Skocz do zawartości

Hobbicia Stopa

  • wpisy
    286
  • komentarzy
    1807
  • wyświetleń
    445963

Godzilla (2014)


otton

1667 wyświetleń

Godzilla-2014-Movie-HD-Wallpaper-for-Desktop-Tablet-or-IPhone.jpg

Olaboga, naszą kochaną planetę zaatakowały dwie wielkie bestie chcące zniszczyć Stany poprzez zjedzenie im broni atomowej. Nie bójcie się jednak, bo jak głosi stare porzekadło ? gdzie pan Bóg nie może, tam ba? wielką jaszczurkę pośle. Odłóżcie karabiny i posłuchajcie chwilę! Mam dla was raport z pola bitwy.

Przy recenzowaniu filmów winno się zwykle stosować dwie skale ? jedną dla arcydzieł, drugą dla popkultury. Takie dostosowanie się recenzenta do filmu jest oczywiście ukłonem w stronę serwowanej nam współcześnie, odmóżdżającej papki. Nie ma ona żadnego startu do klasyki kina, ale przy założeniu, iż ma stanowić zwyczajny relaks dla zwojów mózgowych, nie zaś podłoże ambitnych dyskusji, trudno zarzucać reżyserowi prezentowanie absurdalnych treści. To w końcu tylko pretekst, by wymasować gałki oczne odbiorcy przy pomocy sterty efektów specjalnych. ?Godzilla? również stara się ten standardowy dla blockbusterów program realizować i nawet nieźle jej to idzie. A jednak, bez potknięć się nie obyło?

82198b3a4f677b376b65607ce21d6878.jpg

Zmierz się z ikoną

Wielka jaszczurka urodziła się ponad 60 lat temu w Japonii i natychmiast stała się jedną z ikon popkultury, o sławie równej tej, która stała się udziałem Dartha Vadera. Jej oddziaływanie było tak wielkie, że nawet jeden z Kimów ? tych morderców z Korei Północnej ? zlecił swojej propagandzie przygotowanie podobnego filmu i uczynienie z niego wizytówki własnego kraju. Zapewne mieszkańcy tego raju na ziemi nawet o omawianym filmie nie wiedzą i myślą, że to wszystko wymyślił ich wódz. Urodzona dzięki próbom atomowym Godzilla stanowiła symbol upadku naszego gatunku ? skutek używania broni atomowej. Pluton i uran doprowadził także do narodzin innych poczwar, ona jedna miała dobre serduszko.

b00a16e5379207036683457132c3d805.jpg

Uwaga, bo ugryzie

Rok 1999, Filipiny. Chciwa banda ludzi poszukuje złóż uranu, ale jedyne na co się natykają to wielki, zakopany pod ziemią kręgosłup poczwary oraz dwa zarodniki. Niedługo potem trochę dalej na tej samej półkuli, w Japonii, dochodzi do katastrofy elektrowni atomowej. Jeden z zajmujących się projektem naukowców traci w jej wyniku własną żonę, a przez kolejne piętnaście lat rządowy aparat do spraw paniki karmi ludzkość głodnymi kawałkami o błędach konstrukcyjnych. Sukces propagandy przerywa dopiero wspomniany naukowiec, który odkrywa, co tak naprawdę było powodem katastrofy. Wdziera się do zamkniętej strefy, by odnaleźć dowody na poparcie swoich teorii? i jakoś tak się stało, że akurat wtedy bestia postanawia się obudzić.

Oczywiście jak to zwykle w filmach z wielką jaszczurką bywa, obudzony w elektrowni potwór to zupełnie inny przedstawiciel gatunku nieprzypominających człowieka. Godzilla ?lubi? natomiast człekokształtnych i gdy dowiaduje się o obudzeniu żywiącej się energią nuklearną poczwary, natychmiast przybywa, by zbawić ludzkość. Jak jednak powszechnie wiadomo, nasz gatunek to również nieufne bestie, stąd też niosący zbawienie jaszczur również parę kuksańców od ziemian dostanie nim trafi na piedestały. Taki los bohaterów? Tak z grubsza przedstawia się scenariusz i w sumie to nic tu specjalnie nie ziębi, ale i nie grzeje. Opowieść, mimo paru naciąganych scen, jest jak na popkulturowy szlam całkiem niezła.

godzilla-trailer-header-image.jpg

Dlaczego Godzilla?

Podobać się może szczególnie początek, który od razu sugeruje nam, że film o wielkiej jaszczurce będzie miał również ludzkich bohaterów. Zupełnie nie mogę natomiast zrozumieć tego, co nastąpiło później. Po przyzwoitym wstępie okazuje się nagle, że produkcja nie ma tak naprawdę ani jednego wyrazistego bohatera. Przez pierwsze sto minut tłukło mi się po głowie pytanie ?dlaczego tytuł to Godzilla?. Potencjał postaci jakby nie było najważniejszej zmarnowano przez stosowanie zabiegów rodem z ?Ósmego pasażera Nostromo?. Jaszczurkę widzimy na ekranie łącznie może przez 20 minut filmu, przez resztę czasu pałętają się po nim inni.

Można to oczywiście nazywać szacunkiem dla ikony, ale z drugiej strony Ridley Scott ograniczył obecność kreatury dlatego, że chciał uczynić każde jej wejście na ekran małym zawałem serca. ?Godzilla? do miana horroru zaś w ogóle nie aspiruje, toteż nie należało poczwary w takim stopniu ograniczać ? Ksenomorf ?grał rolę? nawet kiedy był nieobecny, Jaszczur gra tylko przed kamerą. Słabe wyeksponowanie tytułowego bohatera zabiło też dynamikę pierwszej połowy widowiska. To oczywisty błąd ekipy filmowej. Podobnie skopano przedstawienie reszty postaci. Nie ma tu nikogo z kim widz mógłby się zżyć, przełamującego stereotyp bohaterskiego tatusia patrioty, naukowca szaleńca czy kochającej żony czekającej z obiadem. W chwili pisania tej recenzji ? to jest dwie godziny po wyjściu z kina - nie pamiętam już właściwie żadnego bohatera.

Godzilla-kadr-3.jpg

Piesełek uciekający przed tsunami

Parę razy pobrzmiewa również kilka fałszywych nut. Ekipa filmowa nie potrafi zainteresować widza ani jednym bohaterem, woli za to poświęcić taśmę na pierdołowate, nic nie wnoszące do całości scenki. Wyobraźcie sobie, że w stronę wielkiego, amerykańskiego mostu zbliża się Godzilla. Zwierz ten jest w takiej sytuacji równie przychylny człowiekowi, co i głupi ? przejdzie środkiem rzeki i zniszczy misterną konstrukcję. Ktoś wpadł na pomysł, że w tym momencie warto wprowadzić trwający około minuty wątek bohaterskiej ucieczki z mostu w wykonaniu kierowcy autobusu szkolnego. Ach, dzieciaczki ocalił i tyle go było widać na ekranie.

Kiedy natomiast Godzilla przypływa do Japoni, wywołuje tsunami i? tak, zgadliście ? obejrzymy ucieczkę pieska przed falą. Spoiler ? najpierw w widowiskowym stylu zerwie się z łańcucha, następnie zaś utonie kilkadziesiąt sekund po wprowadzeniu go do fabuły. W założeniu taki rzut oka na ?szarych obywateli? jest czymś fajnym, problem w tym, że ostatecznie obniża wiarygodność wydarzeń na ekranie, fragmenty te sprawiają wrażenie nieco infantylnych. Jak już wspominałem scenariusz to i tak typowa bajda, ale utrzymana w ryzach powagi. Mimo to trudno nie parsknąć śmiechem gdy się takie rzeczy widzi. Nie o to w tym wszystkim chodziło?

Godzilla-kadr-1.jpg

Pranie po mordach

Same efekty specjalne wypadły natomiast bardzo fajnie. Wszystkie te pękające budowle, wielkie fale uderzające o brzeg, wybuchy czy wreszcie pojedynki między potworami to prawdziwa uczta dla oka. Można z powodu wyżej przedstawionych problemów się na reżysera gniewać, trudno jednak nie docenić wielkiego widowiska wizualnego jakie nam serwuje. Ostatecznie tym właśnie ?Godzilla? miała w pierwszej kolejności być ? przyjemnym wizualnie odpoczynkiem dla mózgu. Trudno krytykować sztampową grę aktorską, skoro wiemy, że już za chwilę coś wybuchnie czy się rozpadnie. Również dźwięki otoczenia są odpowiednio soczyste. A muzyka? Pomińmy ją milczeniem, bo niewiele jej w sumie słychać.

Kiepski film, wielkie widowisko?

?Godzilla? to film, który zdecydowanie warto obejrzeć, by zachwycić się jego wykonaniem. Zapewne za jakiś czas wyparuje z naszych głów ? nie poszerza horyzontów kina, a także nie jest najlepszą częścią przygód słynnej poczwary. Jego bohaterowie to banda stereotypowych banałów, a samego Jaszczura jest jakby za mało na ekranie. Mimo tego, że większa część recenzji to zarzuty, ostatecznie całość pozostawia po sobie jak najbardziej pozytywne wrażenie. ?Godzilla? ostatecznie wcale nie ma być filmem, a widowiskiem. W tej roli sprawdza się wręcz wybornie. Dobra rozrywka na niezobowiązujący sobotni wieczór po wypełnionym obowiązkami tygodniu!

6 komentarzy


Rekomendowane komentarze

No dobra ponarzekałeś, masz inną opinię o filmie ode mnie. Mam jedno pytanie: jak w takim razie mieści się w tym wszystkim Godzilla z 1998? Gorsza? Lepsza?

Link do komentarza

Czy ja wiem czy tak strasznie narzekam - gdybym miał wystawić numerkiem ocenę to byłoby to zapewne 7/10. Ocen filmom natomiast nie stawiam, żeby uniknąć dyskusji o tym dlaczego takie "Imperium Kontratakuje" oceniam na 10/10, czyli tyle samo co genialny "Czas Apokalipsy". Dlatego, że obu tych ocen nie należy ze sobą zestawiać, a oceny wystawiane są według dwóch różnych skal - dla filmu typowo popcornowego i pozycji troszkę jednak głębszej...

Porównywać filmy, które dzieli od siebie ponad 15 lat? Może miałoby to sens w przypadku produkcji, które nie opierają się aż tak znacznie na stronie wizualnej. Z dzisiejszego punktu widzenia nowa "Godzilla" jest lepsza, ale nie oglądałem żadnej poprzedniej w dniu premiery - nie wiem, może wtedy była większym szokiem technologicznym :).

  • Upvote 1
Link do komentarza

Kiedy oglądałem, to aż się zdziwiłem, że jest jakaś historia i postacie ludzkie. Szkoda, że trochę za dużo tego włożyli, bo samej Godzilli było tyle co nic. Przez połowę filmu łazi sobie Ford i jeździ od jednego miejsca do drugiego, przy okazji ratując hawajskiego chłopca (nie wiem, co miało to wnieść, ale dobra). Mimo wszystko, dobre widowisko, szczególnie pod koniec. Szkoda, że jedynie bałem się o psa przywiązanego do palmy, ale takie już moje sumienie. Ogólnie, to efekty specjalne- 1 klasa smile_prosty.gif 8/10

Link do komentarza

@Dante1997 - dzięki wielkie, właśnie przypomniałeś mi jak się główny bohater nazywał. Próbowałem sobie przypomnieć od chwili opuszczenia sali kinowej ;). Uświadomiłeś mi też, że nie napisałem nic o chłopcu z Hawajów - kolejny argument do fragmentu Piesełek uciekający przed tsunami...

Link do komentarza

@UP

Ta, to chyba jedyne imię, jakie zapamiętałem. Resztę już trudno mi przypomnieć. Zresztą, co do chłopca, to przypadkiem zaraz po tym jak Ford z nim przyjechał, to rodzice go znaleźli w tłumie. Dość szybcy byli, w dodatku ,,farciarscy" :)

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...