Skocz do zawartości

Kulturalnie, chyba...

  • wpisy
    9
  • komentarzy
    37
  • wyświetleń
    6247

Zestawienie samokrytycyzmu, którego nie było na małym ekranie


KulawyJohny

812 wyświetleń

9GZXRDu.jpg

Czym więcej nielogicznych zachowań bohaterów, pozbawionych jakiejkolwiek sensownej argumentacji, tym bardziej zaczynam doceniać jak wielkim wysiłkiem ze strony aktora jest stworzenie przez niego tak niespójnej postaci, pozbawionej jakiegokolwiek samokrytycyzmu. Kolejność przypadkowa, miejscami bywa spoilerowo.

Lori Grimes (The Walking Dead)

Kobieta, która pod wpływem chwili uniesienia w post-apokaliptycznym świecie potrafi oddać się najlepszemu przyjacielowi niedawno zmarłego męża. Oczywiście mamy powrót małżonka do świata żywych, a właściwie trupów... Cała zdrada Lori i jej argumentacja jest tak zabawna, że aż przypomina mi się fatalny "Pearl Harbor". Żałoba po Ricku ledwo co się rozpoczęła, a tu przecież trzeba jakoś uhonorować Shane'a za ten wysiłek opieki nad żoną i synem przyjaciela, jakby to nie był jego obowiązek. Gdy do miasteczka zawita szeryf zrobi się jeszcze ciekawiej. Namawianie męża do morderstwa kochanka, by romans się nie wydał, a późniejsze zarzucanie mu tego straszliwego czynu gdy ten się go już dopuścił, bo faktycznie ów osobnik zagrażał grupie sprawia, że na myśl przychodzi mi jedna możliwość, humorki związane z ciążą naszej lolitki. Tak jest, ciążą. Dziecko prawdopodobnie 'shane-owe'. Potrzebowałem trzeciego sezonu, by zobaczyć, że Rick ma jaja. Wyłączcie te myśli. Wtedy zacny małżonek przeradza się w badassa, z krwi i kości i występuje o rozwód. Oczywiście, nieumocniony prawomocnie, sądów brak. Lori, wkrótce ginie, a nasz bohater przeżywa załamanie nerwowe na tle psychicznym.

W komiksie jak i w serialu, ta postać jest równie mdła. W tym drugim zaś nawet po swym odejściu jako telefoniczne, ciało astralne obwinia Ricka o śmierć najbliższych. W poście nie umieściłem syna owej parki z uwagi, że postać ciągle się rozwija, a na kartkach powieści graficznej wyrósł na porządnego obywatela ZombieCity. Tak trzymaj Carl.

F7vPsgS.jpg

Joffrey Baratheon (Gra o Tron)

Czego oczekiwać po małoletnim władcy, zrodzonym z nieprawego łoża? Chęci zaistnienia jako dobry król, który mógłby dzięki swym czynom zjednać sobie lud, a przy okazji zyskać pokaźną ilość sojuszników? Nie ta bajka, tę opowieść kreuje Pan Martin. Mamy tu zapatrzonego w siebie, rozpieszczonego przez matkę pyszałka, który na każdy swój przejaw tyrani ma jedną odpowiedź, "Jestem królem, mogę robić co chcę!", w kwestię zastanowienia poddaję myśl czy Joff nie oglądał za młokosa "Króla Lwa", a jego ulubionym bohaterem nie był Skaza. Katowanie obfitych, to dobre słowo, obfitych dam do towarzystwa, czy zadręczanie psychiczne przyszłej królowej i na deser mordowanie jej ojca to jedne z prozaicznych czynności władcy Westeros. Postać genialnie odegrana przez Jacka Gleesona, który czerpie wyraźną radość z nienawiści, którą obdarzyła go widownia. Sam Joffrey to spaczony tyran, którego abstrakcyjnych wypowiedzi wprost uwielbiam wysłuchiwać.

9OPOi6f.jpg

Kate (LOST)

Ową osóbkę z pewnością można nazwać "zagubioną", wiecznie niezdecydowana, rozchwiana w miłosnym trójkącie, rozwleczonym na sześć sezonów. Z początku wymieniająca jedynie pocałunki między Sawyerem i Jackiem, by w kolejnych etapach zaliczyć ostatnią bazę. Przez widzów nazywana puszczalską, przeze mnie typową nastolatką. Sawyer, badass z mroczną przeszłością czy Jack, lekarz z zachwianym powołaniem, nudziarz do kwadratu? Fanki serialu tworzyły swoje kluby, kłóciły się o wybranków Kate, a ja łapałem się za głowę, że po kolejnym barabara z Sawyerem i klasycznym strzeleniu na niego focha, leciała przez pół wyspy za Jackiem.

RjZtAmB.jpg

Skyler White (Breaking Bad)

Oczywiście, małżonki słynnego narkotykowego barona Heisenberga nie mogło tu zabraknąć. Czemu tak wiele osób znienawidziło te postać? Duży wpływ na to miała zbyt szybka zmiana osobowości bohaterki, można to wyargumentować szokiem, czy kumulującymi się tajemnicami męża jednak większość jej postępowań było zwyczajnie w świecie mało logiczne. Ciągłe obwinianie, zamiast próba znalezienia wyjścia, presja jaką nieustannie narzucała na Walterze, a najgorsze to chyba ta irracjonalna zdrada i wyjawienie tego mężowi z dziką satysfakcją wypisaną na twarzy. Chyba mamy sezon na puszczalskie żoneczki? Nie pomogą "ambitne" sceny nurkującej Skyler w basenie, czy inne abstrakcyjne, nadaremne zabiegi scenarzystów służące nakreśleniu głębi postaci. Przydała się chyba jedynie do prania brudnych pieniędzy męża, dzięki swemu przedsiębiorczemu umysłowi, a nagroda Emmy dla Anny Gunn zbyt wyświechtana, możliwe że jedynie za kulminacyjną scenę z znakomitym Cranstonem, który sprowadził żonkę na ziemię w ostatnim sezonie.

bvd0L2a.jpg

3 komentarze


Rekomendowane komentarze

Żałoba po Ricku ledwo co się rozpoczęła, a tu przecież trzeba jakoś uhonorować Shane'a za ten wysiłek opieki nad żoną i synem przyjaciela, jakby to nie był jego obowiązek.

O to, to, to.

Podwójne standardy (to się tyczy również Skyler) wciąż w modzie. Żądamy równouprawnienia!

  • Upvote 1
Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...