że ludzkość wygrała nad ?obdarowanymi?, ale stało się inaczej ? roboty wykształciły w sobie zdolność rozpoznawania zaczątków mutacji genów w ludziach z pozoru normalnych, których ?mutacje? ujawniły by się dopiero w którymś z kolejnych pokoleń. Dzięki tego typu dedukcji Sentinele opanowały niemal całą ludzkość, tworząc coś na kształt obozów koncentracyjnych, gdzie masowo przeprowadzane są egzekucje ludzi przez roboty. Na całe szczęście część mutantów przetrwała, między innymi większa część zespołu X-men.

x-men-days-of-future-past-official-trailer-2-01.jpg

Wtedy też zaczyna się odpowiednia warstwa fabularna ? Magneto wraz z profesorem Xavierem postanawiają wysłać w przeszłość Wolverine?a, by ten zdołał przekonać ich młodsze wcielenia do połączenia sił i powstrzymania Mystique przed zamordowaniem Traska i tym samym zlikwidowania mrocznej przyszłości. W ten sposób nasz przemiły Rosomak musi mierzyć się z czymś, czego nie jest w stanie rozszarpać ? z losem, jednocześnie wzbudzając miłe odczucie sentymentu do lat 70?tych. Warto nadmienić, że około ¾ filmu jest osadzone w przeszłości, pozostawiając wątek przyszłości niedorzecznie przewidywalnym i po prostu przesyconym akcją (spory spoiler dalej): grupa uciekinierów ukrywa się w starej twierdzy, jeden z nich zapada w sen, od którego wszystko zależy, więc cała reszta musi go bronić, a więc pod koniec oczywiście rozegra się wielka bitwa, podczas której będą ginąć wszyscy obrońcy, by bohater mógł obudzić się w ostatniej chwili i przywrócić wszystkich do życia. Standard.

article-2565402-1BB90FEC00000578-923_634x349.jpg

Ci, którzy wciąż mają w pamięci ?Pierwszą klasę? mogą się nieco zdziwić stylem i prowadzeniem akcji przez reżysera. Porównując nowsze produkcje Marvela (np. ?Thora 2?, czy właśnie ?Avengers?) może nam się wydawać, że twórca nowych x-menów bardziej postawił na ograne triki niźli na faktycznie zaskakujące efekty. Choć taka walka z Sentinelami wygląda niezwykle efektownie, to już w porównaniu z Hulkiem, który uderzeniem pięści powala gigantycznego obcego w ?Avengersach? sprawia wrażenie stworzonej z nieco mniejszym polotem. Brak tu takich walk, które wbijają nas w fotel i sprawiają, że zaciskamy zęby z napięcia (wciąż filmem z najbardziej emocjonującymi walkami pozostaje dla mnie ?Człowiek ze stali?). Owszem, zdarzają się sytuacje bardzo gorące, często trudne do ogarnięcia z powodu nadmiernej szybkości i przesadzonej ilości efektów na ekranie, ale brak tu takich, w których faktycznie moglibyśmy poczuć siłę bohaterów. Jest tu jedna scena z Quicksilverem, pokazująca z humorem i napięciem nadludzką szybkość mutanta (nienazywanego zresztą tu mutantem) i należy do jednej z najlepszych w filmie, ale jeśli chodzi o pozostałych bohaterów ? jest średnio. Xavier nie robi właściwie nic, poza umartwianiem się odrzuconą miłością do Raven/Mystique, Magneto oczywiście stwarza patetyczne sceny, pełne jego diabolicznego chłodu i opanowania, Wolverine przeważnie ogranicza się do motywowania (w tym filmie wciąż z kościanymi pazurami), a cała reszta mutantów głównie po prostu walczy, tj. ognisty koleś pluje ogniem, lodowy lodem, blink chyba wchłonęła portal-guna z ?Portala?, a jeden Indianin rzuca się na roboty z nożem ? u żadnego z nich nie czuć porządnej ?mocy? (choć taka Blink zachwyca zręcznością), czego na szczęście nie można powiedzieć o Storm, udającej Imperatora z ?Gwiezdnych wojen? czy Bishopie, z którego moc po prostu wypływa.

x-men-days-of-future-past-trailer.jpg

Prawda jest taka, że efekty z czasem miną i wszystkie te marvelowskie produkcje stracą wiele przez zbytnie pokładanie nadziei w sztuczkach komputerowych (spróbujcie dziś zachwycać się efektami filmów z lat 60-tych), ale ?X-Men: DFP? ma w sobie jeszcze jeden niezwykle silny atut ? obsadę. Singerowi i podległym mu ludziom odpowiedzialnym za casting należą się wielkie brawa za zgromadzenie tylu popularnych gwiazd na jednym planie. Obecność McKellena i Stewarta jest przecież oczywistym zapewnieniem dobrej gry aktorskiej, lecz młodsi aktorzy wcale aż tak bardzo im nie ustępują ? Jackman wciąż doskonale wczuwa się w Woleverine?a, tym razem adaptując nieco maniery z westernowych ról Clinta Eastwooda, Peter Dinkleage powtarza swój kunszt, którym raczy nas w ?Grze o tron? w roli Tyriona, Omar Sy (gwiazda francuskich ?Nietykalnych?) daje niezwykle potężny pokaz agresji, McAvoy i Fassbender w sumie powtarzają swoją formę z ?Pierwszej klasy?, Hale Berry nie drażni, co czasem jej się zdarza, Ellen Page jest urocza, a Jeniffer Lawrance (czyli księżniczka internetu) w zadowalający sposób wciela się w Mystique, choć zdarza jej się grać nieco ?na odwal się?. Bardzo spodobał mi się aktor, który zagrał Quicksilvera, głównie z powodu jego wyglądu - przypomina mi młodszego Malkovicha Cieszy też powrót części starszej obsady z pierwszej trylogii ?X-men? ? pod koniec jest i Cyclop i starszy Bestia i nawet panna Phoenix. Równie urokliwe jest częste puszczanie oka do fanów starszych części i komiksów ? Magneto na widok szponów Rosomaka mówi ?Wyobraź sobie mieć takie z metalu?, a gdy Rosomak przechodzi przez bramkę wykrywacza metali przez moment stoi zdezorientowany, no i na chwilę pojawia się Michael Jackson, choć Stana Lee nie wypatrzyłem.

X-Men-Days-of-Future-Past-Wolverine-and-Beast.jpg

Po prawie tysiącu znaków recenzji przychodzi jednak pora, by zmierzyć się nieco z rzeczywistością ? nowy ?X-men? (wybaczcie powtarzanie tego zwrotu, ale jest łatwiejsze niż wypisywanie całego tytułu) cieszy porządnym wykonaniem, lecz nie zaskakuje i nie zapada w pamięć niczym nadzwyczajnym. Aktorstwo jest świetne, owszem, ale cała reszta najwyżej poprawna ? scenariusz roi się od dziur i szczęśliwych zbiegów okoliczności (dziwaczna moc Kitty Pride, brak wpływu na przyszłość dopóki ten, który się tam udał się nie obudzi, śmierć części znanych z ?Pierwszej klasy? mutantów), muzyka nie wychodzi poza ?patetyczne dudnienie do patetycznych scen? w stylu ?Incepcji? lecz bez jej pazura, a efekty specjalne przerastają cały film. Reżyser sporo też pożyczył od wcześniejszych filmów, serwując nam np. początek będący mieszanką rozpoczęcia pierwszego ?Terminatora? z wizją świata z ?Matrixa?. Bardzo często mamy do czynienia ze spowolnionym tempem ? jasne, świetnie wygląda to w czasie walki, ale po co mamy oglądać jak Xavier w spowolnieniu zdmuchuje kurz z Cerbero? Na ekranie ginie całkiem sporo ludzi, choć wciąż niemal bezkrwawo (scena monety z ?Pierwszej klasy? wciąż niepobita), a na dodatek nie ginie tu prawie żaden osobnik ?anty?, co jest dosyć dziwaczne. Widzowie-gracze znajdą też nieco zapożyczeń z gier komputerowych, od wstawki początkowej, przypominającej pamiętny zwiastun pierwszego ?Crysisa?, bo nalot transporterów rodem z inwazji Żniwiarzy z trylogii ?Mass Effect?.

_1395668556.gif

Mówiąc ogólnie ? podobało mi się, podobnie jak w przypadku drugiej części Thora, ale nieco bardziej. Nie mogę orzec, jak film ten wypada w porównaniu ze swym sezonowym konkurentem (Kapitan Ameryka 2), bo jeszcze tego konkurenta nie widziałem, ale jest to z pewnością jeden z lepszych filmów o X-menach. Dobra marka, warta poświęconych na nią pieniędzy, o ile wybiera się odpowiednich ludzi, bo za swe czyny tacy ludzie jak Gavin Hood, James Mangold czy Brett Ratner powinni zostać zamknięci w klatce z rozszalałym Rosomakiem i żaden fan komiksu i filmu nie czułby się z tego powodu stratny. Dla zlikwidowania stresu i świetnego aktorstwa ? warto.

Zwiastun (coś muzyczka mi "Kashmir" Led Zeppelina przypomina)

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

Całkiem niezła recenzja, a nawet bardzo dobra :) Chociaż zanim ja się osobiście przekonam to muszę nadrobić Pierwszą Klasę.

Z innej beczki nie rozumiem trochę tego marudzenia (nie mówię/nie piszę, że Ty akurat) na temat wiązania filmowych X-Men'ów i Avengers'ów.

Dla mnie to osobne uniwersa i łączenie ich zaszkodziło by obu, ale mniejsza o to.

A na koniec, niech moc będzie z tobą :)

Link do komentarza

Zgadzam się z Tobą - film jest imho bardzo mocny, ale nieco mu klasy "Pierwszej Klasy" brakuje. Tamten film ociekał atmosferą, tu przebijała singerowska... bo ja wiem... "kiczowatość", "kampowość"? Nie wiem, jak to nazwać, ale nie przeszkadzało mi to bardzo, choć było widoczne. Tak czy siak skoro w efekcie tego filmu wszystkie wydarzenia z poprzednich odsłon - w tym ultratragicznego Origins - zostają wymazane to mnie to cieszy i czekam na Apocalypse z dużym zainteresowaniem.

A Fassbender i McAvoy mają świetną chemię. Prawie jak McKellen i Steward.

Link do komentarza

Nie zgadzam się z efektami, walkami i ośmielę się zachwycać efektami filmów z lat 60-tych, bo są filmy nieśmiertlene i opierające się biegowi czasu, Ben-Hur jest wprawdzie z 1959, ale podpada pod tę kategorię.

Ciągle uważam Stamos za lepszą Mystique od Lawrence. Poza tym t ciężko się nie zgodzić - warto :D

Link do komentarza

Filmu jeszcze nie widziałam, ale z pewnością to zrobię :) Jeśli nie teraz, to kupię go po premierze na DVD/BR, tym bardziej że w mojej domowej kolekcji posiadam poprzednie filmy z cyklu.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...