Krocząc Doliną Ciemności - recenzja Dark Souls (PC)
Dark Souls
Studio: From Software
Gatunek: RPG/Akcja/TPP
Nikt może Cię uratować, tylko
ty sam.
Raz po raz będziesz lądował
w prawie niemożliwych
sytuacjach.
Tamci raz po raz będą próbowali
podstępem, ukradkiem i
siłą
zmusić cię, byś uległ, dał za wygraną i (lub) po cichu umarł
w sobie[?]
(?NIKT TYLKO TY? Charles Bukowski)
Bardzo rzadko sięgam po poezję, kiedy przychodzi mi ochota na recenzowanie dopiero co skończonej gry. Na szczęście (i niestety) ?Dark Souls? nie jest ?tylko? grą, a raczej pewnego rodzaju anomalią na rynku. Oczywiście wielką hipokryzją byłoby stwierdzenie, że od wydania ?Call of Duty 2? rynek gier komputerowych zmierza ku laicyzacji (w innym tego słowa znaczeniu), lecz cóż rzec ? jeszcze nigdy tak wielu, nie było zirytowanych przez tak niewiele.
Gra przed moddingiem
Lubię ciężkie gry. Uwielbiam dostawać po głowie, gdy zbytnio mi się podczas rozgrywki spieszy, gdy postępuję nierozważnie, bądź po prostu głupio. Wyzwanie jest mi znane i najbardziej ze wszystkich elementów komputerowej rozgrywki lubiane, dlatego też od wydania ?Demon?s Souls? na konsolach (już) starszej generacji, zacząłem uważniej przyglądać się tej serii. Niestety przez wraz z wydaniem ?Dark Souls? szanse na wersję PC malały każdego dnia, by niemal całkowicie wygasnąć, aż do momentu, gdy bardzo wielu internautów podpisało się pod petycją przeniesienia ?DS?a? na komputerowe łono. Swe trzy grosze dorzucił znany krytyk internetowy ? TotalBiscuit ? i zdarzył się cud: w 2012 r. pojawiła się edycja ?Prepare to Die?, a wraz z nią setki i tysiące gróźb, próśb i łez.
UWAGA! Aby grać optymalnie w tą grę zmuszony byłem do skorzystania z silnego wsparcia moderskiego, które w większej części usprawniło spartaczony port PC. Niestety mody zawsze pozostają modami i niektóre gryzły się z sobą oraz z grą, powodując graficzne problemy, często psujące mi rozgrywkę. Listę użytych modów znajdziecie pod tekstem.
Gra po moddingu
?Dark Souls? to gra łącząca ogień z wodą ? japońskie RPG z rdzennie europejskimi RPG. Początkowo sam nie mogłem w to uwierzyć, oglądając materiały, lecz po kilku godzinach gra udowodniła mi swoją oryginalność poprzez zafundowanie mi potyczek z gigantycznymi wrogami, rodem z japońskich slasherów oraz babranie się w statystykach i rozbudowanym ekwipunku, tylko trochę gorszego od dawnych cRPG w stylu ?Icewind Dale? lub ?Baldur?s Gate?. Niestety przyszła też pora na słynną rozpacz i wściekłość, przed którą ostrzegają nas nawet uprzejmi gracze, pisząc na podłodze teksty typu: ?Nadchodzi: rozpacz? . Urocze?
Postrach wśród mgieł
Ale o czym właściwie nam ?Dark Souls? opowiada? Dużo łatwiej byłoby zapytać, czego nam nie opowiada, a to dlatego, że fabuła jest na pierwszy rzut oka szczątkowa i dopiero wprawny poszukiwacz informacji będzie w stanie zdobyć wciąż niepełny obraz historii Lodranu ? umierającej krainy, po której przyjdzie nam wędrować. Podstawy wykłada nam całkiem ładne intro ? niegdyś światem rządziły smoki, lecz dzięki pierwotnemu płomieniowi pewni ludzie(?) otrzymali niezwykłą potęgę, a przewodził nimi Lord Gwyn ? ciskający błyskawicami rycerz. Dzięki zdradzie, chorobom i demonom świat przejęła rasa ludzka, lecz po pewnym czasie dały o sobie znać zdrada, choroba i demony, co z kolei doprowadziło do ruiny niegdyś potężnego królestwa. Część potężnych ludzi, którzy z czasem stali się bogami, odeszła, reszta władców oszalała, bądź pozostała by pilnować nędznych resztek krainy. Głównym powodem tej sytuacji jest tajemnicza klątwa, dotykająca ludzi ? każdy, kto nosi na sobie ?mroczny znak?, powraca po śmierci pod postacią nieumarłego. My także jesteśmy przeklęci, lecz dzięki pomocy nieznanego rycerza udaje nam się uciec z więzienia, by wyruszyć do Lodranu i zrobić tam ogólny burdel, polegający przeważnie na mordowaniu potężnych stworów. Gdzieś tam w tle pojawia się przepowiednia, ale wpierw naszym największym problemem jest zabicie? w dwa dzwony. I się zaczyna.
Jeden z dodatkowych bossów, największy postrach początkującego gracza
Choć po prawdzie zaczyna się dużo wcześniej, jeszcze przed ucieczką z Undead Asylum ? pod koniec tej lokacji czeka na nas boss z bardzo dużym młotem i bardzo dużym tyłkiem. Potyczka z nim potrafi doprowadzić do szewskiej pasji i to właśnie jest ten moment, gdy wielu graczy odrzuca ?Dark Souls? w najmroczniejsze zakątki Steama, ale nie ja! Ja zrezygnowałem i uruchomiłem steamową przeglądarkę (gra źle znosi połączenie alt+tab), po czym wbiłem ?Dark Souls wiki pl?, by potem poszukać też ?Dark Souls poradnik gry online?. Wstyd i sromota, lecz bez tego typu pomocy grać może albo wariat, albo ktoś, posiadający nadzwyczajną ilość wolnego czasu i iście anielską cierpliwość. Jest tak, ponieważ gdy już umrzemy, trafiamy z powrotem do ostatniego ogniska, co często może być około 10-20 minut wstecz. Na całe szczęście projektanci stworzyli specjalne skróty, lecz zgadnijcie co? Są poukrywane. Do tego tu i ówdzie są fałszywe ściany, czasem oznaczone przez samych graczy, lecz częściej rozpoznawalne jedynie dzięki cichemu dźwiękowi. Ja czułem się na tyle zdeterminowany, że wolałem nie szwendać się tysiące razy po tych samych lokacjach, walcząc z tymi samymi wrogami i obijać broń o każdą możliwą ścianę ? wybrałem więc granie z solucją. Nie cały czas, lecz często (ostatnim razem ze solucji korzystałem w ?Sanitarium?, która jest przygodówką!).
Woda nie jest może najpiękniejsza, ale miło na nią popatrzeć
Zanim jednak dojdzie do tego momentu grozy i irytacji, musimy stworzyć własną postać, określić jej klasę (10 do wyboru, większość archetypowa, ale są i wyjątki, jak ?człowiek znikąd?) i dobrać dar (bierzcie klucz!). Ogólnie istnieją trzy ogólne drogi(buildy), w jakie można inwestować punkty, co jednak nie uniemożliwia nam zabawę ze statystykami na własne widzimisię. Podstawą jest więc droga walki (dużo życia, mocna tarcza i do ataku!), droga uniku (lekka zbroja, szybka, ostra broń i fikołki dookoła wroga) i droga magii (ograniczona ilość czarów, wysokie obrażenia, trzeba często kombinować, zwłaszcza podczas walki z bossami). Oczywiście jest także klasa przystosowana do używania łuków i kusz, ale system walki bronią miotaną należy do najbardziej topornych elementów, gry, co nie znaczy, że bezużytecznych! (Jezioro lawy i tułowia smoków ? kto był, ten wie). Osobiście preferowałem tarczę i pancerz zamiast ułomnego tarzania się po błocie.
Świetlana śmierć przede mną
Gdy już wylądujemy w grze, szybko poznajemy brutalną rzeczywistość świata Dark Souls ? tu wszystko może nas zabić i zabije nas z pewnością. Czy to jest jakieś obdarte zombie? Pewnie, ale to zombie ma szaleńczy atak, skutkujący prawdziwą lawiną szybkich ciosów! Dosyć spory ten szczur? Ma zatrute pazury i zęby! Ten martwiak ma tarczę i włócznię, lepiej wytrącić go z równowagi, uderzając w tarczę! Tylko, że on na to czeka, by odbić nasz cios i wrazić ostrze włóczni w bebechy! Z daleka biegnie jakiś słabeusz? Potrafi skoczyć na 10 metrów! Chcesz uniknąć ciosu? Cha, cha, przepaść, i tak dalej, i tak ciągle, i giniemy i giniemy. Wraz ze śmiercią tracimy wszystkie pozyskane z wrogów dusze (za które rozwijamy postać i kupujemy przedmioty) oraz człowieczeństwa (pozwalają nam odzyskać ludzką postać oraz zwiększają naszą szansę na znalezienie przedmiotów we wrogich truchłach), co prawda możemy je odzyskać, jeżeli wrócimy do miejsca, w którym zginęliśmy. Jeżeli zaś po drodze tracimy życie ponownie ? żegnajcie dusze, miło było was nie mieć. Aby odgonić śmierć możemy łyknąć sobie z flaszki Estusa, ale mamy ich ograniczoną ilość oraz animacja picia nieco trwa, co często kosztuje nas życie.
Czasami można się zapomnieć w rozkoszy
Tutaj warto zastanowić się nad tym, dlaczego właściwie giniemy? Czyżby gra była trudna? Skądże znowu ? Dark Souls powtarza motyw swego poprzednika, mówiąc nam raz za razem: ?ucz się na swoich błędach?. Większość zgonów, które z pewnością zaliczycie, można wyjaśnić waszą nieostrożnością bądź zbytnim pośpiechem ? jeżeli komuś się tak spieszy, by przebiec przez tą wąską skarpę na brzegu bezdennej przepaści, to niech się nie dziwi, lecąc łeb na szyję ku własnej zgubie. O błędy w trakcie gry bardzo łatwo, co już wyjaśniałem w poprzednim tekście o Dark Souls, lecz tym razem myśl ową nieco rozwinę. Otóż podczas przebiegania przez lokację, w celu dotarcia do kolejnego nieznanego punktu często traktujemy nowoodrodzonych wrogów jako pewnego rodzaju drobnostkę, na co tylko te diabelskie skurczybyki czekają! Spróbuj przebiec obok grupki, a któryś z nich wsadzi Ci w plecy miecz, powalając na ziemię. Oczywiście gdy już przyjdzie nam przechodzić przez nieznane, to niemal każdy będzie szedł powoli, uważając na wszystko, nawet na sufit! Rozwaga jest potrzebna ? Lodran pełen jest przeróżnych pułapek typu fałszywe podłogi, dziury w ścianach, ostrza, a nawet zabójcze wahadła i toczące się głazy! Trzeba mieć oko na dosłownie wszystko.
Lecz Dark Souls szybko przypomni swoją prawdziwą twarz
Często umiera się podczas walk z bossami, ponieważ widząc spadający pasek zdrowia gigantycznego wroga łatwo zapomnieć się i klikać z zapamiętaniem, nie zważając na fakt, że wróg ów właśnie się przygotowuje do morderczego ciosu, które zeżre nam połowę życia, o ile mamy szczęście? Sami bossowie to małe dzieła sztuki, jeżeli chodzi o tego typu potyczki w grach komputerowych ? mamy tu pełen wachlarz demonów, rycerzy, bogów i półbogów, z hydrami, turbokotami i roznegliżowanymi laskami z odwłokiem pająka włącznie. Każda walka wymaga odpowiedniej taktyki, a często i odpowiedniego ekwipunku. Na całe szczęście sprawę można bardzo ułatwić, przyzywając do pomocy bota, lub jakiegoś gracza ? we dwóch dużo łatwiej bić się z tytanem, choć i tu są wyjątki (Asterix i Obelix chociażby). Wydawałoby się, że wielki, ziejący ogniem smok byłby naszym największym wrogiem, ale to nieprawda, bowiem częściej kląć będziecie na?
Gdy smok nie może nas sięgnąć - strzelamy w niego
? projektantów poziomów! Zaiste, prawdą jest, iż za level design odpowiadał szatan we własnej osobie. Część lokacji składa się z dość otwartych przestrzeni, na których łatwo zmierzyć się z większą ilością wrogów, lecz zdarzają się i miejscówki, gdzie będziemy tylko płakać i nerwowo gryźć się w rękę, gdy po raz kolejny głupia lokacja doprowadza do naszej śmierci. Prym w tym nieszczęsnym rankingu wiedzie obrzydliwe, ciemne, zawieszone na wysokości drewniane miasteczko Blighttown, gdzie walczymy z gigantycznymi ogrami na kładce o szerokości dwóch metrów, nastawiamy plecy na trujące strzałki niewidocznych strzelców, bijemy się z odpornymi ryboludźmi itd. Doceniam Lovcraftowskie nawiązania, ale przy trzydziestym podejściu naprawdę miałem szczerze dość i żałowałem, że jako daru nie wybrałem sobie Klucza, otwierającego niektóre skróty. Czasami irytująca jest tylko część lokacji, jak choćby szaleńczy bieg po przyporze w Anor Londo, będąc pod ostrzałem dwóch kuszników, których strzały odpychają metr do tyłu, a przypora ma szerokość mniejszą niż metr? koszmar, koszmar.
Jeden z ciekawszych NPC, ale i tak nie będę słuchać porad kota
Jakkolwiek irytujące by miejscówki nie były, to nie sposób odmówić im uroku i niezwykłego, mrocznego klimatu. Przechadzając się pośród ruin umierającego świata rzeczywiście można poczuć tą grozę i rezygnację, przytłaczający nas ciężar smutku i boleści. Zupełnie, jakbyśmy wędrowali po swoistym Limbo. Wśród lokacji zdarzają się miejsca nieco bardziej kolorowe, jak Darkroot Garden czy Crystal Cave, ale zazwyczaj przeważają grubo ciosane mury, ciasne tunele, zatęchłe piwnice i suche, pogrążone w całkowitym mroku grobowce. Zwiedzimy pokaźny kawałek świata, a każda lkacja znacząco różni się od siebie, zarówno wyglądem, jak i przeciwnikami. Sami wrogowie też nie należą do typowego mięcha armatniego fantasy ? poza nudnymi umarlakami, możemy walczyć z żabowatymi bazyliszkami, małżami, grzybami (ach, Icewind Dale), ryboludźmi, gigantami, impami, entami, żywiołakami, goblinami, szkieletorami, ogarami, nie-wiem-co-to-jest-ale-zieje-ogniem-i-wygląda-paskudnie-ami, pijawkami, smokami, duchami, mrocznymi rycerzami, budyniami, szczurami, wężoludami, nekromantami, opancerzonymi dzikami, dziwnymi psami, zabójcami, kotami, demonami, robakami, drzewami, gargulcami, smoczymi tyłkami, mackowatymi stworami i chyba z jeszcze kilkoma innymi wrogami ? jak widzicie, trochę tego do zabicia jest. Co gorsza, całe to tałatajstwo odradza się, gdy tylko zasiądziemy przy ognisku.
Ilość Estusa cieszy oczy bardziej, niźli ciekawy widok zza okna
Właśnie ? ogniska. To jeden z najpiękniejszych widoków w Dark Souls ? świeże, nierozpalone ognisko (w rankingu przegrywa ze świeżo umierającym bossem) to miód dla naszych oczu i dusz, które wreszcie będziemy mogli wydać, a jest na co wydawać! Po pierwsze ? poziom: każdy nowy poziom pozwala nam o punkt zwiększyć jedną ze statystyk, co z kolei przekłada się na mniejsze statystyki, taki jak odporność na krwawienie, udźwig i zwykłe obrażenia. Oczywiście każdy kolejny poziom wymaga większej ilości punktów i gdy już kończyłem rozgrywkę, mając poziom 90-ty musiałem płacić ok. 60 000 dusz za kolejny level. Kolejnym workiem bez dna na dusze jest nasz ekwipunek ? do wyboru mamy dziesiątki rozmaitych broni, poczynając od zwykłych mieczy, bo typowo japońskie gigantyczne klingi, topory, katalizatory, talizmany, katany, włócznie, sztylety itd. Równie dużo mamy do wyboru zbroi ? każda z nich różni się statystykami i odpornościami, przez co warto mieć przy sobie kilka zestawów ?tak na wszelki wypadek?. W świecie znajdziemy również kilku kowali, specjalizujących się w różnych ulepszeniach ? podstawowym ulepszeniem jest dodanie +1 do broni, co kosztuje nas kilka odłamków tytanitu oraz odpowiedniej ilości dusz. Broń możemy także wzmacniać ogniem lub błyskawicami, przerabiać ją na ?czystą?, ?boską? lub ?chaotyczną?, a także tworzyć z dusz bossów unikalne bronie, niezwykle przydatne, bowiem zazwyczaj posiadające jakąś specjalną cechę. Osobiście do końca korzystałem z Topora Golema +5, który potrafił małym kosztem wypuścić potężną falę uderzeniową, godzącą w odległych przeciwników. Cyferki możemy dodawać także do tarcz i zbroi, wzmacniając ich wytrzymałość, co jest niezwykle przydatne i właściwie wymagane, by dobrze sobie radzić w dalszej rozgrywce. Dla ciekawych ? grę niemal całą przeszedłem, mając na sobie zbroję Elity Rycerstwa (z różnymi plusami), Toporem Golema/Orlą Tarczą/Pajęczą Tarczą i dzięki dobrej zbroi i tarczy byłem w stanie powstrzymywać potężne ciosy bossów.
Czasami gra każe nam biegać po lawie, albo trującym jeziorze
Sami widzicie, jak wiele miejsca zabrało mi opisywanie mechaniki gry, a to dlatego, że została ona stworzona z niezwykłą pieczołowitością i profesjonalizmem. ?Dark Souls? zmusiło mnie także do pewnej rzeczy, którą prawdziwie gardzę, a tą rzeczą jest farmienie. Czasami po prostu musiałem przesiedzieć kilka godzin, kosząc wciąż te same stwory w celu zdobycia dusz, by ulepszyć poszczególne elementy wyposażenia, a przecież nienawidziłem tego procederu w każdym mmo! Być może pomogła nieco świadomość, że nawet podczas ?farmy? mogłem paść trupem przez nieuwagę, ale bądź co bądź farma pozostaje farmą i rzecz to wstydliwa. Zresztą mój licznik wykazuje, iż na DS poświęciłem ok. 47 godzin, co przy porównaniu z internetowym licznikiem śmierci (nie zdradzę) daje około 3 śmierci/h. Jestem całkiem zadowolony z tej statystyki, zwłaszcza, że?
Pamiątkowe zdjęcie przed biciem demonów
? jeszcze do Dark Souls wrócę! I to nie tylko dlatego, że możliwy jest tryb New Game + (razy 7!), ale również z powodu dodatku, który nieszczęśliwie pominąłem!. Poza tym gra oferuję także rozbudowany tryb PVP, polegający na tym, iż dzięki specjalnemu przedmiotowi teleportujemy się do świata innego gracza by zamordować go z zimną krwią. W tym celu trzeba należeć do specjalnego przymierza, których jest kilka, każde ma własne wymogi i cele. Mi najbardziej odpowiadało smocze przymierze, nagradzające mnie za przyniesione smocze łuski możliwością ziania ogniem podczas walki. Poza psuciem zabawy innym graczom możemy także zostawiać znaki na podłodze, by zostać przyzwanym do pomocy przy bossie, za co także dostajemy spore nagrody. Oczywiście i nasz świat może zostać najechany ( o ile jesteśmy w ludzkiej postaci), co często prowadzi do jeszcze większej nerwicy, zwłaszcza gdy trafia nam się cwaniak, krążący wokół naszej postaci by wrazić nóż w plecy, ale satysfakcja, gdy zabije się najeźdźcę jest równa tej, towarzyszącej nam przy śmierci potężniejszych bossów.
Szaszłyki ze smoczych tyłków
Może pora na nieco narzekania z mojej strony ? po pierwsze: port PC to fuszerka, jakiej dawno nie widziałem. Uruchamiając grę po raz pierwszy natrafiłem na szereg problemów i koszmarów, zaczynając od tragicznego sterowania (bez obsługi myszy!) po problemy z rozdzielczością i kamerą. Na całe szczęście większość błędów udało się wyeliminować przy pomocy modów, ale nie pomogły choćby w systemie autonamierzania. I nie myślcie, że blokowanie się na wrogu jest jakimś ułatwieniem ? to wymóg! Otóż jeżeli nie jesteśmy zablokowani na wrogu, to cofając się odwracamy się plecami, co naraża nas na morderczy cios, jeżeli zaś wróg jest ?kliknięty?, to cofamy się cały normalnie, pozostając twarzą w stronę wroga. Niestety problemy zaczynają się, gdy wrogów jest kilku, co powoduje, iż system namierzania wariuje i zaczyna latać na wszystkie strony, co uniemożliwia nam trafienie czegokolwiek. Kamera także do najlepszych nie należy, choć zazwyczaj trzyma się za naszymi plecami, to często gdzieś ucieka, zasłaniając pole walki. Również rag-doll nie należy do najlepszych, rażąc nasze oczy dziwacznie lekkimi zwłokami, którym gumowatości i skoczności pozazdrościć mogą truchła z Gothica 3. NO I TEN LEVEL DESIGN.
Najbardziej wnerwiający boss w grze
Błędy błędami, ale nigdy nie poświęciłbym grze czterdziestu siedmiu godzin, jeżeli nie sprawiałaby mi przyjemności (nie, TF2, won mi stąd), co więcej jestem skłonny poświęcić mu kolejne 47 godzin, a nawet i 100! W sumie trudno to wytłumaczyć, ale z tej niezwykle masochistycznej, lecz sprawiedliwej rozgrywki czerpałem sporo przyjemności i satysfakcji. Nie jest to gra trudna, lecz irytująca i na swój sposób bardzo mądra, wręcz mądralińska, bo wciąż naśmiewa się z naszej głupoty. Klimat przytłacza, walki doprowadzają do buzowania krwi w żyłach, grafika zachwyca, a muzyka towarzyszy nam niemal wyłącznie walkom z bossami, lecz robi to bardzo dobrze. Jestem martwy, ale jeszcze wiele umierania przede mną?
Tylko ty sam możesz się
uratować.
Zrób to! Zrób
A wtedy dokładnie zrozumiesz, o czym
mówię
Boss ostateczny - nadchodzę!
Ocena: 9-
Plusy:
- Powalający, mroczny klimat.
- Świetna grafika i muzyka.
- Doskonale skonstruowana rozgrywka.
- Brutalność i surowość rozgrywki.
- Rozwój postaci i ekwipunku.
- Duży wybór wyposażenia.
- Ogrom zabawy, nawet siedem poziomów NG+.
- PvP, Co-op.
- Level Desing.
- Zero QTE.
- Walki z bossami.
- Twarda, lecz sprawiedliwa.
- Da się grać bez pada.
Minusy:
- LEVEL DESIGN.
- Spartaczony port z konsoli.
- Wymagane modowanie.
- Problemy z kamerą i namierzaniem.
- Wciąż w Windows Live.
- Ograniczony kontakt ze światem przedstawionym.
- Uzależnia.
Użyte mody:
- DSfix
- HiRes UI and Subtitle Fonts
- Dark Souls HD Texture Pack
- Mouse Fix
- DSCfix
Wszystkie mody są dostępne na stronie nexusmods.com, także z instrukcją instalacji (po angielsku, w razie kłopotów służę pomocą)
PS: Możecie oczekiwać recenzji dodatku, jak tylko znów wrócę do Lodranu.
Zwiastun
Intro
18 komentarzy
Rekomendowane komentarze