Czy świat jest w grze?
Gdy idę ulicą często obserwuje różnych ludzi i zastanawiam się, czy oni też grają w gry komputerowe. To raczej prawdopodobne, ale czy mieli styczność z konsolami? Czy wiedzą, co to jest Steam? Raczej nie, ale możliwe, że byłbym pozytywnie zaskoczony.
Pewnie ci znający język angielski pomysleliby, ?para? , ale ten termin nie skojarzyłby im się zupełnie z grami. Tak samo jak my oczekujemy premiery Crysisa 4 czy Diablo 5 tak oni nie mają o tym zielonego pojęcia. I nie mowie tu tylko o osobach starszych, ale o ludziach, którzy dobrze wiedzą co to komputer i facebook. Nie wierzycie? Spytajcie swojego kolegę, koleżankę czy zna taką grę jak Test Drive Unlimited, albo czy wie kto to jest Gabe Newell? Prawdopodobnie w odpowiedzi na pierwsze pytanie zobaczycie grymas niezwykłego zdziwienia, a na drugie odpowiedzi typu: aktor czy reżyser. Jednocześnie w społeczeństwie utrwaliły się stereotyp gry jako strzelanki, albo co najwyżej symulatora piłki nożnej. Jeśli myślicie, że ktoś z nich słyszał o przygotówkach, w ktorych trzeba ruszyć potylicę to prawdopodobnie jesteście w dużym błędzie. Częstym argumentem jest fakt, że gry trafiły już do tzw. mainstreamu, że Wiedźmin sprzedał się w 2-3mln kopii, Skyrim w 10,a CoD może nawet w 20.Serio? Tylko ta liczba nie stanowi nawet 1% ludzi na świecie. A może powiecie, że to przez Afrykę , która nie ma prądu, albo przez Chiny, w których sprzedawalność legalnych kopii jest bliska zeru. To weźmy Polskę, w której hitowo sprzedał sie Battlefield 3,w ponad 300tys.kopiach.Dużo?dużo,ale nadal niecały jeden procent populacji Polski, w której jednak zdecydowana większość społeczeństwa ma dostęp do komputera (chociaż co prawda nie wszyscy do takiego, aby odpalić BF-a, ale i tak sporo więcej niż ten 1%). Nie, nie pragnę tu udowodnić, że gry są mało popularną formą rozrywki dla małej grupy zapaleńców. Użyłbym bardziej porównania, że gry takie jak Limbo czy Braid są grami dla koneserów, graczy, którzy znają z gier nie tylko pasjansa, czytają branżowe pisma( takie jak CD-Action) i wiedzą coś więcej o świecie gier niż przeciętny Kowalski czy Nowak. Tak samo jak Ferrari jest autem dla wybranych (chociaż tu także cena decyduje o wyjątkowości). Na pewno polskiej branży gier nie pomaga też nieudolne reklamowanie większości produktów. Reklamując Vitę, Sony pomyślało o growych koneserach, wiedzących ,,z czym to się je?, a szkoda bo zabrakło rzetelnej kampanii informacyjnej do czego służy konsola i w co można na niej zagrać. Taka kampania reklamowa nie otworzyla wielu osobom drogi do ,,tego? świata. O wiele lepiej by się ta konsola sprzedała, gdyby sprzedawano ją w telezakupach. Gry próbuje się porównywać do filmów, jednak one zapewniają bierną rozrywkę całej rodzinie. Zdecydowana większość ludzi woli pooglądać sobie na kanapie film swojego ulubionego reżysera (zazwyczaj dlatego, że zna ich bardzo niewielu) niż męczyć się przed telewizorem, panicznie martwiąc się o wazon obok. Kolejną różnicą jest fakt, że filmy są uważane za hobby, które przystoi czterdziestoletniemu właścicielowi firmy, zaś gry już niekoniecznie, bo gdy on poprosi żonę o grę jako prezent na Gwiazdkę, najprawdopodobniej usłyszy, że jemu to nie wypada. Jak często zapraszając osobę płci przeciwnej na randkę oferujesz jej wspólną grę w Sports Champion, a jak często zapraszasz ją po prostu do kina? Sam sobie odpowiedz.
Ciężko przeoczyć to, czego wydawcy gier komputerowych podjęli się, by przebić się do życia przeciętnych ludzi. Jednak jeszcze wiele wody w Wiśle upłynie zanim o premierze gry będzie się mówić z takim samym zainteresowaniem jak o operacji jakieś celebrytki. Być może gry komputerowe jako branża rozrywki jeszcze nie dorosły do tego, by większość społeczeństwa uznała je jako znaczącą część swojej codzienności i na ulicy zaczęto plotkować o nowym stroju Pani Shepard.
PS: Tym tekstem wracam na blog. Postaram się regularnie wrzucać jakieś teksty, które będą się zajmowały tematyką gier komputerowych i ich otoczki. Pozdrawiam;)
9 komentarzy
Rekomendowane komentarze