Skocz do zawartości
  • wpisy
    8
  • komentarzy
    44
  • wyświetleń
    8948

Co myślę o Black Flag i dlaczego jest głupi.


nortalf

1353 wyświetleń

Wobec wszechobecnych zachwytów nad najnowszą odsłoną serii Assassin's Creed*, postanowiłem napisać, dlaczego moim zdaniem ta gra nie jest warta godzin które przy niej spędziłem.

Problem pierwszy ? wskaźnik wykrycia

Co to w ogóle jest wskaźnik wykrycia? Jakby go odnieść do prawdziwego życia?

Myślę, że w naszym świecie, nazwalibyśmy to debilizmem. Ja mogę już przeboleć notoryczny brak zainteresowania zwłokami kolegów po fachu. Na ternie strzeżonej plantacji żołnierz zauważa człowieka, ten po chwili wbiega w krzaki, a strażnik to ignoruje.. Zdaje się, że tym którzy odznaczali się wyjątkowym brakiem rozumu, dawano posadę strzelców. Na ich oczach możesz zabić 3 osoby i ukryć się za bramą a on oleje to co widział chwile wcześniej i spokojnie wróci do swojej pracy. Co więcej możesz wybiec w jego stronę z bronią w ręku a on będzie stał i czekał, aż załaduje się pasek wykrycia. Jedak najgorsze jest to, że to samo tyczy się okrętów. Ja przy dobrej pogodzie widzę statki z odległości kilometrów, a za pomocą lunety mogę dokładnie określić ich ładunek, natomiast one zaczynają mnie zauważać, dopiero 20 metrów od ich burty. I to zaczynają bo jak zdążę odpłynąć na bezpieczną odległość to okaże się, ze nikt mnie nie widział. To ile czasu potrzeba żeby zauważyć statek?

Z drugiej strony, mamy przesadzony wskaźnik wykrycia podczas śledzenia. Taki powinien być w przypadku ochraniających ważne budynki strażników, a nie podczas rozmowy trzech rybaków. Nie wiem czym wyróżnia się Kenway spośród innych osób, ale wystarczy że kątem oka zostanie spostrzeżony, zaraz wszyscy przestają rozmawiać. Wystarczy jednak, że w panice podbiegnie do ławki lub wskoczy w krzaki (co nie jest dla nikogo podejrzane), wszystko wraca do normy.

oRIiUrk.jpg

Problem drugi, najgorszy ? brak logiki i fabuła

Rozumiem typowe braki logiki typu Edward i Adevale uwalniają się ze specjalnych kajdan do przewozu niewolników, że do wytworzenia trzymadełka na pistolet potrzebuję dwóch skór Humbaka, że w dymie może oddychać tylko ten kto rzucił granat (kiedy Kidd rzuca granat dymny, Edward się dusi). Irytujące ale zrozumiałe są momenty, w których czarni bohaterowie oszczędzają życie naszego kandydata na Assassyna i jest ich całkiem sporo. Ale oto mamy kapitana Edwarda Kenway'a, człowieka który dziesiątkował strażników plantacji tylko po to, żeby dobrać się do zgromadzonych tam towarów. Zatapiał okręty i wycinał w pień ich załogi, a 6 lat zajęło mu dojście do wniosku, że może jednak warto zabić ludzi którzy chcą jego głowy, wybili mu przyjaciół i są konkurentami w wyścigu o łup jego życia. Pomimo, że od Woodes'a który zamierzał zniszczyć ich utopijne Nassau i zakończyć piractwo w Karaibach tak jak zrobił to w Afryce dzieliły go tylko drzwi, za którymi znajdował się również zdrajca, i jego były przyjaciel, Edward nic z tym nie zrobił.

Fabuła w najnowszej części osiągnęła dno na którym spoczywają statki zatopione przez Edwarda. Jest nudna i do bólu schematyczna. Brak jakichkolwiek wyrazistych bohaterów. Postacie są sztuczne i papierowe. Dodatkowo historia rozerwana pomiędzy assassynów i piratów, nieskupiająca się na żadnej z nich, sprawia, że nie mamy nawet okazji poznać którąkolwiek z postaci lepiej. Co do wrogów, ich postacie są mniej ciekawe niż pachołków Haytham'a typu John Pitcairn. Fabuła ?współczesna? (na którą szczerze liczyłem) nie wnosi zupełnie nic do opowieści.

Przemyślenia

Pamięta ktoś to :

0jczlt3.jpg

Przypomniało mi się to przy okazji, świątyni majów na wyspie Tulum. Gdybyśmy nie domyślili się jak ją rozwiązać Kidd już na samym początku powie nam co robić. Jeśli jednak i to przekracza nasze możliwości, wystarczy, że położymy zielony klocek na zielone pole itd.

GjceNnX.jpg

Ok, niby w ostatnich latach tępo życia się zwiększyło i ludzie nie mieli by ochoty zmarnować 15 minut na zastanawianie się nad rozwiązaniem, ale czy na pewno? Czy na pewno to my kształtujemy rynek czy może jednak on kształtuje nas? Czy gry są tworzone żeby spełniać nasze pragnienia, czy po prostu zgodzimy się na to co dostaniemy, bo co możemy zrobić.

Rozumiem, że gry muszą być dla wszystkich, ale jeśli tępo marszu dostosowuje się do najwolniejszego, to cała kolumna się wlecze. Poza tym jeśli ludzie nie lubią logicznych zagwozdek, to jak wytłumaczyć fenomenalną popularność 2048?

Ubisoft

Ubisoft stosuje dziwną, ale logiczną strategię, że jeżeli coś sprawdziło się gdzieś to trzeba to ładować wszędzie. Były forty w Assassin's Creed 3, były posterunki w Far Cry 3, będą stacje kontrolne w Watch Dogs. Był crafting w FC 3, jest tutaj. Były punkty widokowe w Assassynach są wierze radiowe w FC 3. Ale wstawienie obłąkańczej misji rodem z Far Cry do Black Flag'a?

Tam były fajne, tutaj też wrzucimy. Wygląda jakby nie mieli wcale pomysłu na tę grę i zlepili fragmenty z innych gier w nadziei, że będzie działać.

Mimo wszystko...

Mimo wszystko to cały czas jest dobra gra. Co więcej zdarza się jej mieć świetne fragmenty (które nie mają nic wspólnego z misjami) jak np. walka między skałami kręgosłupa diabła z łowami piratów z trzeciego poziomu poszukiwań podczas największego sztormu jaki widziałem podczas całego czasu spędzonego nad tą grą, albo ucieczka przed przypadkowo spotkanym la Dama Negra.

Podsumowując

Moim zdaniem jest to najmniej przemyślana gra w jaką grałem w tym roku i najgorsza odsłona serii. Assassin's Creed obrał kurs którym od dawna już płynie Cal of Duty, i rozwinął pełne żagle.

_________________

*A może napisałem to, bo Watch Dogs się zbiża, a ja boję się, że będzie zrobiony w podobny sposób.

Dla przypomnienia AC IV miał drugie miejsce w rankigu gier roku, weług redaktorów CD-Action i według użytkowników tej strony też.

13 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Jeśli chodzi o serię AC to u mnie wygląda to tak: pierwsza część 50% spoko, dalej nuuuuda. Dwójka poprawiła wiele rzeczy i miała chyba najfajniejsze i najbardziej urokliwe miejsce akcji, ale ta fabuła... nie. Brotherhood niezły, najfajniejszy strój Asasyna ze wszystkich części, klimatyczne miejsce akcji, ogółem not bad. Revelations jakieś takie lekko na siłę, ale wciąż dość przyjemne. Trójka, najgorsza część. Nie znoszę jej, protagonisty i myślałem, że po niej nie dostanę już od AC nic dobrego. A czwórka wraca do korzeni, daje piękne lokacje, prawdziwe innowacje i ogółem spędziłem przy niej sporo czasu.

Czekam aż ktoś teraz napisze "Mój ranking AC wygląda tak: all shit".

  • Upvote 3
Link do komentarza

Pytanie do fanów serii:

mogę olać kompletnie wszystkie części po "dwójce" i od razu ograć "czwórkę"? Bo już Brotherhood mnie odepchnął, a nie chciałbym się całkowicie zanudzić asasynami.

@down

Dzięki.

Link do komentarza

@OnceAThief

Skoro nie interesuje cie cała seria łącznie z fabułą (w AC IV z tego co wiem i tak są tylko smaczki) to Black Flag jest dla ciebie, bo bardzo się od niej dystansuje.

  • Upvote 1
Link do komentarza

@Soaps

Właściwie mógłbym zgodzić się ze wszystkim co piszesz o serii, aż do trójki. Connor z początku wydawał mi się całkowicie bez charakteru i grałem tylko, żeby dowiedzieć się co z Desmontem, ale im dłużej grałem tym bardziej zaczynało mi się podobać. Bo to, że Connor niewiele mówi nie oznacza, że nie ma charakteru. Wystarczy spojrzeć na niego behawiorystycznie, czyli wniąskować ze sposobu zachowywania się postaci. I z perspektywy czasu uważam, że naprawdę lubię tę introwertyczność Connora.

Świene postacie postaci poboczne z nonszalanckim Haytamem na czele. I pomimo, że przed premierą uważałem, że lokalizacja Assassyna w koloniach to największa głupota, to miasta mi się podobały i to pogranicze w różnych porach roku.

A czwórka wraca do korzeni, daje piękne lokacje, prawdziwe innowacje i ogółem spędziłem przy niej sporo czasu.

Naprawdę jestem ciekawy, co rozumiesz przez "powrót do korzeni".

Link do komentarza
Naprawdę jestem ciekawy, co rozumiesz przez "powrót do korzeni".

Głównie, urokliwe lokacje i szczątkowy wątek teraźniejszości.

Trójka nie podobała mi się, jak pisałem właśnie przez wzgląd na szaroburość i nie miałem z niej przyjemności. A bohater... ja nie będę szukał w nim drugiego dna. Dla mnie był do tyłka, absolutnie nie mogłem go polubić, nawet jak chciałem. Poza tym, gdzie epickie batalie z trailerów ja się pytam? Liczyłem na jakieś bitwy, coś porządnego, poczucie klimatu, a tu oprócz fajnie odwzorowanych miast nie było nic. Nawet postacie historyczne tego nie poprawiały, a tylko sprawiały, że się krzywię.

Ah, jeszcze jedno

Desmontem

Chodzi o Desmonda, jak mniemam ;p? Nie lubiłem tego bohatera i chwała twórcom, że jego wątek dalej się nie ciągnie. Poza tym wciąż chciałbym zobaczyć AC umiejscowione w teraźniejszości.

Link do komentarza
Pamięta ktoś to :

Błagam nie przypominaj mi tego :pokerglass:

Well... seria AC zawsze była... dziwna. Każda część była strasznie zróżnicowana- można powiedzieć, że kolejne części to jeden wielki eksperyment "co wypali najbardziej". Jak nie kulała fabuła, to mechanika dawała po tyłku. Jak zaś mechanika była bardziej dopracowana, to szło się zanudzić, bo "fabułę" można było zwyczajnie przeoczyć i się nie zorientować...

AC1 miała dobry klimat i nawet fajnie by się w nią grało... gdyby nie to, że typów misji było tyle, że na palcach jednej ręki idzie zliczyć, więc po "zaliczeniu" pierwszego i drugiego miasta po prostu się wiedziało, jak to będzie wyglądać aż do końca. Najbardziej irytowały mnie chyba znajdźki- więcej tych flag się już chyba nie dało upchać.

AC2- tu chyba bawiłem się najlepiej fabuła nie była jakaś masakrycznie nadęta, ale mechanika względem poprzedniczki została wyprowadzona na zupełnie nowy poziom- choćby tak prosta rzecz, jak wspinanie się na punkty widokowe nie było już pi######ą udręką, ale wręcz przyjemnością. Dodano sztywną, aczkolwiek bardzo przyjemną mechanikę tłumu. No i wreszcie nasz asasyn nie był hydrofobem -_-

AC:B to takie typowe "rozwinięcie". Fabuła nawet ciekawa. Dodano możliwość rozwoju bractwa i wzywania swoich przydupasów (szkoda tylko, że czasem... a nawet często się glitchowali nie mogąc się ruszyć, czy biegając w kółko i ginęli w naprawdę żałosny sposób).

AC:R- na przekór tytułowi rewelacji nie ma. Fabuła była zwyczajnie ciśnięta na siłę- można powiedzieć, że od tej części z fabuły zrezygnowano na rzecz niepotrzebnego efekciarstwa. Nowa zabawka to zdecydowanie za mało, żeby czerpać radość z gry. Jak dla mnie i ta część, i AC3 są w ścisłej czołówce listy "nigdy, przenigdy więcej tego nie odpalaj".

AC3. OK- tu już jest coś zdecydowanie nie tak. Wiem, że przejście na nowy silnik może być trudne, ale serio aż tak? Widać ktoś stwierdził, że "tym razem zrobimy najlepszego asasyna ever". No i tak się zabrali do roboty, że wszystko zostawili rozgrzebane. Fabuła jest do d#py, optymalizacja jest gorzej, niż do d#py, nawet postaci są do d#py. Za fakt, że wejście do jakiegokolwiek miasta powoduje spory FPS drop i lagi na GTX760 z 4GB i 8GB RAM niezależnie od ustawionych detali programiści powinni zostać boleśnie wychłostani. Tym bardziej, że gra czasem się wysypywała bez wyraźnego powodu. Ot- takie niby Alt+F4 bez jakiegokolwiek zwrotu błędu.

AC:BF... cóż, tu przynajmniej gra chodzi stabilnie i płynnie. Fabuła... jak chcesz, to jest, ale szczerze mówiąc ten wątek "asasyni x piraci vs templariusze" można sobie darować. Wtedy przynajmniej ominiemy różne mindfucki opisywane przez autora. Mechanika wykrywania też ssie równo- zgadzam się całkowicie. Jedyna naprawdę fajna rzecz, to bitwy morskie :) Przynajmniej mi się podobały- szczególnie te przeciwko legendarnym okrętom.

Ogólnie- moim zdaniem seria powoli zmierza w dokładnie tą samą stronę, co wcześniejszy flagowiec UBI- seria PoP. Sands of Time fajne, Warrior Within ekstra, Two Thrones już też jeszcze fajne... a potem było już tylko gorzej. Ostatnie Forgotten Sands to było już apogeum :(

  • Upvote 1
Link do komentarza

@Soaps

Ja też nie przepadałem za Desmondem (taka literówka ;))

ale jak już się tyle w to grało, no to chiałem wiedzieć, jak to się skończy.

@mongol13

Muszę przyznać, że trójka była niedorobiona. Choćby takia animacja celowania z pistoletu w teraźniejszości została skopiowana z XVII w. więc ochroniarze Abstergo celują w ten teatralny sposób oficerów, i oczywiście mają jeden strzał, po którym chowają broń.

Link do komentarza

Całkowicie zgadzam się z autorem :). AC: BF broni się tak naprawdę tylko klimatem Karaibów i bitwami morskimi. Reszta to tylko rozszerzenie (lub zubożenie - brak Bractwa) poprzednich części.

Jednocześnie, zapomniałeś o durnych misjach podwodnych, które IMO były całkowicie oderwane od reszty gry. Pirat nurkujący do rekinów bez choćby noża? Kpina.

Choć i tak uważam, że ta część była lepsza od "trójki" i "Revelations" :).

Link do komentarza
Moim zdaniem jest to najmniej przemyślana gra w jaką grałem w tym roku i najgorsza odsłona serii.

*patrzy na Bloodlines, Brotherhood, III i Liberations* You know nuthin' Jon Snow...

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...