Skocz do zawartości

ReadyToFallBlog

  • wpisy
    19
  • komentarzy
    112
  • wyświetleń
    11888

?AC/DC. WCZESNE LATA Z BONEM SCOTTEM? - recenzja


ReadyToFall

339 wyświetleń

Pierwsze skojarzenie na hasło ?AC/DC?? Szaleństwo, energia, radość, zabawa ? niepotrzebne skreślić, potrzebne natomiast dodać wedle własnego uznania. Muszę przyznać, że z każdą kolejną przeczytaną stroną ?AC/DC. Wczesne lata z Bonem Scottem? utwierdzałem się w przekonaniu, że mam ochotę wykreślić wszystkie, wyżej wymienione określenia. I oczywiście nie chodzi tu o twórczość panów z AC/DC, a o wątpliwego Neil?a Daniels?a. Przyznam, że nigdy nie byłem fanem muzyki tworzonej przez Szkotów, a poprzez lekturę chciałem głębiej zapoznać się z materiałem serwowanym przez zespół. Takie stanowisko pozwoliło mi spojrzeć obiektywnie na tę pozycję, bez względu na to, czy jestem nastawiony sceptycznie czy też pozytywnie do żywej legendy hardrocka.

Pierwsze zdanie, rozpoczynające biografię brzmi: ?czego nie powiedziano jeszcze o AC/DC?!?, po czym kilka stron dalej znajdujemy stwierdzenie, że książkami o tym zespole można wypełnić bibliotekę. Po co więc komukolwiek ?AC/DC. Wczesne lata z Bonem Scottem?? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Co więcej ? książka nie pomaga w odnalezieniu odpowiedzi? Nawiązując do tytułu, bo ma on spore znaczenie, treść tej publikacji skupia się na latach 1973-1980, a więc na okresie w którym Bon Scott był wokalistą i frontmanem zespołu. Przedwczesna śmierć Szkota nie kończy jednak książki, a jedynie jej pierwszą część ?Wczesne lata?, oraz rozpoczyna dużo krótszą drugą część ?Następstwa?. Czytając ?część II?, można wpaść w głęboką zadumę nad sensem marnotrawstwa papieru na świecie, w celu powielania czegoś, co zostało napisane już dziesiątki razy. Jak łatwo się domyślić, w tej części w ogromnym skrócie opisane zostały losy AC/DC po roku 1980, trwające do dziś.

Przyszły czytelnik musi wiedzieć, że nie będzie miał do czynienia ze stricte biografią. Jeśli tak owej szuka, to ją znajdzie. Z tym że, gdzieś indziej, nie w tej publikacji. ?Część I? z biografią wspólny ma jedynie początek. Zawiera krótką genezę powstania zespołu, skrócone życiorysy poszczególnych członków, by w końcu dojść do opisu pierwszego albumu kapeli. Od tego momentu lektura staje się ekstremalnie monotonna. Na początku przytoczona zostaje sytuacja, w jakiej grupa wchodziła do studia, kilka informacji na temat tego w jaki sposób i w jakim składzie grupa pracuje nad swoim nowym dzieckiem, po czym przychodzi pora na niesamowicie nudny i sztampowy opis albumu. Tutaj zaczyna się prawdziwy koszmar, który prześladuje mnie już nocami. Każda piosenka z każdej płyty opisana jest jakimś banalnym frazesem, typu ?riff wgniata w ziemię?, ?noga sama rwie do wybijania rytmu? etc. Uwierz, Drogi Czytelniku, że czytając ciągle te same zwroty, można nabawić się białej gorączki. Efekt znużenia i irytacji potęguje fakt, że opisywanie muzyki za pomocą słów najzwyczajniej w świecie się nie sprawdza. Nie wiem więc, do kogo kierowane są opisy albumów. Wytrawny słuchacz każdy utwór dobrze zna i nie trzeba mu tłumaczyć, że riff miażdży, a przy kawałku ?X? należy tupać nogą. Mniej obeznani czytelnicy mogą zaś na własne uszy przekonać się, czym ta muzyka pachnie, bez konieczności ufania autorowi ?na słowo?. Po mini-recenzji-opisie albumu przychodzi czas, na podanie statystyk odnośnie sprzedaży i popularności na listach przebojów na całym świecie. Następnie autor zajmuje się rozbieżnością pomiędzy wydaniami na poszczególnych kontynentach. Całe to porównywanie i doszukiwanie się różnic może naprawdę znużyć czytelnika, zwłaszcza że proces ten powtarza się przy każdej płycie do 1980 roku. Zainteresowani mogą być wyłącznie wierni i oddani fani, zwłaszcza, że na końcu publikacji znajduje się podana w przejrzysty sposób dyskografia, najważniejsze wydarzenia z historii zespołu czy spis kolejnych teledysków. Stanowi to zgrabnie zebrane i uporządkowane informacje, których podczas wieloletniej działalności AC/DC jest cała masa.

Pomiędzy różnymi elementami opisu płyt, wplecionych jest wiele długich cytatów wyciągniętych z kilku wywiadów. Najczęściej pojawiają się fragmenty z tych samych rozmów, z zaznaczeniem, gdzie możemy znaleźć daną publikację. Czytając kolejną kartkę która zawiera cytat, można poczuć się troszeczkę oszukanym. Zapoznanie się z całością kilku z nich dostarczyłoby nam nie wiele mniej informacji od tych, zawartych w książce. Co poza tym? Wielokrotnie wałkowane historie typu: ?podczas nagrywania solówki wzmacniacz zaczął się palić?. W ramach odskoczni pojawia się też kilka stron ze zdjęciami, ale nie są to egzemplarze nigdy dotąd niepublikowane, a jedynie, w większości, kadry z sesji zdjęciowych. Nic nadzwyczajnego, ale dobrze komponują się z całością. Warto zwrócić uwagę na samo wydanie książki, które sprawia bardzo pozytywne wrażenie. Czarna, matowa okładka w twardej oprawie, która na oko jest nieco większa od klasycznego rozmiaru książek, mieści w sobie, niespodzianka, zadrukowane czarnym drukiem kartki! Diabeł tkwi w szczegółach, bo są to naprawdę dobrej jakości stronice, a więc chociaż one uprzyjemniają lekturę. Wszystkie te, wątpliwej jakości informacje, spisane są przeciętnym, tuzinkowym językiem. Nie byłoby jednak źle, gdyby nie tak duża ilość literówek i temu podobnych wpadek, ze strony tłumaczenia/korekty/wydawcy.

Reasumując, stanowczo odradzam tę pozycję osobom, chcącym zapoznać się z twórczością AC/DC, oraz tym, którzy Szkotów po prostu lubią. Zdecydowanie nie do tego grona odbiorców skierowana jest ta książka. Kolekcjonerzy jednak będą zadowoleni, bez względu na jej przydatność. Dla fanatyków natomiast, powinna być druga, kilkunastostronna wersja, zawierająca ten sam spis wydarzeń, chronologię albumów etc. co ostatnie strony całej publikacji.

---------------------------------------------------

Powyższą pracę, jak i wcześniejszą recenzję "Rosji w Łagrze" przygotowywałem z myślą o portalu www.debiutext.eu. Można tam również znaleźć kolejne recenzje sygnowane moim nazwiskiem, które co tydzień będę tutaj publikował.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...