Calafiornia
W dzisiejszych czasach, trudno jest żyć, być i mieć w Polsce. Mówię to ja, osoba z wyższym wykształceniem, znajomością swojej branży, ukończonymi kursami i wymaganym doświadczeniem. Pracodawcy kuszą tysiącem rozmów kwalifikacyjnych na wymarzone stanowisko, po czym, jeżeli jakimś cudem uda nam się przejść wstępne sito, po uprzednim kilkudniowym DARMOWYM sprawdzeniu posiadanych kompetencji, dostajemy umowę zlecenie za najniższą krajową i jeszcze mamy mamy być za to wdzięczni ? za możliwość pracy. Możliwość pracy za psie pieniądze. Wypłacane, kiedy się żywnie podoba. Jeżeli w ogóle.
Rzeczywistość polska bije nas codziennie na każdym kroku w twarz gołą [beeep]. Co byś nie chciał zrobić, państwo porządnie ci to wybije z głowy, zanim nawet coś pomyślisz. Masz pomysł na biznes? Nawet o tym nie myśl, bo kiedy zdasz sobie sprawę z tego, jak państwo okradnie cię przez fiskus i piramidę finansową potocznie zwaną zusem, plus dodatkowe dni użerania się z armią urzędników, kontrolami, a i tak w końcu ogłosisz upadłość, to zwyczajnie ci się nie chce tego zaczynać.
Każdy chce godnie żyć. Za minimalną krajową się nie da tego zrobić. I nie mówię tu o zwyczajnej egzystencji, bo to się da zrobić. Jeść najtaniej, nie wychodzić z domu, brak dodatkowych kosztów w postaci kablówki, czy telewizji i jest spoko. Zwłaszcza, jak nie ma dzieci. Ale tu nie chodzi o survival z dnia na dzień. Godnie żyć, to znaczy mieć szansę na oszczędności na czarną godzinę i emeryturę, mieć szansę na wyjazdy parę razy w roku dla zdrowia psychicznego, wychodzenie raz w tygodniu na miasto i raz w miesiącu do kina, powrót do domu taksówką w sytuacji awaryjnej, możliwość wyjazdu na zagraniczne wakacje, kupienie sobie nowych ubrań i lepszej jakości jedzenia. To jest godne życie. To nie jest luksus, chociaż w tym kraju powoli zaczyna być. Zwykły Kowalski nie wie, co aktualnie leci w kinie, bo zwyczajnie nie ma na to kasy. A po tygodniu zapieprzania za ochłapy, jedyne o czym marzy, to sen.
Rynek pracy w Polsce, to rynek pracodawców. Mam nadzieję, że już niedługo, patrząc na skalę emigracji. Kiedy zabraknie pracowników, nagle okaże się, że nikt nie będzie chciał pracować za 1680 zł brutto w papierach na 1/4 etatu. Polska jest też krajem wymierającym. Nic dziwnego. Jak można utrzymać dziecko, skoro ledwo można się utrzymać samemu. Tutaj absurd goni absurd. Przepisy są skonstruowane tak, że ciężko je zrozumieć. Ich ilość zabija biznes. Naród polski umiera, ale podnosi się wiek emerytalny, zamiast zadbać o przyrost naturalny. Młodzi ludzie myślą tylko o wyjeździe z kraju, a gro już to zrobiło.
I może wylewam żale, bo od prawie roku nie mam pracy, ale to nie tylko moje żale. To żale całej masy ludzi, którzy doświadczają tego upokorzenia, zwanego życiem w Polsce, codziennie. Tu się nic nigdy nie zmieni. Żałuję, że moje miasto nie jest już po stronie niemieckiej, żałuję, że jestem polką. Żałuję, że jedni oddali życie za ten kraj, tylko po to, żeby później inni go zniszczyli. Jest mi tak cholernie żal, że to wszystko jest tak do [beeep], że już nawet nie mam siły protestować. I właśnie w ten sposób tu nigdy nic się nie zmieni ? przeze mnie i ludzi, którzy myślą podobnie. Marazm, szarość, codzienność, brak perspektyw, brak pieniędzy. Polska.
11 Comments
Recommended Comments