Skocz do zawartości

Kulturalnie, chyba...

  • wpisy
    9
  • komentarzy
    37
  • wyświetleń
    6246

"Dallas Buyers Club" (2013)


KulawyJohny

495 wyświetleń

jRwGmut.jpg

Dramat biograficzny, przedstawiający historię zdegenerowanego Rona Woodroofa, który dowiaduję się, że jest nosicielem wirusa HIV. Postanawia opracować system sprzedaży niedozwolony leków osobom chorym. I jak mylnie można odnieść wrażenie po tych słowach, nie jest to opowieść o dobroczyńcy, który postanowił zbawić ludzkość, a jest to historia homofoba, narkomana, dziwkarza i kanciarza, któremu przez zbyt intensywny tryb życia pozostało trzydzieści dni do nieuniknionej śmierci.

Nieuniknionej? "Ja was uczulam, że nie ma takiej francy, co by zabiła Rona Woodroofa w 30 dni.", zarzeka się główny bohater, wertuje książki, przeszukuje internet, stając się najlepszym, nielegalnym farmaceutą w Dallas. I tu tkwi cały urok oscarowej kreacji genialnego McConaugheya, który do tej roli schudł ponad siedemnaście kilogramów. Woodroof kieruję się egoizmem, chęcią prywatnego zysku, z początku odcina się od choroby by następnie stawić jej czoło. Jak polubić te postać? Widzowi przychodzić to może z wielką trudnością, jednak podziwiamy jego zaradności, charyzmę i chęć walki z chorobą. Widzimy jak szybko jego dotychczasowe życie legło w gruzach, mimo wszystko stara sobie je ułożyć na nowo. W czym tkwi sukces tej kreacji? Ponadprzeciętność przeciętnego. Mam na myśli, to że Woodroof nie aspiruje do kogoś kim nie jest, jest sobą, owszem zmienia się pod wpływem choroby i właśnie ta przemiana jest głównym elementem filmu, jednak to cały czas On, ten urokliwy buc, którego polubiliśmy lub zmieszaliśmy z błotem. Czuję się, że jest to postać z krwi i kości, widać autentyzm.

W filmie nie zabrakło elementów przewidywalnych, tutaj urokliwych. I tak rzeczą naturalną było wyklęcie Woodroofa przez zacofaną społeczność (w końcu to lata 80) i sprowadzenie go do rangi homoseksualisty, czyli najgorszego z najgorszych, niegdyś według samego Rona. Mamy również wątek przyjaźni z transseksualnym Rayon'em (zasłużony Oscar dla Jareda Leto), który stanowi coś w rodzaju impulsu ku przemianie. Sam Leto z początku traktowany był przeze mnie jako postać humorystyczna, by następnie zyskać w oczach na swej złożoności. Kolejny aspekt, który w takich produkcjach jest obowiązkowy to walka z systemem. Tutaj również scenarzysta wybrnął obronną ręką, przeciwstawienie się czołowym dystrybutorom służy jako ukazanie wzlotów i upadków naszego bohatera. Chyba jestem bardziej zwolennikiem konwencji wykorzystania systemu do czerpania własnych zysków, jak w "Wilku z Wall Street", natomiast w "Klubie" było to niemożliwe i nie miałoby racji bytu. Zastrzeżenie mam do zbędnego wątku z lekarką Saks, który spowolniał i tak dynamiczną fabułę, dodam jeszcze, że sama lekarka nie istniała naprawdę. Solidne, mocne, emocjonalne kino, dopiero co raczkującego reżysera, z genialnymi, oscarowymi rolami McConaugheya i Leto. To trzeba zobaczyć.

xfLKNk2.png

5 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Najlepszy film Oscarowy z tej gali. Obejrzałem chyba wszystko - tak mi się nie podobało, że nie mam teraz ochoty na filmy praktycznie wcale. Postać Matthew odebrałem w sposób pozytywny. Z wpisu mogę wywnioskować, że jesteś gejem, mam rację? Zgadzam się z ostatnim zdaniem. Iw sumie z oceną, bo sam tez oceniłem film na 9/10.

Po lewej widzę same oscarowe filmy - najs!

Link do komentarza

Nie, nie jestem gejem xD. Jestem zwyczajnie tolerancyjny. Z całej tej gali w pamięć zapada jeszcze "Grawitacja" i "Wilk z Wall Street".

Mi oprócz tych, co wymieniłeś przypadła do gustu jeszcze Nebraska.

A, to przepraszam, że pomyślałem, że możesz być pedałem, bo jestem nietolerancyjny i dlatego główna rola mi się spodobała. Ale właśnie dla takich nietolerancyjnych ludzi jak ja jest ten film. Najpierw widz utożsamia się z głównym bohaterem, a potem dzieło sprytnie nim manipuluje pokazując, że bycie homo nie jest takie be.

Link do komentarza

No cóż, na mnie film nie zrobił wrażenia - zwykły przeciętniak. Poważnie, czy za rok ktoś będzie pamiętał o tym dziele? Nie wybija się w żadnym elemencie, a McConaughey... Sięgnąłem po film skuszony jego megaultragigaumiejętnościami. Takie przynajmniej powinien posiadać sądząc po recenzjach i pokonaniu Wilka DiCaprio w walce o statuetkę. Niestety, choć rzeczywiście był najjaśniejszym punktem Dallas, jego gra łba mi nie urwała.

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...