Speedwolf "Ride With Death"
Chyba nie ma wśród słuchaczy metalu osoby, która nie znałaby zespołu Motorhead, wraz z jego liderem i żywą legendą, Lemmym. A co jeśli zamienimy ową legendę metalu na? speed/thrash metal?
Na Speedwolfa natknąłem się przypadkiem wymieniając się ze znajomymi nowo osłuchanymi kapelkami. Wtedy też jeden z nich podsunął mi ich album ?Ride With Death?.
Sympatyczna, rysowana okładka (o niebo lepsza od okładki Chainbreakera ?Constant Graving, mimo swojej surowości) z wilko-rockersami nasunęła mi przyjemne skojarzenia z Judas Priest oraz samym Motorheadem.
Tym bardziej się zdziwiłem, gdy usłyszałem muzykę: wokal ? baaaaardzo podobny do Lemmy?ego, brzmienie zespołu również Motorheadowe. To mnie nieco zaskoczyło, ale trzeba przyznać: brzmi świetnie i wchodzi w ucho niesamowicie, porywając słuchacza w szaloną jazdę chopperem po samotnej autostradzie. Raziło mnie tylko nieco płaskie brzmienie stopy w perkusji, ale to chyba jedyny zarzut.
Same kawałki w sobie są na równym poziomie, i co najlepsze nie ma się wrażenia, że wszystko jest grane na jedno kopyto, więc tym bardziej zespół zaskoczył w utworze ?Death Ripper?, gdzie wokalista skrzeczy niczym w starym Satyriconie, co daje całkiem niezły efekt. Jako, że powinno się zaczynać od trzęsienia ziemi, pierwszy utwór ?Speedwolf? już pokazuje, iż zespół ma ogień, zaś prawdziwą perełką jest ?Denver 666?, który, z uwagi na swoje tempo, rytmikę oraz czystą moc, wkręca się niesamowicie sprawiając, że chce się go słuchać i słuchać.
Jak ocenić Speedwolfa? To niemal Motorhead, tylko szybszy i bardziej agresywny, choć mający niemal ten sam klimat. Wokal brzmi jak Lemmy, ale, jak wspomniałem, równie dobrze sprawdza się w innym stylu śpiewu. Dla mnie ta płyta, to spore zaskoczenie i kawałek naprawdę mocnej, muzycznej adrenaliny, który sprawi, że każda przeszkoda na naszej drodze zostanie zmieciona z powierzchni ziemi.
Dla mnie? 9/10. POLECAM!
6 Comments
Recommended Comments