Skocz do zawartości

Hobbicia Stopa

  • wpisy
    286
  • komentarzy
    1809
  • wyświetleń
    445575

Nimf()manka cz.I


otton

1603 wyświetleń

discovery_nimfomanka_1_dio_plakat.jpg

Chodzenie do kina nie jest niby niczym strasznym, ale tym razem bałem się. Bałem się tego filmu, bo nie wiedziałem czego się spodziewać ? jedni przypięli mu łatkę pornosa z fabułą, inni mówili, że to znakomity film. Który wariant okazał się prawdziwy?

Warto przy tym już we wstępie podkreślić, że ?Nimfomanka?, jaką można obejrzeć w wybranych multipleksach, jest o 90 minut krótsza od wersji, którą niedawno pokazywano na festiwalu filmowym w Berlinie. Na znak protestu przeciw cenzurze, Lars von Tier kazał się nawet sfotografować z zaklejonymi taśmą ustami. Mimo sporych skrótów ?Nimfomanka? i tak jest dla większości kin tematem zbyt trudnym, więc spora część multipleksów nie zdecydowała się na dystrybucję. Naprawdę bałem się, że faktycznie film będzie tylko narzędziem do wywołania skandalu i niczym więcej. I wiecie co? Chociaż rok dopiero się zaczął, jestem pewien, że o lepsze filmy będzie w nim bardzo trudno.

460279.1.jpg

Tajemnica

Kiedy Fiodor Dostojewski planował napisanie ?Zbrodni i Kary?, chciał początkowo by nosiła tytuł ?Pijaniutcy? i opowiadała o problemie alkoholizmu. Pomysł upadł, gdyż było społecznie nieakceptowanym, by głównym bohaterem był pijak. Również bohaterka filmu Tiera nie jest postacią spod znaku szlachetnych wybawców świata, mimo to jednak wzbudza sympatię. Sama kreuje siebie na tytułową nimfomankę, choć cały film opiera się na jej opowieści, potencjalnie więc druga część może czymś zaskoczyć. ?Nimfomanka? zaczyna się chwilą ciemności, kilkoma niepokojącymi obrazami i? Rammsteinem - muzyka niemieckiego zespołu pojawi się podczas filmu jeszcze kilka razy. Pewien samotny mężczyzna wychodzi z mieszkania i znajduje na środku podwórka pobitą kobietę w wieku około lat pięćdziesięciu. Gdy proponuje, że zadzwoni na pogotowie, spotyka odmowę.

Wtedy przyjmuje ją do domu, częstuje herbatą i tak z grubsza zaczyna się cały film. Opowieść przedstawiona nam przez scenarzystów to retrospekcja, do mieszkania Selingmana wracamy tylko, gdy opowieść nimfomanki przerywają komentarze jej rozmówcy. Fajna jest przy tym pewna doza tajemniczości, która towarzyszy opowieści. Można łatwo zauważyć, że Joe ocenia siebie samą dość surowo, a w paru miejscach jej opowieść wydaje się wręcz niewiarygodna i pozostawia parę niedomówień. Takie podejście reżysera sprawia, że przed drugą częścią pozostaje jeszcze wiele niewiadomych. Jak już media zdążyły rozgłosić, zgodnie ze swą misją, całemu światu, ?Nimfomanka? to film dalece niemoralny i oburzający. Może i ?Wilk z Wall Street? miał scenę gejowskiej orgii, jednak i tak był filmem stosunkowo grzecznym.

457612.1.jpg

W morzu opowieści

Tak naprawdę jednak cieszę się, że ? jak zwykle okazało się, iż cała ta nagonka była mocno przesadzona. ?Nimfomanka? to produkcja naprawdę zróżnicowana, nie ograniczająca się tylko do tych konkretnych scen. W momentach zbliżeń faktycznie widać tu trochę więcej, niż zwykle w filmach, a w napisach końcowych możemy nawet natrafić na nazwiska dublerów, którzy zagrali w tych ?kaskaderskich? popisach. Tak naprawdę jednak dalej pozostają dodatkiem do bardzo ciekawie poprowadzonej opowieści. Pierwsza część została przez reżysera podzielona na pięć rozdziałów o zróżnicowanej tematyce. Każdy został nakręcony w innym stylu, a cała ta zabawa konwencją wypada bardzo fajnie. Mimo dość niespiesznej akcji, produkcja nie nudzi nawet na chwilę.

Całość zaczyna się opowieścią o młodym życiu i relacjach z rodzicami. Opowieść ta jest, w porównaniu do późniejszych części filmu, bardzo zwyczajna, ale również stanowi ważny jej element. Dalej mamy historyjkę o utracie dziewictwa, gdzie ujawniają się pierwsze ślady groteski. Przygotujcie się na to, że w tym momencie dowiecie się czegoś na temat... ciągu Fibonacciego. Tego typu branych z kosmosu porównań tu nie zabraknie, ale wcale nie wydają się kiczowate. To oczywiście nie koniec tego typu "niepasujących" do całości elementów ? by zbytnio nie spoilować powiem tylko, że dowiecie się też, jak wielki wpływ na rewolucję bolszewicką miały widelczyki do tortu. W paru miejscach język filmu wydaje się kiczowaty, ale tylko wtedy, gdy reżyser sam tego chce. Ponadto dawno nie widziałem w filmie tak świetnie napisanych dialogów.

Absurdów w tym stylu jest w ?Nimfomance? dość sporo, dość dobrym przykładem jest choćby kolejny rozdział filmu. Tutaj całość zmienia się na chwilę w komedię, jakby się jednak zastanowić, bardzo przykrą w wymowie. Joe ma w tym czasie już wielu kochanków, ale nie oczekuje od nich miłości, a zaspokajania żądz - jak mówi, nie pozwala się im nadprogramowo dotykać. Pewnego razu trafia się ?klient?, który w nieodpowiedni sposób zinterpretuje słowa Joe, która zwyczajnie próbuje go spławić. Gdy dziewczyna wytknie mu, że nie chce zostawić dla niej żony, pan H pojawi się na jej progu z walizką? za nim przyjdzie natomiast małżonka i dzieci. Po drodze napatoczy się jeszcze kolejny kochanek Joe i wyniknie z tego sytuacja, w której każdy będzie czuł się źle. Nikt chyba nie pasowałby do tego fragmentu bardziej, niż Uma Thurman. Wszystko jest tu jednocześnie zabawne i? wyjątkowo smutne.

457615.1.jpg

Jesienna depresja

Pojawi się także rozdział w całości czarnobiały, chyba najsmutniejszy w całym filmie, nosi zaś tytuł delirium. Jest on dość nienachlanie powiązany z Edgarem Allanem Poe, którego książka rzuca się bohaterom w oczy podczas tego fragmentu rozmowy, gdy kamera na chwilę odwiedza mieszkanie Salingmana. Ponury klimat tego fragmentu jest powiązany z przemijaniem, śmiercią. Tutaj zabrakło jakiegoś wprowadzenia tłumaczącego stan bohaterów i wydaje mi się, że nieprzypadkowo bohaterowie rozmawiali chwilę wcześniej o śmierci Allana Poe, który umarł po nagłym odstawieniu alkoholu. Chętnie obejrzałbym ten fragment jeszcze raz, by potwierdzić swoją teorię, bowiem gdzieś mi ten fragment uciekł. Również w tutaj pojawią się sceny zbliżeń, ale mają kompletnie inny wygląd, niż w innych cząstkach. Stanowią jakby zagłuszenie innych emocji, bije z nich dodatkowo straszna brzydota.

Tematyką ostatniej cząstki filmu jest relacja pomiędzy seksem, a miłością. Czy na pewno zbliżenie stanowi szczytową formę wyrażania uczuć? Gdybym miał jednym słowem określić styl, w jakim wykonano rozdział piąty, odpowiedziałbym - polifonia. Joe opowiada Selingmanowi o trzech wybranych przez siebie kochankach i tym, co zyskuje dzięki ich obecności. Uważa, że wszyscy oni tak naprawdę stanowią jedność dopiero po połączeniu, z osobna są po prostu dźwiękami, które dopiero razem łączą się w melodię. By zbytnio nie spoilować powiem tylko, że pojawi się tu pewne nawiązanie do Bacha, trochę groteski, a zakończenie tego epizodu ? i całego filmu zarazem ? bardzo mnie zaskoczyło.

460273.1.jpg

Nie taka nimfomanka straszna jak ją media malują

Największą siłą ?Nimfomanki? jest ogromna różnorodność całości. Widać tu lekkość, zabawę konwencją, która cudownie przeplata się z poruszaniem trudnych tematów. Liczba ciekawych zabiegów jest tak ogromna, że nie da się wszystkiego opowiedzieć w jednym artykule - to po prostu trzeba zobaczyć. Na zakończenie wspomnę tylko o jednej jeszcze rzeczy - warto zwrócić uwagę, że tylko główni bohaterowie mają pełne imiona, poboczni są zwykle nazwani jedną literką. Tu upatruję pewnych cech uniwersalności. W tej pięknej konstrukcji nie ma scen zbędnych, nastawionych tylko na czystą pornografię. Dialogi napisano perfekcyjnie, nie siląc się przy tym na nadużywanie wielkich słów. Można powiedzieć, że ?Nimfomanka? to taka sztuka pozbawiona jakiegokolwiek patosu, tajemnicza. To nie produkcja, po której obejrzeniu byłbym w stanie odpuścić sobie pierwszą część ? za dużo znaków zapytania po sobie zostawia.

Bałem się tego filmu straszliwie, bo wiedziałem, że będzie to jednak coś innego, niż zwykle ogląda się w kinie. Domysły te potwierdziły się, jednak o dziwo wcale nie było tak źle. Głupie uczucie, że idę do kina na ?pornola z fabułą? szybko wyparowało. Zamiast niego dostałem bowiem może nie wybitny, ale na pewno bardzo, bardzo dobry dramat, daleko mu jednak od typowego dla tego gatunku przegadania. Polecam więc odważyć się i sprawdzić nowy film von Tiera samemu. Może podobnie jak ja zdecydujecie się tydzień później pójść też na drugą część. Ten temat czas już jednak odłożyć na inny tekst? o ile życie pozwoli.

2 komentarze


Rekomendowane komentarze

Gość
Dodaj komentarz...

×   Wklejony jako tekst z formatowaniem.   Wklej jako zwykły tekst

  Maksymalna ilość emotikon wynosi 75.

×   Twój link będzie automatycznie osadzony.   Wyświetlać jako link

×   Twoja poprzednia zawartość została przywrócona.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz wkleić zdjęć bezpośrednio. Prześlij lub wstaw obrazy z adresu URL.

×
×
  • Utwórz nowe...