Skocz do zawartości

Z kultury bez cenz**y

  • wpisy
    89
  • komentarzy
    1673
  • wyświetleń
    143938

Gundam SEED - Mecha w miecha


Soaps

1737 wyświetleń

seed.png

Pierwszy Gundam jakiego zobaczyłem. 50 odcinków. Udało się, przebrnąłem. I wiecie co wam szczerze powiem? Chociaż nie zawsze wszystko było różowe jak włosy Lacus, mam ochotę na więcej!

Może już na wstępie powiem: gdyby mnie Sefnir nie namawiał pewnie albo bym w ogóle nie tknął Gundamów albo zrobiłbym to dopiero za spory szmat czasu. Dlaczego? Nie jestem wielkim fanem mechów. Lubię je jako skłądową, produkcje z gatunku też dobrze mi się ogląda, ale to mniej więcej tyle. Muszę przyznać, iż po tej serii mój apetyt na tłukące się gigantyczne roboty dość mocno... wzrósł. No dobra, to z czym to się w ogóle je?

gundam-seed-kira-yamato-2.jpg

Całość zaczyna się w roku CE 71, 11 miechów od rozpoczęcia batalii między ZAFT (Zodiac Alliance for Freedom Treaty) i Sojuszem Ziemskim. Co to w ogóle za organizacje i o co w tym wszystkim chodzi? Jak się dowiadujemy, ludzie z pomocą genetyki i utalentowanych naukowców postanowili zabawić się w stwórców. Tak powstali Koordynatorzy, jednostki przewyższające zwykłych homo sapiens we wszystkim w czym się da. A że nie każdemu takie eksperymenty przypadły do gustu, szybko rozpoczęły się zamieszki, atak na kolonię gdzie osiedlali się wspomniani nadludzie i w efekcie wybuch wojny. Aby powołany właśnie przez Koordynatorów ZAFT miał jakiekolwiek szanse w walce z Sojuszem dostaje on zadanie przejęcia sterowalnych kostiumów bojowych mobile suit. No, w skrócie mechów.

To co może podobać się w fabule (i mnie się osobiście podobało) to niepewność, która ze stron ma rację: niby, powinniśmy machinalnie stawiać się po stronie Ziemian (czy raczej Sojuszu Ziemskiego), lecz z drugiej strony oni też okazują się mieć nie jedno za paznokciami. W każdym razie, jestem pod wrażeniem. Mnogość wątków, postaci i ogólnie pojętej fabuły (mamy tu chyba wszystko co dość logicznie dało się dołożyć: politykę, walkę dobra ze złem, rozmyślania nad sensem wojny, przyjaźń... mógłbym tak wymieniać baaardzo długo) jest tutaj wręcz przytłaczająca i wymaga pełnego skupienia od widza, a z drugiej strony zachowuje spójność i dobrze wywarza sceny akcji z tymi spokojniejszymi. Oczywiście, przy serii posiadającej tyle odcinków znalazło się miejsce dla niemałej liczby filerów, ale jakoś specjalnie mnie nie uwierały. Po prostu wciąż oglądałem z zaciekawieniem. Dlatego śmiem sądzić, że historia jest wyśmienita. Bardzo umiejętnie skonstruowana i poprzez swoje skomplikowanie, zmuszająca widza do myślenia. Ten element zdecydowanie na kolosalny, największy plus.

150.jpg

Jak już pisałem oprócz meandrów fabuły mamy bardzo pokaźną liczbę bohaterów. I chociaż tutaj jakoś bardzo się nie zachwyciłem, jedno muszę twórcom przyznać. Jeśli ktoś już się pojawia, to nie pojawia się dla samego faktu wystąpienia. O co mi konkretnie chodzi? Nawet postacie epizodyczne odgrywają tutaj ważne role, a fabuła dba o odpowiedni rozwój gwiazd pierwszego planu. Tak więc zacznijmy od głównego bohatera, Kiry Yamato. Średnio go polubiłem. Nie wiem konkretnie czym to jest spowodowane, ale był jakiś taki, irytujący. O ile na początku przedstawiał jakieś sensowne cele czy motywacje (jak na przykład ochrona przyjaciół) o tyle im dalej z nim w las, tym bardziej mi on uwierał. Kolejną jak dla mnie dość średnią i nawet trochę schematyczną (przyjaciel z dzieciństwa, który staje się twoim wrogiem, mający przez cały czas wahania po której stoi stronie, gdzieś to już widziałem, kilkakrotnie) jest Athrun. Oprócz tej dwójki z głównych bohaterów warto jeszcze nadmienić Cagalli (na początku miałem o niej średnie zdanie, ale trochę się rozwinęła no i wiążę się z nią dość ciekawa rzecz) i Lacus. Ją akurat polubiłem i fajnie śledziło się jej poczynania. Oprócz tej czwórki mamy jeszcze z tysiąc innych postaci, ale nie ma sensu ich tu opisywać z osobna, po prostu, obejrzyjcie.

Warstwa techniczna już swoje lata ma, ale wciąż dzielnie się trzyma. Detale są oddane z niesamowitą wręcz pieczołowitością, a gra świateł i cieni karze zdjąć czapki z głów. Spójrzcie zresztą sami na projekty postaci, czy samych Gundamów. Wyglądają naprawdę świetnie, a w ruchu prezentują się jeszcze lepiej. Jedyne co mnie trochę uwarło (chociaż to kwestia gustu) to dość specyficzna kreska. Nie wiem konkretnie jak to opisać lecz jest po prostu taka, na swój sposób inna. No i czasami zdarzyło się trochę mniej dopracowane tło. Tyle tylko, to błahostki, zwłaszcza jak przypomnimy sobie, iż seria debiutowała w 2002 roku. Muzyka natomiast jest na tyle dobra, że ze sporym zacięciem cały czas ją sobie puszczam (openingi i endingi to absolutny majstersztyk). Pierwszy ending (nie tylko on, po prostu najbardziej mi się spodobał) najprościej mówiąc, wgniata w fotel. Przynajmniej mnie. Co ja mam wam więcej mówić? Technikalia to mocna strona, tyle zapamiętajcie.

maxresdefault.jpg

Jakie wrażenia wynieśliście po tekście? Pozytywne. Mam nadzieję, bo nie ma innej opcji. Być może zachwycam się bo to po prostu pierwszy Gundam jakiego widziałem? Albo po prostu nie miałem jeszcze do czynienia z anime tak mocno stojącym na mechach? Nie wiem. Na chwilę obecną odnotowałem doskonałą fabułę (naprawdę, nie mogę wyjść z podziwu upchnięcia tylu wątków i nie spowodowania wybuchu nieścisłości), dobre postacie, których losy wciąż mam ochotę śledzić (SEED Destiny w końcu sam się nie obejrzy) i wiem, że będę to robił z wypiekami na twarzy oraz świetną warstwę techniczną dopełniającą całość. To po prostu trzeba zobaczyć. Nie zrażajcie się liczbą epizodów i początkową nudą, naprawdę warto.

33 komentarzy


Rekomendowane komentarze



Nie znoszę Gundam SEED z powodów wielu, przede wszystkim ze względu na najróżniejsze asspulle tylu wymuszana drrrrrrama, brat Cagalli, przeżycie (wybicie niesympatycznego swoją drogą) Kiry, powrót Waltfelda (jeśli dobrze pamiętam nazwisko) i tak dalej.

Link do komentarza

tl;dr, nie ma cycków - suaby wpis, me disapoint :(

Jak już w temacie mechów jesteśmy - ciągle czekam, aż mechwarrior online padnie na pysk (razem z piranha games), Jeho da znać, że jest zdrowy i chętny, a reszta ekipy MekTek znowu pracuje nad mekpakiem 4... T_T

Link do komentarza

Ten tego, tak jeszcze zapytam, chcielibyście belki z oceną, plusami i minusami jak przy reckach mang? W sumie i tak wystawiam każdemu anime ocenkę na MAL-u, a że nie każdy tam zagląda...

Co wy na to?

Link do komentarza

Idąc od końca. Spoko, mogą być belki.

Dalej, 00 czy Wing? Ujmę to tak. 00 jest IMO najbardziej innowacyjnym Gundamem jaki powstał od ładnego kawału czasu, i lepiej go oglądać jak już się ma trochę serii zaliczonych. Wing uznawany jest za najgorszego Gundama (wraz z Seedem Destiny).

Gdy skończysz Destiny bierz się obowiązkowo za Stargazera. To tylko krótka OAVka, ale jest chyba najlepszą rzeczą jaka przytrafiła się Erze Kosmicznej.

Jeśli jednak bardzo chcesz spróbować jakiegoś starszego Gundama to zainteresuj się After War Gundam X. Chyba że masz sporo samozaparcia, to oglądaj Universal Century zaczynając od klasycznego Gundama z 1979, przez genialną Zetę aż po epickiego Unicorna (a w międzyczasie kilka innych serii).

Link do komentarza

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...