Helstar "Wicked Nest"
Rok 2014 zapowiada się coraz ciekawiej. A to, dlatego, że po raz kolejny zostałem miło zaskoczony, tym razem przez amerykański Helstar i ich najświeższy album ?The Wicked Nest?.
Gdy polecał mi ich znajomy poczułem lekkie ukłucie niepokoju, gdy do opisu stylu grania zespołu wkradło się podstępnie, niczym złodziej, słowo ?Power metal?, jednakże wszelkie wątpliwości rozwiały się, gdy album rozkręcił się w moim odtwarzaczu.
Początkowa kwestia w otwierającym album kawałku ?Fall of Dominion? przypomniała mi ostatniego Havoka, a także uświadomiła, że Amerykanie chyba czują się coraz bardziej zaszczuci wszechobecną kontrolą. Potem było jednak coraz ciekawiej? szybkie, energiczne tempo podsycane świetnymi riffami oraz intensywną pracą perkusji cieszyły ucho. Całości dopełniał wokalista o głosie czystym i pasującym bardziej do heavy metalu, jednak świetnie dopełniającym agresywny styl gry. Nie wyłapałem na szczęście żadnych elementów Power metalu w Helstarze, co uznaję za wielki plus. To czysty, skaczący z rozpędu po głowie, thrash metal, któremu bliżej, z racji tempa oraz wokalu, do Excitera, co jest dobrą rekomendacją. Co ciekawe, najbardziej zapadł mi w pamięć utwór ?Cursed?, który przypominał mi? kultową, doom metalową legendę, Candlemass, do tego z rewelacyjnym Messiahem Marcolinem na wokalu. Doom pośród energicznego thrashu? Dla mnie bomba.
To naprawdę zacna płyta. Choć nie będzie moim faworytem roku, to niewątpliwie znajdzie się w pierwszej dziesiątce. Warto poznać, warto posłuchać!
Ocena? 8/10 POLECAM!
3 Comments
Recommended Comments