Skocz do zawartości

Moje Fado

  • wpisy
    348
  • komentarzy
    1406
  • wyświetleń
    470590

Podążając za... Davidem Lynchem - Na grzbiecie pustynnych czerwi (Diuna)


bielik42

2342 wyświetleń

Podążając za... Davidem Lynchem - Na grzbiecie pustynnych czerwi (Diuna)

62031836_Dune_800x445-thumb-800x445-612.jpg

Diuna/Dune

Występują: Francesca Annis, Kyle MacLachlan, Freddie Jones, Kenneth McMillan, Sting

W poprzednim odcinku pisałem o fenomenalnym dramacie historycznym pt. ?Człowiek Słoń?, lecz zupełnie zapomniałem wówczas wspomnieć, o jednym, ważnym aspekcie, który całkowicie zmienił twórczość Lyncha. Otóż tamten film zdołał wyciągnąć reżysera z artystycznego getta, co oznacza, że od tego momentu zachwyt nad jego filmami mogli już roztaczać nie tylko krytycy, ale i szersza publiczność. Lynch wyszedł do ludzi ? rzec by można było, a zaraz potem zabrał się za film, którego inaczej niż komercyjnym nazwać nie można. Czy jednak ?Diuna? okazała się być na tyle dobrym tematem, by Lynch nie żałował swej decyzji porzucenia stołka reżyserskiego szóstej części Star Wars?

duneemperor.jpg

Dla zdezorientowanych ostatnimi słowami wprowadzenia ? stara trylogia ?Star Wars? wcale nie była w całości reżyserowana przez Lucasa, bowiem odpowiadał on za reżyserię tylko pierwszej części (pozostałe dwie, a raczej V i VI wyreżyserowali kolejno Irvin Kershner i Richard Marquand). Za ostatnią część miał odpowiadać Lynch, lecz musiał on wybrać między nią, a ?Diuną?. Dziś już wiemy, jaki był jego wybór i trzeba przyznać, że nie miał on przecież zbyt wielkich szans, by dobrze skończyć z ?Diuną?. Powodem pierwszym była bardzo silna opozycja fanów książki, która za żadne skarby nie chciała zezwolić na jakiekolwiek uproszczenia (z czym Star Wars nie miał problemu), a drugim ? popularność samego ?Star Wars?. To jednak dla naszego reżysera było nic i zajął się on pustynną planetą, spędzając z nią 3 lata (wcześniej była tworzona przez kolejne trzy) i kręcąc ok. 27 godzin materiału. Uprzedzam, iż książki jeszcze nie czytałem, ale mam ją w planach.

dune-1984-08-g.jpg

Rzecz się dzieje w dalekiej przyszłości, gdzieś w otchłani wszechświata. Potężny narkotyk, zwany ?przyprawą? umożliwił ludzkości podróżowanie w najdalsze zakątki galaktyki bez ruszania się z miejsca. Wykształciły się także moce psioniczne i telepatyczne. Akcja dotyczy trzech różnych frakcji. Jest więc Imperator, który rządzi wszystkimi, lecz musi się też liczyć z potężną Gildią, trzymającą w swoich dziwnych, obślizgłych łapach obieg pieniędzy w galaktyce, a to za sprawą wspomnianej Przyprawey, wydobywanej z pustynnej planety Diuna, na której żyje tajemnicze plemię i kilkusetmetrowe czerwie pustynne. Nad Diuną sprawuje rządy ród Harkonenów ? dziwny odłam ludzkości, wyróżniający się rudymi włosami i niepohamowaną brutalnością. Walkę z tym rodem prowadzi kolejny ród ? Atrydzi, czyli dosyć typowy ród ludzi.

270_14_screenshot.png

Głównym bohaterem jest potomek głowy rodu Atrydów ? Paul Atryda (Kyle MacLachlan), wychowany w tajemnicy przed potężną frakcją telepatek. Paul przeszedł najlepsze szkolenia bojowe i przejął po ojcu łagodne, lecz jednocześnie twarde i sprawiedliwe usposobienie. Razem z rodziną udaje się na Diunę, by zakończyć rządy Harkonenów, lecz zdrajca sprowadza na ich głowy podstępny atak. Z pułapki wydostaje się Paul i jego matka, uciekając przez pustynię natrafiają na tajemnicze plemię, które posiada równie tajemniczą przepowiednię, że oto pojawi się człowiek, który ujarzmi czerwie, wypije wodę życia i pokaże im prawdziwą wolność. Dalszy ciąg nietrudno zgadnąć.

dune-20100423040527935-3192849.jpg

O ile pamiętam, książkowa ?Diuna? jest dosyć obszerną lekturą, więc powinniśmy spodziewać się jakichś cięć w fabule i tak się owszem dzieje ? od momentu, w którym Paul trafia do plemienia, sprawy zaczynają lecieć na łeb na szyję, z tempem wściekłego pustynnego czerwia. Przez 20 minut dzieje się tak wiele, że aż ciężko sobie wszystko w głowie ułożyć, bo i nasz bohater się niepomiernie rozwija, i nagle rodzi się mu siostrzyczka, a matka zostaje kimś potężnym, a plemię robi się bojownicze, a czerwie zaczynają robić za transport etc. etc. Motywem napędowym fabuły jest oczywiście zemsta na Harkonenach i Imperatorze oraz pokazanie, że wszyscy muszą się z Diuną liczyć. Aby ten cel osiągnąć, potrzebna będzie spektakularna bitwa pustynna z wykorzystaniem gigantycznych czerwi i masy biegających tu i ówdzie ludzi ze śmiesznymi pudełkami w rękach. No i są tu mopsy. Często.

sandworm-2.jpg

Muszę przyznać, że nieczęsto w filmach widuje się aż tak obrzydzonych ?złych? ? Harkonenowie to ród paskudny, obmierzły, nieludzki i dziwaczny. Nie dość, że wszyscy są rudzi, to na dodatek ich przywódca pokryty jest paskudnymi wrzodami, ma tuszę niczym dostojna maciora, wszędzie sobie lewituje i ma zapędy homoseksualne. Bawi zaś fakt, iż po ich stronie grają ciekawi aktorzy ? mowa tu oczywiście o dziwnie skoncentrowanym Stingu i kapitalnym Jacku Nancym (Henry z ?Eraserhead?). Oczywiście i ci dobrzy nie próżnują pod względem obsady ? Paula gra późniejsza gwiazda ?Twin Peaks?, czyli Kyle MacLachlan, a jego towarzyszem broni jest nie kto inny, a sam Patrick Stewart. Ciekawostką było też zamierzenie, by Imperatora grał sam Salvador Dali, co niestety się nie udało. Ogólnie aktorstwo stoi na dosyć wysokim poziomie, choć postacie są nieco papierowe (bardzo prawy Lord Atrydów i bardzo paskudny Baron Harkonenów), ale za to są tu mopsy. Często.

Dune.png

Oczywiście największymi gwiazdami filmu są gigantyczne Czerwie i przyznać muszę, że wykonano je z odpowiednia pieczołowitością. Scena, gdy po raz pierwszy widzimy tego giganta, pożerającego kombajn pustynny, wprawia w osłupienie po dziś dzień, choć w dalszej części nietrudno zauważyć widoczne sztuczki kina lat 80?tych (jak np. wycinanie postaci do innego tła). W scenografii zaś doskonale widać spaczony umysł Lyncha i jego pomysły, wprost wyjęte z koszmaru. Ogółem film bardzo przypomina pewien sen, przede wszystkim dzięki zastosowaniu bardzo częstych szeptów bohaterów, które słyszymy jako ich ?myśli?. Czego jak czego, ale klimatu ?Diunie? odmówić nie wolno. No i są tu mopsy. Często.

tumblr_m8csjjBFEh1ru4r3i.png

Cap'n loves pugs

Gdy po raz pierwszy dowiedziałem się, że za filmową ?Diunę? odpowiada Lynch, podrapałem się ze zdziwienia po głowie ? w jaki sposób tak artystyczny reżyser mógłby odpowiadać za tak komercyjne dzieło? Jak się okazuje ? mógłby i może nie zrobił tego lepiej niż twórcy ?Star Wars?, ale z pewnością stworzył dzieło niezwykle klimatyczne, które można dziś postawić obok takich tytułów, jak ?Piąty Element? czy ?Pamięć Absolutna?. To piękny, bardzo nierealny i trzymający w napięciu film. Szkoda, że nie podbił kin, bo mielibyśmy dziś do czynienia z trylogią i może zamiast figurek Jedi dzieci kupowałyby szlachetnych wojowników Fremańskich, albo pluszowe Czerwie. Kto wie? No i są w nim mopsy. Często.

Zwiastun

6 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Diuna książkowa jest rozprawką na temat mesjanizmu i okołoislamowych treści, z doczepionymi trochę na siłę sequelami i bardzo cytatogennym stylem pisania (porzekadła bene gesserit chociażby). Diuna filmowa jest jednak dużo bardziej zapadająca w pamięć. Zabawne, tak dawno filmu nie widziałem, że rudowłosi Harkonneni byli dla mnie drobnym zaskoczeniem, tak samo jak obecność tam Jacka Nancy.

  • Upvote 1
Link do komentarza

Jak się będziesz brał za ksiażkę, to przeczytaj tylko "Diunę". Kontynuacje olej, a potworów pod postacią książek autorstwa syna Franka Herberta nawet nie dotykaj w sklepie, bo może się czymś przykrym zarazisz!

Film bardzo lubię. Jest tym, czego oczekiwałem od filmu na podstawie Diuny.

  • Upvote 2
Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...