Skocz do zawartości

Słabe wpisy

  • wpisy
    25
  • komentarzy
    328
  • wyświetleń
    20897

Polacy nie czytają książek, bo tak


Wysokiandrzej

2483 wyświetleń

1277630983_by_HoliBlu_500.jpg

Znów słabe wpisy będą, bo ktoś słabo musi pisać.

Coraz bardziej się irytuje. Ostatnio zauważyłem młodego chłopaka, który czytał Harrego Pottera i podeszła do niego grupka ''inteligentnych'' i zaczęła go wyśmiewać. Mówiąc krótko żal mi go było, bo był zajęty czytałem co coraz mniej osób zaczyna robić. Dzisiaj wszystko jest w internecie? Zgadzam się, ale książki są genialne, mają kartki, mają rozdziały i mają ten zapach. Kto chociaż raz nie sztachnął się nowo zakupioną książką? Dlaczego w dzisiejszych czasach musimy się kryć ze wszystkim. Homoseksualiści nie, baba z brodą nie i książki też nie!

Dlaczego?

Bo są głupie i nie mam czasu...

Taki jest zazwyczaj argument. Oczywiście na robienie czegoś inteligentnego nie ma się czasu, ale oglądnąć Dlaczego Ja?, lub X Factor gdzie poziom emocji jest na poziomie zbierania grzybów już jest fajne? Nic tylko takie osoby tępić. Czytanie według nie których ludzi (są takie sondy) to rodzaj kompleksów oraz braku znajomych...

To tak głupi argument, że mam ochotę zniknąć. Owszem ja jestem idiotą i się do tego w 100% z dumą przyznaje i fakt nie mam przyjaciół i jestem brzydki, ale książki to rodzaj rozprzestrzeniania swoich wartości. Coś co jest warte zainteresowania. Nie jest skrótem treści wydalonych przez dziennikarza w przeciągu pięciu minut (pozdrawiam portale i dzienniki telewizyjne), ale są opisywane przez ludzi myślących mających coś do przekazania.

Można się trochę usprawiedliwić, że czasami jest sezon ogórkowy i ceny są przegięte (książki Tolkiena się kłaniają albo Sapkowskiego), to są różne przeceny. Biedronka, księgarnie, Empik czy strony internetowe. Wszystko jest dla ludzi! Oczywiście jeżeli dobrze to potrafimy uporządkować.

Nie oglądam już praktycznie telewizji. Kto normalny dzisiaj włącza tv by oglądać coś z przyjemnością? Owszem jest VH1, kanały przyrodnicze, jest sport i także można obejrzeć TVP Kultura, ale najczęściej ludzie wybierają popularny syf. Coś przy czym łatwo się jest rozluźnić. Włączanie tv musi zaspokajać potrzeby typowego ''polaka'' czyli coś do picia, chipsy i Dlaczego Ja. Dziękuje za taką przyszłość...

51 komentarzy


Rekomendowane komentarze



Twoje słabe wpisy nie są słabe. :)

Co do książek: na 27 osób w klasie 5 czyta lektury ("Czemu nie czytasz? Bo po co!", phi!), ja jako jedyny czytam sam z siebie. W 2013 skończyłem 60 książek, w tym 20 i nie wstydzę się tego. Masz ode mnie 100 mentalnych plusów. :)

  • Upvote 3
Link do komentarza

Ja z lekkim wstydem muszę powiedzieć, że już dość dawno nie miałem w łapie normalnej książki. Czytam jednak całkiem sporo, aczkolwiek są to rzeczy mocno związane z grafiką. Tutoriale, magazyny, jakieś wipy i tak dalej. Tak więc zamiast złapać się za normalną książkę, w której utonę na kilka/naście godzin wolę na przykład odpalić sobie jakieś anime, a później poszukać w sieci czegoś bardziej związanego z moimi zainteresowaniami. I nie wiem w sumie skąd wzięła mi się taka selekcja treści, bo jest sporo ciekawych rzeczy, które rzeczywiście chciałbym przeczytać, ale... zawsze znajdzie się coś innego do roboty. :P

Link do komentarza
Dlaczego?

Bo są głupie

Naturalnie jest to bardzo dobry argument, bo wiele książek to tak naprawdę stek bzdur. Może inaczej - nie każda książka jest mądra. Czy lektura kiepskich książek wydawanych przez fabrykę słów, kolejnych powieści na podstawie gier komputerowych, wreszcie zalatująca grafomanią seria "Metro" (mógłbym tak wymieniać przez kilka minut) jest bardziej wartościowa, niż film czy gra komputerowa? Szczerze wątpię... Powiedziałbym nawet, że wymienione wyżej książki nie stanowią większego wyzwania intelektualnego, niż Eurowizja.

Książkom przypina się łatkę mądrej rozgrywki, problem w tym że nie każda powieść jest rzeczywiście wartościowa. Oczywiście takie utwory się zdarzają, ale najlepiej szukać ich wśród klasyki - dzisiejsze książki to czysta popkultura (czyli nie wnosząca nic oryginalnego papka stworzona tylko po to, by dać człowiekowi trochę frajdy - to samo oferuje telewizja czy kino). Jak widzę co współcześni autorzy piszą i wydają to naprawdę - uważam, że przeczytanie dowolnego artykułu w Polityce wzbogaci człowieka dużo bardziej, niż takie kolejne popkulturowe powieścidło.

  • Upvote 15
Link do komentarza

Otton w samo sedno: są książki i są czytadła, dlatego nie przedstawiałbym czytania jako ultymatywnej formy rozrywki dla każdego. W końcu to ma być rozrywka, więc jeżeli czytanie Puzo jakiegoś Sebę/Janusza boli, to niech lepiej obejrzy Ojca Chrzestnego na Polsacie.

Mnie też boli głowa jak czytam np. Joyce'a, dlatego czasami wolę zestaw browar + lżejsza lektura.

Powiedziałbym nawet, że wymienione wyżej książki nie stanowią większego wyzwania intelektualnego, niż Eurowizja.

Wyzwania może nie, ale inna (lepsza) stymulacja mózgu i +1 na goodreads 8).
Link do komentarza

@Arturzyn - dałem ci plusa, bo mnie rozbawiłeś stwierdzeniem "ja jako jedyny czytam sam z siebie". Tak jakbyś chciał dodatkowo podkreślić, że jesteś cierpiętnikiem wśród dzisiejszej młodzieży, który jako jedyny rozumie potrzebę czytania książek. BTW - ile z tych sześćdziesięciu książek to rzeczywiście dobre czytadła, a ile powieścidła toaletowe z półki "Fabryka Słów"?

  • Upvote 3
Link do komentarza

Wydaje mi się, że szkolne zmuszanie do czytania też swoja cegiełkę przykłada do tej całej niechęci do książek. Spora część lektur w ogóle nie będzie interesować większości dzieciaków. Co innego czytanie z przyjemności, a co innego zmuszanie się do czytania.

Link do komentarza

W zasadzie nie komentował bym w ogóle, bo zgadzam się z 90% treści, 9% z którym się nie zgadzam napisali już inni (nie wszystko co w telewizji puszczają to dno, a nie każda książka niesie jakąś wartość intelektualną)...no ale ten jeden procent mnie męczy. Otóż...(dramatyczne zawieszenie głosu)...grzybobranie to bardzo emocjonująca sprawa. Zwłaszcza jak się poza sezonem maślaka znajdzie!

Link do komentarza
Książkom przypina się łatkę mądrej rozgrywki, problem w tym że nie każda powieść jest rzeczywiście wartościowa.

Oczywiście. Książki mają jednakże przewagę kilku tysiącleci nad innymi mediami, więc, co naturalne, posiadają najwięcej klasyków i wartościowych przedstawicieli. Nie da rady czytać jednak od razu tych ambitnych. Trzeba się wprawić wcześniej właśnie na tych "czytadłach". Komuś rozpoczynającemu przygodę z grami, nie polecisz też przecież na początke Dark Souls, co nie?

BTW - ile z tych sześćdziesięciu książek to rzeczywiście dobre czytadła, a ile powieścidła toaletowe z półki "Fabryka Słów"?

Nie atakowałbym tu Arturzyna. Gimnazjum to właśnie najlepszy czas na czytanie takich "czytadeł". Bądź co bądź rozwija to wyobraźnię, zwiększa zdolności językowe i co najważniejsze przygotowuje do trudniejszych lektur. Głód bardziej ambitnych książek powinien przyjść sam, a osoba zaznajomiona z literaturą młodzieżową nie będzie wtedy dostawała bólu głowy po przeczytaniu dwóch stron.

  • Upvote 2
Link do komentarza

BTW - ile z tych sześćdziesięciu książek to rzeczywiście dobre czytadła, a ile powieścidła toaletowe z półki "Fabryka Słów"?

Kurczę, Xer, człowiek czasem naprawdę ma ochotę przeczytać coś lekkiego, więc takie książki też są potrzebne.

Link do komentarza

Generalnie to mam ten sam problem co nerv0, a mianowicie

jest sporo ciekawych rzeczy, które rzeczywiście chciałbym przeczytać, ale... zawsze znajdzie się coś innego do roboty

Co nie znaczy, że nie zdarza mi się raz na kilka miesięcy jakoś trafić do lokalnej bilblioteki, wypożyczyć kilka tytułów, przemielić w kilka dni, po czym zwrócić je do wspomnianej już instytucji i wypożyczyć następne. Potem tylko moje zainteresowanie książkami znów spada do zera na jakiś czas.

Na zeszłe święta sprezentowałem sobie Kindle'a na którym też przeczytałem już kilka tytułów.

Książki to fajna rzecz, niestety jestem leniem, a organizacja czasu wolnego nie jest moją silną stroną.

a ile powieścidła toaletowe z półki "Fabryka Słów"?

Mówisz to tak jakby a) w asortymencie FS nie było ani jednego dobrego tytułu, b) czytanie na toalecie było czymś złym wink_prosty.gif

Link do komentarza

Równie smutne, co małe zainteresowanie książkami, jest także małe zainteresowanie ambitną literaturą. Nie mówię tylko o ludziach, którzy jeszcze chodzą do szkoły, w środowisku takich starych dziadów jak ja :) jest to też widoczne. Ile osób przeczyta przykładowo "Białą gwardię" albo "Idiotę" po kilku godzinach pracy/nauki w uczelni, a ile sięgnie po Pratchetta albo Pilipiuka? Prócz mnie znam tylko parę osób, które zaliczają się do pierwszej grupy osób. Niestety ludzie lubią łatwo i szybko osiągalną przyjemność. Co raczej nie prowadzi do ich rozwoju intelektualnego.

  • Upvote 1
Link do komentarza
człowiek czasem naprawdę ma ochotę przeczytać coś lekkiego, więc takie książki też są potrzebne

Ależ ja nie mówię, że nie są potrzebne. Co najwyżej martwi mnie to, że Arti chwali się jakim to on nie jest czytelnikiem, gdy ponad połowę jego biblioteczki stanowią wiekopomne dzieła z półeczki "literatura młodzieżowa". Ja w jego wieku też na potęgę czytałem to ścierwo, a dzisiaj... Dzisiaj książek nie czytam prawie wcale. Wolę komiksy.

Mówisz to tak jakby w asortymencie FS nie było ani jednego dobrego tytułu

Nie zaprzeczę, że kilka się znajdzie, ale niestety większość to cash-iny znanych tfurcuf, które jadą na popularności nazwiska.

Link do komentarza

w środowisku takich starych dziadów jak ja smile_prosty.gif

Patrzę na konto - 40. Myślę: wow, w końcu ktoś starszy ode mnie. Patrzę uważniej - ilość postów...

Nie zaprzeczę, że kilka się znajdzie, ale niestety większość to cash-iny znanych tfurcuf, które jadą na popularności nazwiska.

Wiesz, problem w tym, że imo większość ambitnych książek, to też szmatławce. Bo czym się różnią od współczesnej pop-papki? Chyba tylko tym, że zostały napisane kiedyś. Problem w tym, że w tamtych czasach mogły (i często tak bywało) uchodzić za szmatławce. Dopiero z czasem ktoś się zaczął doszukiwać w nich głębszych treści.

  • Upvote 1
Link do komentarza

@Xer

Sam mam trochę książek z Fabryki, bo kiedyś kupowałem to na potęgę (Pilipiuka nadal kupuję, bo lubię). Przeszedłem przez sporo rzeczy, bo i zahaczałem m.in. o Salvatore'a i jego Drizzta, Wędrowycza czy wampiry Anny Rice, i jakoś nie sądzę by była to zła rzecz.

FS ma IMO dobre książki na początek.

@Stillborn

Jeśli się nie mylę, to przez połowę życia Dicka, jego książki były uznawane za niepoważne, kiepskie, itp, bo taka opinia o sci-fi była wtedy.

Link do komentarza
Kurczę, Xer, człowiek czasem naprawdę ma ochotę przeczytać coś lekkiego, więc takie książki też są potrzebne.

Oczywiście, że są potrzebne. Nikt tu z tym nie walczy. Wyrzucając je jako przykład bezwartościowej, czysto rozrywkowej literatury chciałem tylko obalić tezę, że czytanie książek jest wartościowe samo w sobie.

Wiesz, problem w tym, że imo większość ambitnych książek, to też szmatławce. Bo czym się różnią od współczesnej pop-papki? Chyba tylko tym, że zostały napisane kiedyś. Problem w tym, że w tamtych czasach mogły (i często tak bywało) uchodzić za szmatławce. Dopiero z czasem ktoś się zaczął doszukiwać w nich głębszych treści.

Tyle, że wyróżniamy coś takiego jak epoki literackie, obecnie mamy wiele różnych nurtów, dawniej było to bardziej uporządkowane. Książki tworzone w konkretnych epokach realizowały pewne idee i mogą uchodzić za rodzaj źródła historycznego - jak się wtedy myślało, jakie ludzie mieli problemy etc., etc. Tak, zaleta ta wynika z tego, że książki te zostały napisane kiedyś, ale jednak jest jakiś sens w ich czytaniu.

  • Upvote 1
Link do komentarza

Jeśli się nie mylę, to przez połowę życia Dicka, jego książki były uznawane za niepoważne, kiepskie, itp, bo taka opinia o sci-fi była wtedy.

O, widzisz. Dobrze, żeś mi o nim przypomniał, bo uwielbiam jego porąbaną prozę. I fakt, jego książki były uważane za szmirę. A teraz? Głębia doszukiwana wręcz na siłę (wystarczy poczytać, skądinąd ciekawe wstępy tłumaczy).

To komplement? :D xD

:3

Link do komentarza

Hue hue. ;]

Jak dla mnie ambitną literaturą jest twórczość Dostojewskiego, Bułhakowa, Strugackich, Lema i może jeszcze paru innych twórców. Czym się ona różni? Niewątpliwie językiem - są setki razy lepiej napisane niż współczesne literackie odchody. I wymagało to o wiele więcej wysiłku oraz umiejętności. Choćby dlatego można powiedzieć, że są ambitne.

Po drugie, zawierają po prostu niebanalną treść, którą można interpretować na wiele sposobów, wyciągając bardzo ciekawe wnioski. Poruszają często interesującą problematykę. Zmuszają do myślenia. Co kształtuje osobowość. Bardzo. No i zapoznawanie się z tą literaturą wymaga niewątpliwie wysiłku intelektualnego. To też przewaga tej literatury nad współczesną.

Zresztą nie tylko treść była w tej literaturze lepsza, forma też była lepiej obmyślana i mniej sztampowa.

No i swoją drogą, żadnego utworu literackiego tych ludzi nie nazwałbym szmatławcem, ZWŁASZCZA bez podawania konkretnych argumentów. Bo o to chodzi w dyskusji, nie? Jak się coś twierdzi, to raczej z jakiegoś konkretnego powodu?

Btw. Dickowe twory miały fantastyczną (nomen omen) formę i treść, ale język, jakim się posługiwał, był strasznie rozczarowujący. tongue_prosty.gif

  • Upvote 1
Link do komentarza

Wiesz, wymienić ulubione tytuły, to nie sztuka. Tak jak nie jest sztuką wymienić tytuły znienawidzonych książek. Choćby tych z kanonu lektur. Poza tym, napisałem imo. Myślę, że wiesz, co to za akronim, więc oszczędzę jego rozwijanie.

Poza tym, jest jeszcze coś takiego, jak Literacka Nagroda Nobla. Ilu autorów i ich książek można wymienić jako ambitne i ważne? Ba, kogo prócz Sienkiewicza, Reymonta i Camus oraz Miłosza wymienisz?

Chodzi mi o to, że wartość książki, to rzecz imo czysto subiektywna, którą sami nadajemy. I mnie ten fakt bardzo pasuje.

  • Upvote 4
Link do komentarza

Ależ ten akronim niczego nie zmienia. Czy to, że coś jest czyjąś opinią sprawia, że nie musi być w jakikolwiek sposób uargumentowane i logiczne?

Wartość książek nie jest subiektywna, wbrew pozorom. To, czy się coś LUBi nie ma wpływu na tego WARTOŚĆ. Można lubić totalne gnioty i to jest w porządku. Bo czytanie czegoś może sprawiać przyjemność bez posiadania jakiejkolwiek wartości intelektualnej. Ale nie można gniotów określać mianem arcydzieła tylko ze względu na swoje osobiste upodobania... To by było... nielogiczne. Nieracjonalne.

  • Upvote 1
Link do komentarza

Tak jak nie można gniotów od laureatów Literackiej Nagrody Nobla nazwać arcydziełami, mimo iż jury bardzo tego chce.

Oczywiście generalizuję w tym przypadku.

Link do komentarza

Oczywiście nie wypowiem się na temat wszystkich książek, za które ich autorzy zgarnęli LNN, bo nie wszystkie czytałem, ale te, które czytałem, zdecydowanie zasługiwały na tę nagrodę.

Bo LNN dostaje się za rzeczy raczej nie podlegające specjalnie osobistej ocenie - za język, styl, osiągnięcie celu w książce, który przyświecał autorowi. Nikt nie twierdził, że te książki będą przyjemne do czytania dla przeciętnych bądź nieprzeciętnych ludzi, czy też że rozwiną ich życie osobiste. Tak jak już pisałem, trzeba umieć rozróżnić subiektywne odczucia od obiektywnej oceny. Nie cierpię, dajmy na to, "Chłopów" Reymonta. Jak dla mnie, było tam za mało negatywnych emocji, za mało bólu oraz innych emocji, których poszukuję w literaturze. W dodatku książka była nieprzeciętnie nudna. Nie rozwinęła też specjalnie mojego wnętrza.

Ale niewątpliwie Reymont napisał ją w świetnym stylu, bardzo dobrym językiem i niewątpliwie ujął w książce to, co chciał (czyli realia wiejskie, mocno generalizując).

Link do komentarza

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...