Skocz do zawartości

The Cathedral

  • wpisy
    5
  • komentarzy
    49
  • wyświetleń
    5752

Khold


Stillborn

665 wyświetleń

Tym wpisem rozpoczynam serię o kapelach/projektach, które uważam za warte opisania i sam słucham. A że słucham głównie metalu, z naciskiem na szeroko pojęty black metal, to myślę, że już wiecie, czego się spodziewać. Myślę, że dla niektórych to już wystarczający powód, by więcej tutaj nie zaglądać. Tak, czy inaczej - zapraszam.

Khold - dość ponury, niczym się nie wyróżniający zespół z Norwegii... Przynajmniej na początku swojej działalności.

Pochodzą z Oslo, a sądząc po pochodzeniu i niezrozumiałym języku (Gard, mimo iż charczy, robi to w sposób zaskakująco klarowny - bez problemu słyszy się każde słowo) można wnioskować, że teksty są w ich ojczystym języku. Z tego, co podaje ich strona na Wikipedii, to język, w którym są napisane liryki (przez Hildr, żonę wokalisty), to staronorweski. Kolejną ciekawostką jest fakt, że kapela, mimo iż gra black metal, to... nie znajdziemy tam tak popularnego satanistycznego bełkotu. Tematykę, jaką porusza w tekstach Hildr, to (za Encyclopedia Metallum) mrok, śmierć, zło czy folklor. Ogólnie, to posępne, dołujące historie (a przynajmniej tak sądzę, bo języka nie rozumiem...)

blogentry-91278-0-65673100-1393099935_th

Słuchając pierwszego albumu Masterpiss of Pain (2001) ledwo co można rozróżnić ich muzykę od innych, podobnie grających zespołów. Przede wszystkim mamy tutaj do czynienia z tradycyjnym, norweskim spojrzeniem na black metal. Tyle, że w średnim tempie, z okazjonalnymi zrywami, w postaci szybszych kawałków. Jednakże album jako całość zwyczajnie nuży. Nie jest mimo to tak źle. Już tutaj pojawiają się takie utwory, jak

, czy
. M.in. po tych kawałkach można wnioskować, w którym kierunku Khold w przyszłości podąży.

blogentry-91278-0-77430300-1393100763_th

Drugi ich album, Phantom (2002), to dalsze rozwijanie swojego stylu, czyli operowania średnimi tempami i dość przebojową (jak na ten gatunek muzyki) melodyką. Sam Phantom niestety wciąż nie jest jeszcze tym, czym mógłby być. Mimo iż jest lepiej, niż poprzednio, wciąż ponure chłopaki z Khold nie potrafią w pełni zaciekawić. Ale już niewiele im brakuje. Słychać to choćby na otwierającym płytę

. Kawałek rzeczywiście wpada w ucho i długo tłucze się po głowie. Zresztą, dzięki temu utworowi postanowiłem zakupić całą dyskografię. Płyta przede wszystkim jest bardziej zróżnicowana, niż poprzednik. I wychodzi jej to na dobre.

blogentry-91278-0-57742400-1393101490_th

Jakoś tak jest, że trzeci album uważa się za najlepszy w dorobku danej kapeli. Tutaj też tak jest, ale tylko jeśli się weźmie pod uwagę poprzednie krążki. Mimo, że bardzo lubię M?rke Gravers Kammer (2004), to następne albumy są lepsze. Ale o tym za chwilę.

Warto tutaj wspomnieć, że chłopaki z Khold dorobili się kontraktu z Candlelight (wcześniej byli związani ze sławną Moonfog) oraz pierwszego obrazka:

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Cieszy mnie też, że bardziej poszli w stronę black'n'rolla, nie tonąc przy okazji w mieliznach, z których są znane tego typu kapele. Mimo iż możemy tutaj spokojnie mówić o stylu Khold (od razu idzie rozpoznać, kto gra), to kawałki są na tyle zróżnicowane, że płytki słucha się z przyjemnością. Wielokrotnie.

blogentry-91278-0-20021000-1393103673_th

Pierwsze, co rzuca się w oczy, to klimatyczna sesja zdjęciowa. Mimo iż mamy od początku do czynienia ze skoncentrowaniem się na fotografowaniu Garda (który ma dość oryginalną "padnę"), to tutaj wybrano się w plener. Nie ma w tym chwycie absolutnie nic oryginalnego (prócz samego Garda), to całość prezentuje się znakomicie. Niestety, można ją w pełni pooglądać w necie. W booklecie mamy raptem kilka grafik. Pozostała część załogi też chciała mieć słitfocie. A oni wyglądają głupio (czyli jak znacząca większość muzyków z tego gatunku).

Nieważne. Ważne jest natomiast to, że Khold wraz z tym albumem - Krek (2005) - przeszli do Tabu. Oczywiście, obrazek też został nakręcony:

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Niestety, nie ma on nic wspólnego z sesją zdjęciową. Na teledysku widzimy starych ludzi tańczących do muzyki Khold. Być może w połączeniu z tekstem ma to jakiś sens. Cóż, nie wiem...

Muzycznie natomiast, to stary, dobry Khold i ich jeszcze bardziej przebojowy (w ramach gatunku i ogólnej ponurości muzyki, oczywiście). W zasadzie mógłbym wymienić tutaj każdy kawałek. Płyta równa, każdy numer wpada w ucho i tam zostaje.

blogentry-91278-0-92973300-1393104778_th

Dalsza kolaboracja z Tabu zaowocowała kolejnym albumem, Hundre ?r gammal w 2008 roku oraz kolejnym klipem:

Youtube Video -> Oryginalne wideo

Jedno, co mogę o nim naprawdę napisać, to to, że nie ma już takiego absurdu (ach, moja ignorancja), jak w poprzednim teledysku. Natomiast sądząc to powyższym obrazku, to mamy tutaj teksty dotyczące starości i samotności. Co by nawet pasowało. Chyba. Bo nie rozumiem tekstu...

Jak dla mnie, to ten album jest zdecydowanie najlepszy w ich dorobku. Pod względem stylu nic się nie zmieniło. A mimo to jest lepiej. I wciąż zróżnicowanie, zwyczajnie ciekawie i bardzo przebojowo. Znów mam ochotę polecić każdy kawałek z tej płyty.

Co dalej? W 2011, albo 2012 (Encyclopedia Metallum nie jest pewna - nowość dla mnie, bo podobno jak o jakimś zespole w EM czegoś nie napisano, to to nie istnieje) Peaceville wznowiło ich jedyne demo, pierwotnie nagrane w 2000 roku.

A tak? Khold istnieje, koncertuje (zalicza też duże festiwale), ale... nie nagrywa. Nie wiem czemu i niespecjalnie chce mi się sprawdzać, bo w sumie powód nie ma dla mnie znaczenia. Liczy się przede wszystkim muzyka, a ta ma zdecydowanie coś magnetycznego, co więzi mnie, nie za bardzo pozwalając na "zdradę" z innymi zespołami.

7 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Widzę, że nawet ty Stillbornie dołączyłeś do piszących, super!

Dla mnie niestety Khold trochę zbyt ostry jeśli chodzi o metal. Moja tolerancja dla chrapliwego wokalu kończy się gdzieś przy In Flames :P

Link do komentarza

Widzę, że nawet ty Stillbornie dołączyłeś do piszących, super!

Zacznijmy od tego, że już w tamtym roku sprokurowałem aż dwa (2!!!) wpisy. Więc dziewictwo już straciłem :].

Natomiast co do serii wpisów z różnymi kapelami, to czaję się z tym gdzieś od... października?

Dla mnie niestety Khold trochę zbyt ostry jeśli chodzi o metal. Moja tolerancja dla chrapliwego wokalu kończy się gdzieś przy In Flames :P

In Flames, to nie metal :trollface:

Natomiast na liście zespołów, które chcę tutaj opisać, są też i takie, w których krzykacze operują tylko czystym wokalem. Ale jest też kilka załóg grind core, które nie znają pojęcia czystego, śpiewnego wokalu. Tylko ryk, kwik i bulgot :D.

A dla mnie zbyt łagodny ;) Ale piszę to opierając się tylko na znajomości Masterpiss of pain.

Skoro jedynka wydaje Ci się zbyt łagodna, to następne tym bardziej będą. Kolejne albumy są zdecydowanie bardziej rytmiczne. Mniej tam standardowego, blackmetalowego łupania.

Natomiast w późniejszym czasie mam zamiar zabrać się za bary z zespołami typu np. Iperyt, które są ciężkie w odbiorze.

  • Upvote 1
Link do komentarza

To ja czekam na więcej. Nie mogłeś wybrać na start zespołu, który nastawiłby mnie na następne wpisy pozytywniej niż Khold :D

Link do komentarza

Brzmi trochę jak obecny Satyricon. Cudownie. Nowa playlista na Spotify się chyba szykuje...

Btw. Kiedy następny wpis? Zalogowałem się głównie po to, aby Cię o to spytać... : D

Link do komentarza
Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...