Skocz do zawartości

Blog Malkontenta

  • wpisy
    169
  • komentarzy
    1257
  • wyświetleń
    106728

Dark Souls - nie żałuję tych 10 godzin


Quetz

2701 wyświetleń

Dark Souls chodziło za mną od bardzo dawna. Setki komentarzy w internetach, niekończące się potoki pochwał w prasie branżowej, tony emocji przekazywane w ustnych relacjach przez kumpli - to musiało być coś "innego", "ciekawego", "wartego uwagi". No po prostu nie było innej opcji.

io1d2o.jpg

Po kilku wcześniejszych doświadczeniach z grą, ograniczających się może do godziny przegranej łącznie u kumpla (no dobra, dwóch), patrzeniu na pełną pasji rozgrywkę i nadal kompletnym braku zrozumienia dla wszechobecnych zachwytów, postanowiłem skorzystać z okazji i oddać grze sprawiedliwość po kupieniu własnej kopii. W ten sposób, w zaciszu domowym, nie niepokojony przez nikogo, zasiadłem do odkrywania Lordranu.

Welcome+to+the+swamp_d88b94_4777260.gif

Początki były łatwe, wydostałem się z Asylum i ruszyłem od Firelink Shrine w górę. W Undead Burg pokonałem po wielu bojach komando pilnujące dojścia do bossa na blankach i po -nastu próbach położyłem go do piachu. Rzecz jasna musiałem korzystać z solucji, bo sam bym potrzebował na to nie 5 godzin, a co najmniej 15. A gra nie rozpieszcza informowaniem gracza o jakichkolwiek zasadach. Po co masz wiedzieć, w co grasz? Graj i się ucz. Checkpoint w okolicy biura pana bossa by się chciało? To nie tutaj! Tak więc z jedną ręką na padzie, a drugą na DS wiki ruszyłem ostrożnie przed siebie w stronę przeciwną do truchła onegdaj dumnego byczyska. Zlazłem z wieży i ostrożnie postawiłem nogę na moście.

Gdzie zaraz połowy paska życia pozbawił mnie smo... nie, nie - WYWERNA (przecież łuski, skrzydła i zianie ogniem to jeszcze nie znaczy, że smok, nie?). Po kolejnej konsultacji z wiki dowiedziałem się, że muszę przebiec do połowy mostu i tam będę mógł sobie otworzyć skrót do ogniska w Undead Burg, które było moim punktem startowym po każdej poprzedniej śmierci (a tych było wiele). Z uczuciem ulgi skopnąłem drabinę i pozostałem na placu boju z pytaniem: "CO DALEJ?"

Rzucanie się na pilnującego bramy smo... WYWERNĘ było raczej nierozsądne. Skuszony filmikiem z YT, na którym koleś rozprawiał się z bestią kozikiem wyciągniętym z sandała ruszyłem w bój, lecz smo... WYWERNA zachowała się zupełnie inaczej niż na filmiku owego gracza, więc zostałem smutny i nadwęglony. Porzuciłem więc ten pomysł i w ok. 8 godzinie gry ruszyłem na grind, aby trochę podpakować postać.

Get+gut.+gif+is+9.4mb+so+wait+P.S+I+actually+like_0d4e86_5081360.gif

Grind ów zajął mi kolejne 2 godziny, po których nieco pewniej wlazłem na niższy poziom mostu i pomalutku przebiłem się przez wrogów go pilnujących. Stąd już tylko rzut beretem do nowej lokacji - Undead Parish. Radość moja nie miała końca, w końcu 27 poziom to nie w kij dmuchał, teraz dopiero się zacznie!

No, zaczęłoby się, gdyby nie trujące szczury. Trucizna, którą są łaskawe obdarzać chętnych ma paskudną tendencję do zżerania paska życia, więc w sumie można się po zaaplikowaniu jej rzucić swoją postać z mostu i zacząć od nowa (czyli od ogniska niżej, skąd przebijanie się przez wrogów, potem znowu szczury, itd...).

gif-Dark-Souls-games-compilation-872311.gif

Kiedy w końcu szczury były tylko smutnym wspomnieniem dawnej chwały stanąłem twarzą w twarz z kilkoma zombiakami, które nie stanowiły problemu dla mojej dwudziestosiedmiopoziomowej postaci. Padły jak muchy. No, poza tym z włócznią, który prawie mnie zabił, ale poza tym nie miałem problemów.

Gorzej nieco, że za nimi stał wielki, opancerzony dzik. Który kłąpnął paszczą dwa razy.

Znowu jestem pod mostem, zaczynam więc iść po dra...

.....::::....

I tu chwila oddechu pozwoliła uformować się w mojej głowie pewnej myśli (fajerwerki z tej okazji były nader skromne, a to dziwne). Owa myśl brzmiała: "co ja właściwie robię?"

I po kolejnej chwili doszedłem do wniosku, że nie mam pojęcia. Spędziłem nad tą grą 10 godzin i nadal nie wiem, co robię. Nadal potrzebuję poradnika, nadal pójście w którąkolwiek stronę kończy się śmiercią i koniecznością powtarzania sekwencji w kółko. Nadal zamiast przyjemności z gry bardziej odczuwam stres i ewentualnie trochę ulgi, gdy uda się przejść parę centymetrów dalej. Gdzie radość? Gdzie satysfakcja?

Gdzie historia? To kolejna rzecz, którą trzeba Dark Souls wyrywać z gardła - fabuła. Nie załapiesz subtelnych mrugnięć okiem? Nie przeczytasz o jej głębi w wikipedii? Sorry brachu, nie połapiesz się. Będziesz skazany na towarzystwo zombie w ruinie zamku i napotykanie raz po raz bredzących od rzeczy npców. Nie podoba ci się ta wizja? O fe, jesteś nieczułym na piękno i subtelność klocem.

W tym czasie zdążyłem pograć też około 2 godzin w The Darkness II. I wiecie co? Dużo bardziej na mnie podziałała ta prosta gangstersko-horrorzasta opowieść o gościu z magicznymi mackami na ramionach niż nudne postępowanie krok za krokiem ociężałym zombie z wielką (acz imponującą!) kataną u boku. Może jestem dziwny.

A może po prostu nie uważam, że gry powinny być torturą. Powinny być wyzwaniem, a jakże. Ale niech za tym wyzwaniem idzie coś więcej, niż tylko wyuczenie się na pamięć odstępów między naciśnięciami guzika. Bo od tego to ja mam Super Meat Boya i Electronic Super Joy. I one nie udają, że oferują cokolwiek innego (do stu beczek zepsutych śledzi - w ESJ WALCZYSZ Z PAPIEŻEM PO DRUGIM LEVELU).

trying+to+parry_c44eb9_4370963.gif

Żeby nie być jednak gołosłownym - w tytule napisałem, że nie żałuję tych 10 godzin przeznaczonych na Dark Souls. I to prawda:

- Mogłem obcować z wytworem ogromnej wyobraźni grafików i projektantów poziomów. Im należą się ukłony do samej ziemi - tak pięknych lokacji, jak w DS nie widziałem od dawna, o ile w ogóle.

- Mogłem przekonać się na własnej skórze, że nawet jak milion i jedna osoba mówi "WOW", to mogę tego "WOW" tam nie widzieć i nadal nie uważać się za wariata.

- Dowiedziałem się o sobie czegoś jeszcze - nie jestem masochistą, jak twórca tej gry.

Dlatego nie będę kończył tego tekstu hasłem: "słaba gra", albo "gra jest do bani". Bo pewnie dla wielu nie jest. Ale dla mnie to absolutna strata czasu i dalszych potyczek z nią nie przewiduję.

gIXLh.gif

Idę grać w coś innego.

36 komentarzy


Rekomendowane komentarze



Gorzej nieco, że za nimi stał wielki, opancerzony dzik

Heh, pamiętam go. Pamiętam też, jaką miałem satysfakcję z miarę szybkiego ubicia go i jak długo nosiłem hełm przezeń wydropiony. W ogóle DS to dla mnie przede wszystkim satysfakcja z ubijania wrogów. Pewnie, do Artoriasa podchodziłem ze 100 razy (dobra, bliżej 50), ale gdy wreszcie udało mi się go ubić, czułem się jakbym ukończył jakiś epicki RPG. A to tylko jeden bos z DLC!

Link do komentarza

Chciałem kupić Dark Souls na wiosnobraniu, ale odrzuciły mnie opinie na temat optymalizacji, mimo tego że mam pada do PC. Myślałem więc o zakupie na X360 w przyszłości, ale chyba lepiej wstrzymam się zakupem.

Sądziłem że wysoki poziom trudności przyćmi fabuła, która będzie zachęcała do parcia na przód, ale skoro jest jedynie tłem walki, to najpewniej granie zamieniłoby się szybko w wielką frustrację.

Kiedyś na pewno spróbuję "DS", ale póki co jedna produkcja z listy życzeń mniej. ;)

Link do komentarza
Myślałem więc o zakupie na X360 w przyszłości, ale chyba lepiej wstrzymam się zakupem.

Jak odstrasza cię optymalizacja to wersja PC jest NAJLEPSZĄ opcją. Poza tym ukończyłem wersję PC myszką i klawiaturą i nie narzekam.

Link do komentarza

Mnie do ukończenia DS pchnęła myśl, że będę mógł się pochwalić jej skończeniem i to, że po prostu lubię wymagające gry. A potem się okazało, że wcale nie jest tak epicko trudno jak wszędzie piszą. Jak już ogarniesz zasady, to idzie jak po maśle.

Jedyna rzecz, która może sprawiać większy problem to... napady. Napady w stylu: gość z dwumetrowym łukiem strzelający do ciebie maczugami, gdy ty biegasz po wąskich kładkach. Wtedy wystarczy stać się nieumarłym i problem (frustracja) znika.

Link do komentarza

Oh well... to nie jest gra dla każdego i to szanuje, ale dalej czegoś nie rozumiem...

Powinny być wyzwaniem, a jakże. Ale niech za tym wyzwaniem idzie coś więcej, niż tylko wyuczenie się na pamięć odstępów między naciśnięciami guzika

Ale za tym idzie coś więcej i ty zdajesz się to negować. Czy przy walce z Taurusem miałeś się nauczyć odstępów między wciskaniem guzika, czy tego że należy mieć świadomość tego co znajduje się wokół ciebie (i sztuczki której nauczyłeś się przy walce z bossem w tutorialu) czy przy walce z prosiakiem nie zdążyłeś zauważyć że jego szarża i atak od frontu nie są najlepszymi pomysłami? Czy ten spalony most nie krzyczał ''zaraz coś walnie"?

artifical%20difficulty.gif

Ludzie którzy myślą, że ta gra ''udaje" coś więcej i uparcie uczą się wyłącznie wciskania guzików w odpowiednim czasie później lądują w początkowym obszarze na 10 godzin i zastanawiają się czemu nie mogą rozbić ściany głową.

Gdzie historia? To kolejna rzecz, którą trzeba Dark Souls wyrywać z gardła - fabuła. Nie załapiesz subtelnych mrugnięć okiem? Nie przeczytasz o jej głębi w wikipedii? Sorry brachu, nie połapiesz się.

Beeeep, wrong!

Nie ukończyłeś nawet pierwszego poważniejszego obszaru w grze, to moim zdaniem trochę za wcześnie żeby takie rzeczy stwierdzić. Wielu rzeczy możesz domyślić się samemu jeśli tylko grasz trochę uważnie. It's not that hard.

  • Upvote 6
Link do komentarza

Pamiętam też, jaką miałem satysfakcję z miarę szybkiego ubicia go i jak długo nosiłem hełm przezeń wydropiony. W ogóle DS to dla mnie przede wszystkim satysfakcja z ubijania wrogów.

O widzisz - u mnie tego uczucia brak, choć rozumiem skąd u innych się ono bierze. Trochę rozumiem ;-).

Chciałem kupić Dark Souls na wiosnobraniu, ale odrzuciły mnie opinie na temat optymalizacji, mimo tego że mam pada do PC.

(...) to najpewniej granie zamieniłoby się szybko w wielką frustrację.

Optymalizacja jest ok, zwłaszcza z DSFixem. Dla mnie gra z padem to konieczność, ale patrz @Rankin.

I dla mnie to olbrzymia frustracja - dla wielu innych nie, więc musisz sam osądzić, jaką masz odporność ;-).

Witam w klubie 2pussy4dorksouls.

I AM IN A CLAAAB!

Mnie do ukończenia DS pchnęła myśl, że będę mógł się pochwalić jej skończeniem i to, że po prostu lubię wymagające gry. A potem się okazało, że wcale nie jest tak epicko trudno jak wszędzie piszą. Jak już ogarniesz zasady, to idzie jak po maśle.

Mnie opcja chwalenia się nie przekonuje, ale wiem w czym rzecz. No i nie zgadzam się, że idzie jak po maśle - przynajmniej u mnie nie szło.

Czy przy walce z Taurusem miałeś się nauczyć odstępów między wciskaniem guzika, czy tego że należy mieć świadomość tego co znajduje się wokół siebie (i sztuczki której nauczyłeś się przy walce z bossem w tutorialu) czy przy walce z prosiakiem nie zdążyłeś zauważyć że jego szarża i atak od frontu nie są najlepszymi pomysłami? Czy ten spalony most nie krzyczał ''zaraz coś walnie"?

Wait, wait - walkę z Taurusem przeszedłem tylko dlatego, że przeczytałem o sposobie na nią na Wiki. Inaczej nie dałbym rady. Przy smo... WYWERNIE to samo. Tak to ja nawet w point'n'clicki nie gram ;-). Ta gra niczego nie uczy, a tylko wymaga.

A co do prosiaka - spadłem ZA NIM (łucznik mnie strącił z blanki) i on mnie w ciągu 2 sekund mnie stratował. Nie miałem czasu kiwnąć palcem.

I tak - zdążyłem zauważyć pewne rzeczy, natomiast gra kazała mi pokonywać po ileś razy tych samych wrogów, żebym naprawił jeden błąd pod sam koniec tej ścieżki. To jest fair? Tak, jeśli mówimy o Super Meat Boyu, nie gdy mówimy o zaawansowanej grze akcji... Bo w SMB cały poziom zajmuje ci 15 sekund, a nie 15 minut, pod koniec których dostajesz wciry bez savepointa.

Ludzie którzy myślą, że ta gra ''udaje" coś więcej i uparcie uczą się wyłącznie wciskania guzików w odpowiednim czasie później lądują w początkowym obszarze na 10 godzin i zastanawiają się czemu nie mogą rozbić ściany głową.

Ja tam chciałem nauczyć się zasad, ale gra mi ich nie podawała, za to wymagała łażenia w kółko i powtarzania po sto razy każdej sekwencji. W końcu miałem dość.

Nie ukończyłeś nawet pierwszego poważniejszego obszaru w grze, to moim zdaniem trochę za wcześnie żeby takie rzeczy stwierdzić. Wielu rzeczy możesz domyślić się samemu jeśli tylko grasz trochę uważnie. It's not that hard.

Nie uważam, żeby to było zbyt wcześnie. Skoro przez 10 godzin gra nie jest w stanie dostarczyć mi ułamka informacji o sobie i swoim świecie, to moim zdaniem nie warto dalej walić głową w ten mur. Nie to nie, jest wiele innych gier, które ich nie stawiają :-).

Link do komentarza

@Zupełnie niezrozumiałe jęki (czyli ten wpis):

Setki komentarzy w internetach (...) tony emocji przekazywane w ustnych relacjach przez kumpli
I mimo to zaskoczyło Cię, że gra jest bardzo trudna, a jedyną nagrodą jest ewentualna satysfakcja?
Gdzie historia?
Widać tylko moja wersja ma intro z historią od początku świata.

A te gify - W zamyśle pewnie zabawne - pokazują tylko głupotę graczy je nagrywających.

Gdzie radość? Gdzie satysfakcja?
W koszu z napisem "gram od 10 godzin z poradnikiem w ręku".
I one nie udają, że oferują cokolwiek innego
What?! A w którym miejscu DS coś udaje? Dopiero co mówiłeś, że fabuła jest szczątkowa.

Nie jestem zagorzałym obrońcą Dark Souls, ale Twoja historia przypomina człowieka, który leje sobie tabasco do herbaty i narzeka, że mało słodka.

I nie pisz proszę, 'Wywerna', bo mi się flaki wywracają. 'Wiwerna' brzmi lepiej.

  • Upvote 2
Link do komentarza
Wait, wait - walkę z Taurusem przeszedłem tylko dlatego, że przeczytałem o sposobie na nią na Wiki. Inaczej nie dałbym rady. Przy smo... WYWERNIE to samo. Tak to ja nawet w point'n'clicki nie gram wink_prosty2.gif. Ta gra niczego nie uczy, a tylko wymaga.

"Nie wpadłem na to, więc odpowiedź jest możliwa do znalezienia tylko na wiki nawet jeśli ta drabina wisiała tam niczym strzelba na ścianie"

Wiwerna do połowy mostu nie atakuje, bez problemu mogłeś dobiec do kryjówki, no, ale zagadka. No i jest też system wiadomości wypisanych na ziemi, zwykle mogą się przydać... ale nieee, rozwiązanie jest tylko na wiki. wink_prosty.gif

To jest fair? Tak, jeśli mówimy o Super Meat Boyu, nie gdy mówimy o zaawansowanej grze akcji...

Huh, tego właśnie wymaga - abyś poświęcił czas żeby sprawdzić czy nie ma łucznika na blankach zamiast tracić czas na dobiegnięcie tam jeszcze raz. Nie mówię, że momentami nie jest chamska i te artificial difficulty kompletnie nie istnieje, ale zdecydowanej większości zagrożeń i takiego marnowania czasu da się w tej grze uniknąć, ale nie można w nią grać jak w jakiegoś marnego rpga gdzie przebiegnięcie kolejnych pomieszczeń zajmuje 30 sekund.

Nie uważam, żeby to było zbyt wcześnie. Skoro przez 10 godzin gra nie jest w stanie dostarczyć mi ułamka informacji o sobie i swoim świecie, to moim zdaniem nie warto dalej walić głową w ten mur. Nie to nie, jest wiele innych gier, które ich nie stawiają smile_prosty2.gif.

Jest, ale co kto lubi. Mnie już trochę znudziła zdecydowana większość gier które wciskają mi swoją pożal się borze liściasty fabułę do gardła w taki sposób żebym się przypadkiem nie znudził ani przez sekundę nad nią nie zastanowił, bo przecież gracz musi zobaczyć wszystko, najlepiej z cutscenkami pełnymi cycków, które i tak wcześniej widziałem w trailerach.

  • Upvote 2
Link do komentarza

@Sergi

Meliska, spokojnie.

@Abyss

Hah, co do drabiny - nie widziałem jej, bo była za mną, a droga przede mną ;-).

Smok atakuje od połowy, wiem to, ale najpierw nadlatuje i z góry zieje z zaskoczenia. O tym pisałem. Dobiec do kryjówki to żaden problem przecież. I nie obrażam się, że zieje ogniem, w końcu to smo... WYWERNA ;-).

Huh, tego właśnie wymaga - abyś poświęcił czas żeby sprawdzić czy nie ma łucznika na blankach

Nom, i ja tego czasu jej już nie chcę poświęcać, a dlaczego tak jest, napisałem wyżej :).

No i właśnie - co kto lubi. Na końcu wpisu zaznaczyłem, że nie napiszę, że gra jest do czterech liter, bo dla masy ludzi nie jest. Dla mnie jest niegrywalna i szkoda mi na nią czasu, bo funduje głównie frustrację, a satysfakcji wcale. Ale to moja opinia - jeśli ktoś wynosi z tego doświadczenia więcej, to ja nie będę mu na siłę udowadniał, że się myli, bo to byłoby głupie. Mówię o swojej raczej marnej przygodzie i wierzę, że są gdzieś tam ludzie, którzy mają podobne zdanie (hi, lubro!).

I nie, nie idę grać w Mass Call of Creed ;-).

Link do komentarza
Hah, co do drabiny - nie widziałem jej, bo była za mną, a droga przede mną wink_prosty2.gif.

Stary, z tamtej wieży strzelali do ciebie łucznicy! Musiałeś się obejrzeć w tamtą stronę żeby sprawdzić co właściwie cię atakuje. Naprawdę bezrefleksyjnie zacząłeś biegać po obszarze za ścianą z mgły? ;)

Link do komentarza

Za pierwszym razem tak, choć przeczytałem też info na ziemi (UWAGA NA ŁUCZNIKA). Ale było wtedy za późno, bo rogaty już biegł ^_^. Niemniej potem wiedziałem co robić i w końcu jakoś się udało. Nie powiem - ulga była wielka.

Link do komentarza

Powiedział człowiek walący capsami i boldami we wpisie wink_prosty.gif

Meh, caps trzy razy w ramach ironii, ale nie jadu, wybacz. A bolda używam zawsze, polecam zerknąć do innych wpisów. Tutaj nawet swojego kolorowego kodu nie uruchomiłem.

Link do komentarza
Ludzie którzy myślą, że ta gra ''udaje" coś więcej i uparcie uczą się wyłącznie wciskania guzików w odpowiednim czasie później lądują w początkowym obszarze na 10 godzin i zastanawiają się czemu nie mogą rozbić ściany głową.

Dla mnie Dark Souls nie było niczym więcej niż hack & slashem, ale spędziłem przy tej grze tyle czasu, że mogę spokojnie stwierdzić, że była to jedna z lepszych gier, w jakie grałem.

Beeeep, wrong!

Nie ukończyłeś nawet pierwszego poważniejszego obszaru w grze, to moim zdaniem trochę za wcześnie żeby takie rzeczy stwierdzić. Wielu rzeczy możesz domyślić się samemu jeśli tylko grasz trochę uważnie. It's not that hard.

Z całym moim podejściem muszę przyznać, że z lore można kombinować na bardzo wysokim poziomie intelektualnym. Lecz w kontekście wątku fabularnego jako takiego zarzuty Quetza mają solidne podstawy. Nie on pierwszy stwierdza "to w Dark Souls była fabuła?!". I raczej nie ostatni. Ja pchałem wątek główny, ale nim samym - czy może raczej: jego konstrukcją - byłem zawiedziony.

Stary, z tamtej wieży strzelali do ciebie łucznicy!

Kusznicy.

  • Upvote 3
Link do komentarza
Z całym moim podejściem muszę przyznać, że z lore można kombinować na bardzo wysokim poziomie intelektualnym. Lecz w kontekście wątku fabularnego jako takiego zarzuty są Quetza dobrze uzasadnione. Nie on pierwszy stwierdza "to w Dark Souls była fabuła?!" i raczej nie ostatni. Ja pchałem wątek główny, ale nim samym - czy może raczej: jego konstrukcją - byłem zawiedziony.

Dark Souls lśni nie tyle fabułą, co narracją (w sensie: sposobem przekazywania informacji) i ilością drobnych szczegółów tworzących tło opowieści.

Najbardziej chyba przypadł mi do gustu fakt, że w grze zrezygnowano z wszelkich wskaźników karmy czy samej moralności w ogóle - podejmujemy decyzje, lecz nie są one rozważane pod kątem "dobra" czy "zła", bo takie kategorie w umierającym świecie zanikają. Nie ma tu nawet "odcieni szarości" czy "neutralności" - są tylko wybory, być może słuszne, być może niesłuszne.

  • Upvote 1
Link do komentarza

Naprawdę? Wbrew pozorom, gra raczej średnio wymagająca, gdzie wszystko opiera się o rozglądanie, kojarzenie faktów, a nie latanie na złamanie karku, a ty nie dość, że próbujesz ją przechodzić z wiki pod ręką, to jeszcze twierdzisz, że trudna i się od razu poddajesz, jak rasowy casual?

Do czego zmierza populacja graczy?

  • Upvote 1
Link do komentarza

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...